Być mordercą? To nie tak.
Burn stał tam, patrząc na dawnego przyjaciela. Nie mógł uwierzyć, że ktoś tak bezczelnie "zepsuł" jego humor, jego wieczną radość, jego chęci i zachowanie.
Mimo iż wiedział, że Fuusuke nie chciał go widzieć, to i tak za nim poszedł, oczywiście ukradkiem by drugi nie zauważył.
Jego zaskoczenie było wielkie gdy jasnowłosy wszedł do pomieszczenia, gdzie jeszcze tego samego dnia, przychodzili kapitanowie drużyn.
"Ale tam przecież już nikogo nie ma.." - mówił w myślach.
Niezauwarzalnie wszedł do środka. Na tak zwanym podwyrzszeniu, oświetlony na niebiesko, stał Suzuno, z niesamowicie zimną miną. Patrzył w jeden punkt, a gdy Haruya się spostrzegł, konkretnie na osobę. Osobę niesamowicie chudą, o świecąco czerwonych oczach, w stroju bramkarza.
- Jak się wytłumaczysz? Dlaczego wziąłeś tego ludzkiego dzieciaka? To raczej nam nie będzie sprzyjać. - mówił zimnym głosem, tak twardym, że nikt nie mógłby się sprzeciwić.
"Ludzkiego? Dlaczego Suzuno-kun tak mówi?" - Burn pytał samego siebie, nie mógł zrozumieć co się tu właśnie działo.
- Pozwól, że wyjaśnię.. - powiedział drugi, niezbyt przejmując się nastawieniem Gazelle'a.
- Nie potrzebuję wyjaśnień. Sam twój błąd mi wystarczył. Wytłumaczysz się przed tym chłopakiem. Mogę się założyć, że nawet nie zwrócił uwagi iż tu jest. Nie dość, że bez zgody, to wziąłeś zupełnie zepsutego gracza. - podwyrzszenie się obniżyło, Suzuno krążył po całym ciemnym pomieszczeniu. - Ciekawi mnie jedno, Dvalin'ie. Jak chcesz go rozdzielić? Twój plan jest konpletnie bez sensu. - Tym razem w jego głosie można było wykryć rozbawienie, ale nie przyjazne, prędzej dokuczliwe.
- Wszystko w swoim czasie Gazelle. - Ciemnowłosy spojrzał na niższego z powagą, wiedział od z nim nie ma nic do mówienia.
- Nienawidzę czekać. Ale nie zarwę także wiecznego spokoju Diamond Dust.
- Nienawidzisz czekać.. A sam odkładasz wyjaśnienia kapitanowi Prominence. To niezgodne z twoim zachowaniem, Suzuno-san. - Wiedział, że nie może nazywać błękitnookiego po imieniu, jednak zwrócił specjalnie szacunek, prawdopodobnie usiłując zirytować chłopaka.
W tym momencie czas dla Burn'a mógł spokojnie stanąć. Jakie wyjaśnienia? Czerwonowłosy kompletnie się pogubił.
- To co jest między mną, a kapitanem Prominence to moja sprawa, nawet nie wiem skąd wytrzasnąłeś te informacje ale radzę Ci siedzieć cicho, inaczej i twój kumpel, i twoja drużyna, nie będą mieć ciekawie. - na te słowa Dave jeszcze bardziej spoważniał. Skłonił się i bez słowa opuścił salę na odchodzie mówiąc "Dziś o 15:00".
Nagumo widząc, że Gazelle na zamiar wychodzić, prędko udał się do wyjścia biegnąc do pokoju.
- Dziś o 15:00.. - powtarzał w głowie. - Co to może być? Jaki "zepsuty" chłopak? O co w tym wszystkim chodzi?.. - trzymał za klamkę do swojego pokoju, jednak nie wchodził. - Nie. Nie stchórzę! - Puścił ją wybierając inny kierunek.
- Aiden, nie sądzisz, że to trochę dziwne?.. - usłyszał głos z obcego mu pokoju. Wszedł tam.
- Weź już się zamknij. Mówiłem, ty nawet nie wiesz jak strzelić piłką do bramki, a mimo to skiepściłeś tyle okazji. Dlatego drużyna jest zawiedziona, myśleli, że wyjdę ja. A teraz siedzimy niewiadomo gdzie. - przemierzał cały pokój, aczkolwiek nikogo nie widział. Miał wrażenie, że jest tu jedna osoba, aczkolwiek zmienia ton głosu i zachowanie podczas wypowiedzi.
- Co chwila mi przeszkadzałeś. Nikt z nas nie jest ideałem.. - głos był teraz cichrzy, niby na wyciągnięcie ręki, ale załamany.
Pokój był przedzielony na kilka mniejszych pomieszczeń, oddziałów.
"Może o tego chłopaka chodzi.." - od razu myśli Nagumo pobiegły w tym kierunku.
Usłyszał cichy szloch. Za jego odgłosem, poszedł mini korytarzem. Za ścianą zauwarzył chłopca, o dwukolorowych oczach, jakby sam ze sobą się kłócił.
Nie wiedział co zrobić, nie wiedział kim ten chłopak jest, nie wiedział także czy może tu być.
- Kim jesteś?.. - zapytał "milszy ton głosu", rozchodząc się echem po pokoju.
- Nagumo. Możesz mówić mi Burn. Powiedz mi, co tu robisz? - zapytał niepewnie.
- Jak widać. Siedzę. - nadal mówił spokojnie, ściakając się za ramiona.
- Jak się tu dostałeś?
Chłopak siedział cicho. Po chwili opowiedział mu wszystko:
*Retrospekcja*
Już w pierwszej połowie meczu Frost zchodzi z boiska! To może być wielka okazja dla Epsilonu!
Płomienny napastnik uratował sytuację. Jednak Dvain podnosi się z ziemi i jak gdyby nigdy nic podchodzi do Fubuki'ego.
- Jest Ci ciężko, masz konflikt z bratem. Pomogę Ci równocześnie zabierając cię od tych, którzy Cię ranią całymi dniami presji. Bez ciebie się nie ruszam. - mówi schylając się na wysokość szarowłosego.
Po chwili czarna piłka odbija się od ziemi, nie ma ani Drużyny Aliusa, ani Dvalin'a. Jednak zniknął także Shawn Froste.
***
- Mówił coś o rozdwojeniu. Nie słuchałem. - przyznał.
- Ten facet chce pomóc tobie? W dodatku nie docenia Suzuno. - Drugie zdanie powiedział z wyraźną nienawiścią.
- Prominence. - z zamyśleń wyrwał go zimny głos. Wiedział doskonale do kogo należy.
Za nim stał sam Gazelle, a za nim Dvalin. Obaj nie byli zachwyceni wizytą Burn'a.
- Idziemy na boisko. - powiedział szorstko Suzuno. Wychodząc z pomieszczenia. - Wy też. - dodał, wiedząc, że Nagumo i nowopoznany pójdą za nim.
***
Cała czwórka była na boisku, nie na zewnątrz, nie w budynku, przypominało to prędzej zwykłe pole do gry przed szkołą. Jednak otoczone z czterech ścian.
- Sądzisz, że zadziała? On może zginąć. - powiedział Suzuno do Dave'a, patrząc na Fubuki'ego.
- Że zginąć?! Robicie jakiś eksperyment?! Suzuno gdzie podziałeś się dawny ty?! Stałeś się bezuczuciowym, dziwakiem, a jeśli się zoriętuję to niedługo może i jakimś mordercą co?! Gdzie podziałeś się dawny ty?! - Nagumo wydał mu swoje wszystkie żale, łapiąc za kołnierz i przytwierdzając do ściany. Niedługo potem uderzył to w twarz, jednak nie na tyle mocno, na ile by chciał, powstrzymywały go ich dawne więzi.
Suzuno był bardzo zły. Nie dlatego, iż Burn na niego nakrzyczał. Nie dlatego, że został uderzony. Tylko dlatego, że jego dawny przyjaciel nazwał go mordercą. W tym ułamku sekundy przypomniał mu się ból, kiedy został przygnieciony, przypomniało mu się zawiedzenie ojca. Teraz to wszystko, przerodziło się w złość.
- Są rzeczy, których nigdy nie zrozumiesz.. Nagumo-chan.. - powiedział te słowa cicho. Ale uczuciowo. Jednocześnie były przepełnione tęsknotą, i również z lekka psychicznością zwłaszcza przy mówieniu zdrobnienia. Od niechcenia odrzucił dłoń czerwonowłosego, jednak był to silny ruch dłonią.
- No dalej mały. Zaeksperymentujemy. Staraj się być i na ataku i na obronie. Bądź w dwóch miejscach na raz. - wypowiedział to z lekką kpiną.
W tym momencie stało się coś dziwnego. Chłopak chciał równocześnie biec do tyłu i do przodu.
Rozbłysła fioletowa poświata. I już były dwie identyczne osoby, jednak o różnym kolorze oczu i trochę fryzurze.
- Co do...?! - Nagumo był zdezoriętowany. Nie tylko przez to co się stało.
Drugim powodem było zachowanie i wygląd postaci.
Jedna była identyczna jaką widział pierwszy raz, lekko oklapnięte włosy, ciemnomorskie oczy. Jednak kostium był z Diamond Dust, więc to był pierwszy powód jego zdziwienia.
Druga postać zaś, miała nastroszone włosy, oraz wyrazisto pomarańczowe oczy. Był bardziej pewny siebie, a jego kostium był identyczny do Prominence.
- I widzisz, udało się. Mówiłem. - powiedział Dave.
- Atsuya Fubuki od dziś dołączysz do drużyny Prominence. Shiou Fubuki zaś do mnie, Diamond Dust. - powiedział chłodno Suzuno, wychodząc z pomieszczenia.
Burn zły, tylko zacisnął ręce w pięści i wyszedł, usiłując dogonić jasnowłosego.
~*~
Tak tak wiem. Dawno mnie nie było. No ale po pierwsze miałam tak jakby skonfiskurowany telefon a po drugie nauka robi swoje. A resztą, pisałam to przecież w "Informacjach" więc mam nadzieję, że zrozumiecie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro