Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział szósty

Poprawiłam koc leżący na moich kolanach. Siedząc w fotelu, wyglądałam zza okna. Wiatr szalał na zewnątrz, miotając śniegiem w każdą stronę. Sadie usiadła obok na podłokietniku fotela, podając mi kubek z herbatą. Uśmiechnęłam się do niej. Chuchając, odgarnęłam unoszącą się parę.

- Trzeci dzień z rzędu znowu jest zamieć - westchnęła, obejmując mnie ramieniem. - Jutro powinno już się uspokoić.

Pokiwałam, opierając kubek o koc na udzie. Podniosłam do góry trzymane w dłoni zdjęcie.

- Zrobiliśmy je dokładnie sześć lat temu - pogładziłam kciukiem fotografię.

Sadie westchnęła, całując mnie w skroń.

- Zobacz, jakie byłyśmy wtedy do siebie podobne - machnęła podbródkiem.

Na zdjęciu obie miałyśmy takie same czapki i kurtki. Stałyśmy z łyżwami w dłoniach pomiędzy rodzicami. Tata z jednej strony obejmował Sadie, mama z drugiej obejmowała mnie. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Sadie prychnęła, zaprzeczając głową.

- Spójrz na mistrza drugiego planu - zastukała opuszkiem palca o zdjęcie.

Ściągnęłam do siebie brwi, po czym nie mogąc się powstrzymać, zaśmiałam się cicho. Za nami w idiotycznym kombinezonie zimowym Caden z głupią miną machał do aparatu. Opuściłam dłoń, kładąc fotografię na kocu.

- Nadal z nim nie rozmawiałaś?

Przymknęłam oczy.

- Nie... - szepnęłam.

- Minęły trzy dni, Ruby - siostra odłożyła swój kubek na parapet, odwracając ciało w moją stronę. - Przyszedł specjalnie do nas. Zależy mu.

- Ale...

- Wiem, wiem - przerwała mi spokojnym tonem, unosząc głowę. - Wtedy mu nie zależało, to chcesz powiedzieć?

Westchnęłam głośno, znowu unosząc zdjęcie.

- Tak. Tak sądzę - powiedziałam, wpatrując się w jego chudą sylwetkę sprzed pięciu lat.

- Ale pieprzysz... - Sadie wstała, szurając kapciami po drewnianych deskach podłogi.

Oparłam tył głowy o zagłówek, uderzając o niego kilka razy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro