24
[ hej, tym razem nie czekaliście 3 lata, tylko trochę ponad rok... tylko 410 dni. To całkiem przyzwoity wynik jak na mnie, prawda?
teraz należy zostawać w domu, więc chciałam wam dać coś na zabicie nudy chociaż chwilowej ]
Otworzyłem powoli oczy, do których natychmiast uderzył blask promieni słonecznych zza nieco brudnego okna. Zmrużyłem powieki i zmarszczyłem nos z mruknięciem, które wyrażało czyste niezadowolenie z aktualnej sytuacji.
-W końcu wstałeś –usłyszałem delikatny głos nad sobą, zaraz też poczułem delikatne palce lekko ściskające moje ramię. –Ileż można spać?
-Długo –odpowiedziałem zachrypniętym głosem, jednak zamknąłem oczy, nadal czując się niesamowicie wykończony. Nie miałem w sobie energii nawet, żeby utrzymać je otwarte.
Powoli przesunąłem moją rękę, aby dotknąć ciepłej dłoni, która spoczywała na moim ramieniu. Ziewnąłem i wtuliłem twarz w poduszkę. –Bolą mnie nogi –zakomunikowałem całkowicie niezadowolony. W odpowiedzi tylko dane było mi usłyszeć ciche parsknięcie śmiechu. –To nie jest ani trochę zabawne.
-Troszeczkę jest. Ktoś dzwonił do ciebie jakieś trzy razy –zostałem poinformowany, na co jęknąłem cierpiętniczo i zmusiłem do uniesienia powiek do góry. –Nie jęcz, mówiłem ci już, że po siłowni nie powinieneś się przemęczać.
-Nie mogłem się powstrzymać –mruknąłem i uśmiechnąłem się przeciągle. –I teraz patrząc na ciebie znowu mam gdzieś moje nogi –odpowiedział mi śmiech po raz kolejny, a w moim wnętrzu wszystko ścisnęło się w najmilszy sposób na ten dźwięk i widok tej roześmianej buźki. Ścisnąłem dłoń, która znajdowała się nadal pod moją. –Może się skusisz na moją propozycję?
-A może oddzwonisz? Wydawało się, że ktokolwiek dzwonił był bardzo zdeterminowany, żebyś odebrał –dostałem odpowiedź, a dłoń została zabrana. Zmarszczyłem lekko brwi i wydąłem dolną wargę. –Nie strój min. Nie zbliżę się do ciebie póki nie wymyjesz zębów.
-Co ja z tobą mam Zaynie –westchnąłem cicho, ale mimo wszystko oboje uśmiechnęliśmy się do siebie delikatnie, jakbyśmy chcieli zawrzeć w tych uśmiechach wszystkie uczucia, które przepełniały nasze ciała.
-Najlepszy seks w twoim życiu –odpowiedział pewny siebie i potarł palcem wskazującym po swoim oku. Przewróciłem oczami. –Mówię poważnie, dochodzi dziesiąta, powinieneś się zbierać.
-Cholera. Nie sądziłem, że aż tak długo będę spał –mruknąłem. Malik przechylił głowę w bok i oparł ją o ścianę, do której przylegały jego plecy. –Czemu mnie nie obudziłeś?
-Bo wiedziałem, że będziesz zmęczony. Zbieraj się, zabiorę cię na jakieś śniadanie w drodze powrotnej –zakomunikował ciemnowłosy bez cienia zawahania.
Zawsze mówił to po wspólnej nocy niezależnie czy budziliśmy się w jakimś tanim motelu za miastem, czy na łóżku w jego małym mieszkanku, do którego tak długo nie chciał mnie zabrać, abym go przypadkiem nie zaczął nachodzić o niespodziewanych porach. To Malik upierał się zawsze na odwiezienie mnie pod mieszkanie samochodem, chociaż równie dobrze mógłbym wrócić metrem lub taksówką. Nie stawiałem oporu, ponieważ jakimś cudem czułem, że było to dla niego czymś ważnym. Jednak te przejażdżki nigdy nie były takie idealne, na jakie się zapowiadały. Śniadania, na które zawsze obiecywał mnie zabrać nie dochodziły do skutku, ponieważ zawsze wsiadając do samochodu, Zayn tracił cały swój humor i przybierał minę mordercy, po czym oschle zaczynał mówić, że może będzie lepiej, abym zjadł śniadanie z Minx. Pierwsze kilka razy próbowałem coś wskórać i załagodzić jego zdenerwowanie, jednak po pewnym czasie przestałem się odzywać, aby nie robić między nami większego konfliktu. Czasem Zayn powstrzymywał się od komentarza na temat kobiety, ale jego spięte ciało i zaciśnięta szczęka wyrażały więcej niż tysiąc słów.
-Zjadłbym ciebie na śniadanie –odparłem tylko z uśmiechem i uniosłem się do pozycji siedzącej, aby zbliżyć się do twarzy wytatuowanego mężczyzny.
-Pozwoliłbym ci, ale mam plany na dzisiaj –powiedział z lekkim rozbawieniem Malik. –I są ważniejsze od ciebie, więc możesz pomarzyć o tym, aby zostać w łóżku. Ruszaj swój leniwy tyłek i się ubieraj.
-Twoja strata –wzruszyłem ramionami i przejechałem wzrokiem po nagiej klatce piersiowej ciemnowłosego. –I przecież wiem, że masz plany, ale nowy tatuaż nie jest ważniejszy niż ja. Przy okazji mógłbyś zrobić coś z tymi włosami, robią się coraz dłuższe. Wyglądasz w nich seksownie, ale mam słabość do krótszych włosów u ciebie.
-Cóż, byłbym skłonny się kłócić na ten temat –odparł poważnie Malik i przeczesał dłonią moje włosy, na co uśmiechnąłem się leniwie. –Sam mówiłeś, że tatuaże nadają mi charakteru. Poza tym wolałbym nie wkurwiać Beth tym, że się nie pojawię. Wiesz, jaka potrafi być.
-No dobra –westchnąłem. –To zbieram się, a ty w tym czasie możesz zrobić mi tosta, co ty na to?
-Nie jestem twoją służącą –odpowiedział Zayn, jednak mimo wszystko zaczął podnosić się z materaca i ruszył w stronę szafy, na której drzwiach wisiała czarna koszulka. Założył ją na siebie i ruszył w głąb swojego mieszkanka.
Sam wstałem i zacząłem zbierać swoje ubrania. Kiedy byłem już w pełni zakryty, poszedłem do łazienki, aby się trochę odświeżyć. Miałem tutaj już nawet swoją szczoteczkę do zębów, kupiłem ją po tym, jak Zayn stwierdził, że nie ma zamiaru dzielić się ze mną tą należącą do niego.
-Nie jesteś moim chłopakiem, żeby pozwalać sobie na takie rzeczy –powiedział, kiedy użyłem kiedyś szczoteczki należącej do niego. Może miał rację, że nie pozwalał nam na zbyt wielkie spoufalanie, w końcu rzeczywiście nie byliśmy parą, ani nie zamierzaliśmy być.
Po porannej toalecie wróciłem po telefon do pokoju i z westchnieniem oddzwoniłem do Harry'ego, który rzeczywiście dzwonił kilkukrotnie.
-Liam –powitał mnie mrożący krew w żyłach głos po drugiej stronie słuchawki.
-Cześć stary, coś się stało? –zapytałem ze względnym spokojem, chociaż spodziewałem się, co zaraz usłyszę.
-To już czwarty raz –odpowiedział kędzierzawy z niezadowoleniem. –Czwarty raz w ciągu dwóch tygodni.
Przygryzłem wargę i ruszyłem do kuchni, gdzie Zayn stał w swoich dresach i nieładzie na głowie, który tak bardzo pasował do jego rozanielonej twarzy.
-Ja naprawdę nie wiem, co ty robisz, ale mogę się domyślać –burknął mężczyzna po drugiej stronie z niesmakiem. –To naprawdę nie moja sprawa, że znikasz na Bóg jeden wie ile ze swojego mieszkania, ale proszę cię przestań wmawiać swojej dziewczynie, że jesteś ze mną. Chyba już stwierdziła, że jestem jakimś imprezowiczem i ciągnę cię ze sobą za każdym razem. Pytała mnie nawet czy to przez to, że tak często kłócę się z Lou.
-Cóż.. Możliwe, że wspomniałem raz czy dwa, że masz doła po kłótni z nim, żeby kupić sobie trochę czasu, ale to nie tak jak myślisz –odpowiedziałem, czując się jak najgorsza świnia z kłamstwami na swoich ustach. Oparłem się o blat szafki obok Zayna, który zaraz stanął przede mną i z lekkim uśmiechem pocałował ledwo odczuwalnie w szyję. –Więc, dzwoniła do ciebie? –zapytałem, a brązowooki zamarł na chwilkę, po czym westchnął zdenerwowany na samo moje wspomnienie o Minx.
-Owszem. Dzwoniła –powiedział poważnie Harry. –Proszę cię, nie chce być zamieszany w żadne wasze problemy, mam swoich wystarczająco dużo.
-Ale kryłeś mnie, prawda? –zapytałem dla pewności, po czym poczułem, jak Zayn przygryza skórę na moim obojczyku.
-Tak, ale musisz mi w końcu powiedzieć, co ty do cholery wyprawiasz. Martwię się o ciebie i mam wrażenie, że popełniasz wielki błąd –wymamrotał Styles niepewnie.
-Po prostu przygotowuje niespodziankę dla Minx –wymyśliłem pierwsze lepsze kłamstwo, które wpadło mi do głowy, aby uspokoić nieco sumienie młodszego chłopaka. –Więc naprawdę nie musisz się o nic martwić.
-Niespodziankę. W nocy –odparł na to bezsilnie. –Nie mam do tego nerwów. Mam nadzieję, że ta niespodzianka jest tego warta.
-Jestem twoim dłużnikiem stary, widzimy się jutro w pubie, prawda? –zapytałem wesołym tonem. –Niall wspominał, że chce nas poznać z jakąś swoją nową przyjaciółką.
-Tak, przyjdę z Louisem, zaprosił mnie, chociaż trochę mi dziwnie, bo nie jestem z Niallem jakoś blisko, ale Lou bardzo na tym zależy –powiedział spokojniejszym już nieco głosem. –Ty przyjdziesz z Minx?
-A z kim innym mógłbym przyjść? –odparłem niby luźno, jednak czułem się głupio, kiedy Zayn stał przede mną tak blisko i trzymał na dodatek dłonie na moich bokach.
-Z niespodzianką –zasugerował Styles nieco kpiąco. –Dobra, nieważne. Nie mam prawa cię oceniać. Muszę kończyć, jestem w trakcie czegoś, więc nie bardzo mogę rozmawiać. Ale jutro zdecydowanie pogadamy w cztery oczy. Opowiesz mi wszystko o tej niespodziance.
-Tak, tak. O niespodziance –potwierdziłem słabym głosem i zanim zdążyłem się pożegnać, połączenie zostało przerwane.
-Niespodzianka dla Minx –mruknął cynicznie Zayn z oczywistym niezadowoleniem wymalowanym na jego twarzy.
-Musiałem mu coś powiedzieć, żeby przestał się czepiać –odparłem cicho, na co dostałem tylko przewrócenie oczami, jednak szybko po tym na twarzy Zayna pojawił się cwany uśmieszek.
-Mam nadzieję, że Minx spodoba się niespodzianka, którą w nocy zostawiłem na twoim udzie. Jest fioletowa, a to chyba jej ulubiony kolor –poinformował Malik zadowolony z siebie.
-Zrobiłeś mi znowu malinkę? Zayn dyskutowaliśmy o tym tyle razy. Dobrze wiesz, że nie możesz tego robić –powiedziałem nieco podburzony, co rozjuszyło Zayna bardziej.
-Tak samo jak dyskutowaliśmy o tym, że z nią zerwiesz. Miałeś zrobić to już dawno –odpowiedział mężczyzna poważnie. –Więc skoro tego nie robisz to chociaż upewniam się, że nie pójdziesz z nią do łóżka, bo będziesz bał się, że zobaczy coś nieodpowiedniego na twoim ciele.
-Rozmawialiśmy o tym –powtórzyłem dobitnie. –Nie zachowuj się jak zazdrosny nastolatek.
-Nie zachowuj się jak zdradzający mąż –odparł jadowicie. –I zerwij z tą cholerną Minx, jeśli nadal chcesz się ze mną pieprzyć, bo kurewsko mnie denerwuje świadomość, że wracasz do niej za każdym razem.
Nie mogę tego jeszcze zrobić – chciałem powiedzieć.
-Zrobiłeś mi te tosty? –zapytałem zamiast tego. Zayn zamknął oczy i westchnął, jakby próbował się uspokoić. Nachyliłem się więc, korzystając z okazji, i przycisnąłem swoje usta do jego. Momentalnie oddał pocałunek i nieco rozluźnił się w moich ramionach. –Tosty i mnie odwozisz?
-Tak –skinął głową mężczyzna i nie wrócił już do poprzedniego tematu, jakby zupełnie go nie było, chcąc zapewne nacieszyć się moją obecnością, póki jeszcze mógł.
Późniejsza podróż odbyła się bez słowa, pustkę między nami wypełniała muzyka płynąca z jednej ze starych płyt, które Zayn składał w swoim schowku. Mężczyzna zwyczajowo zatrzymał się przecznicę dalej od mojego mieszkania i tym razem nawet nie pozwolił mi pocałować go w policzek na pożegnanie, odsuwając swoją twarz z daleka ode mnie.
Widziałem jego zranione spojrzenie i wiedziałem, jak bardzo zły był, że zaraz wrócę do niej i to z nią spędzę resztę dnia. Wściekłość szargała nim od środka, ale sprawiał wrażenie, jakby zupełnie go to nie ruszało.
Wchodząc do mieszkania, byłem nadal roztargniony. Nie byłem w stanie podjąć ostatecznej decyzji w tej sprawie. Widząc Minx, która uśmiechała się do mnie promiennie, kiedy tylko stanąłem w progu, wiedziałem, że to kolejny dzień, kiedy nie będę w stanie powiedzieć jej prawdy. Jej pogoda ducha i ta zniewalająca aura znowu mnie zatrzymała i sprawiła, że przypomniałem sobie, dlaczego w pierwszym wypadku się z nią związałem. Nadal czułem do niej coś mocnego, czego zdecydowanie nie byłem w stanie sobie wyobrazić, że zepsuję. Ja naprawdę na jakiś pokrętny sposób kochałem tę kobietę i nie wyobrażałem sobie życia bez niej przy boku.
A z drugiej strony był Zayn, nadal taki porywczy i niecierpliwy, jednak mimo wszystko nadal był dla mnie, kiedy tylko go potrzebowałem. Czułem się okropnie ze świadomością, że wykorzystuję go w ten sposób, ale sam zgodził się na taki układ i trwał już dość długo, ale rozumiałem też, iż to nie mogło być dla niego łatwe – dzielić się mną z kimś innym. Nie zasługiwał na kogoś, z kim musiał chować się w ciemnych kątach, aby nikt przypadkiem nas nie przyłapał lub nie domyślił się prawdy.
I tu pojawiał się problem – z kim tak naprawdę łączyło mnie coś na tyle silnego, żeby odciąć to drugie. Co, jeśli fascynacja i ten magnetyzm między mną i Zaynem była tylko głupim etapem przejściowym, bo po prostu łączyła nas przeszłość? Może mylimy swoje uczucia tak naprawdę i nie ma dla nas przyszłości? Nie wiedziałem już co myśleć i nie chciałem zostawić żadnego z nich. Oboje byli dla mnie ważni i próbowałem utrzymać to przy sobie, jak najdłużej się dało.
~*~
Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział oraz że jesteście wszyscy bezpieczni. W tej trudnej sytuacji, która jest na świecie wszystkim nam jest ciężko, ale trzymajcie się! Życzę zdrowia wam wszystkim i waszym rodzinkom.
I od razu zapowiadam, że na kolejny rozdział nie będziecie czekali zatrważająco dużo czasu, bo już go napisałam haha raczej nie powinnam zapomnieć go opublikować w najbliższym czasie. Może jeśli utrzymam tempo to uda mi się skończyć to ff jeszcze w tym roku, dlatego przyspieszamy akcję i jedziemy z tym do zakończenia!
Trzymajcie się cieplutko świrusy,
słowik x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro