Rozdział ósmy
Na górze jest Olchowy Pazur, wspomniany w tym rozdziale przez Melisowy Liść.
Minęło kilka dni. Biała Łapa wyzdrowiała i czasami ćwiczyła pozycję z siostrami. Perkoziej Łapy nie było prawie nigdy w obozie, a Jastrzębia Łapa zawsze unikał wzroku kotki. Biała uczennica weszła do legowiska uczniów i zwinęła się w kłębek obok Nakrapianej Łapy. Zasnęła.
Była w nowym miejscu, jeszcze nigdy tu nie była. Wszędzie błyszczało gwiazdami. Do Białej Łapy podeszła Melisowy Liść.
- Witaj moja maleńka. - zamruczała kotka.
- Melisowy Liść! - pisnęła uczennica i podbiegła do matki. - Czy jest ci dobrze? Trafiłaś do Klanu Gwiazdy?
- Tak, jestem w Klanie Gwiazdy i postanowiłam ciebie dziś odwiedzić. - zamruczała karmicielka.
- Tęskniłam! - zamruczała Biała Łapa wtulając się w szyję kotki.
- Ja też. - Melisowy Liść cofnęła się o krok żeby zerknąć na córkę.
- Melisowy Liściu, Brzozowy Zmierzch ciągle mówi, że to wszystko moja wina. - biała kotka spojrzała na matkę.
- Jak dołączyłam do Klanu Gwiazdy wiele rzeczy mi się rozjaśniło. Wiem o wiele więcej i wiem o co chodzi twojemu ojcu. - Melisowy Liść powoli pokiwała głową.
- Opowiedz. - poprosiła Biała Łapa
- Dobrze. Ja i Brzozowy Zmierzch bardzo się kochaliśmy, jednak żadne z naszych dzieci nie przypominało jego. Olchowy Pazur jest ciemno brązowy, a Muszysty Grzbiet szarobłękitny. Brzozowy Zmierzch był zdruzgotany. Uważał, że klan zaczyna podejrzewać, że nie jest prawdziwym ojcem naszych kociąt. Prosił więc Niską Gwiazdę, żeby dał mu kociaka przypominającego jego. Niska Gwiazda zgodził się, ale powiedział, że ześle pogodę taką, jak futro kociaka. Ale Brzozowy Zmierzch chciał. Urodziłaś się w porze nagich liści i ona trwa. Nie wiem tylko kiedy ma się ona skończyć. Nie ważne. - Melisowy Liść machnęła łapą.
- Ale przecież Brzozowy Zmierzch mnie nienawidzi. - Biała Łapa zauważyła.
- Nie zauważa swojej winy w tej zimie. Uważa, że to twoja wina. - Melisowy Liść wyjaśniła. Biała Łapa skinęła głową na znak, że zrozumiała. - Ja już muszę iść. - powiedziała kotka.
- Poczekaj! - zawołała Biała Łapa, ale jej matka już rozpływała się w gwiezdnym pyle i mgle.
Brzozowy Zachód również śnił. Podszedł do niego Niska Gwiazda.
- Jesteś z siebie zadowolony? - wysyczał kocurowi w twarz.
- Tak. - Brzozowy Zachód syknął. - Jest mi dobrze.
- Po tym jak odeszła Melisowy Liść? - Niska Gwiazda wrzasnął. - To była moja córka, nie rozumiesz!? Chciałeś udowodnić, że ją kochasz i zesłałeś na wszystkie klany wieczną zimę. Teraz, kiedy ona jest już ze mną, zachowujesz się jakby nic dla ciebie nie znaczyła!
- Owszem nadal ją kocham, ale nie można płakać nad myszą, która popłynęła z prądem rzeki. Muszę znaleźć sobie inną partnerkę. - Brzozowy Zachód wzruszył ramionami.
- Wybacz, ale zadarłeś nie z tym kotem co trzeba. Jeszcze nie wiem co cię spotka, ale to nie będzie dla ciebie ciężko. - Niska Gwiazda warknął i rozpłynął się. Brzozowy Zachód rozejrzał się. Zauważył szczupłą karmicielkę.
- Jeszcze się nie obudzisz Brzozowy Zmierzchu. - usłyszał syczenie, jakby z pyska żmii.
- Melisowy Liść? - zdziwił się kocur.
- Tak! Nienawidzisz naszej córki. Ona będzie ponosiła konsekwencje twojej decyzji. - warknęła kotka. Cała jej delikatność rozpłynęła się. W jej oczach płonął ogień a z zębów mógłby tryskać jad. - Mój ojciec będzie się zastanawiał całe wieczności, ale ja zadecydowałam szybciej. Będziesz miał partnerkę i kocięta. Jednak, nigdy nie doczekasz się szczęścia. Nigdy. - Melisowy Liść wyrzuciła z siebie i odeszła szybkim krokiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro