Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Porwanie-czyli lamenty Andreasa


Narrator
Od konkursu w Wiśle minęło półtora miesiąca. Przez ten czas dziewczyny nie miały okazji spotkać swoich chłopaków, jednak cały czas z nimi korespondowały.
Zuzia
Strasznie tęskniłam za Andreasem. Ciągle wyczekiwałam wiadomości, że nie ma treningu i może ze mną porozmawiać. Zdarzało się to bardzo rzadko i zawsze w późnych porach, więc nie mogliśmy zbyt długo rozmawiać. Nasza dzisiejsza rozmowa wyglądała tak:
Aniołek❤: Hej Żabciu. Jak ci minął dzień?
Żabcia💕: Całkiem dobrze Aniele. Jak minął ci trening? Nic nie nadwyrężyłeś?
Aniołek❤: Nie kochanie. Tylko Markus trochę miał odpał. Podobno Lanisek wysłał mu paczkę 😉
Żabcia💕: Hehehe
Żabcia💕: Tęsknię za tobą. Kiedy się zobaczymy Misiu?
Aniołek❤: Nie wiem Kocie. Może uda mi się załatwić ci bilet do Oslo Kochanie💖
Żabcia💕: Ale wiesz, że bez Kasi nie polecę, prawda?
Aniołek❤: Wiem. Równocześnie z naszą pogawędką konwersuje z Domenem i ustalam szczegóły waszego pobytu w Oslo
Żabcia💕: Serio!?!?!? Ale jak to możliwe, że załatwiłeś to wszystko tak szybko?!?!?!
Aniołek❤: Tak naprawdę planujemy to z Domenem już pare dni😘
Żabcia💕: To znaczy, że spotkamy się za 4 dni?
Aniołek❤: Tak Żabo. Musze kończyć. Jutro o 5:30 mamy wylot
Aniołek❤: Kocham cie💗💖💓💕💞
Żabcia💕: Też cię kocham❤
Po tej rozmowie zrobiłam się bardzo podekscytowana. Oczywiście od razu napisałam do Kasi(co z tego że jest grubo po północy. Na pewno gadała z Domenem) o tym nadchodzącym zdarzeniu i już po chwili byłyśmy umówione na pakowanie walizek jutro(właściwie dzisiaj) o 13. Szybko się umyłam i poszłam spać. Następnego dnia spakowałyśmy manatki do waliz i ustaliłyśmy z chłopakami, o której mamy samolot. 3:45. Trochę wcześnie, ale dzięki temu spędzimy z ukochanymi więcej czasu. Do czwartkowego wyjazdu, czas dłużył się niemiłosiernie. W czwarty dzień tygodnia podekscytowana obudziłam się o 1. Przespałam 3 godziny. Mówi się trudno. Odeśpię w samolocie.
Narrator
Dziewczęta wysiadły z samolotu i odebrały bagaże. Szybko zaczęły się przeciskać się przez tłum na lotnisku. Nie miały ciężkich walizek, więc dotarcie do celu [czytaj: Domena] nie zajęło im wiele czasu. Kasia od razu rzuciła się w ramiona słoweńskiego skoczka, jednak Zuzia nie mogła odnaleźć swojej drugiej połówki.
Zuzia
Nigdzie go nie widziałam, chociaż obiecał, że będzie czekał z Domenem. Przykro mi się zrobiło, że nie dotrzymał słowa, zwłaszcza, że Kasia właśnie tkwi w uścisku ukochanego, a mojego jak nie było tak nie ma. Nagle zobaczyłam kształt zbliżających się do mnie. Natychmiast rozpoznałam w nim mojego Anioła. Tyle, że wyglądał... inaczej niż zwykle. Miał naderwaną koszulę i podrapane ręce. W tempie godnym Bolta znalazłam się przy nim.
-Kochanie co się stało?- spytałam z przerażeniem w głosie
-Nic Kotku. To dla ciebie- powiedział i podał mi bukiet róż
-Przecież widzę, że od kogoś oberwałeś. I to całkiem porządnie-milczał- Dobra. Nie chcesz to nie mów, tylko usiądź na tej ławce, żebym mogła cię opatrzyć. Powiesz jak będziesz chciał.
Wyciągnęłam z apteczki, którą zawsze mam w torebce, wodę utlenioną i bandaż.
-Może trochę zapiec-ostrzegłam go
-Nie martw się. Twardy facet jestem-powiedział, ale kiedy polałam mu zadrapania zasyczał cicho
-Psycho-fanka-powiedział po chwili milczenia- Ona to zrobiła
-Mam nadzieję, że nie dorwie cię znowu. Ale kiedy to zrobiła skoro cały czas byłeś z Domenem?
-Poszedłem jeszcze do kwiaciarni, żeby kupić dla ciebie kwiaty-zarumienił się
-Kocham Cię mój ty wariacie- pocałowałam go
-A wy jeszcze się sobą nie nacieszyliście?-zapytała Kasia, która nie wiadomo kiedy podeszła do nas z Domenem
Odsunęłam się od Niemca i wtedy oboje zobaczyli bandaże na jego rękach.
-Zostawić cię na pięć minut samego, a ty już coś sobie zrobiłeś. Co tak właściwie się z tobą stało? -zapytał Domen
-Jakaś fanka się na mnie rzuciła. Nic poważnego. Chodźmy do hotelu. Na pewno jesteście zmęczone-zwrócił się do mnie i Kasi
-Trochę. Ale masz rację. Jutro kwalifikacje a my mamy zamiar was wspierać-przyznałam mu rację moja przyjaciółka
-Weźmiemy wasze walizki-oznajmił Andreas podnosząc się z ławki
- Nie ma mowy. Masz wystartować w kwalifikacjach, więc nie możesz nic sobie zrobić, Kochanie. Mam lekką walizkę. Sama ją zabiorę-mrugnęłam do niego-Chodźcie. Musimy się wyspać
Ruszyliśmy do hotelu. Jak się okazało nasi chłopcy wręcz wybłagali swoich trenerów, żeby móc mieć pokój ze swoją dziewczyną. Nie miałyśmy zbyt dużo do gadania, więc po prostu poszłyśmy za swoimi ukochanymi. Ja i Andi mieliśmy pokój 54, a Kasia z Prevc'em 69. Nawet nie rozpakowywałam walizy, bo w końcu i tak w niedzielę po konkursie z Kasią jedziemy. Cholerna szkoła. Nawet tu musiałam wziąć książki. Na szczęście to sprawdzian i praca z Niemca więc Andi mi pomoże.
-Andreaaaas..... Helpniesz mnie w lekcjach....?
-A w czym Kocie?
-W Niemcu. Nawet w Norwegii mnie prześladuje-posmutniałam
-Pewnie, że tak Skarbie. Choć tu i pokaż, co masz zrobić.
-Mam mieć sprawdzian z działu o jedzeniu, ze zdań współrzędnych i przypadków-westchnęłam-Na dodatek, mam przeprowadzić wywiad po niemiecku-przy słowie wywiad zrobiłam palcami cudzysłów
-Hmmm.... To najpierw wywiad, nie?
-Serio chce ci się mi pomagać?
-Nie, ale im szybciej to zrobisz, tym więcej czasu będziesz miała dla mnie-mrugnął porozumiewawczo i zaczęliśmy pracować
Szybko uporałam się z wywiadem, a Andreas bardzo dobrze tłumaczy gramatykę, więc po 3 godzinach byłam nieźle obkuta. Zaczęliśmy rozmawiać o naszych planach na koniec sezonu, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
Kasia
Weszliśmy z Domenem do pokoju. Oczywiście nie obyło się bez aluzji w kierunku numeru naszego pokoju. Rozpakowałam torbę. Zuzia myśli, że obie wracamy w niedzielę, ale ja zamierzam wrócić dopiero w dniu wylotu Domisia. Ciągle się śmialiśmy. Koło dwudziestej trzeciej Słoweniec wpadł na pomysł gry w pokera. Nie mieliśmy kart, ale byłam pewna, że znajdę je w walizce Zuzi. Zapukaliśmy więc do pokoju 54 i przedstawiłam Polce nasze plany na wieczór (właściwie noc). Ochoczo poinformowała mnie, że jeżeli gramy w rozbieranego, to ona i jej partner też grają.
~Co mi szkodzi?-pomyślałam
-Jasne, gramy.
Podzieliliśmy się na dwie drużyny. W jednej byli chłopaki, a w drugiej ja i Zuzia, która, jak to na inteligentną osobę przystało, stwierdziła, że poszły jej zatoki, więc założy czapkę. A to spryciula. Będzie mieć więcej rzeczy do zdjęcia. Pierwszą rundę wygrałyśmy my, mając trójkę i parę, więc Andi i Domiś zdjęli skarpety. Potem oni zwyciężyli, dlatego ja zdjęłam skarpety, a Zuzia czapkę. Następne rozdanie także wygrali, co poskutkowało stratą zuziowych skarpet oraz mojego swetra. Potem jednak nie było już tak kolorowo, ponieważ dwa razy przegrali widowiskowo pokonani przez naszego streeta, a później fulla. Mieli właśnie ściągać spodnie, Domen rozpinał już pasek, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich.... Goran Janus.
-Domen, Andreas! Co wy odwalacie do cholery!?!?!? Striptiz urządzać im się zachciało-prychnął
-Ale trenerze, po prostu jesteśmy honorowi. Graliśmy w pokera na rozbieranie i przegraliśmy, a że mamy już, w przeciwieństwie do naszych dam tylko spodnie i bokserki, to wybraliśmy zdjęcie spodni-zawzięcie tłumaczyli razem szkoleniowcowi ze Słowenii
-Niech wam będzie-westchnął ciężko Goran-Ale teraz ubierajcie się i spać-zagrzmiał
-Się robi trenerze-i natychmiast nałożyli koszulki i spodnie
Andi pociągnął Zuzię i ulotnili się z pokoju.
- Chciał coś trener, czy tak odwiedzić przyszedł? - spytał Domiś
- Chciałem zobaczyć, czy już śpicie. W końcu już późna godzina, a jutro kwalifikacje. Skoro doprowadziłem już was do porządku, to was opuszczam. Ale naprawdę idźcie spać. Nie chce jeszcze być dziadkiem- mrugnął znacząco i wyszedł
Zuzia
Cała byłam czerwona. W końcu nie codziennie dostaje się opieprz od trenera słoweńskiej kadry A.
-Kocie...- Pójdziesz ze mną pod prysznic? - zapytał bardziej czerwony ode mnie
Zaśmiałam się.
- Jasne. I nie rumień się tak. To cholernie podniecające misiu - szepnęłam mu do ucha
Bez słowa chwycił swoją koszulkę, która służyła mi za piżamę i pociągnął do łazienki. Weszliśmy do kabiny. Andi puścił ciepłą wodę i namydlił mnie. Mył mi włosy, jednocześnie składając pocałunki na moim ciele.
- Andi... Uspokój się.
- Ale kochanie.....
- Nie misiu. Jestem zmęczona. Chodź, teraz ja cię umyję i pójdziemy spać.
Zrobiliśmy jak postanowiłam, więc po chwili już leżałam z głową na torsie ukochanego.
Przed odpłynięciem do krainy snów oznajmiła mu tylko:
-Pamiętaj, że kocham cię najmocniej na świecie.
Rano nigdzie nie widziałam Andi'ego, więc zmartwiłam się. Gdzie on do cholery jest?!?! Żeby tylko nic mu się nie stało. W chwili gdy podnosiłam się z naszego posłania do pokoju wszedł obiekt moich rozmyślań. Z TACĄ I ŚNIADANIEM NA NIEJ! Zupełnie zapomniałam. Dzisiaj Walentynki. Zakryłam twarz rękoma, a z moich ust wydobył się szloch.
- Co się stało najdroższa?-szybko do mnie doskoczył i objął ramieniem- Czemu płaczesz? Nie podoba ci się prezent? Mogę przygotować coś innego, jeżeli chcesz.
- To najpiękniejsze co w życiu dostałam, ale ja zupełnie zapomniałam, że dzisiaj 14 lutego-podniosłam na niego załzawione oczy-Przepraszam-wtuliłam się w jego klatę
-Dla mnie najważniejsze jest to, że mogę spędzić ten dzień z tobą. A teraz wcinaj, bo wystygnie-podał mi tacę
Były tam moje ulubione rzeczy, które można zjeść na śniadanie- 5 białych bułek, wędlina, pomidor, ogórek, dżem i miód.
- Zjesz że mną, prawda?
- Wiesz, taki miałem zamiar, chyba, że jesteś tak głodna, żeby wrąbać 5 bułek-wybuchnął śmiechem
Do czasu kwalifikacji spacerowaliśmy po Norwegii. To naprawdę piękny kraj. W kwalifikacjach mój misio skoczył bardzo daleko i uplasował się w czołowej dziesiątce. Nagle, poczułam ból w tyle czaszki i straciłam przytomność. Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Z za pleców usłyszałam głos:
- Odczep się od naszego idola suko -wysyczał głos
- Niby kim jesteś żeby mi rozkazywać! -krzyknęłam
-Jego największą fanką-znów uderzenie w głowę
Świetnie. Porwana przez psychicznie chorą fankę mojego chłopaka.
Kasia
Kiedy się obudziłam rano, nigdzie nie było Domena. Dziwne. Zawsze lubił pospać. Żeby tylko nic nie odwalił. Wzięłam rzeczy i weszłam do łazienki, a tam..... całe pomieszczenie było usłane płatkami róż w różnych kolorach, a na środku pomieszczenia stał Domen. Ubrany w czarny, świetnie skrojony garnitur prezentował się tak idealnie, że zrobiło mi się głupio, że stojąc przed nim w mojej puchatej piżamce w słonie. W dłoniach trzymał pudełeczko i piękną kartkę z napisem: Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek. Ja też coś dla niego mam, ale dostanie to dopiero wieczorem.
- Domen.... To jest piękne-wyjąkałam
- Najpiękniejsza w tym pomieszczeniu jesteś ty, słońce ty moje-uśmiechnął się rozbrajająco-A to dla ciebie-podał mi szkatułkę.
W środku był wisiorek z napisem: Na zawsze. Rozpłakałam się ze wzruszenia niczym Zuzia na przemowach Andi'ego. Do czasu kwalifikacji zdążyliśmy zjeść śniadanie i rozegrać trzy partie w Monopoly. Wszystkie wygrał, rzecz jasna, mój skoczny businessman. Potem poszliśmy na kwalifikacje. Zaraz po końcu Zuzia poszła do toalety, ale to dziwne, bo nie wraca już pół godziny. Nagle podbiegli do mnie przerażeni Domen i Andi.
- Zuzi nigdzie nie ma, a ja znalazłem kartkę:
Jeśli kiedykolwiek chcesz ją zobaczyć żywą, zerwiesz z nią.
Twoje fanki💟
- Musimy ją znaleźć!
- Patrzcie, tu jest jakiś numer!- szybko pokazałam im kartkę z drugiej strony
Rzeczywiście. Z tyłu znajdował się jakiś adres i dopisek:
Tu spotkacie się z kolejną wskazówką
- Ktoś wie gdzie to jest?
- Co gdzie jest?- zapytał przechodzący obok Freund
- Porwali Zuzę - łamiący się głosem poinformował go rodak
- Być nie może! Organizujemy akcję ratunkową! Idę po Norwegów. Znają ten kraj. Ty Andi leć po naszych i Austriaków. Domen po swoich, a Kaśka zasuwa po team Żyły. Ruchy!
Każdy popędził po przydzielony mu naród, tak że po 10 minutach na miejscu zbiórki stali:
Żyła, Kubacki, Stoch, Hula i Ziobro z Polski,
Kraft, Hayboeck, Fettner, Poppinger i Kofler z Austrii,
Tande, Fannemel i Hilde z Norwegii,
Wank, Wellinger, Freund, Eisenbichler i Freitag z Niemiec,
A Słoweńcy stawili się w składzie:
Prevc, Prevc, Prevc, Tepes, Lanisek i Kranjec
Oraz Kasia-nieskoczek
Szybko podzieliliśmy się na trzy grupy.
Grupa I.- główny oddział atakujący:
- Wellinger-lider
- Tande
- P.Prevc
- Freund
- Hayboeck
- Żyła
- Kraft
- Wank-łącznik

-Eisenbichler

Grupa II.- oddział odwracajacy uwagę:

- D. Prevc
- Freitag
- Poppinger-łącznik
- Fannemel
- Kofler-lider
- Stoch
- Hula
- Lanisek
Grupa III.-oddział łączności:
- Ziobro
- Kubacki
- Fettner
- Hilde-łącznik
- Tepes
- Kranjec
- C. Prevc
- Kasia-lider
Po chwili ustalono, że I. i II. pojadą na miejsce wyznaczone, utrzymując łączność poprzez sms'y od łącznika do centrum łączności na telefon Toma.
Andi (Grupa I.)
Tande zawiózł nas pod wskazany adres. Ledwie byłem w stanie normalnie funkcjonować. Nie zwracałem uwagi na fiordy, które mijaliśmy tylko ciągle martwiłem się o moją Żabcię. Mam nadzieję, że te wariatki nic jen nie zrobiły. Zatrzymaliśmy się przy leśniczówce. Weszliśmy do środka. Na środku stołu leżaly dwie kartki. Jedna głosiła: Masz wybór, Andreasie Wellinger. Na tej drugiej kartce są dwa adresy. Pod jednym z nich trzymamy twoją ukochaną. Wybieraj.
- Mamy dwa adresy do sprawdzenia. Grupa moja-jedziemy tu. Grupa II. wy jedziecie tu. Wszystko jasne?-wszyscy póki sali głowami-W takim razie ruszamy
Samochód Daniela nieźle zasuwa, kiedy jedzie uratować przyjaciółkę. Po 13 minutach służącej się jazdy byliśmy przy chatce w górach.
-Kraft -zostajesz na czatach. Reszta za mną.
Cicho staraliśmy się do domu. Na wprost były schody.
- Tande, Prevc, Freund- na górę. My na dół-pokiwali głowami i ruszyliśmy
Dochodząc do drzwi prowadzących do piwnicy usłyszałem głos:
- Dobrze, jak ją zobaczy, to już jej nie zechce-zaśmiała się ta chora fanką
Równocześnie ruszyliśmy na drzwi. Ustąpił pod naporem naszych ciał. Zobaczyłem moją dziewczynkę. Moją małą Zuzię, w podartym ubraniu z zakrwawioną twarzą.
- Wank, dzwoń, że ją mamy-wrzasnąłem
Żyła i Hayboeck osiągnęli napastniczki od mojej ukochanej, a ja szybko znalazłem się przy niej. Była w opłakany stanie.
- Chłopaki, bierzcie je na górę. Ja wezmę Zuzię, a Ty Wank, skoro już im wysłałeś sms'a, to leć po tych z góry i do samochodu.
Piotr i Michael wrzucili porywaczki do bagażnika, a ja z Polką na kolanach siadłem z przodu. Ci ze strychu szybko do nas dołączyli i już po chwili mknęliśmy drogą do szpitala. Wank zawiadomił centrum łączności, gdzie jedziemy i poprosił, aby wszystkie grupy się tam zjawiły. Całą drogę szeptałem do Zuzki, że wszystko będzie dobrze. W szpitalu powiedzieli, że to tylko trochę nacięć i stłuczeń. Niby nic poważnego, ale jednak ja wiedziałem, że to moja wina. Popatrzyłem na jej twarz, jak tak leży nieprzytomna i stwierdziłem w duchu, że jeżeli nie będzie chciała mnie znać, to zniknę z jej życia. Pogrążony w myślach, poczułem jak coś zaciska się na mojej ręce. TO ZUZIA!
- Kochanie-zacząłem-jak się czujesz?
- Trochę obolała-uśmiechnęła się promiennie-Dobrze, że tobie nic nie jest. Wiesz, nie dałam ci dalej walentynkowego prezentu-posmutniała
- Dla mnie najlepszym prezentem jest to, że nie zerwałaś ze mną, po tym co cię spotkało i to, że nic większego ci się nie stało. Kocham Cię Zuzanno Wolska i nic tego nie zmieni.
- Też Cię kocham nad życie, Andreasie Wellingerze

___________________________________________________________________________________________________________________________
Jak tam w Nowym Roku? Zdrówko dopisuje? Jak wam się podobał wczorajszy konkurs w Ga-Pa? My jesteśmy bardzo zadowolone ze zwycięzcy. Tak poza tymi faktami, to chciałyśmy Wam wszystkim złożyć najserdeczniejsze życzenia noworoczne. Jako taki prezent napisałyśmy więc rozdział, jak na nas bardzo długi, czym pobiłyśmy prezent bożonarodzeniowy-2377 słów. Trochę dużo nie? Ale nie ważne. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego
Kasia i Zuzia💖

EDIT: Poprawiłam błędy, które wkradły mi się na tablecie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro