Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17 (gofry i gorąca czekolada)

Po tym jak pomogłam Clausowi w porannych czynnościach poprosiłam go, by poczekał na mnie chwile. 

- Kochanie, teraz ja pójdę się ogarnąć dobrze? - zapytałam patrząc na niego

- Dobrze śnieżynko - odparł, nie podnosząc na mnie wzroku, mimo naszej rozmowy nadal był smutny, nie dziwiłam mu się, nie wiedział co dzieje się z jego ukochanym wujkiem i tatą, ja sama się o nich niepokoiłam, ale miałam nadzieję e nie jest z nimi aż tak źle, nie znałam ich praktycznie wcale, a Stefana tym bardziej, a jednak z jakiegoś powodu obchodził mnie ich los, może spowodowane było to tym że byli rodziną Clausa którego polubiłam, w chwili w której go ujrzałam, albo dlatego że są tacy ludzie, że mimo ich nie znasz nie widziałaś ich nigdy wcześniej na oczy, oni mają w sobie coś takiego, co mówi ci że ta osoba jest dobra, sympatyczna, warta zaufania i rozumiesz się z nią od pierwszej chwili, ja tak właśnie miałam z Clausem, Damonem, Stefanem i dziewczynami, czułam że ze Stefanem było by tak samo, ale puki co nie miałam jak tego sprawdzić, lecz liczyłam na to że jednak będzie mi to dane 

- Kochanie, tu masz pilot możesz włączyć sobie bajki przez ten czas i pomyśleć co byś chciał zjeść na śniadanie on tylko pokiwał główką a ja wyjęłam jeszcze ubrania z szafy, dziś raczej nie miałam zamiaru iść na jarmark, miałam nadzieje że dziewczyny nie będą mieć mi tego za złe i jakoś sobie poradzą, czułam że tu w domu jestem bardziej potrzebna niż im, tam chociaż jeszcze wczoraj miałam całkiem inne plany, zamierzałam zabrać chłopaków na jarmark, no cóż nikt nie przewidzi jak plany mogą zmienić się w jednej chwili. Wyjęłam wreszcie ubrania i posyłając uśmiech chłopcu zamknęłam się za drzwiami. 

Rozebrałam się jeszcze z wczorajszych ubrań, po czym weszłam pod gorący strumień prysznica. Przymknęłam powieki rozkoszując się ciepłem i wtedy tam, gdy tak stałam przypomniał mi się mój sen. Las, deszcz, burza, strach, chłopacy i Gabryś... Nie mogłam uwierzyć w to, że mi się przyśnił, bo od 10 lat nie śnił mi się nigdy, chociaż bardzo tego chciałam, jeszcze dziwniejsze było to, że razem z nim byli Damon, Stefan i Enzo i jego słowa, że jest przy mnie i bym patrzyła sercem, nie oczami, i że prawda o nim jest blisko. 

Zakręciłam deszczownice i i zdenerwowana wyszłam z brodzika. Byłam zła, bo od wczoraj w jej poukładanym zwyczajnym życiu zaczęły dziać się dziwne rzeczy, których nie rozumiałam w żaden sposób. Wytarła się szybko, po czym włożyła dżinsowe jasne spodnie, niebieską bluzkę i biały sweterek. Na bose stopy naciągam ciepłe białe skarpetki, szczotkuje zęby i włosy. Gotowa wracam do pokoju, a tam zastaje Clausa w tej samej pozycji w jakiej go zostawiła. Miała wrażenie, że malec nie ruszył się ani o milimetr. 

- Kochanie, wszystko dobrze? - zapytała, siadając obok niego 

- Tak, ale chciałbym już iść sprawdzić co z wujkiem i tatą, możemy? - zapytał z nadzieją w głosie 

- Dobrze, chodźmy - wzięła go za rączkę i razem wyszli z pokoju. 

W kuchni pachniało pysznym jedzeniem i gorącą czekoladą. 

- O jesteście, w samą porę, właśnie gofry się upiekły, wystarczy je tylko wyłożyć i posmarować tym na co ma się ochotę. Zrobiłem bitą śmietanę, jest też dżem i owoce, a do picia czekolada z piankami lub z tym co chcecie i tak w ogóle to dzień dobry kochani 

Patrzyłam na uśmiechniętego Damona w ubraniach mojego brata i nie dowierzałam w to co widzę. Czy wczorajsza sytuacja ze Stefanem też mi się tylko przyśniła? Byłam pewna, że nie, ale kto wie? Może serio zwariowałam 

- Tata! - krzyknął Claus i rzucił się w stronę ojca - Jak się czujesz? Co z wujkiem? - zaczął zadawać pytania, a ja dzięki temu wiedziałam, że nie jest ze mną aż tak źle. 

                                                                                .                                                                                                               

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro