Rozdział 36. Imprezowe czapki
Przepraszam, że tyle czasu nie było rozdziału. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie!
- Musicie zamknąć oczy.
- I uszy.
- I najlepiej to pozbawcie się chwilowo wszystkich zmysłów - poinformowali Fred i George, zaraz po tym, jak wpadli do pokoju Percy'ego i Regan.
O dziwo bez problemu otworzyli drzwi, które do godziny dwunastej były zamknięte na klucz.
Różdżki dziewczyny i chłopaka zostały w nocy wyniesione, więc jedynym co mogli zrobić było wyważenie drzwi, co proponowała Regan oraz poczekanie aż ktoś ich wypuści, przy czym upierał się Percy (nikt nie reagował na pukanie w drzwi i wołanie, przez co odpuścili z tym już po pierwszym kwadransie).
Tak naprawdę bliźniacy weszli w idealnym momencie, gdyż rudowłosa już tworzyła dla chłopaka tarczę z kocy, aby wbiegając w drzwi, w celu wyłamania ich z zawiasów, nie doznał żadnej kontuzji.
- Co wy kombinujecie? - zapytał Percy, marszcząc brwi i spoglądając to na Freda, to na George'a.
- Czy my wyglądamy, jakbyśmy coś kombinowali? - zapytał jeden z bliźniaków.
- Zawsze tak wyglądacie - wtrąciła Regan, na co niewinnie się wyszczerzyli.
- Moglibyśmy się na ten temat kłócić, ale mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie - Fred klasnął w dłonie - Wziąłeś imprezowe czapki? - zwrócił się do George'a.
Rudowłosy pokiwał głową i rzucił bratu jedną, papierową czapkę na gumce, którą zazwyczaj młodzi czarodzieje zakładali na głowę, gdy coś świętowali.
Oboje stanęli za Percy i Regan i równocześnie założyli im na głowy owe czapki.
- Zamknijcie oczy - polecili. Percy już otwierał usta, aby zaprotestować, jednak stojący za nim George szybko zatkał je swoją dłonią - Teraz lepiej nie wykonujcie żadnych gwałtownych ruchów. My was poprowadzimy na miejsce, nie ma się czym stresować - poinformowali, po czym delikatnie popchnęli ich do przodu - No to idziemy.
★★★
Zejście po schodach z zamkniętymi oczami, które dodatkowo zakryli im dłońmi idący za nimi bliźniacy, ewidentnie nie należało do najłatwiejszych zadań.
Regan i Percy'ego spotkała ogromna ulga, gdy poczuli pod nogami podłogę bez żadnych stopni. Byli nieco zaskoczoni, kiedy wyszli na zewnątrz.
Bliźniacy ledwo zdążyli zabrać dłonie z ich oczu, a już ogłuszył ich głośny krzyk.
- Gratulacje Regan i Percy'emu za zakończenie Hogwartu i świetne wyniki OWUTEMów!
Rudowłosa roześmiała się serdecznie otwierając oczy i widząc przed sobą państwo Weasley, Rona, Ginny, Harry'ego, Hermionę, Hagrida oraz bliźniaków, którzy szybko wbiegli pomiędzy resztę.
Za nimi wisiał spory napis, który informował dokładnie o tym samym, co przed chwilą wykrzyczeli. Pod nim stał duży, drewniany stół, który niemal uginał się od ilości jedzenia.
Regan z ogromnym uśmiechem odwróciła się do Percy'ego, który miał szeroko otwarte oczy i wydawał się zszokowany tym, co zobaczył. Zdaniem Regan wyglądał uroczo z wściekle różową czapką na rudych włosach.
- Bardzo dziękujemy - powiedziała dziewczyna - To naprawdę wspaniałe, że poświęciliście swój czas, żeby zrobić nam niespodziankę - dodała i choć sama nie chciała tego przyznać, to nieco się wzruszyła.
- No właśnie, dziękujemy - powiedział Percy, kiwając głową. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Pani Weasley od razu rzuciła się na szyję syna. Przyciągnęła do siebie także Regan, tworząc tym samym jeden, spory uścisk, do którego dołączyła także Ginny z bliźniakami.
- No to co? - zapytał głośno pan Weasley, zacierając dłonie - Chyba pora skosztować tych wszystkich pyszności!
★★★
Po wielu godzinach, podczas których dziękowali za wszystkie gratulacje, jedli, śpiewali, tańczyli i śmiali wraz ze swoimi bliskimi, Percy i Regan wrócili do pokoju chłopaka.
Pani Weasley kategorycznie zabroniła im sprzątać, gdyż chciała, aby do końca czuli się jako osoby, które jedynie świętowały, a nie organizowały niespodziankę.
- Twoja rodzina jest wspaniała - stwierdziła Regan, rzucając się na łóżko i przyciągając chłopaka za rękę do siebie. Percy, nie zdążywszy zareagować, opadł na miejsce zaraz obok niej.
Dziewczyna odwróciła się do niego przodem.
- Moi rodzice też byli dzisiaj zaproszeni, ale odmówili - powiedziała, zakręcając na palcu jeden z rudych loków chłopaka.
- Dlaczego? - zapytał od razu Percy, którego ton głosu był całkowicie niepodobny do tego, jaki miał na codzień. Wydawało się, jakby te słowa go przejęły. Myślał, czy nie spodobał się rodzinie Regan i to właśnie dlatego nie chcieli przyjść.
- Ostatnio bardzo długo muszą być w pracy, nie mogli się wyrwać. Pani Weasley mówiła, ale ty chyba byłeś wtedy zajęty odmawianiem przetestowania jakiegoś nowego wynalazku Freda i George'a - wyjaśniła parskając śmiechem, przez co rudowłosemu znacznie ulżyło - A właśnie! - zawołała prosto do jego ucha, przez co nieco się skrzywił.
Wstała z łóżka i podczas gdy Percy podnosił się do pozycji siedzącej, ona wyciągnęła z szuflady drewnianego, małego biurka list.
- Zupełnie o nim zapomniałam! - pokręciła głową, wracając do chłopaka i podając mu go - Przeczytasz?
Rudowłosy pokiwał głową, a ona sama w tym czasie wzięła z szafki nocnej szczotkę i gumkę do włosów, aby związać je do snu.
Percy odchrząknął.
- Droga Reganko - zaczął, a dziewczyna przekręciła oczami, rozczesując gęste, rude fale.
- A oni znowu swoje.
- Mama bardzo żałuje, że nie było jej, gdy przyjechał po ciebie ten odważny chłopak, który nie boi się z tobą być.
Percy nieco się zaczerwienił, a Regan parsknęła śmiechem.
- Naprawdę zastanawiam się czy nie podałaś mu Amortencji, bo twój brat twierdził, że nie wydawał się on być przez ciebie zastraszany. . .
Żart, nie obrażaj się.
Chcemy Was z mamą zaprosić do siebie, chociaż w sumie, to ty tu mieszkasz i nie potrzebujesz zaproszenia.
W każdym razie liczymy, że pojawicie się w przyszły poniedziałek na kolacji i będziecie u nas tyle, ile tylko będziecie chcieli. Będziemy się cieszyć, że w końcu poznamy Percy'ego.
Do zobaczenia.
Twój ulubiony tata, który nie może się doczekać, aż narobi Ci wstydu przed chłopakiem - zakończył czytać Percy i spojrzał nieco zestresowanym wzrokiem na Regan.
- Coś się stało, Perce? - zapytała, unosząc lekko brew.
- Przyszły poniedziałek jest już pojutrze - poinformował całkiem poważnie, na co Regan wybuchnęła śmiechem.
- Nie mów, że stresujesz się przed spotkaniem z nimi - usiadła obok niego i objęła go od boku, niczym dużą maskotkę.
- A co, jeśli oni mnie nie polubią? - rudowłosy przełknął głośniej ślinę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro