Rozdział 21. Musisz pokazać, że będziesz dobrym nauczycielem
Regan ze znudzeniem przeglądała książkę o patronusach i sposobach ich wyczarowania. W teorii wiedziała już niemal wszystko, dlatego teraz jedynie przeglądała obrazki.
Wraz z Percym znajdowali się w nieużywanej sali, na którą chłopak właśnie rzucał zaklęcia wykrywające obecność innych, wygłuszające i zamykające.
Ona sama siedziała na ławce i machała nogami w przód i w tył, ręką wykonując w powietrzu ruch, jaki był potrzebny do przywołania patronusa i po cichu powtarzając "Expecto Patronum"
Zastanawiała się nad tym jakie zwierzę mogłaby przywołać. Automatycznie, przez kolor włosów do głowy wpadła jej myśl o lisie lub tygrysie.
Mimo tego była niemal pewna, że to nie one. Może jakiś pies? Lub ptak? Nic nie wpadało jej do głowy.
- Immobulus! - usłyszała niespodziewanie i poczuła, że całe jej ciało w momencie opadło z sił. Zaklęcie spowolnienia działało na tyle, że nawet gdy chciała mrugnąć, zajęło jej to kilka dobrych sekund.
- Co ty do cholery robisz, Weasley? - zapytała, a słowa wypływały z jej ust niczym w zwolnionym tempie.
Percy od razu rzucił przeciw zaklęcie, a Regan uniosła wysoko brwi.
- Co to miało być?
- Sprawdzałem czy dałabyś radę zareagować - westchnął chłopak - Do nauki patronusów musimy dołożyć zaklęcia.
- Możesz mi wyjaśnić dlaczego właśnie wycelowałeś we mnie różdżką? - zapytała Regan, nadal oszołomiona.
- Gdybyś spotkała Blacka, na pewno nie hamowałby się od rzucenia na ciebie jakiejś klątwy - zaczął poważnie Percy - Uważam, że powinnaś wiedzieć o obronie jak najwięcej.
- Dobrze, ale nie rozumiem dlaczego tylko ja? Mówisz, jakbym mogła być jego jedyną ofiarą. A co z tobą?
- Nie odważy się zaatakować prefekta naczelnego - stwierdził, nieco wypinając pierś, na której przywieszona była odznaka.
- Zluzuj przypinkę, Weasley - parsknęła Regan - Masz w niej jakąś ukrytą tarczę, która reaktywuje się, gdy jesteś w niebezpieczeństwie? - zapytała, unosząc lekko brew.
- To nie jest śmieszne - zganił ją gryfon - Chcę, żebyś była bezpieczna.
Dziewczyna nie mogła powstrzymać uśmiechu. Sądziła, że Percy wyprowadzony z równowagi bywał uroczy, lecz jeśli starał się powiedzieć, że się o nią martwi, to jego uroczość sięgała zenitu.
- Skoro tego chcesz, to musisz pokazać, że będziesz dobrym nauczycielem - powiedziała z zaczepnym uśmiechem - Stoczymy mały pojedynek.
Gryfon nieco się zawahał, lecz w końcu kiwnął głową. Oboje zdjęli czarne szaty, zostając jedynie w koszulach i spodniach w przypadku Percy'ego i spódnicy w przypadku Regan (co uważała za niesprawiedliwą przewagę dla chłopaka).
Stanęli na przeciwko siebie i zamiast się ukłonić, jak to bywało w zwykłych pojedynkach czarodziejów, Regan pocałowała gryfona w nos i uśmiechając się powiedziała cicho :
- Oszczędzę cię.
Po tym geście odwrócili się do siebie plecami i każdy przeszedł trzy kroki w swoją stronę.
- Everte Statum! - pierwsza zaklęcie rzuciła Regan, jednak chłopak sprawnie je odbił.
- Rictusempra! - zawołał, wykonując szybki ruch różdżką.
- Protego! - dziewczyna użyła zaklęcia obronnego i nie marnując czasu rzuciła w rudowłosego Drętwotę, która minęła go o cal.
- Tarantallegra - Percy wycelował różdżkę w Regan, jednak ta zrobiła unik tak, że zaklęcie przeleciało nad jej lewym ramieniem.
- Everte Statum! - ponowiła swoje zaklęcie gryfonka i ledwo udało jej się trafić, bo zamiast odrzucić Percy'ego z dużą siłą w tył, zaklęcie jedynie lekko go odepchnęło.
Przez chwilę miał zdezorientowaną minę, jednak od razu się zrewanżował.
Regan lawirowała pomiędzy stolikami, co rusz robiąc uniki i celując w chłopaka różdżką.
Powoli odczuwała zmęczenie, jednak widziała, że Percy również był już zaczerwieniony od ich małego pojedynku.
- Expelliarmus - krzyknął chłopak, w tym samym czasie, co ona "Aquamenti".
Strumień wody oblał gryfona na moment przed tym, jak jej różdżka wyleciała w powietrze. Oznaczało to koniec.
Percy, mimo zmęczenia, uśmiechnął się zwycięsko.
- Dawałam ci fory - powiedziała Regan, łapiąc się ze zmęczenia za prawy bok.
- Jasne - gryfon pokręcił głową - Muszę jednak przyznać, że nie było tak źle, jak sądziłem - dodał.
- Czy to pochwała? - zapytała dziewczyna, robiąc zaskoczoną minę - Od samego prefekta naczelnego?
- Zwykła opinia - poprawił Percy - Jak widzisz ja mam różdżkę, ty nie. Musimy jeszcze popracować. Swoją drogą zbliżają się OWUTEMy, przydadzą nam się takie powtórki.
Rudowłosa podeszła do chłopaka i wyciągnęła z jego dłoni różdżkę.
- A jak zobaczę Blacka, to zrobię tak - uśmiechnęła się lekko, wkładając sobie różdżkę gryfona za ucho - Daj spokój, rozumiem, że mamy uczyć się patronusów, ale te wszystkie zaklęcia. . . Nie moglibyśmy na przykład pójść na spacer?
- I niby ty zdobyłaś dziesięć SUMów? - zapytał sceptycznie Percy, unosząc brwi - Rzuciłaś Confundus na egzaminatorów czy co? Nigdy nie słyszałem od ciebie, że idziesz się pouczyć, a jak to proponuję, to chcesz się wymigać.
- To jest po prostu wiedza wewnętrzna - stwierdziła lekceważąco Regan - Niektórzy mają te zdolności bez tylu godzin nauki - dodała, pukając palcem w swoją skroń - Tutaj kryje się prawdziwy geniusz.
- Oczywiście - stwierdził sarkastycznie Percy, na co dziewczyna zmrużyła oczy.
- Wątpisz w to?
- W to, że niektórzy mają zdolności nie poświęcając aż tyle czasu na naukę, nie wątpię. Co do tego twoje geniusza - Percy odkaszlnął znacząco, sugerując odpowiedź, a Regan aż otworzyła buzię z oburzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro