Śpiew tysiąca gwiazd
Haruya wyszedł z pomieszczenia, jednak jasnowłosy zniknął mu z oczu.
Postanowił nie zwlekać i nadal go szukać. Przemierzał korytarze szkoły, w końcu to nadal jest jego pierwszy dzień, nadal nie znał budynku za dobrze.
W całym budynku panowała cisza, każdy przechodząc obok Burn'a, patrzył na niego ze strachem. Sam Nagumo, nie wiedział dlaczego tak jest. Jednak postanowił zapytać, gdzie może znajdować się Suzuno.
Podszedł do granatowowłogego chłopca, ten jednak wyglądał na spanikowanego, bojącego się go.
- Hej. - powiedział przyjaźnie na co drugi skulił się. - Wszystko dobrze? Mam pytanie.. - nie zdąrzył jednak dokończyć.
- N-Nie chcę odchodzić, przepraszam!
- Za co? - Nagumo był zdezoriętowany.
- Każdy do którego podchodzi ktoś z góry, musi odejść ze szkoły, bo zawinił! Przepraszam za cokolwiek, ta akademia to mój jedyny dom! - w jego głosie było słychać smutek, zaś w oczach, widać było kilka małych łez.
- O czym Ty mówisz? Nie o to mi chodzi mały. Widziałeś może S.. znaczy Gazelle-san?
- T-Tak.. poszedł na ostatnie piętro szkoły..
- Okej mały, dzięki. - poczochrał niższego po głowie i poszedł we wskazanym kierunku, zostawiając go w lekkim szoku. - Dziwni goście tu są.. - dodał ciszej.
Wszedł po schodach, nikogo nie było. Chodził po całym piętrze, nikogo nie widział.
Jednak w oko żuciła mu się jasna czupryna, będąca na balkonie. Im był bliżej, tym lepiej słyszał melodyjny głos.
- If you go so lonely
If you walk so slowly
My life is so short
My life fails you so much.
I want you to know the truth
Hurts badly.
It is impossible.
Our happiness is impossible.
Impossible... - Melodyjny głos Suzuno, był jednym z ulubionych dźwięków czerwonowłosego. Był delikatny i melodyjny. Prawdziwie magiczny, również nieosiągalny.
Była noc, oczy Fuusuke błyszczały, zupełnie.. jak "kiedyś".
- Prawda, że gwiazdy są piękne? - powiedział niespodziewanie, spokojnie i co najważniejsze, z zachwytem. Nie był już zimny.
- Prawda. - Haruya podszedł bliżej. To co widział było nierealne, jakby cofnął się w czasie o te cztery lata, i widział znów uśmiechniętego przyjaciela. Jego przyjaciela.
Jak na zawołanie Gezelle uśmiechnął się szeroko, przypominając pięcioletnie dziecko.
Podparł się o barierkę i na rękach lekko podniósł do góry, zadzierając głowę wysoko i głęboko wdychając powietrze. - To takie piękne.. Czuję, jakbym oddychał tysiącem gwiazd. - powiedział z radością, cicho chichocząc.
- Sam jesteś gwiazdą, nieosiągalną i błyszczącą.. - powiedział cicho Nagumo.
- Hm?
- Nic, nic. Głośno myślę. - podszedł do barierki i oparł się na niej dłońmi.
- Kocham to.. Kocham tu przychodzić.. - wyznał Fuusuke z błyszczącymi oczami, w których można było zobaczyć iskierki radości.
- Zawsze kochałeś gwiazdy, księżyc także. Noc Cię intrygowała. - po tych słowach zapadła przyjemna cisza.
Czerwonowłosy nie wiedział co czuł, czegoś mu brakowało. Przybliżył się do Suzuno i przytulił go, wiedział, że to on, a nie tylko zimna bryła lodu. Ale w końcu w tej bryle musiał mieć serce, prawda?
- Jak dobrze, że wróciłeś. Brakowało mi ciebie. - powiedział nadal przytulając jasnowłosego.
Te kilka słów sprawiło, że w Suzuno coś pękło. Znowu wrócił ten ból.. "Może jeszcze jesteś mordercą?", "Gdzie podziałeś się dawny ty?!", "Nienawidzę Cię, słyszysz?!", "Ja chciałem tylko szczęścia swojego i przyjaciół.."
Oprzytomniał, wystraszył się z lekka przez co potknął się o przypadkową doniczkę, lądując z Burn'em nad sobą.
- Odsuń się, nikt nie kazał Ci się zbliżać. - powiedział sucho.
Nagumo nie reagował na to, nawet nie zwracał uwagi, że znalazł się z lekka niezręcznej sytuacji. Po prostu nadal był przytulony do klatki piersiowej przyjaciela. Świat się dla niego nie liczył, nie słyszał nic, tylko trzymał Suzuno, by ten nie uciekł mu jak wcześniej, żeby został.
- Nie słyszysz? Odczep się.
- Nie zamierzam.. - zignorował lekkie szarpaniny drugiego, był i tak silniejszy.
- Ale z ciebie przylepa, złaź mówię. - Gazelle usiłował wstać.
Nagumo nachylił się nad jego twarzą - Jak myślisz, jaka jest moja odpowiedź? - zapytał ironicznie a widząc, że jednak niczego nie zdziała wstał z jasnowłosego wyciągając do niego dłoń w geście pomocy.
- Zostaw mnie. - Błękitnooki odrzucił pomoc odrzucając równocześnie jego dłoń.
Wstał i udał się spowrotem do budynku.
- Suzuno-chan.. - Burn stał nadal w miejscu, wiedział, że jak za nim pójdzie, to niczego nie osiągnie.
Spojrzał w niebo, księżyc był odsłonięty, była pełnia. Jego blask był przyjemnie spokojny, zabierający wszystkie złe myśli.
- Suzuno, dowiem się co się stało, wyciągnę Cię z tego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro