Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Kruk wszedł do kryjówki. Odrazu dostrzegł, że Mary już wróciła - jej buty i płaszcz wróciły już na swoje miejsce.

- Jak tak dalej pójdzie to zrezygnuję z tego zlecenia - powiedział z irytacją w głosie, ściągając buty. Nawet jeśli reszta została już odwołana to nie mógł mieć pewności czy Moriarti na pewno dotrzyma całej umowy. Poza tym tego typu sytuacje naprawdę były irytujące i niebezpieczne.

Kiedyś prawie mu się nie udało wykonać zlecenia bo jakiś idiota spudłował pół metra. Cel zaczął wtedy panikować i John strzelił w praktycznie ostatniej chwili. Sekundę później a cel zniknąłby z pola widzenia

- dlaczego? Co tym razem się stało? - spytała Mary.

- On wynajął też innych. Wiesz, że nie cierpię jak ktoś mi wtrąca się w robotę - odparł John, na co Mary prychnęła. - Oboje wiemy że większość na rynku to idioci z którymi nie da się pracować - dodał czemu Mary już nie mogła zaprzeczyć.

Większość płatnych morderców oferowała swoje usługi tylko przez krótki okres bo potem byli łapani. Tylko garstka utrzymywała się na rynku i zgarniała większość zleceń - mimo dość wysokich cen.

- Racja - powiedziała tylko Wrona. Kruk delikatnie uśmiechnął się i poszedł do pokoju gdzie wszystko planowali.

Ponownie włamał się na monitor co tym razem było już dziecinnie proste. Już po chwili obserwował Holmesa. Było to zaskakująco ciekawe.

Szczególnie w momencie kiedy Holmes zaczął eksperymentować. Wyniki zapisywał na kartkach a potem robił jakieś obliczenia. To było już trochę nudne.

Nuda minęła jednak gdy okazało się do czego to wszystko zmierza. Holmes po skończeniu tego wszystkiego wziął tabletkę... Po czym ją zjadł.

John zdziwił się. Nie widział jak na to zareagować. Szczególnie że potem Holmes popił to swoją "miksturą" i wydawał się rozbawiony. Kruk cicho westchnął. Zachowanie Holmesa było dziwne i niebezpieczne. Zapewne powinno go to cieszyć, bo mogłoby okazać się, że starszy Holmes uzna to wszystko za nieszczęśliwy wypadek i nie będzie potrzeby wyjazd za granicę (a najlepiej to chyba na Syberię).

Z jakiegoś powodu jednak nie chciał by Holmes umarł jakąś bolesną śmiercią, a tabletka od mordercy nie wydawała się być czymś po czym się bez boleśnie umierało.

Obserwował go do później nocy. Potem Holmes wyszedł a Kruk był już zdecydowanie zbyt zmęczony by uganiać się za nim przez pół miasta.

Położył się spać i szybko zasnął.

~*~

Minęło już trochę czasu od kiedy Kruk zaczął szpiegowanie Holmesa. Zdążył w tym czasie dość dużo dowiedzieć się o mężczyźnie i o swoim zleceniodawcy.

Po pierwsze zleceniodawca zdecydowanie nie był godny zaufania. Pod nieobecności jego i Mary zamontował podsłuch w mieszkaniu. Nieźle zirytował się gdy się zorientował.

Nie ściągnął go bo wiedział że wtedy najprawdopodobniej zostałby zamontowany kolejny. A tak przynajmniej wiedział gdzie powinien uważać.

Kruk wzdrygnął się na dźwięk smsa. Spojrzał na telefon. Potrzebował chwili by zorientować się że to numer Holmesa.

Holmes

"Nastaw wodę na herbatę"
"Porozmawiamy sobie"

Kruk
"Skąd wiesz gdzie jestem?"

Holmes
"Myślisz, że nie widzę jak mnie śledzisz na każdym kroku?"

Kruk
"Och nie na każdym"

Holmes
"Wiem. Teraz siedzisz w domu"
"a ja idę do Ciebie na herbatę"

Kruk
"Ponawiam pytanie skąd wiesz gdzie jestem"

Holmes
"Wątpisz w moje umiejętności"

Kruk
"Wierzyłem w swoje"

Holmes
"Stoję pod drzwiami"
"oczekuje że mi otworzysz"

John odłożył telefon i podniósł się z kanapy. Poszedł do drzwi i otworzył je.

Wpuścił Holmesa do domu. Naprawdę cieszył się że nie ma Mary. Naprawdę nie miałby żadnej wymówki by go zabić. Szczególnie teraz gdy Holmes znał ich kryjówkę.

Podszedł do kuchni i nastawił na herbatę. Wyciągnął z szafki dwa kubki. Wbił wzrok w czajnik myśląc.

Teoretycznie mógłby go otruć. Miał takie trucizny które zabiłby go dopiero w drodze do domu. Jednak wyjście z kuchni wyglądałoby podejrzanie, a wszystkie trucizny były schowane w pokoju obok.

Dlatego czasem żałował, że jednak nie zrobili tych ukrytych drzwi. Chociaż wtedy pewnie musieliby gdzieś co dwa tygodnie uzupełniać zapasy antidotum.

Dokończył robienie herbaty i zaniósł dwa kubki do salonu. Podał jeden Holmesowi. Napił się herbaty czekając aż Holmes zacznie.

- Moriarti to twój szef? - spytał. Kruk skrzywił się w myślach. To kto był zleceniodawcą nie było tematem, na który lubił rozmawiać

- Tia - stwierdził.

- nie trudno zgadnąć. Pozdrów go przy najbliższej okazji -  odparł Holmes. John milczał nie wiedząc co powiedzieć - a, i możesz mu jeszcze przekazać, żeby przyszedł na dach szpitala świętego Patryka szóstego kwietnia.

-Aktualnie nie zamierzam z nim pisać - powiedział Kruk. Mówił prawdę. Planował rzucić to zlecenie w cholerę. Nawet jeśli to znaczy że straci opinię niezawodnego.

- Aaa, no tak. Wynajął na mnie innych ludzi próbujących mnie zabić. Szkoda że siedmiu poprzednich go zawiodło - stwierdził Holmes. Kruk milczał. Tak powód brzmiał jakby był dzieciakiem. Ale Moriarti wynajmując go zaakceptował regulamin, a w nim było zaznaczone żeby nie wynajmować innych. Wyjątkiem była Wrona. - W takim razie sam mu przekażę. A tak, w ogóle wiesz co robi z tymi, którzy go zawiedli?

- Wiem - powiedział ze spokojem. Był tego świadom. Wiedział jednak że nie da się go łatwo zabić. Poza tym wielu po prostu bało się potencjalnej zemsty Wrony.

- Wiesz, że zamontował ci w mieszkaniu podsłuch? - spytał Holmes.

- Tak - powiedział spokojnie. W głowie pojawiła mu się myśl że Holmes próbuje go po prostu zirytować.

- świetnie. Swoją drogą skrywka na broń w podłodze jest banalna. Gdyby policja tu wpadła, takie miejsce są najczęściej sprawdzane jako pierwsze - stwierdził Holmes, a Kruk wywrócił oczami. Teraz już był tego pewnien.

-Najpierw musieli by poznać moją tożsamość  - powiedział pewnie Kruk. Nawet znając jego tożsamość znalezienie któregokolwiek z Gniazd było ciężkim zadaniem.

- możliwe. Teraz jak chcesz możesz mnie zabić. Pod poduszką masz pistolet - zauważył Holmes. John ledwo powstrzymał się od ponownego wywrócenia oczami

- oboje wiemy, że bliżej mi do rzucania tego zlecenia niż wykonania go - stwierdził Kruk.

- Wiem to. Ale moja śmierć dużo zmieni. Moriarti dąży do tego, by zmusić mnie do samobójstwa by chronić bliskich - powiedział detektyw. John milczał. - Także, mój brat dopilnuje, by ciebie nie zabili, a ja, za ciebie szóstego kwietnia wykonam twoje zlecenie. Miło było - Holmes wstał. - Do widzenia.

John również pożegnał się, patrząc jak Holmes wychodzi z mieszkania. Kiedy zamknęły się za nim drzwi odetchnął z ulgą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro