1 (wspomnienia)
Grudzień to chyba dla wszystkich najfajniejszy czas. To właśnie wtedy każdy zaczyna pierwsze przygotowywania do świąt. Wszyscy liczą na zimowy krajobraz i chociaż narzekają na to że się nosi śnieg do domów, że jest zimno i ślisko to w sercu każdy się cieszy. Nie inaczej czuła się Elena, uwielbiała zimę i ten czas przed świąteczny jak i same święta od dwóch lat jeszcze bardziej, bo od pierwszego grudnia zaczynała prace na świątecznym jarmarku wraz ze swoimi dwiema przyjaciółkami Caroline i Bonnie. Lecz nie zawsze było tak kolorowo, Elena nie lubiła świąt gdy była dzieckiem, bo tak naprawdę nigdy ich nie miała, była wychowanką domu dziecka, trafiła tam gdy była niemowlęciem, rodzice zostawili ją tam pod samymi drzwiami, nigdy nie dowiedziała się kim byli jej rodzice, jak wyglądali, zawsze zadawała sobie pytanie czemu ją porzucili, czemu to tam w obcym miejscu przy obcych ludziach musiała zrobić pierwszy krok, powiedzieć pierwsze słowo dlaczego nie mogła żyć w swoim domu z kochającymi ją rodzicami. Była samotna i zamknięta w sobie, z nikim nie chciała się przyjaźnić ani do nikogo przywiązywać ze strachu, że znowu zostanie porzucona, lecz to zmieniło się gdy w święta do placówki przyjechali inwestorzy ze swoim 5 letnim synkiem który był w każdym zakamarku, jego ciemne włoski były nieustannie roztrzepane, na ślicznej buzi gościł cały czas uśmiech, jego radosny śmiech zarażał wszystkich i Elena nawet nie wiedziała kiedy i jak ale zaprzyjaźniła się z chłopcem, tak bardzo że stali się nie rozłączni, Gabryś odwiedzał ją każdego dnia i chociaż była młodsza od niego tylko o rok to jemu to nie przeszkadzało, bawili się we wszystko co tylko ona wymarzyła, kradł dla niej słodkości z kuchni gdy nie była na nie pora i obiecał jej że przekona rodziców by ją adoptowali ale stało się inaczej, to on trafił do jej domu gdy na początku wiosny jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a z racji tego że Gabryś nie posiadał innej rodziny to chcąc nie chcąc nie miał innego domu jak ten w którym sama mieszkała. Lecz gdy już przyjechał nie poznała przyjaciela był nie obecny, na buzi zamiast uśmiechu widniał tylko smutek, jego śmiechu już nikt nie słyszał, praktycznie z nikim nie rozmawiał, jego oczy kiedyś tak niebieskie jak niebo latem, teraz wyglądały jak niebo za ogromną jesienną mgłą, jedynie z nią relacja była nie zmienna, teraz była jej kolej by go wspierać. I tak mijały lata, a oni trwali przy sobie nie zmiennie, wiedzieli że zostaną tu do 18 urodzin a potem ułożą sobie wspólnie życie, lecz ono miało na nich inny plan, gdy ona skończyła 10 lat a on 11 zjawiły się dwie rodziny, jedna Amerykańska a druga Włoska, bardzo szybko załatwili formalności bo po trzech miesiącach dzieci zostały rozdzielone, Gabriel wyjechał z nową rodziną do Włoch a ona została w kraju, nowa rodzina pokochała ją z całego serca a ona ich, jej całym światem okazał się chłopiec młodszy od niej o dwa lata, który od razu stał się jej najbliższym człowiekiem i chodź nie byli spokrewnieni to on był jej najdroższym bratem, oprócz niego znalazła dwie najlepsze przyjaciółki Caroline i Bonnie i chodź była szczęśliwa, to w szafce w pokoju miała stos listów pisanych do chłopaka nigdy nie wysłanych, bo nie znała jego nowych danych ani miejsca zamieszkania, a mimo to pisała je bo czuła że chociaż tak jest bliżej niego jedynego chłopca jakiego kochała, teraz też postanowiła że napisze kolejny list do kolekcji a rano ruszy na pierwszy dzień Świątecznego jarmarku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro