Nadal przecież mamy kontakt
Jednak dzień kiedyś musiał nastąpić. Chłopcy zostali obudzeni przez blondwłosego, Byrona.
- Nagumo.. musimy już jechać.. - Powiedział smutno.
- Już? O tej godzinie? Czemu teraz? - Pytał. Jednak nie dostał odpowiedzi.
- Chłopaki ja nie chcę jechać.. - Niespodziewanie odezwał się "Anioł".
- Ja też nie. Nie chcę by nasza piątka się rozpadła..
- Chłopaki to się nie stanie! Przysięgam na wszystko, Masz kontakt nigdy nie zostanie zerwany! - Gazelle wstał, i podał naszykowane wczoraj ubrania Nagumo.
- Miejmy nadzieję..
Burn przebrał się w podane mu ubrania. Razem z Afuro wyszli z pokoju, zostawiając tam Gazelle samego. Razem z bagarzami i Hiroto stali i czekali na pojazdy, które miały ich zabrać, każdego w osobne miejsce.
- Co jeśli coś się stanie? - spytał Nagumo - Nie będę mógł pomóc, bo będę za daleko, co wtedy?..
- Nie martw się o Suzuno, Midorikawa będzie go pilnować, będzie w pożądku.. - odpowiedział Hiroto.
- Ale na pewno nic się nie stanie - zapewnił Byron.
Burn spojrzał tylko smutno na budynek, ten sierociniec niusł za sobą wiele wspomnień. Gdy się rozejrzał widział tylko trzy samochody, jednego opiekuna, ojca i Midorikawę. To wszystko działo się za szybko, te wspólne lata miały przepaść od tak?
Najdziwniejsze było, że nie widział przyjaciela. "Nie zależy mu?.." myślał. Przecież mieli się pożegnać.
- Nagumo Haruya? Nie pomyliłem się? - Zapytał wyższy mężczyzna w okularach, wyglądał na dość sympatycznego.
- Nie, nie pomylił się pan. - Burn starał się być miły, bo przecież ten mężczyzna niczym mu nie zawinił, a nie wyglądał na kogoś "groźnego".
- Miło mi Cię poznać, od dziś będę mógł cię nazywać synem, niezmiernie się się tego cieszę. Wyglądasz na sympatycznego chłopca. - Uśmiechnął się miło - Nazywam się Machirou Karma, ale będę się cieszyć, jeśli będziesz mnie nazywać ojcem bądź tatą, oczywiście nie zmuszam cię, masz prawo mówić na mnie jak chcesz.
- Dobrze.. - Powiedział, ten "Pan" naprawdę był miły, ale mimo to Nagumo nie mógł przyjąć, że musi wyjechać.
- Chcesz się jeszcze pożegnać? - Zapytał jego "Ojciec".
- Ja.. Chciałbym.. - Powiedział jednak nie dane mu było dokończyć.
- Burn! - Tuż za nim był biegnący Suzuno, gdy był już w bardzo małej odległości przytulił mocno przyjaciela, przez co Nagumo się prawie przewrócił. - Obiecuję, że co noc będę patrzył w światło księżyca i pamiętał o tobie! Będę pisać ale błagam, nigdy mnie nie ignoruj! - już lekko popłakujący Suzuno nadal przytulał Haruy'ę.
- Obiecuję. Ty też nigdy mnie nie ignoruj Gazelle, bo będę się martwić. - Powiedział, po czym spojrzał na nowego opiekuna.
- Musimy już jechać.. - Mówił z wyraźnym bólem i żalem patrząc na chłopców, nie wierzył, że to przez niego, między dziećmi będzie mur. - Przykro mi, że zabieram ci przyjaciela.. - Powiedział smutno, kładąc dłoń na głowie Fuusuke. - Będę pilnować, by Nagumo zawsze odbierał telefon od ciebie.
- Dziękuję.. - Odparł Suzuno uśmiechając się przez łzy.
- Do widzenia. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy - Afuro przytulił każdego z osobna i wszedł do auta, które miało go zawieść na lotnisko.
- Narazie, jeszcze się zobaczymy, na pewno! - powiedział entuzjastycznie Hiroto, do każdego, i poszedł pożegnać się z Jordan'em.
- Chciałbym by tak było.. Będę się o to starać - dodał Nagumo - Gazelle, pilnuj Midorikawy i przekaż mu, że mam nadzieję na to by Cię pilnował i chronił za mnie. - dokończył, wsiadając powoli do auta.
- Narazie wszystkim.. - Suzuno pomachał przyjaciołą.
***
- Ten jasnowłosy to pewnie twój najlepszy przyjaciel prawda? - zapytał Karma, będąc na miejscu kierowcy.
- Tak. Najlepszy. - Mówił jakby bez radości Nagumo. - I nazywa się Suzuno, ale ja go nazywam Gazelle. - Dokończył.
- Jesteś z nim bardzo zrzyty. - Stwierdził.
- Tak.. Bardzo..
Poczuł wibrowanie w kieszeni, z lekkim uśmiechem wyjął telefon sprawdzając kto to, chociaż dobrze wiedział.
Gazelle:
Już tęsknię..
Jesteś tam?
Czemu nie odpisujesz?
Jesteś daleko?
To nie będę przeszkadzał..
Popiszemy potem, jak znajdziesz czas
Nagumo zastanawiał się jakim cudem Suzuno wysłał te wiadomości w niecałą minutę. Kto by pomyślał.
Burn:
Też bardzo tęsknię, jestem a nie odpisywałem, bo nawet nie zdąrzyłem wyjąć telefonu. Tak, jestem dość daleko i jeszcze jadę... I ty mi nigdy nie przeszkadzasz! Mogę pisać nawet w nocy lub szkole!
Chwilę czekał na odpowiedź, którą po chwili dostał.
Gazelle:
To dobrze! Napisz jak będziesz już w domu i opisz mi jego wygląd ^^ A potem może porozmawiamy przez kamerkę? Wiesz, wolę rozmawiać zamiast pisać.
Burn:
Pewnie! Zaraz chyba będziemy, do usłyszenia!
Gazelle:
Papa!
***
Burn już siedział w swoim pokoju, jego nowy tata nie miał żony, był wdowcem. A ponieważ kochał dzieci, miał ich jeszcze dwójkę, ale to maluchy, więc Nagumo nie miał czym się przejmować. Rozmawiał z Suzuno, co chwila mówiąc jak tęskni.
Byli tak daleko od siebie, jednak mówili co zrobią, jak się spotkają, co było praktycznie niemożliwe.
~●~
Ohayõ!
Jak tam?
Co do mojego komentarza, rozdział wyszedł nudny.
Ale może opublikuję dziś jeszcze jakieś rozdziały, gdzie będzie się coś dziać?
No w końcu mam kilka w zanadrzu ;)
Więc czekam na odpowiedź
Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro