Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Kuroo x Kuroo

Kuroo Tetsurou nie był leniem, jednak nie należał również do rannych ptaszków, dlatego gdy zadzwonił budzik, mało się nie rozpłakał. Nienawidził poniedziałków. Niby zwykły dzień tygodnia, ale jedyny w swoim rodzaju, bo tylko w te dni musiał wstawać o szóstej rano. Niechętnie podciągnął się do pozycji siedzącej, przecierając podkrążone oczy. Żałował, że tak późno wrócił do domu z wczorajszego przyjęcia urodzinowego jednej z koleżanek z klasy. Rozciągnął się, ziewając przy tym donośnie, a następnie zwlekł się z łóżka, wsuwając na stopy czarne klapki, które zwykł nazywać kapciami. Wychodząc z pokoju zabrał po drodze ręcznik, wiszący na krześle od biurka, które stało przy ścianie. Gdy tylko otworzył drzwi, napotkał młodszego brata, człapiącego przez korytarz. Tetsurou poczochrał niesforne włosy brata na przywitanie, na co tamten odpowiedział mu kuksańcem w brzuch. Razem poszli do łazienki, gdzie rozpoczynali niemal każdy dzień. 

Choć brzmi to dziwnie, to wspólne korzystanie z łazienki w tym samym czasie, było zupełnie normalne. Gdy jeden brał prysznic, drugi mył zęby, wyciągał rzeczy z pralki, lub je tam wkładał. A jak nie było co robić, to po prostu czekał, ucinając sobie z bratem rozmowę. Tak było i tego dnia z tą różnicą, że młodszy, Arashi, zaplanował dla brata kilka drobnych niespodzianek. Gdy tylko Tetsurou zamknął drzwi i przekręcił kluczyk, zaczął ściągać z siebie piżamę, która miała zakończyć swój tydzień przydatności i wylądować w praniu. 

- Mama wrzuciła już swoje piżamę, więc dorzuć nasze i nastaw na czterdzieści stopni - Tetsurou wszedł pod prysznic i zasunął zasłonę - Tylko błagam, nie pomyl znowu wybielacza z zmiękczaczem. 

- A ty pamiętaj spłukać kłaki  - mruknął Arashi, rozpinając guziki kigurumi.

- Nie pyskuj, bo je wyciągnę z odpływu, zrobię z nich pająka i Ci podrzucę do łóżka, jak będziesz spał. 

Arashi wzdrygnął się na myśl o włochatym pająku. Chciał się odgryźć, ale słysząc szum wody uznał, że jego brat i tak nic by nie usłyszał, a to przecież sensu nie miało. Po odpięciu ostatniego guzika wyskoczył z pieskowego kigurumi, owinął się ręcznikiem i zebrał obie piżamy, które następnie zamknął w pralce. Do odpowiednich przegródek proszek i płyn do zmiękczania, a następnie wybrał właściwą temperaturę i włączył urządzenie. Nagle rozległ się niezadowolony, marudny jęk licealisty.

- Arashi, zobacz w szafce, czy mam jeszcze jakieś maszynki do golenia - polecił. 

- Nie masz - zachichotał - Trzy dni temu zabrałem Ci ostatnią, żeby ogolić kaktusowi igiełki, bo mnie ciągle kuły. Ale jak chcesz, mogę gdzieś poszukać w domu. Fakt, tata wyszedł sześć lat temu po mleko i nie wrócił, ale może chociaż maszynki zostawił. 

- Masz dwie minuty, inaczej do końca tygodnia będę Cię odprowadzał do szkoły, trzymając za rękę. 

Arashi nie miał cienia wątpliwości, że to nie jest głupi żart. Znał brata lepiej niż rodzice, dlatego wiedział, że Testurou jest do tego zdolny. Może i wyglądał na kochanego przygłupa, ale w rzeczywistości starszy brat potrafił być bardzo, ale to bardzo złośliwy i podstępny. Już sam jego śmiech sugerował, że nie jest taki milusi, jakby się mogło wydawać. Z tego właśnie powodu Arashi nie zwlekał już dłużej i czym prędzej wyleciał z łazienki, oczywiście wcześniej otwierając drzwi. 

Podczas gdy młodszy brat wyruszył na poszukiwania, niczego nieświadomy Tetsurou kończył brać prysznic. Był już prawie gotowy, musiał tylko poczekać te magiczne dwie minuty, żeby odżywka się wchłonęła. Z czym jak z czym, ale z włosami niespecjalnie sobie radził, co dało się zauważyć każdego dnia, gdy przychodził z tym dziwnym, kogucim irokezem do szkoły. Po dłuższej chwili zdecydował, że to najwyższy czas spłukać włosy. Czochrał włosy pod bieżącą wodą tak długo, aż przestały się pienić. Zakręcił korek, przewiązał się ręcznikiem, który wcześniej przewiesił przez zasłonę prysznicową i wyszedł spod prysznica. Stając przed lustrem przyjrzał się sobie dokładnie. Odetchnął z ulgą gdy upewnił się, że nie ma ani jednej zmarszczki, czy siwego włosa. Zauważył za to kilka czarnych, krótkich włosków na brodzie. Bardziej przypominało to malutkie igiełki kaktusa, niż zarost młodego mężczyzny, no ale cóż, nie każdy może być jak Asahi z Karasuno. 

- Arashi, jeszcze chwila, a będę Cię cmokał w czoło przy znajomych! - niecierpliwił się chłopak.

- Sam się cmoknij, chropowaty ozorze! - odpowiedział, wchodząc do łazienki.

Testurou odwrócił głowę i zabrał od niego przedmiot. Popatrzył najpierw na rzecz, potem na brata, znowu na rzecz, a następnie na brata.

- Jaja sobie robisz? - pokazując palcem na przyrząd - Przecież to jest obieraczka! Czy ja Ci przypominam ziemniaka?!

- Raczej skończonego buraka - powiedział Arashi i uśmiechnął się łobuzersko.

Tetsurou potrzebował chwili na dziesięć głębokich oddechów, które go uspokajały i ratowały przed wszczęciem sprzeczki. Gdy był już nieco spokojniejszy, minął brata i wyszedł z łazienki, kierując się do kuchni. 

Względem pozorów Kuroo Tetsurou był bardzo dobrym bratem, wręcz czasem bywał aż nadto opiekuńczy, co niejednokrotnie doprowadzało do szału Arashi'ego. Owszem, zdarzały się większe i mniejsze kłótnie, ale to w końcu normalne dla rodzeństwa. 

Normalne było też to, że niemal każdego dnia to on przygotowywał dla nich śniadanie, dlatego też gdy tylko wszedł do kuchni, niemal od razu zaczął przygotowywać posiłek. Z wczorajszej kolacji zostało jeszcze całkiem sporo ryżu, więc trzeba było go wykorzystać, a ponieważ gusta mieli różne, Tetsurou zmuszony był zrobić dwie różne wersje. Mogłoby się wydawać, że to żadne wyzwanie, ale nic bardziej mylnego. Arashi strasznie wybrzydzał. Ryb się nie tykał, owoce morze też średnio mu pasowały, do warzyw podchodził podejrzliwe, a z mięs przechodził jedynie kurczak i wybrane porcje wołowiny. Z tego właśnie powodu najbezpieczniej było zrobić mu owsiankę ryżową. Dla siebie kapitan Nekomy postanowił przygotować, a raczej podgrzać wczorajszą kolację, czyli bliżej nieokreśloną rybę. Zrobienie owsianki i odgrzanie posiłku nie zajmowało dużo czasu, ale musiał jeszcze przygotować drugie śniadanie. Bentou musiało być porządne, bo obaj wracali do domu późno. Dał po trzy onigiri, które matka zostawiła w lodówce. Sobie dorzucił jabłko, marchewki i seler naciowy, które wcześniej pokroił tak, aby zmieściły się do pudełka. Arashi dostał zupełnie inne produkty, bo banana, małe pomidorki i pokrojone w plasterki. Chłopak miał już wołać na śniadanie, gdy zorientował się, że cały czas pozostawał w ręczniku. Gasząc ogień pod garnkiem z owsianką, do pokoju ubrać się już w mundurek. Dopiero co rozpoczęła się zima, a śniegu był już całkiem sporo. Nim zabrał się za ubieranie, wysuszył włosy ręcznikiem, a następnie suszarką, przez trzy minuty. Potem wybrał jakieś przypadkowe gacie, zapiął białą koszulę i założył szare popielate spodnie. Z całą resztą nie było już tak łatwo, bo żeby dobrze zawiązać krawat, musiał podjeść do lustra. Tego dnia miał trochę gorsze zdolności manualne, więc węzeł nie wyszedł taki, jakie powinien. Kolejnym problemem były jego genetycznie zmodyfikowane włosy, z którymi użerał się każdego dnia, dokładnie tak samo jak brat i matka. To był urok rodzinki Kuroo, o ile można to tak nazwać. Standardowo zaczął od rozczesania kołtunów i zrobienia przedziałka w odpowiednim miejscu. To poszło w miarę sprawnie. Kolejnym krokiem było ułożenie tego w dobrze znany koguci grzebień, który usztywnił żelem do włosów. Na sam koniec założył sweter bez rękawów i czarne skarpetki. Gotowy zabrał zapakowaną torbę na ramię i poszedł na śniadanie. Gdy wszedł do kuchni spostrzegł brata, kładącego rybę, ryż i sztućce na stół. On też był gotowy do szkoły. 

- Jak będziesz wychodził, nie zapomnij o czapce i szaliku - przypomniał mu Tetsurou, nakładając ryżową paćkę do miski - Nie mam zamiaru latać później po aptekach, bo się panicz przeziębił. 

- Mówisz jak mama. Może sobie męża znajdź, co? Bo jak tak patrzę, to idealnie nadawałbyś się kurę domową - odpowiedział, siadając do stołu. 

Tetsurou nie skomentował zgryźliwej uwagi brata, tylko podał mu miskę i sam usiadł do stołu, kładąc przy okazji torbę pod nogami. Po wypowiedzeniu magicznego słowa, które poprzedzało jedzenie, obaj zabrali się za śniadanie. Nawet podczas tak prostej i codziennej czynności, chłopak przyglądał się co jakiś czas rodzeństwu. Dostrzegał najmniejsze szczegóły, a gdy coś mu nie pasowało, na przykład sposób jedzenia, zwracał mu uwagę. Nie wiedział, czy to przez bycie starszym, czy może przez bycie liderem w drużynie. 

- Źle trzymasz łyżkę - zauważył, gmerając pałeczkami w ryżu - Naucz się jeść jak normalny człowiek, a nie jak wieśniak. 

- A ty się naucz zamykać drzwi na noc - parsknął Arashi. 

Tetsurou popatrzył na niego nic nie rozumiejąc. Nie musiał długo czekać, nim dostał odpowiedź, bo po chwili zadzwonił mu telefon. Chłopak wyciągnął z kieszeni spodni komórkę, odebrał i przystawił sobie do ucha. Arashi z szerokim uśmiechem na twarzy podziwiał owoce swojego niecnego planu. Wesoła mina brata w szybkim tempie zaczęła zmieniać się, najpierw było to zaskoczenie, a potem strach i stres. Rozmowa zakończyła się nagle, doprawiona wrzaskiem licealisty i hukiem wywróconego krzesła.

- Czy ty przestawiłeś mi budzik?! 

- Owszem - pokiwał głową z dumą - Jest jakaś...

- Jakaś za dwadzieścia ósma! Młody, ja mam za chwilę egzamin z matematyki! - wrzasnął i przerzucił sobie torbę przez ramię. 

W przedsionku pośpiesznie założył zimowe buty i granatową kurtkę, a zaraz potem wybiegł z domu, trzaskając drzwiami.

Uradowany i dumny z siebie Arashi samotnie dokończył śniadanie. Po posiłku zaczął sprzątać po sobie i bracie. Podczas mycia naczyń zauważył, że przez ten pośpiech Tetsurou zapomniał o swoim drugim śniadaniu. Wzdychając ciężko zawinął oba bentou w materiał i zawiązał na supełek. Gdy wszystko było już czyste, a lunch spakowany, zabrał pudełka i torbę i ruszył w stronę wyjścia. Zawiązał śniegowce, zapiął żółtą, puchową kurtkę i zabrał tornister. Oczywiście nie zapomniał o czapce, szaliku i rękawiczkach. Gotowy, ciepło ubrany wziął w obie ręce pudełka z drugim śniadaniem i wyszedł z domu, zamykając drzwi na klucz. Tak samo jak Tetsurou, zaczynał na ósmą, więc musiał się pospieszyć, by nie spóźnić się lekcje japońskiego. No cóż, śniadanko dla braciszka musiało poczekać. 

Przychodzę z nowym opowiadankiem, aby wspomóc was w oczekiwaniu na nowy sezon Haikyuu. Damy radę! Doczekamy się! Przepraszam, że pierwszy rozdział był tak długi, postaram się coś z tym zrobić, żeby lepiej wam się czytało. Miłego wieczorku i udanych wakacji! Bawcie się dobrze tu i tam, gdzie jesteście! 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro