Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2. Siedem pytań

- A więc nasz mały Perce idzie na randkę? Nie uważasz, że on tak szybko dorasta, Georgie? - zapytał Fred, udając, że ściera z oka łzę wzruszenia.

- Tak, tak właśnie uważam, Freddie - George pokręcił głową z udawanym niedowierzaniem i zarzucił dłonie na ramiona starszego brata, przytulając go niczym wielkiego, pluszowego misia.

- Nie idę na randkę, tylko pilnować Creswell na szlabanie - Percy ze zirytowaniem przewrócił oczami i zrzucił z siebie ręce George'a.

- Creswell? Regan Creswell? - zapytał zaintrygowany Fred. - Kiedyś pomagała nam odwrócić uwagę Snape'a, co nie, George? - zwrócił się w stronę brata.

- Właśnie tak! Wiedziałem, że skądś kojarzę to nazwisko.

- Pasowali byście do siebie. Tak samo narwani. - ziroznizował prefekt, poprawiając swoją odznakę.

- Oh, o nas się nie martw, Perce - Fred machnął lekceważąco ręką - Damy sobie radę - dodał - Wracając, to przecież wy jesteście na jednym roku z Regan, a jak to mówią - przeciwieństwa się przyciągają - poruszył dwuznacznie brwiami.

- Bardzo zabawne - powiedział sarkastycznie siedemnastolatek, odwracając się od swoich braci i kierując w stronę wyjścia.

Nie zauważył, że Fred sprytnie zmienił napis "Prefekt", znajdujący się na jego przypince na "tkeferP".

★★★

- Używasz dzisiaj tylko wyrazów od tyłu? - zapytała Regan, zauważając Percy'ego.

Siedział na krześle profesor McGonagall, będąc oświetlanym przez słabe światło świec. Na biurku przed nim leżał gruby tom, który czytał z zawrotną prędkością.

- O czym ty mówisz? - oderwał wzrok od księgi i zmarszczył brwi.

- Twoja odznaka - parsknęła, wskazując na srebrno - czerwony przedmiot.

O dziwo chłopak tylko westchnął ciężko i jednym machnięciem różdżki przywrócił odznace zwykły wygląd.

- Nie jesteś ciekawy kto to zrobił? - zdziwiła się Regan, nieświadomie odkładając do wody ścierkę i do niego podchodząc.

- Wiem kto to był - wzruszył ramionami, wracając do czytania księgi.

- Jak to " wiesz "? - usiadła na ławce przed nim.

- Po prostu - westchnął, spoglądając na nią - Jeśli twoimi braćmi są Fred i George, to tak już jest.

Regan w myślach strzeliła się w czoło, że nie skojarzyła faktów.

- No tak... - przez chwilę nastała cisza, w której każde zajęło się swoimi sprawami (w przypadku Percy'ego czytaniem lektury, a Regan oglądaniem swoich paznokci). - Są jeszcze Ginny i Ron, prawda?

- Nie tylko.

- Jeju, Weasley. Czemu cały czas to ja muszę zadawać ci pytania? - przewróciła oczami. Percy lekko zdziwiony uniósł wzrok znad czytanego tekstu.

- O co mam cię pytać, skoro chodzimy do jednej klasy od siedmiu lat?

- No nie wiem, chociażby jaki jest mój ulubiony kolor?

- Nie sądzę, aby ta wiedza była mi potrzebna - Regan spojrzała na niego spod byka - Co nie zmienia faktu, że jest to bardzo proste pytanie - dziewczyna aż uniosła brwi w zdziwieniu.

- Więc czekam na twoją odpowiedź, Weasley.

- Czerwony - oznajmił, a Creswell poważnie zastanowiła się nad tym, czy nie użył na niej leglimencji.

- Skąd wiesz? - zapytała ciekawa odpowiedzi.

- Raczej nie było to ciężkie pytanie. W ubiegłym roku miałaś przez miesiąc pofarbowane włosy na czerwień, nosisz czerwone pierścienie, a twój kot nazywa się Rubrum, co również znaczy czerwony - wyjaśnił, a Regan spojrzała na niego z podziwem i szokiem jednocześnie. W końcu nigdy ze sobą nie rozmawiali, a w Hogwarcie było tyle osób, że dziwnym było, że pamiętał o niej cokolwiek.

- Brawo, Wesley - wstała z ławki i ponownie wzięła do ręki ścierkę, wracając do sprzątania - A jaki jest twój ulubiony kolor?

- Nie gramy w "siedem pytań", tylko jesteśmy, a raczej ty jesteś na szlabanie - Percy spojrzał na nią ze zirytowaniem.

- Jeju, przecież to w niczym nie przeszkadza - zdawała sobie sprawę, że zachowuje się jak małe dziecko, a w końcu miała już siedemnaście lat, ale co miała poradzić? - Zagramy, a przy okazji będę sprzątała - przekonywała.

- To dziecinada - Weasley przerzucił stronę w księdze.

- Ale co ci szkodzi? No nie daj się prosić - spojrzała na niego oczami podobnymi do tych kota ze Shreka. Sama nie wiedziała czemu tak jej na tym zależało, ale zawsze stawiała na swoim, dlatego była pewna, że już nie odpuści.

- Ulubiony nauczyciel? - zapytał Percy bez większego zainteresowania.

- Snape, oczywiście! - Weasley spojrzał na nią zdziwiony, jakby myślał, że żartuje - On nie jest taki groźny na jakiego wygląda - wzruszyła ramionami i chwilę zastanowiła się nad pytaniem do rudowłosego. - Ile miałeś SUMów? - udała zaciekawienie, mimo tego, że wiedziała, że miał wszystkie. Po prostu była pewna, że tym pytaniem poprawi mu humor.

- Dwanaście - nie myliła się, bo na jego twarzy pojawił się uśmiech samozadowolenia. - A ty?

- Równe dziesięć - uśmiechnęła się zwycięsko.

- Z ilu przedmiotów pisałaś? - zapytał, w końcu odrywając wzrok od książki i patrząc na nią z zainteresowaniem.

- Że wszystkich dwunastu, tylko że z Historii Magii miałam Zadowalający, a Astronomii Powyżej Oczekiwań - wyjaśniła - To teraz ja... Ile masz rodzeństwa? Słyszałam o Ginny, Ronie i bliźniakach, ale powiedziałeś, że masz więcej.

- Są jeszcze najstarszy William i Charles, ale jego powinnaś znać, bo był na ostatnich latach, gdy my zaczynaliśmy Hogwart - Regan zastanowiła się, starając sobie przypomnieć Charliego.

- Przecież on był kapitanem drużyny Quidditcha! - zawołała, przypominając sobie chłopaka.

Percy pokiwał głową, choć nie wydawał się zbytnio zadowolony, gdy o tym powiedziała, co nasunęło jej kolejne pytanie.

- Lubisz grać w Quidditcha?

- Nie - Weasley westchnął ciężko - Zasady znam na pamięć, a "Quidditch przez wieki" przeczytałem parę razy, ale to nie dla mnie - Regan pokiwała ze zrozumieniem głową. Sama nie była najlepsza w tą czarodziejską grę, ale od czasu do czasu lubiła zagrać z Rebeccą i Raphaelem.

Percy zadał pytanie, jakby czytając w jej myślach.

- Masz rodzeństwo?

- Co prawda nie tyle co ty, ale mam. Starszego brata i siostrę - przez następną chwilę panowała cisza, gdyż Regan zastanawiała się nad pytaniem, szorując plamę na podłodze.

Uśmiechnęła się złośliwie, gdy do jej głowy wpadła pewna myśl.

- Krukonki czy puchonki?

Percy aż zakrztusił się powietrzem. Biedak nie spodziewał się takich pytań.

- Udam, że nie zadałaś tego pytania - powiedział poważnie, a Regan zaśmiała się.

- Dobrze, Panie-Percy-Prefekcie - parsknęła śmiechem - Normalnie skrót PPP.

- Bardzo zabawne - przewrócił oczami, jednak nie wyglądał na zirytowanego. Lata praktyki z Fredem i Georgem w końcu się na coś przypadły. - Krukoni czy puchoni - przedrzeźnił ją, gdyż i tak teraz była jego kolej na zadawanie pytania.

- Zależy który rocznik - wyszczerzyła się, a Percy wyglądał, jakby nie dowierzał, że zamiast być zmieszana sprawiła, że to on się tak poczuł.

- Ulubione jedzenie?

- Ciasto dyniowe - powiedział bez chwili zawahania.

- Ulubione kwiaty?

- Weasley, czy ty coś sugerujesz? - poruszyła zabawnie brwiami.

- Tak, żebyś szybciej sprzątała - odciął się.

- No chyba żartujesz! Przecież ja już kończę! - zawołała zgodnie z prawdą. - Wracając do pytania, to konwalie.

- Dlaczego? - zapytał Wesley, bez zastanowienia.

- Przypominają mi dom - wzruszyła ramionami - Po prostu są takie zapachy, które nam się z czymś kojarzą.

- To prawda - Percy pokiwał głową, z miną, jakby sam przypomniał sobie znajomy i przyjemny dla siebie zapach.

- Ulubiony nauczyciel? - zapytała. Nie było to zbytnio ciekawe pytanie, ale ją zainteresowało ze względu na to, że Weasley lubił wszystkich profesorów (no może z wyjątkiem Snape'a).

- McGonagall - powiedział po chwilowym namyśle.

- Dlatego, że przydzieliła ci pilnować mnie na szlabanie? - przyjęła na twarz ślizgoński uśmiech.

- Nie - rudowłosy rzucił jej zirytowanie spojrzenie i wrócił do książki. Ona sama dokończyła mycie podłogi i podniosła się z ziemi, odkładając wszystkie środki czystości na ławce.

- Moje ostatnie pytanie, Weasley. - w jej oczach zatańczyły złośliwe iskierki. - Masz dziewczynę?

Na twarzy rudowłosego pojawiły się lekkie rumieńce, co bezskutecznie starał się ukryć. Gryffonka dusiła śmiech, podczas gdy on odchrząknął niezręcznie.

- Nie mam. - powiedział, jednak wyraźnie nie był zadowolony z tego, że to do niej należało ostatnie słowo. W końcu był gryffonem, a to do czegoś zobowiązywało. - Masz chłopaka?

Jednak nie przemyślał tego, że Regan również była w domu lwa i nie zamierzała przegrać ich prywatnej walki na słowa.

- Przykro mi Weasley, ale skończyły ci się pytania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro