Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

[ to nie tak, że ja nie piszę tych rozdziałów, ja po prostu zapominam ich opublikować po napisaniu... ale przypomniałam sobie, więc proszę bardzo kochani. enjoy. ]

Zapoznanie z najnowszą zdobyczą Nialla nadeszło w mgnieniu oka. Byłem przez te dwa dni tak zagubiony we własnych myślach, że nawet czas inaczej dla mnie płynął. Minx zauważyła moje dziwne zamyślenie, ale nie odezwała się słowem na ten temat, szczególnie że im bliżej było do wyjścia do pubu, tym bardziej się rozchmurzałem. W końcu mogłem spotkać się ze swoimi przyjaciółmi i porozmawiać z nimi na najgłupsze tematy. Chociaż nieco kuło mnie to, że Zayna nie będzie z nami. Nie został zaproszony ze względu na to, że Niall nadal miał lekkie podejrzenia co do tego, czy Malik nie handluje czymś nielegalnym. Chociaż na szczęście porzucił wersję z organami. Zayn też dobrze wiedział o wszystkim, ponieważ mówiłem mu niemal wszystko i podobało mu się to na tyle, że nie zamierzał wyprowadzać Horana z błędu. Zamiast tego robił wszystko, aby farbowany blondyn nabierał coraz więcej podejrzeń. Psotna strona Malika powoli się odradzała i może nie była tak jaskrawa jak przed laty, to mimo wszystko radował mnie sam fakt, że była w ogóle obecna.

-Niall ci o niej mówił, prawda? –spojrzałem na Minx, która zapinała kolczyka w lewym uchu. Kobieta momentalnie się uśmiechnęła. –Powiedz coś o niej, chcę wiedzieć. No nie trzymaj mnie w takiej niepewności!

-Za chwilę ją poznasz osobiście! –zachichotała brunetka. –Sama za wiele nie wiem. Mówił tylko, że jest śliczna i stracił dla niej głowę.

-Nic nie wiesz, jasne –odparłem rozbawiony. –Przecież plotkowaliście przez telefon z Niallem cały wczorajszy wieczór. Na pewno nie opowiadał ci o meczu, na którym był. Mnie nie oszukasz.

-Będziesz miał niespodziankę –wzruszyła ramionami Minx zadowolona. –Na pewno ją polubimy. Zapewne jest równie zwariowana co Niall.

-Spokojnie, na pewno nie pobije Louisa –zaśmiałem się i stanąłem za kobietą, która patrzyła w lustro. Odgarnąłem jej brązowe fale na jedną stronę, odsłaniając jej szyję, na której złożyłem szybki pocałunek. –Pięknie wyglądasz.

-Dziękuję. Ty też niczego sobie skarbie –odpowiedziała z szerokim i szczerym uśmiechem. –Zapakuję tylko puder do torebki i możemy wychodzić.

Dałem jej więc przestrzeń, aby mogła zabrać wszystko, czego potrzebowała na wieczór z naszymi przyjaciółmi i w czasie czekania aż ruszy w stronę wyjścia z mieszkania, wyciągnąłem telefon, aby wysłać szybką wiadomość do Malika.

Ja: Szkoda, że nie będzie cię dzisiaj :(

Zayn: Mogę przyjść i postraszyć Nialla jeśli chcesz x

Zayn: Jeżeli przypadkiem jego dziewczyna się we mnie zadurzy to nie mój problem

Uśmiechnąłem się pod nosem na widok wiadomości i pokręciłem delikatnie głową do samego siebie, nie dowierzając, że naprawdę mężczyzna to napisał.

Ja: Byłby zdruzgotany. Będzie mi cię brakowało dzisiaj, ale spotkamy się, mam nadzieję, szybko

Zayn: To zależy tylko od ciebie, na byle co się nie zgodzę

Ja: Czyli mam zabrać cię na jakąś wystawną kolację?

Zayn: Uważaj, bo pomyślę, że to randka. Baw się dobrze dzisiaj wieczorem i pozdrów Nialla x

Po tej wiadomości, schowałem telefon do kieszeni i nie musiałem już długo czekać na pojawienie się Minx.

Pub był jak zwykle oblegany, ale na szczęście Louis z Ronniem i Naomi już siedzieli przy jednym ze stolików i trzymali miejsce dla reszty. Przywitaliśmy się ze sobą i z wielkimi uśmiechami zasiedliśmy przy piwie.

-Nie będzie Harry'ego? –zapytała Minx, przypatrując się intensywnie Louisowi, który spojrzał na nią z uniesioną brwią całkowicie zdezorientowany.

-Będzie. Dlaczego miałoby go nie być? –zapytał szatyn zdziwiony.

-Och, czyli już się pogodziliście –mruknęła zadowolona brunetka i wzięła łyk swojego piwa. Ronnie momentalnie spojrzał na Tomlinsona ze zmarszczonym czołem.

-Cały czas się ostatnio kłócicie –zauważył zaalarmowany mężczyzna w okularach. –Coś się dzieje?

-Co wy wygadujecie? –zaśmiał się Louis, będąc jeszcze bardziej zagubiony. –Przecież u mnie i Hazzy wszystko super. Układa nam się naprawdę dobrze. W zasadzie planujemy wyjechać z miasta na ten weekend. O wilku mowa, moje serduszko przyszło –ucieszył się niebieskooki, a na miejsce obok niego wślizgnął się Harry i pocałował go szybko w policzek. –Opowiadałem właśnie wszystkim o naszych planach na weekend.

-Och –zaśmiał się zawstydzony Styles. –Tak, chyba się gdzieś wybieramy.

-Fajnie –stwierdziła zadowolona Naomi, po czym spojrzała na Minx tajemniczo. –Gdzie ten Niall? Nawet na spotkanie, które sam zaplanował, się spóźnia.

-Ma głowę w chmurach–zaśmiał się Louis. –Pamiętam, jak ostatnim razem poznał miłość swojego życia. Nawet telefonów nie był w stanie odbierać.

-Oj daj mu spokój Louis, jakbyś sam nie zachowywał się podobnie po poznaniu Harry'ego –wytknął Ronnie z przebiegłym uśmiechem. –Trzeba go wspierać.

-Pójdę kupić sobie piwo –poinformował Harry i rzucając mi dziwne spojrzenie, ulotnił się od stolika.

-Więc, nie kłócisz się z Harrym? –zapytała Naomi niemal momentalnie, kiedy Harry wyszedł z zasięgu naszego wzroku.

-Co wy się tak na nas uwzięliście? –zapytał rozbawiony Louis. –Nie pamiętam, żeby nasz związek był waszą sprawą pod jakimkolwiek względem. Poza tym, kiedy się kłócimy, to rozwiązujemy to w łóżku. Czyżby Harry się na mnie skarżył?

Minx otworzyła już usta, aby odpowiedzieć na słowa szatyna, jednak zatrzymała się, ponieważ do stolika zaczął zbliżać się Niall we własnej osobie, który trzymał za rękę piękną brunetkę o oliwkowej cerze i okrągłych ustach.

Moje serce zwolniło albo po prostu świat zwolnił, ponieważ patrząc na dziewczynę przy boku Horana, miałem nieodparte wrażenie, że jest podobna do Minx. Miała ten sam odcień włosów i długość też niemal całkowicie się zgadzała. Nawet kształt twarzy miały podobny. Co było nieco alarmujące, jeśli miałem być szczery. Zamrugałem szybko, bo na pewno to nie mogła być prawda, tylko ja sobie dopowiadałem.

-Cześć wszystkim –przywitał się farbowany blondyn i każdy przywołał uśmiech na swoją twarz. –Poznajcie Daisy. Daisy to Louis, Liam, Minx, Ronnie i Naomi –przedstawił chłopak, wskazując na każdego z osobna.

-Harry też zaraz wróci, poszedł do baru po piwo –zaświergotał Louis z diabelskim uśmiechem. –Daisy, siadaj. Musimy się lepiej poznać. W końcu to musiał być jakiś cud, żeby ten irlandzki skrzat wyrwał kogokolwiek. Jesteś wynajęta?

-Louis! –pisnęły dziewczyny, całkowicie oburzone słowami przyjaciela, a ja tylko parsknąłem śmiechem, chociaż starałem się stłumić jakikolwiek odgłos dłonią przyciśniętą do ust.

-Payne się ze mną zgadza –odpowiedział Louis i uniósł palec wskazujący, jakby chciał pokazać innym, że mogą spadać ze swoją opinią.

-A, czyli ty jesteś tym nierozgarniętym –powiedziała zamiast tego Daisy i spojrzała wyzywająco na Tomlinsona, siadając naprzeciwko niego przy stoliku.

Ta nieoczekiwana kontra ze strony nowej towarzyszki Nialla rozśmieszyła mnie jeszcze bardziej, jednak tym razem zaśmiałem się w towarzystwie Ronniego.

-Tak, to właśnie Louis –powiedziałem szybko. –Cały on. Nieogarnięty głupek.

-Hej! Po czyjej jesteś stronie? –oburzył się Tomlinson i zrobił obrażoną minę.

-Daisy nie jest jedną z tych, którym możesz pieprzyć głupoty Tommo –poinformował Niall z dumą. –I nikt nie jest po twojej stronie, nawet Harry by nas poparł, bo umiemy go przekonać.

-Jesteście wszyscy potworami –skomentował Louis i pokręcił głową niezadowolony. –Każdy z was.

-Cóż, dziękuję. Nie spodziewałem się takich miłych słów z twojej strony –odpowiedział Horan, zajmując miejsce obok Daisy i obejmując ją ramieniem. Jego oczy uciekły w stronę Minx, jakby szukał u niej aprobaty dla swojego wyboru, ale ona udawała, że nie widzi tego spojrzenia.

-O, widzę, że już gwiazdy wieczoru przybyły –rozległ się wesoły głos kędzierzawego, który przyszedł z piwem w swojej dłoni. –Cześć, jestem Harry.

-Daisy, miło mi –odpowiedziała dziewczyna ze słodkim uśmiechem.

-Więc zacznijmy od tego, co wszystkich interesuje najbardziej! –zdecydowała Naomi, nie chcąc, abyśmy wpadli w niezręczną ciszę. –Jak się poznaliście?

I tak zaczęła się niesamowicie długa historia o tym, jak to Daisy i Niall wpadli na siebie po jakimś meczu piłki nożnej. Nieszczególnie interesowałem się tym wszystkim, zamiast tego siedziałem i próbowałem nie porównywać Daisy i Minx, które wyglądały tak podobnie. Może diabeł tkwił w maleńkich szczegółach, jednak dla mnie istniało podobieństwo i myślę, że nie byłem jedynym, który to zauważył, ponieważ kiedy wstałem razem z Harrym i Ronniem, aby podejść do baru po kolejne piwo, okularnik się odezwał.

-Czy tylko ja to zauważyłem? –zapytał cicho, chcąc zachować tajemnicę między trójką. Harry uniósł brew zdezorientowany. –No, że ona jest taka znajoma.

-Chciałeś powiedzieć, że wygląda jak Minx –zauważyłem poważnie, mój ton był całkowicie zabójczy. Oczywiście, że mógł to być zupełny zbieg okoliczności, jednak coś mi tutaj śmierdziało na kilometr.

-No, troszeczkę –wymamrotał Ronnie niepewnie, a Harry odwrócił się w stronę stołu i spojrzał na kobietę ze zmrużonymi oczami. –Nie gap się!

-Nie wydaje mi się, żeby była taka podobna. Może i mają takie same włosy, ale to byłoby chyba na tyle –stwierdził Styles sceptycznie. –Poza tym, nie sądzę, żeby to miało jakieś drugie dno Liam. Nie powinieneś się martwić.

-W zasadzie zawsze podejrzewałem, że Niall trochę leciał na Minx, ale byłem pewien, że mu to przeszło już dawno –stwierdziłem niezadowolony.

-Daj spokój, po prostu lubi brunetki –powiedział Harry pewny swoich racji. –A tak w ogóle Liam, jak tam ta twoja niespodzianka dla Minx?

-Hm? –mruknąłem oderwany od rzeczywistości, ponieważ cały czas wpatrywałem się na ciężkie spojrzenia, które Niall posyłał do mojej dziewczyny. –Ta, zabieram ją na kolację –wymamrotałem byle co, żeby dali mi spokój.

-Długo jakoś planujesz zwykłą kolację –zauważył Harry, chcąc przycisnąć mnie w towarzystwie Ronniego, żebym nie mógł kręcić zbyt wiele.

-O cholera, czy ty planujesz się oświadczyć Minx? –zapytał całkowicie zszokowany Ronnie, a Harry otworzył usta, jakby właśnie dotarło do niego oczywiste.

-Ta –mruknąłem, po czym zorientowałem się, co takiego powiedział Donavan. –Co?! Nie! Nie, zdecydowanie nie. Nikt się nie oświadcza.

-O Boże, a ja na ciebie najeżdżałem, że niby robisz coś nikczemnego –wymamrotał Harry, robiąc się czerwony na twarzy. –Przepraszam Liam, nie pomyślałem, że możesz chcieć się oświadczyć.

-Nikczemnego? –zmarszczył brwi Ronnie.

-Przestańcie –powiedziałem w tym samym czasie. –Przecież nie zamierzam się jej jeszcze oświadczać..

-No byłoby mi nieco dziwnie, gdybyś oświadczył się przede mną, bo ja próbuję to zrobić już tak długo –zauważył Ronnie. –Więc jednak. A już myślałem, że jednak zrobisz coś bardzo głupiego.

Uniosłem brew, jednak wystarczyło wymowne spojrzenie Ronniego, żebym domyślił się, iż mówił o Zaynie.

-Jesteście pomyleni –skomentowałem poważnie, w kieszeni zawibrował mi telefon, więc wyciągnąłem go. –Wróćmy do tego, że Niall umawia się z kopią mojej dziewczyny.

-Wcale nie jest jej kopią –znowu zaczął kłócić się Styles. –Ale chyba nie przypadła do gustu Louisowi. Patrzy na nią, jakby chciał narysować jej na czole coś niecenzuralnego markerem permanentnym.

-Żeby tylko –wymamrotałem i odblokowałem telefon, aby zobaczyć nową wiadomość, w którą kliknąłem. –Chyba też nie jestem jej fanem.

Zayn: I jak tam zdobycz Horana? Warta zawieszenia oka?

Ja: Będziesz sam musiał to zobaczyć, bo inaczej nie uwierzysz

Zayn: Mogę przypadkiem pojawić się w okolicy, jeśli jest aż tak źle. Louis coś pisał o tym, że chce kogoś zastrzelić, więc może jednak potrzebujecie ratunku.

Ja: Potrzebuję się stąd katapultować

Zayn: To zahaczę niedługo o wasz pub, nie mogę się doczekać jaką katastrofę tam zastanę.

-Piszesz z Lou? –zapytał niezadowolony Harry, widząc, że oboje trzymamy w dłoniach telefony. –Jesteście w odległości kilku metrów od siebie, użyjcie słów.

-Nie, odpisywałem tylko znajomemu –odparłem szybko, po czym odwróciłem się do baru, błagając, aby zmaterializowały się na nim piwa, które chcieliśmy.

To nie było tak, że Daisy była jakaś niemiła czy próbowała na siłę udawać jakąś słodką idiotkę. Naprawdę nie chodziło o to. Ona po prostu samą swoją osobą i obecnością sprawiała, że czułem się niekomfortowo, tak samo jak Minx, która ledwo się odzywała przez cały wieczór, ewidentnie niezadowolona. Może i Daisy była nieco pyskata i lubiła powiedzieć coś sarkastycznie nieco zbyt często, ale nigdy by to nikomu z nas nie przeszkadzało, gdyby wyglądała inaczej. Czułem się niemal zagrożony, kiedy Niall przeciągle patrzył w oczy mojej dziewczyny. Dlatego też nie byłem w stanie wytrzymać długo przy stoliku i kiedy tylko Zayn dał znać, że już wchodzi do lokalu, ja szybciutko dopiłem resztkę piwa i oznajmiłem, że idę po kolejne, chcąc się ulotnić stamtąd jak najszybciej. Ku mojemu niezadowoleniu Ronnie poszedł w moje ślady i udał się do baru razem ze mną.

-Cóż za spotkanie –rozległ się za nami głęboki głos Malika, na co Ronnie momentalnie odwrócił się z wielkim uśmiechem. –Nie spodziewałem się was tutaj tego wieczoru.

-Ani trochę –mruknąłem i oparłem się o drewniany blat. –To jest jakaś tragedia.

-Dla ciebie na pewno –potwierdził Ronnie i klepnął mnie w ramię.

-Co się stało? –zapytał Zayn lekko zdezorientowany. Ronnie zmarszczył brwi, że Zayn tak całkowicie zmiękł na mój widok. –Wszystko w porządku Li?

-Znaczy, nie wiem sam, jak ja mam się z tym czuć –odpowiedziałem szczerze i kiwnąłem głową w stronę stolika, który zajmowaliśmy. Malik przyglądał się chwilę ze ściągniętymi brwiami.

-Nie rozumiem. Przyjechała siostra twojej dziewczyny? –zapytał, z przekąsem wypowiadając ostatnie słowo, a ja spojrzałem na niego wymownie. –Czekaj, czy Horan umawia się z młodszą siostrą twojej Minx?

-To nie jest siostra Minx –poinformował Ronnie z lekkim grymasem.

Zayn odwrócił się w stronę stolika z wielkimi oczami, po czym spojrzał na mnie i zaczął się najnormalniej w świecie śmiać.

-Kurwa –wydusił z siebie, kiedy gromiłem go swoim spojrzeniem. –Ale. Ja pierdole –i znowu zaczął się śmiać. –Przepraszam, to jest po prostu przepiękne. No co? Horan leci na twoją dziewczynę, a ty się wkurzasz. Totalnie zabawne.

-To nie jest śmieszne. Niall to mój przyjaciel –powiedziałem poważnie i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. –Mój i Minx. To niekomfortowa sytuacja, kiedy jego dziewczyna wygląda w taki sposób.

-Doprawdy? Bo dla mnie to przezabawne –wzruszył ramionami Zayn i uśmiechnął się diabolicznie.

Ronnie złapał za piwo postawione na barze i posłał Zaynowi wymowne spojrzenie. –Bądź dla niego chociaż trochę wyrozumiały.

-Ale to jest przezabawne. Horan odpierdolił niezłą akcję, szanuję go za to –uśmiechnął się Malik. Ronnie pokręcił głową w dezaprobacie do zachowania mężczyzny i mruknął tylko, że wraca do stolika, po czym zostawił naszą dwójkę samą. –To naprawdę zabawne, że jesteś zazdrosny o swoją dziewczynę i piszesz do mnie, żebym cię pocieszył. Nie do wiary. Mam wiele do powiedzenia na ten temat, wiesz o tym?

-Nigdy nie powiedziałem, że jestem zazdrosny –powiedziałem spokojnie, patrząc głęboko w czekoladowe tęczówki Malika. –Po prostu to kurwa niekomfortowe.

-Co ty nie powiesz –mruknął Zayn przeciągle. –Więc już wiesz, jak się czuję, kiedy widzę ciebie z nią.

-To popieprzona sprawa –wymamrotałem. –Możemy nie schodzić na temat, który sprawi, że znowu zaczniemy się kłócić?

-Nie wiem, może jeśli wystarczająco wiele razy będę ci o to suszył głowę, to w końcu zrozumiesz, że czas podjąć jakąś decyzję –stwierdził wyniośle Malik, ale nieznacznie się do mnie przysunął, po czym sięgnął po moje piwo, które stało na barze tuż przy mnie. Przechylił butelkę i upił z niej łyka. –Może to znak od losu, że powinieneś sobie ją odpuścić i zostawić pole do działania Horanowi? –zaśmiał się Zayn. –To nadal śmieszy, wybacz. Nie umiem się powstrzymać.

-Chłopaki –nagle odezwał się damski głos tuż obok nas, przekręciłem głowę, aby zobaczyć Minx z szeroko otwartymi oczami, co wyglądało nieco nienaturalnie. –Ja to chyba potrzebuję zapalić.

-Nie palisz –zauważył Liam zdezorientowany.

-Ale Zayn tak –odpowiedziała i spojrzała na ciemnowłosego z pewnego rodzaju oczekiwaniem w swoich oczach, a ten niemal parsknął śmiechem. Można było zobaczyć jak świetnie bawił się w tej chorej sytuacji.

-To chyba ciężki wieczór –zauważył brązowooki i podrapał się po policzku. –Możemy iść na zewnątrz i zapalić, jeśli Liam nie ma nic przeciwko -ostatnią część wypowiedział w sposób tak sugestywny, że miałem ochotę go uderzyć, ale tylko zgromiłem go wzrokiem niepozornie, nie chcąc robić scen.

Moje serce biło z zawrotną prędkością. Minx i Zayn w jednym miejscu i to na dodatek sami? To zdecydowanie prosiło się o kłopoty. Malik nie byłby sobą, gdyby nie dogryzł czymś i przez przypadek wydał nasz sekret.

-Pójdę z wami, chyba też potrzebuję papierosa –zdecydowałem szybko, a Zayn uśmiechnąłem się w taki sposób, jakby szykował jakiś głupi żart, co zdecydowanie nie przypadło mi do gustu. Miałem pełne prawo niepokoić się odnośnie jego pomysłów.

Nikt normalny nie byłby w stanie być spokojny, kiedy jego dziewczyna i facet, z którym ją zdradza znaleźli się w jednym miejscu sam na sam. Z tego mogłaby wyniknąć tylko i wyłącznie jakaś katastrofa.

Poszedłem najpierw do stolika, aby odłożyć swoje piwo. Zayn i Minx ruszyli we dwójkę do wyjścia, a ja spieszyłem się, jak tylko mogłem, aby nie zostawali sami zbyt długo. Wiedziałem dobrze, że powinienem pilnować mojej czekoladki, bo inaczej mógłby powiedzieć o kilka słów za dużo. Wolałem upewnić się, iż nic takiego nie będzie miało miejsca.

-Malik tu jest –zauważył Niall nieco spięty, kiedy pojawiłem się przy reszcie. –Gdzie Minx z nim poszła?

-Na zewnątrz, zaraz do nich dołączę. Zayn.. chce pokazać nowy tatuaż Minx –skłamałem niepewnie, ale blondyn chyba nie zauważył mojego zawahania i przyjął informację bez żadnych obiekcji. -Wiecie jak Minx uwielbia te jego tatuaże.

-Trójca święta się tam tworzy? Też idę –zdecydował Louis momentalnie, a na jego twarz rozświetlił szczery uśmiech. –Potrzebuję zapalić.

-Będziesz znowu śmierdział fajkami –skomentował niezadowolony Harry, jednak nie zatrzymywał w żaden sposób swojego chłopaka.

-Mam gumy, poza tym chcę zobaczyć nowy tatuaż –zdecydował Tomlinson i wstał ze swojego miejsca, zabierając kurtkę swoją oraz podając mi tą należącą do mnie. Po tym bezzwłocznie udaliśmy się w stronę wyjścia z pubu.

Zayn i Minx stali nieco oddaleni od wejścia i już mieli w swoich dłoniach odpalone papierosy. Wyglądało na to, że rozmawiali zawzięcie. Minx wymachiwała jedną ręką, a Malik kiwał głową z przejęciem, jakby oglądał właśnie najbardziej wciągające reality show w swoim życiu.

-No, popieprzona sprawa. Liam też się wkurzył –dało się dosłyszeć Zayna. –Ale wiesz, nie można podejmować pochopnych wniosków. Może to wszystko nie jest takie, na jakie wygląda. To równie dobrze mógł być totalny przypadek.

Minx odpowiedziała na tyle cicho, że z pewnej odległości nie byłem w stanie usłyszeć nawet jednego słowa. Mina Zayna wyrażała czystą konsternację.

-Cała wycieczka –skomentował Malik, przerywając Minx, kiedy tylko zauważył nas na horyzoncie. –Co tam, Tommo, nadal wkurwiony?

-Jestem wiecznie wkurwiony –odpowiedział Louis z grymasem i wyciągnął swoje Malboro z kieszeni. –Pyskata ta Daisy od siedmiu boleści.

Zayn wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni swojej kurtki i podał mi razem z zapalniczką, zupełnie jak robił to tyle razy przez ten ostatni okres czasu, gdy wychodziliśmy wspólnie zapalić. Przyjąłem je bez słowa komentarza i odpaliłem jednego szybko.

-Ja pierdole, no nie sądziłem, że ucieczka na szluga odbędzie się w takim towarzystwie –wymamrotał Louis z lekkim rozbawieniem, a Zayn cicho parsknął śmiechem. Minx również uśmiechnęła się na te słowa. –Kobieto, ty to byłabyś ostatnią, którą bym posądził o ucieczkę.

-Nie uciekam, przyszłam porozmawiać z Zaynem –odpowiedziała ewidentnym kłamstwem, na co Tomlinson przewrócił oczami. –No dobra, potrzebowałam zapalić, bo to ponoć odpręża, ale jakoś niewiele mi to daje. A ty Liam, jak się trzymasz?

-Znakomicie –odparłem sarkastycznie. –A tak poważnie to nie mam pojęcia, co my tu jeszcze robimy –rzuciłem wymowne spojrzenie swojej dziewczynie.

-Spędzacie z nami świetnie czas –oburzył się Louis. –Ja i Zee jesteśmy najlepszym towarzystwem, na które nawet nie zasługujecie.

-Tak, jesteście tymi, których nie doceniamy, a potrzebujemy –mruknąłem i puściłem ukradkiem oczko w kierunku Zayna, który przygryzł wargę i nieco zarumieniony wbił wzrok w chodnik, przez co wyglądało to nieco, jakby tłumił swój śmiech. –Ale też czas chyba wracać do domu.

-Zdecydowanie –potwierdziła Minx. –Już późno.

-No, trochę –zgodził się Tommo, patrząc na zegarek na swoim nadgarstku. –W zasadzie co cię tutaj przywiało Malik?

-A byłem akurat w okolicy, więc wpadłem na piwko i zobaczyłem wtedy was –wzruszył ramionami beztrosko mężczyzna.

U nikogo innego kłamstwa nie brzmiały tak seksownie.

-O tej godzinie w okolicy? Co robiłeś, handlowałeś cukierkami w ciemnych uliczkach? –zapytał kąśliwie szatyn, a ciemnooki oblizał usta i zaciągnął się papierosem spokojnie.

-Tak, chcesz jakiegoś lizaka? Słyszałem, że lubisz ssać asortyment innych –odparł Zayn z grobową miną. Minx zarumieniła się i zachichotała głupio, a Louis uśmiechnął się promiennie na ten komentarz. –Byłem na spotkaniu, kutasie.

-Ua, to brzmi totalnie jak jakieś spotkanie gangów –zażartował Louis, szturchając przyjaciela łokciem. Zayn zaśmiał się krótko i pokręcił głową.

-Tym razem nie trafiłeś. To tylko nudna randka –odpowiedział Zayn, a ja zatrzymałem się w pół ruchu i zacząłem krztusić się dymem papierosowym, który był w moich płucach.

-Przyprawisz naszego chłopca o jakiś atak –powiedział oburzony Louis, łapiąc moje ramię z rozbawieniem. –Nikt nie wierzy, że chodzisz na randki.

-Pewnie z Beth –zaśmiała się Minx zadowolona. –W sumie pasujecie do siebie całkiem dobrze. Jesteście podobni.

-Zdecydowanie nie z Beth –pokręcił głową Zayn i spojrzał w moje oczy z uśmieszkiem zadowolenia. –Wszystko w porządku Liam? Aż tak przerażają cię randki?

-Nie wiem, kto był tym nieszczęśliwym człowiekiem, którego wyciągnąłeś na randkę, ale współczuję –odpowiedziałem zamiast tego, chociaż mój głos nieznacznie zadrżał, zdradzając moją ewidentną zazdrość, której nie zauważył nikt poza Malikiem, który uśmiechnął się zwycięsko. Widziałem w jego twarzy, jak bardzo szczyci się tym osiągnięciem.

-Zgadzam się z Liamem –powiedział Louis, kiwając spokojnie głową, za co zarobił uderzenie w ramię od Zayna, ale nie przejął się tym zbytnio. –Dobra, jeśli nie masz żadnych pikantnych historii z randki, to wracam do środka, do mojego pikantnego chłopaka.

-Bardziej słodkiego –wymsknęło mi się, a Louis zaśmiał się i z promiennym uśmiechem wskazał na mnie swoim palcem.

-Masz rację, jest bardziej słodki –potwierdził mężczyzna i wyrzucił peta pod nogi, zdeptał go szybkim ruchem.

-A my będziemy się chyba zbierać do domu, co? –zaproponowała Minx i spojrzała na mnie z nadzieją w oczach. –Chyba że wolisz zostać.

-Możemy iść. Skocz po rzeczy, a ja złapie taksówkę albo zamówię ubera –zaproponowałem spokojnie. Dziewczyna chętnie się zgodziła, a na jej twarz wrócił delikatny uśmiech. -I pożegnaj wszystkich ode mnie.

-Nie wygłupiajcie się, jestem samochodem, odwiozę was –zaproponował Zayn nagle, a ja uniosłem brwi, patrząc na niego zdezorientowany.

-Poważnie? Ale mamy szczęście –ucieszyła się Minx. –To ja wracam za sekundę.

-A ja dopijam twoje piwo –poinformował Louis, klepiąc mnie w klatkę piersiową. –Nie może się przecież zmarnować.

Po tym zostałem z Zaynem sam na sam. Staliśmy naprzeciwko siebie. Malik odpalił drugiego papierosa i zaciągnął się, po czym podał mi go, abym mógł zrobić to samo.

-Co chcesz osiągnąć? –zapytałem nieufnie, a Zayn zaśmiał się.

-Nic, tylko was odwiozę, mam po drodze –wzruszył ramionami mężczyzna beznamiętnie. –Poza tym Minx na pewno chce jak najszybciej znaleźć się z dala od Horana. Ty zresztą też. Nie spinaj się tak, przecież nie powiem jej o nas.

Dopaliliśmy papierosa we dwójkę, zanim Minx pojawiła się z powrotem z torebką na ramieniu i cieplejszym swetrem. Zayn zaprowadził nas do swojego samochodu i pojechaliśmy bez słowa w stronę domu. Malik zaparkował pod naszą kamienicą bez problemu, a Minx spojrzała na mnie tajemniczo.

-Skąd znasz nasz adres Zayn? –zapytała nagle kobieta i oddech uwiązł mi w gardle, ponieważ rzeczywiście Malik nie zapytał nawet raz o wskazówkę dojazdu, a mimo wszystko trafił perfekcyjnie.

-Och, odwoziłem raz Liama po imprezie –powiedział nieco spięty brązowooki. –Mam dobrą pamięć do dróg, jak sądzę. Mieszkacie w dość specyficznym miejscu.

-Hm, możliwe. Zayn, może wejdziesz do nas na chwilkę? Liam ma jakieś piwo w lodówce, a nie zdążyłeś nawet napić się w pubie –zaproponowała spokojnym tonem brunetka. –Chociaż tyle możemy zrobić w podzięce za podwózkę.

-Daj spokój, zawsze służę pomocą, jesteśmy w końcu znajomymi –odpowiedział, spoglądając na zielonooką w lusterku wstecznym. –Nie mogę pić i później prowadzić.

-Cóż, mamy też kanapę, gdybyś jednak chciał posiedzieć z Liamem –dodała Minx z promienistym uśmiechem.

Zayn nieco niepewnie spojrzał na mnie, jakby chciał znaleźć odpowiedź w moim wyrazie twarzy. Jakby czekał na moje pozwolenie.

-Piwo nie brzmi najgorzej –wymamrotałem z nieśmiałym uśmiechem. –Jeśli tylko chcesz. Albo herbata, jeśli chcesz dzisiaj wrócić.

-Piwo i rozmowa chyba by się przydały –pokiwał głową Zayn. –Poza tym nie mógłbym odmówić tobie Minx. To byłoby naprawdę niekulturalne.

-Oj już mi tak nie słodź –zaśmiała się kobieta i otworzyła drzwi samochodu, aby wysiąść.

Zayn wyglądał na niesamowicie skrępowanego i jednocześnie podekscytowanego, kiedy przestępował próg mieszkania, które do tej pory było poza jego całkowitym zasięgiem, ponieważ nigdy nie zapraszałem go do siebie, nawet jeśli Minx była poza miastem i miałem pewność, że się nie pojawi.

-Rozgość się. Ty Liam, zajmij się gościem, a ja lecę pod prysznic –powiedziała Minx szybko i zniknęła w korytarzu.

I tak skończyliśmy z czteropakiem piwa na okropnej, niebieskiej kanapie, której tak nienawidziłem. Nasze nogi dotykały się w najbardziej niewinny sposób, jaki istniał i rozmawialiśmy ze sobą przyciszonymi głosami. Minx dołączyła do nas tylko na chwilkę, po tym jak wyszła spod prysznica. Później stwierdziła, że powinna się już położyć, bo nie będzie żywa następnego dnia. Nam życzyła miłej zabawy i zażartowała tylko, abyśmy nie siedzieli do rana.

-Dziwnie mi –wyszeptał Zayn, patrząc na mnie zza tych swoich niebotycznie długich rzęs. Uniosłem brew pytająco. –No wiesz, ona jest za ścianą, a my tutaj. I wiem, że nic nie robimy, ale to nadal takie.. niebezpieczne.

-Myślałem, że kręci cię niebezpieczeństwo –wymamrotałem w odpowiedzi i delikatnie się uśmiechnąłem. Byłem już delikatnie rozweselony po tylu piwach, które w siebie władowałem tego wieczoru. –Poza tym ze mną jesteś bezpieczny.

-Z jednej strony to ekscytujące i chciałbym zrobić coś zakazanego –powiedział z iskierką w oku. –Ale z drugiej, szkoda mi jej. Czeka na ciebie w łóżku i.. to popieprzone. Nawet nie wiem, dlaczego zgodziłem się tutaj przyjść.

-Chyba Minx uznała, że wróciliśmy do normalnych stosunków i chciała, żebym przegadał z kimś obiektywnym sprawę Nialla –wzruszyłem ramionami spokojnie.

-Wiesz, powiedziała mi dzisiaj coś dziwnego –wymamrotał nieco zaspanym głosem Zayn.

-Co takiego? –zapytałem, spoglądając w półmroku na twarz mężczyzny.

-Jest pewna, że Niall odpieprzył tę szopkę specjalnie –wyznał Zayn. –Nie wiem, co mogła przez to mieć na myśli. Dlaczego Horan miałby robić coś takiego? Żeby utrzeć jej nosa? Mówiła, że to wszystko specyficznie odbyło się przez nią. Dziwna sprawa.

-Rzeczywiście, dziwne –mruknąłem nieco zdezorientowany. –Ale szczerze, już nic mnie naprawdę nie dziwi. Gdybyś przyprowadził gościa, który wygląda jak ja, to też wymyślałbym niestworzone rzeczy.

-Skoro tak twierdzisz –westchnął, poddając się już zupełnie w dyskusji. –Pogadaj z nią jutro i przede wszystkim z Horanem.

-Pewnie to zrobię –zgodziłem się i oparłem o oparcie kanapy wygodniej. –A tak poza tym, pochwal się tym nowym tatuażem –poprosiłem, zmieniając temat. –Pewnie jest okropny.

-Uważasz, że ja nie mam gustu? –parsknął Zayn, a ja tylko zrobiłem wymowną minę i wzruszyłem ramionami. –Jesteś niemożliwy Liam.

-Takiego mnie uwielbiasz, czekoladko.

~*~

Mam nadzieję, że rozdział się podobał, a wy jesteście zdrowi i dajecie radę podczas kwarantanny!

Nie zapomnijcie, żeby zostać w domach misiaczki.

Kocham was,
słowik x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro