Cała prawda, no może nie cała
Po skończonym spotkaniu Suzuno opuścił pomieszczenie, ignorując nawoływania Burna.
Wszedł do pokoju, opierając się o drzwi opadł na podłogę wzdychając.
- Dlaczego?.. - zapytał cicho. - Udało mi się to opanować, dlaczego Burn. Dlaczego wróciłeś teraz?.. - spojrzał na biurko. - Chciałbym się z tobą normalnie przywitać, jako przyjaciel, nie jako wróg.
Wstał i wyciągnął z szafki mały naszyjnik.
***
- Po co mi to? - zapytał Nagumo, spoglądając na wisiorek, który podał mu jasnowłosy.
- Widzisz ten przyczepiony kryształek?
- Tak.. Co z nim?
- Ponoć spełnia marzenia i przynosi pokój. Nie będziemy się kłócić, ale to się nawet da bez tego. - uśmiechnął się Fuusuke zawiązując sznureczek.
- Od ciebie przyjmę wszystko, i nie potrzebujemy przedmiotów by się przyjaźnić. Wystarczy mi tylko, jeśli będziesz obok mnie.
***
- Wystarczy Ci? - zapytał, nie oczekując odpowiedzi.
Odczepił kryształek od wisiorka, zastępując nim kawałek meteorytu w jego stroju piłkarskim.
- Będę grać tak jak trzeba. Nie oszukiwać. - coś zastukało w okno.
- Fei! - Powiedział radośnie, otwierając okno, przez które wleciał jasno błękitny, mały ptaszek.
- A ty jak myślisz? - zwrócił się do zwierzątka - Mam dać przyjacielowi szansę i powiedzieć wszystko? Czy może lepiej nadal starać się być idealnym, zimnym i obojętnym kapitanem Diamond Dust?
Ptaszek zaćwierkał.
- Eh.. Fakt, drużyna nie da sobie beze mnie rady. Ale wiesz jak teskniłem za nim? Tak bardzo.. serce mi się rwało..
Zwierzątko troszkę się spłoszyło, odlatując.
- Czyli ma zostać tak jak jest.. Do zobaczenia Fei
Znów przybrał zimny wyraz twarzy i wyszedł z pokoju. Wpadając tym samym na stojącym przy drzwiach Nagumo.
Gazelle upadł na Burn'a, a Burn na podłogę. Przez co kilkoro uczniów przechodzących obok cicho między sobą szeptało.
Błekitnooki chciał wstać, aczkolwiek Haruya uniemożliwił mu to, obejmując go dłonią, nawet nie wstając z podłogi.
- Proszę Cię Suzuno.. Powiedz coś, coś sensownego.. Dopiero Cię odnalazłem.. - Powiedział trochę ciszej.
- Mów mi Gazelle. Nie używaj mojego imienia. - Chłopak powiedział jak zwykle zimnym tonem, wstając.
Starał się jak mógł, lecz mimo to, na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec gdy odchodził.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro