Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41. Zarządzam żebyś tu ze mną został!

Chciałam tylko napisać, że lubię ten rozdział i cieszę się, że wróciłam do pisania Przypinki. Dziękuję za wszystkie gwiazdki, a szczególnie za komentarze. Miłego czytania! ❤


- Do końca dnia najlepiej jakbyś nie obciążała nogi, co znaczy, że najlepiej będzie, jeśli zostaniesz w łóżku - tak brzmiał wyrok rudowłosej kobiety, która uważnie obejrzała rany Regan - Za trzy godziny posmaruj jeszcze raz kostkę. Jutro powinna być jak nowa.

- Dziękuję bardzo, pani Weasley - dziewczyna uśmiechnęła się i poprawiła czerwoną poduszkę pod głową.

- Oh, nie ma sprawy, skarbeńku. Zaraz poślę list do twoich rodziców, że dzisiaj zostaniesz u nas. Niech się nie martwią - zanim rudowłosa zdążyła coś odpowiedzieć, Molly otworzyła drzwi, aby wyjść - A, no i jeszcze jedno! Percy, gdyby Regan cokolwiek potrzebowała, to zadbaj o to, dobrze? - po tym, nie uzyskawszy jeszcze odpowiedzi, zniknęła na korytarzu.

Kiedy drzwi się zamknęły, Regan spojrzała z chytrym uśmiechem na chłopaka.

- Zaopiekujesz się, prawda? - zapytała, jednak nie spodziewała się, że odpowiadając na jej pytanie będzie całkowicie pewny swoich słów.

-Tak, oczywiście, że tak. Cokolwiek byś potrzebowała - rozejrzał się po pokoju - Podać ci coś? Chce ci się pić? Albo mogę jesteś głodna? Tak, pójdę po coś do jedzenia - mówił coraz szybciej i nim dziewczyna zdążyła się zorientować, już wstawał.

- Na Merlina, Percy, uspokój się - roześmiała się, złapała go za dłoń i pociągnęła tak, że znalazł się na łóżku obok niej.

Rudowłosy nieco spiął się, zdając sobie sprawę, jak blisko siebie byli. Mimo tego, że znali się już dość długo, to nadal takie sytuacje lekko go onieśmielały.

- Zarządzam, żebyś tu ze mną został - powiedziała i złapała za lewą dłoń chłopaka - Perce, masz lodowate ręce! - zauważyła, kręcąc z niedowierzaniem głową i puszczając jego dłoń ze zmarszczonym nosem - I to w środku lata!

- To chyba ze stresu.

- Stresu? - zapytała ze śmiechem - Przecież to tylko skręcona kostka! Ja rozumiem, gdybym była umierająca, bo dostałam jakimś zaklęciem, albo. . .

- Nawet tak nie mów - przerwał jej Percy, czując dziwne uczucie w środku, gdy tylko pomyślał o takiej sytuacji - Nigdy do tego nie dojdzie.

- Zapomniałam że mój bohater mnie obroni - z uśmiechem przyjrzała się rudowłosemu i delikatnie poprawiła mu włosy.

Przez dłuższą chwilę leżeli tak na przeciwko siebie, przyglądając się sobie nawzajem. Cisza nie była w żadnym stopniu niezręczna - oboje czuli się komfortowo w swoim towarzystwie i nie potrzebowali do tego nawet słów.

Po jakimś czasie Regan zaczęła ziewać, a jej oczy mimowolnie się zamknęły.

★★★

- My to jednak mamy wspaniałe pomysły - stwierdził George, przybijając piątkę ze swoim bliźniakiem.

Wiedząc, że Percy z Regan mieli wrócić dopiero wieczorem, postanowili, że porozstawiają po całym pokoju chłopaka jego zdjęcia z dzieciństwa. Nie mieli pojęcia, że rudowłosi wrócili wcześniej.

Bliźniacy uważali, że powinni dać dziewczynie przyjemność zobaczenia tego, co oni sami mogli oglądać na co dzień (chociaż Percy był przekonany, że jedynie on ma dostęp do swoich albumów z dzieciństwa. Nie doceniał jednak umiejętności swoich młodszych braci i nie miał pojęcia, że wykonali oni kopie).

- To musimy dać powiększone - powiedział Fred, śmiejąc się i wskazując na obraz, na którym mały Percy tłumaczył coś gnomowi z ogródka, najpewniej myśląc, że dzięki jego przemówieniu, owy gnom już nigdy nie pojawi się na terenie Nory. Ten jednak wydawał się być niezbyt zainteresowany i zaczął przedrzeźniać chłopaka.

- Albo to! - George pokazał bratu zdjęcie, gdzie Percy w wieku około czterech lat siedział z ważną miną, w błękitno-różowym ubranku, przy stole z dorosłymi i z uwagą słuchał ich dyskusji.

- O, a to pamiętam! - Fred wziął do ręki zdjęcie, na którym on i jego bliźniak wyskoczyli z ogromnej kupki jesiennych liści na niczego niespodziewającego się, dziesięcioletniego Percy'ego.

Bracia roześmiali się i każdy z nich wziął po jednym, dużym pudle.

Po cichu, nie chcąc, żeby któryś z domowników zainteresował się tym, co chcą zrobić w pokoju brata, otworzyli drzwi.

Zdziwieniem dla nich było to, że i Percy i Regan, wbrew ich przekonaniu, nie znajdowali się poza domem.

Szokiem za to był fakt, w jakim położeniu się znajdowali.

Regan najprawdopodobniej spała, za to Percy, leżący obok, prawą dłonią bawił się jej długimi włosami i z lekkim uśmiechem przyglądał się jej twarzy.

Słysząc, że ktoś pojawił się w pokoju, odwrócił się lekko w stronę drzwi, nie chcąc gwałtownym ruchem obudzić Regan.

Zauważając bliźniaków, posłał im zszokowane spojrzenie i przystawił palec do ust, nakazując, aby byli cicho.

Fred i George schowali za siebie pudła i przybrali niewinne uśmiechy.

Już mieli wychodzić, ale wrócili się jeszcze na chwilę, wyszczerzyli i pokazali kciuki uniosione w góre.

Kiedy już Percy był pewien, że nie wrócą, pojawili się ostatni raz, poruszyli znacząco brwiami, a zaraz po tym cicho zamknęli drzwi.

Rudowłosy pokiwał z niedowierzaniem głową i znów odwrócił się w stronę ukochanej dziewczyny, ponownie skupiając na niej całą swoją uwagę.

★★★

- On totalnie przepadł - stwierdził Fred, nadal w lekkim szoku po ujrzanej scenie.

- Mimo wszystko muszę przyznać, że cieszę się, że wybrał właśnie Regan - powiedział George zupełnie poważnie.

- Z tym się zgodzę, Georgie - Fred pokiwał głową.

- Jak spróbuje odwalić cokolwiek głupiego i ją do siebie zniechęcić, to osobiście mu przywalę.

- Czy zdrada z Crouchem wlicza się w kategorię "cokolwiek głupiego"? - zapytał z rozbawieniem Fred.

- Jak najbardziej.

- To obawiam się, że przegrana sprawa.

Bliźniacy roześmiali się, jednak oboje zdawali sobie sprawę, że ich słowa z początku rozmowy były całkowicie poważne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro