Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dziewiąty

plomiennykwiat, nie pamiętałam jak nazwałaś Jastrzębią Łapę, więc dałam mu na imię tak, jak pamiętałam. Na górze jest Drzewne Serce, ale nie jest on nikim ważnym w tym rozdziale. 




- Jastrzębie Skrzydło! Biały Kwiat! Nakrapiane Futro! Perkozi Czubek! - klan skandował na cześć młodych wojowników. Od ostatniego miesiąca wiele się działo. Zginął Jabłkowe Futro i Omszony Kwiat. Mysi Ogon była w zaawansowanej ciąży z kociakami Brzozowego Zmierzchu. Biały Kwiat żywiła do ojca wielką złość, kiedy oznajmił klanowi, że on i szara kotka są partnerami. Zawsze mrużyła oczy na widok ich razem i syczała ze złością. Melisowy Liść kilka razy przychodziła do niej w snach i pomagała w trudnych sytuacjach, pocieszała. Biała kotka stała teraz wraz z innymi uczniami i słuchała okrzyków ich nowych imion. Zastanawiała się tylko co teraz będzie, najbliższe młode koty się jeszcze nie urodziły, a legowisko uczniów było puste. Potrząsnęła głową odrzucając myśli. Liliowa Gwiazda zawołała.

- Zjedzmy coś przed pójściem spać i czuwaniem.

Biały Kwiat podeszła do stosu zwierzyny, ale zanim wybrała sobie jedzenie usłyszała głos Jastrzębiego Skrzydła.

- Zjesz ze mną?

- Mhm. Jasne! - Biały Kwiat zgodziła się i podeszła do kocura. Zjedli razem znalezioną przez niego wiewiórkę.

- Pyszna, jeśli myśleć o tym, że mamy stać przez całą noc na straży obozu. - zamruczał radośnie kocur.

- Z szacunkiem, co by tak. - zaśmiała się Biały Kwiat i dołączyła do siostry przy wejściu do obozu. Siedzieli w milczeniu nie drgając nawet ogonem. W oddali huczała sowa, słychać było szczekanie psa. Chrobot ptasich i mysich pazurków po korze, pisk wiewiórki gonionej przez kunę i stękanie jakiegoś Dwunożnego, który nie wiadomo co robi w lesie. Księżyc leniwie sunął po nieboskłonie, jakby nie miał ochoty ustępować miejsca słońcu. Każda chwila ciągnęła się niemiłosiernie. W końcu słońce wynurzyło się zza horyzontu ocieplając zmrożoną ziemię. Żadne z młodych wojowników się jednak nie poruszyło.

- Możecie już się odezwać - zamruczała Liliowa Gwiazda podchodząc. - Wspaniale się spisaliście. Idźcie coś zjeść. - kotka wskazała ogonem stos zwierzyny. Brzozowy Zmierzch wysyłał właśnie patrol łowiecki i patrol poranny, kiedy Biały Kwiat i reszta wojowników jadła posiłek.

- Nie wierzę, że jedzenie może tak dobrze smakować. - zamruczał Jastrzębie Skrzydło.

- Nie wierzę, że potrafisz tyle gadać. - warknął Perkozi Czubek. Kocur od wypadku Białego Kwiatu zaczął nienawidzić swojego brata. Uważał, że to wszystko wina białej kotki, która uratowała jednego ze swoich pobratymców.

- Mysi Ogon się koci! - rozległ się wrzask Melodyjnej Pieśni, która zawsze czuwała przy młodej kotce. Wieczorny Chłód wypadł ze swojego legowiska w pośpiechu z ziołami w pysku. Za nim biegła Podniebna Łapa z twardym patykiem w pyszczku. Biały Kwiat wodziła wzrokiem to na ojca to na żłobek. Mysi Ogon jeszcze nigdy wcześniej nie, rodziła, więc mogło jej się coś stać. Biała kotka nie miała nic do szarej karmicielki, a bardziej do swojego ojca. To on starał się o względy Mysiego Ogona, tłumacząc się, że chce zapomnieć o smutku po Melisowym Liściu. Wszystkie trzy jego córki nie zgadzały się z tym stanowczo. Nakrapiane Futro próbowała nawet kiedyś przypomnieć mu jak bardzo kochał Melisowy Liść, ale ten tylko kręcił głową i mówił, żeby mu nie przypominać o dawnej partnerce. Biały Kwiat podeszła do Nakrapianego Futra i cicho miauknęła.

- Szczerze, mam nadzieję, że Mysiemu Ogonowi nic nie będzie. Ale aż modlę się do Klanu Gwiazdy, żeby Brzozowy Zmierzch cierpiał w każdej chwili.

- Oj nie przesadzaj. Ale tak, Brzozowy Zmierzch wiele razy przebrał miarkę. - nakrapiana kotka skinęła głową. Mysi Ogon skończyła rodzić i medycy pokolei wpuszczali odwiedzających. Biały Kwiat ustawiła się w kolejce by zobaczyć maluchy. Gdy wreszcie doczekała się swojej kolejki wślizgnęła się powoli do środka. Szara kotka w różne plamki leżała na miękkim posłaniu z mchu, które biała kotka sama złożyła poprzedniego dnia.

- Jak się nazywają? - zapytała niepewnie młoda wojowniczka patrząc na piątkę młodych kotków.

- Ten biały w szare pręgi i brązowe plamki to Pręgusek, ten brązowy to Sosenek, ta cała czarna w białe pręgi to Ćma, ta szara w białe plamy i czarne pręgi to Szarka, a ten brązowiutki, najsłabszy, w czarne pręgi z białym brzuszkiem Wróbelek. - Karmicielka wytłumaczyła.

- Śliczne imiona. - Biały Kwiat stwierdziła tylko po to, żeby powiedzieć cokolwiek.

- Ja nazwałam tylko Wróbelka. Resztę ponazywał Brzozowy Zmierzch, nawet się nie pytał czy mi się podoba, ale i tak są śliczne i bardzo mi się podobają. - Mysi Ogon wyszeptała i otuliła kociaki ogonem. - Ach nie się wreszcie ta zima skończy.

Biały Kwiat oblała się zimnym potem i wyszła ze żłobka. Nie wiedziała jak żyć, kiedy wszyscy błagają o porę nowych liści, kiedy to ona jest temu winna. Skuliła się w legowisku wojowników pragnąc zasnąć i nigdy więcej się nie budzić. 



Zapraszam na koszyczki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro