Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dziesiąty

Zaparkowałam na podjeździe, zaciągając ręczny. Oparłam tył głowy o zagłówek. Przeniosłam wzrok do boku, śledząc Sadie otwierającą przednie drzwi pasażera. Nie otrzepała butów ze śniegu, stawiając je na i tak mokrej już wycieraczce. Usiadła dokładnie tam, gdzie Caden jakieś dziesięć minut temu. Oderwałam od niej wzrok, wpatrując się w ośnieżony krajobraz odbijający się w lusterku przede mną. Ziewnęła, pocierając oczy.

- Rozmawialiście? - potarła ramiona okryte swetrem do spania.

Przymknęłam oczy, starając się rozluźnić. Usłyszałam szelest obok mnie, następnie kliknięcie odpinanego pasa. Materiał wolno sunął po mnie, podjeżdżając do góry.

- Ruby, ja wiem - zmarszczyłam brwi, mocniej zaciskając powieki. - Nie jestem głupia. Wiem, że coś się wtedy musiało wydarzyć - mówiła zaspanym głosem.

Wyjęłam po omacku kluczyki, wychodząc z samochodu równo z siostrą. Haw zaszczekał, wyglądając zza okienka w przedpokoju. Weszłyśmy do środka. Opadłam na kuchenny stołek, chowając twarz w dłoniach. Sadie przysunęła krzesło do mnie, siadając. Haw położył pysk na moim udzie.

- Nie rozumiem, dlaczego nie możecie normalnie ze sobą... Eh... Przecież byliście przyjaciółmi, od kiedy pamiętam.

Uniosłam podbródek, wciąż zasłaniając oczy dłonią.

- To było tego dnia - zaczęłam.

- Kiedy tłukłaś talerze?

- Tak.

- I kopałaś nasze drzewo, dopóki nie zbiłaś sobie palca u stopy?

- Tak, Sadie. Ustaliłyśmy już, że to było tego dnia, kiedy byłam bardzo, bardzo wkurzona.

Obie milczałyśmy w wyczekiwaniu na to, co powiem. Nerwowo poruszałam piętą. Zmarszczyłam czoło, czując narastającą we mnie frustrację.

- Chodzi o to, że - szepnęłam. - On mnie pocałował.

Słyszałam tylko odgłosy pracującej lodówki.

- Przed wyjazdem on mnie pocałował, a ja powiedziałam, że go kocham - opuściłam dłoń na futro psa. - I wiesz, co Sadie - parsknęłam trochę rozbawiona, trochę rozżalona - kilka sekund później oznajmił, że wyjeżdża.

Wzięłam głęboki wdech.

- Nie odpowiedział nic więcej. Stał tam tak, wpatrując się we mnie, więc w pośpiechu wróciłam do domu. To był ostatni raz, kiedy widziałam go przed opuszczeniem Swanbary. Następnego dnia wyjechał.

Sadie mówiąc cicho: Och... , wstała. Pogładziła moje włosy, a następnie wyszła z kuchni. Przyłożyłam czoło do blatu kuchennego stołu. Nachyliłam się, mocno obejmując Haw. Pies zaszczekał, wciskając nos w moją klatkę. Uśmiechnęłam się do niego lekko, całując pomiędzy oczami. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro