Rozdział 40. Przecież jestem odważna
- Mamo, dałaś mi nową sukienkę Ginny - Regan uslyszała głos Rona. Wraz z bliźniakami, którzy zaciągnęli ją pod drzwi pokoju brata, stała ściśnięta między nimi.
Przez szparę obserwowali, że chłopak trzymał w ręku coś, co wyglądało jak długa, aksamitna suknia, pełna koronkowych falban.
- Ależ skąd - oburzyła się pani Weasley - To dla ciebie. To jest szata wyjściowa.
- Co?! - zawołał przerażony Ron, a Fred, George i Regan nie mogli już wytrzymać i wybuchnęli śmiechem.
- Oh, to wy - zauważyła pani Weasley, otwierając szerzej drzwi - Powiedzcie Ronaldowi, że podoba wam się ta szata.
- Będzie wspaniale podkreślała twoje oczy, Ronuś - zarechotał Fred, na co młodszy brat posłał mu mordercze spojrzenie. Harry, stojący w pokoju wyglądał tak, jakby próbował ukryć rozbawienie.
- A tych koronek pozazdrościła by ci nawet ciotka Marge - dodał George.
Pani Weasley, która nie zorientowała się, że bliźniacy jedynie nabijali się z brata, rozpromieniona zwróciła się do Regan.
- A ty co myślisz, skarbeńku?
Fred i George spojrzeli na nią tak, że musiała naprawdę mocno się starać, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Regan? - usłyszała z dołu głos Percy'ego i dziękowała Merlionowi, że uratował ją z opresji.
- Oh, ja chyba muszę już iść - powiedziała szybko, cała czerwona od powstrzymywania rozbawienia. Pożegnała się z Weasley'ami i ruszyła do chłopaka, zadowolona, że uniknęła odpowiedzi.
- Jak ja cię uwielbiam, Perce - roześmiała się, na co rudowłosy posłał jej zdziwione spojrzenie.
Postanowiła opowiedzieć mu całą sytuację, kiedy tylko za pomocą Sieci Fiuu udali się na ulicę Pokątną.
Pogoda była wspaniała. Regan wyjątkowo lubiła lato, gdyż słońce i ciepło zawsze dodawały jej energii.
Ulica była zatłoczona ze względu na to, że wielu młodych czarodziejów zaopatrywało się w rzeczy do szkoły.
Ruszyli w stronę lodziarni, gdzie zajęli stolik na dworze, nieco oddalony od reszty.
- Tak bardzo chciałabym wrócić w tym roku do Hogwartu - westchnęła rudowłosa, zajadając swoje truskawkowo-malinowe lody.
- Ten rok przejdzie do historii - przyznał Percy. Oboje wiedzieli, że pierwszy raz od dawna miał odbyć się Turniej Trojmagiczny.
- Chętnie wzięłabym udział - rozmarzyła się dziewczyna - Taka przygoda!
Rudowłosy rozszerzył oczy i spojrzał na nią uważnie.
- Przecież to bardzo niebezpieczne. Mogłoby ci się coś stać - zauważył, kręcąc głową - To ciekawe wydarzenie, ale lepiej jakbyś nie brała udziału.
- Niby dlaczego? - zapytała, unosząc brew.
Percy nieco zmieszał się, gdyż mówienie o uczuciach na głos nadal stanowiło dla niego lekki problem.
- Bałbym się o ciebie - powiedział dosyć cicho, jednak Regan uslyszała wyraźnie jego słowa.
- Hej, przecież jestem odważna, nie? - zapytała, odrzucając dumnie swoje rude, długie włosy - Poza tym pamiętasz, jak ćwiczyliśmy wspólnie zaklęcia? Dobrze mi szło! Miałabym szansę!
- W każdym razie - zaczął Percy, chcąc odejść od tematu jej teoretycznego udziału w Turnieju i w duchu ciesząc się, że nie miała na to okazji - Możliwe, że pojawimy się jeszcze w Hogwarcie.
Regan zrobiła zszokowaną minę, a chłopak kontynuował.
- To ściśle tajne i jeszcze nie ujawnione przez Ministerstwo, ale możliwe, że niektórym bardziej zaufanym pracownikom uda się pojawić na ostatnim zadaniu. Masz duże szanse, gdyż na pewno wezmą kilka osób, żeby opisywały to wydarzenie.
- A ty pojawisz się jako zaufany pracownik! - dokończyła za niego dziewczyna - To wspaniałe! - zawołała, przez co niektóre osoby siedzące dalej, obróciły się w jej stronę.
- Trochę ciszej Regan, to ściśle tajne - zauważył Percy, a rudowłosa zrobiła przepraszającą minę, jednak zaraz przybrała swoją standardową minę.
- W ramach przeprosin zabieram cię w kolejne miejsce - to mówiąc wstała i z radością małego dziecka klasnęła w dłonie, a chłopak spojrzał na nią z lekkim niedowierzaniem, ale też rozbawieniem.
★★★
- Nie ma mowy - Percy z przerażeniem patrzył na to, co trzymała Regan.
Wyjęła z kieszeni cztery malutkie przedmioty, które za pomocą zaklęcia przywróciła do normalnych rozmiarów.
- Oj, no nie daj się prosić, Perce. Nie udało mi się skombinować rowerów, ale dowiedziałam się, że jest takie coś jak rolki! - rozejrzała się dookoła na pusty chodnik parku, w którym się znajdowali - Zobacz, to idealne miejsce! Mało mugoli, równa droga.
- Wcale nie jest mało mugoli dlatego, że dziwnym przypadkiem przypomniało im się, że mieli coś ważnego do zrobienia - chłopak spojrzał sceptycznie na różdżkę, którą szybko schowała za siebie.
- Musiałam im trochę pomóc, ale powinni być wdzięczni - uśmiechnęła się niewinnie - No to co? Zaczynamy naukę!
- Naukę? - powtórzył po niej Percy - Na Merlina, to ty nie wiesz nawet jak mamy się tym obsługiwać? - zapytał, ze strachem patrząc, jak zakładała rolki.
- Nie.
★★★
- Mamo! - przerażony Percy szedł w stronę domu, trzymając ma rękach rozbawioną Regan.
- No uspokój się, bo jeszcze pomyślą, że stało się coś poważnego - roześmiała się.
- Mówiłem, że nie powinnaś jeździć, jeśli nie wiesz jak.
- Odezwał się ten, co nawet nie zdążył założyć jednej rolki. Poza tym to nie wina tego, że nie umiałam, tylko złego stroju - spojrzała sceptycznie na białą spódniczkę - No nie przemyślałam tego, fakt.
W wejściu pojawiła się pani Weasley z zszokowaną miną.
- Na Merlina, Perce, co się stało? - zapytała, widząc zakrwawione kolano Regan i dziwnie opuchniętą kostkę.
- Byliśmy na rolkach - zaczął chłopak, a jego mama, nie rozumiejąca owej nazwy, machnęła ręką.
- Dobrze, później to wyjaśnimy. Zanieś ją do pokoju, zaraz przyjdę - zarządziła i udała się w stronę szafki, w której znajdowało się dużo eliksirów i maści.
- Wow, Perce, czy ty właśnie pierwszy raz przeniosłeś mnie przez próg? - zapytała Regan, a zauważając minę chłopaka, głośno się roześmiała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro