Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

[ no cześć suki! minęło 806 dni od ostatniej aktualizacji, proszę się przyznać kto nie wierzył, że wrócę na stare śmieci!

tęskniliście? ja tęskniłam za wami na pewno.

ps. nie bądźcie krytyczni, ja już pisać nie umiem i moja wyobraźnia przez te lata nie jest już taka wyimaginowana jak kiedyś ]

           

Minx nie zdążyła wrócić do czasu, kiedy ja musiałem już zbierać się do wyjścia na spotkanie z Zaynem, dlatego postanowiłem zignorować jej nieobecność i obiecałem sobie, że następnego dnia kupię jej kwiaty w ramach przeprosin. Nie mogła gniewać się przecież o coś tak trywialnego przez długi okres czasu. W końcu każdemu mogło zdarzyć się wyłączenie z rzeczywistości. To nie jest tak wielki grzech niewybaczalny.

Dlatego też postanowiłem kolejny raz tego dnia skoczyć pod prysznic i zapomnieć o dramatycznym wyjściu dziewczyny z mieszkania. Moje myśli teraz zajmował ktoś zupełnie inny i nawet świadomość jak bardzo to było niewłaściwe, nie mogła mnie powstrzymać od głupiego uśmiechu, który błąkał się na mojej twarzy. Trochę niewinnej zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziło, poza tym to nie tak, że planowałem robić z nim cokolwiek innego niż prowadzenie zwykłej, niewinnej rozmowy.

Owinąłem ręcznik wokół bioder i ruszyłem w stronę sypialni, aby wybrać coś odpowiedniego do ubrania. Jednak moje plany szybkiego wyboru odpowiedniego stroju zostały zniszczone świadomością, iż nie miałem pojęcia, gdzie w zasadzie się wybieramy. Czy to będzie zwykła przejażdżka? A może pojedziemy w jakieś konkretne miejsce? Co jeśli Zayn będzie chciał iść do jakiejś restauracji lub innego eleganckiego miejsca?

Westchnąłem ciężko, wpatrując się pustym wzrokiem w rządki wieszaków. Teoretycznie mogłem do niego napisać i zapytać dokąd dokładnie chce mnie wywieźć, ale z drugiej strony nie chciałem wyjść na nastolatkę, która stresuje się spotkaniem z przystojniakiem. Byłem dorosłym mężczyzną, który zdecydowanie nie miał zamiaru zawstydzać się jednym uśmiechem. Postanowiłem więc wybrać coś najbezpieczniejszego. Wszystko w stonowanych, ciemnych kolorach. Nic nie mogło pójść nie tak w idealnie dobranym stroju, który z jednej strony był zupełnie zwykły, ale z drugiej można byłoby go uznać za elegancki. Następnie ułożyłem swoją fryzurę, co zajęło mi dość sporo czasu, jednak chciałem, żeby wszystko było jak należy. Pewna część mnie chciała z całych sił zaimponować Malikowi podczas spotkania.

Byłem w trakcie ostatnich poprawek, kiedy mój telefon wydał z siebie dźwięk powiadamiający o przychodzącym połączeniu. Uśmiechnąłem się szerzej, widząc na ekranie imię Zayna i szybkim ruchem przesunąłem palcem, aby odebrać.

-Słucham? –rzuciłem luźno, nadal czując rosnące podekscytowanie w moim wnętrzu. Wszystkie emocje się uaktywniały z coraz większą siłą.

-Obyś był gotowy, ponieważ czekam pod twoją kamienicą –powiedział Zayn na wstępie i wydał z siebie coś na wzór westchnienia.

-Będę za chwilkę, poczekaj –poprosiłem spokojnym tonem, jednak w odpowiedzi usłyszałem niezadowolone mruknięcie.

-Jakaś kobieta właśnie groziła mi, że wezwie policję, bo stoję na parkingu dla lokatorów, więc lepiej się pospiesz. Nie mam ochoty, żeby dostać pieprzony mandat –wypowiedział słowa stosunkowo szybko, jednak ja tylko zamknąłem oczy na kilka chwil i wziąłem głęboki oddech.

-To musiała być moja ukochana sąsiadka –odpowiedziałem zirytowany. –Już lecę na ratunek, potrafi być bardzo upierdliwa. Postaraj się nie dać jej zastraszyć.

-A ty postaraj się tu szybko kurwa przyjść –mruknął niezadowolony i zanim mogłem cokolwiek dodać, ten rozłączył się bez uprzedzenia.

Spojrzałem ostatni raz w lustro i poprawiłem ostatnie kosmyki włosów, które uciekały w nieodpowiednią stronę, po czym wyszedłem z łazienki, kierując się jeszcze do sypialni, aby pochwycić rzuconą niedbale na łóżko czerwoną kurtkę, w razie gdyby miało zrobić się chłodniej.

Przed samym wyjściem zatrzymałem się na chwilkę w kuchni, aby napisać notatkę i przykleić ją na drzwiach lodówki.

„Wyszedłem z Harrym, wrócę późno x" – brzmiały słowa na żółtej karteczce. Musiałem zostawić cokolwiek po sobie, gdyby Minx wróciła i zaczęła martwić się, że zniknąłem bez śladu.

Po tym wziąłem portfel, telefon oraz klucze. Razem ze wszystkimi najpotrzebniejszymi rzeczami jak najszybciej usunąłem się w mieszkania, które zamknąłem i ruszyłem w pośpiechu po schodach na parter. Nie było sensu czekać na windę, kiedy Zayn zdecydowanie nie był zadowolony, że musi czekać przed budynkiem. Przy drzwiach wyjściowych ominąłem swoją sąsiadkę, która trzymała telefon w dłoni i przyglądała się jednemu z samochodów. Nie miałem wątpliwości do kogo należał.

Podszedłem do czarnego pojazdu i pociągnąłem za klamkę, kiedy rozległ się za mną irytujący głos.

-Oczywiście, że to do ciebie! Z wami to zawsze są same problemy –zaskrzeczała starsza pani, a ja zamarłem przed otwartymi drzwiami. Odwróciłem głowę z martwym spojrzeniem.

-Niech pani się czepia innych sąsiadów, nie mam na to czasu –skomentowałem niemiłym tonem, a ta zmrużyła oczy gniewnie. –I proszę nie straszyć nikogo policją, bo zaraz ja zrobię jakiś donos –po tych słowach postanowiłem zignorować odpowiedź kobiety i wsiadłem do samochodu, gdzie za kierownicą siedział Zayn z delikatnym uśmiechem rozbawienia i spoglądał na staruszkę, która nadal nie zamykała swoich ust.

Trzasnąłem drzwiami, niemal całkowicie odcinając dopływ dźwięku z zewnątrz i dopiero wtedy czekoladowe tęczówki Zayna przeniosły się na mnie.

-Nie trzaskaj drzwiami –powiedział na wstępie i jego uśmieszek został zastąpiony przez niezadowolony grymas. –Szanuj mój samochód.

-Będę delikatny następnym razem, nie musisz się obawiać –odparłem i uśmiechnąłem się do niego promiennie, na co ten przewrócił oczami, jednak kąciki jego ust znowu powędrowały lekko w górę. –Cześć.

-Witaj Liam –wymamrotał i jego wzrok niemal niekontrolowanie zjechał nieco niżej na moją szyję. Widząc kawałek fioletowego siniaka na mojej skórze w jego oczach pojawiła się pewna dzikość, która sprawiła, że moje wnętrzności zacisnęły się mocno i poczułem dreszcz przebiegający wzdłuż mojego kręgosłupa. Wtedy jego ręka uniosła się z kierownicy i zaczęła się do mnie zbliżać. Moje płuca momentalnie zapomniały o potrzebie pobierania powietrza. Czekałem co takiego zrobi Zayn, zupełnie nie przejmując się, iż ktoś mógł nas zobaczyć. Jego smukłe palce zaczepiły o kołnierzyk mojej granatowej koszulki. Odchylił materiał w miejscu przy obojczyku i przechylił lekko głowę, jakby chciał obejrzeć swoje dzieło pod najlepszym kątem. Panowała między nami przerażająca cisza, która sprawiała, że ten intymny moment robił się coraz bardziej magiczny. Jego kciuk przejechał po mojej skórze i pozostawił po sobie mrowienie i ciepło rozprzestrzeniające się po całym ciele.

-Nie powiesz mi, że nie powinienem robić ci malinek? –zapytał cicho Zayn i niby niepostrzeżenie przejechał językiem po swojej dolnej wardze, nadal trzymając koszulkę między palcami. Dopiero po tym jak uniósł wzrok i spojrzeliśmy ponownie w swoje oczy, jego ręka wróciła z powrotem na kierownicę.

-Ty dobrze wiesz o tym, że nie powinieneś ich robić –powiedziałem spokojnym tonem, a ten uśmiechnął się delikatnie i odwrócił wzrok, co zaczęło roztapiać moje serce jeszcze bardziej. Chłopak nie odpowiedział, zamiast tego odpalił silnik, spojrzał w lusterko boczne i zgrabnie wyjechał na ulicę.

-Miło mieć świadomość, że masz na sobie coś, co mogłoby narobić ci problemów –wymamrotał w końcu Zayn i spojrzał na mnie przelotnie. –Twoja dziewczyna nie miała nic przeciwko, że znowu wychodzisz sam?

-Nie wiem, nie było jej, kiedy wychodziłem –poinformowałem lekko i spojrzałem dokładniej na to, co ma na sobie Zayn.

Jego nogi jak zwykle opięte były w czarne spodnie, które idealnie przylegały tam gdzie należało. Miał na sobie koszulę z krótkim rękawem, która była rozpięta zdecydowanie za bardzo, jednak nie zamierzałem narzekać na widok tatuaży, które wyłaniały się spod jej cienkiego materiału. Miałem nieodpartą ochotę, aby sięgnąć i rozpiąć ją do samego końca. Chciałem zobaczyć wszystkie rysunki na jego ciele i zapytać go dlaczego wybrał akurat takie wzory a nie inne. Jednak powstrzymałem się i zamiast tego po prostu bezceremonialnie wpatrywałem się w jego profil i maleńki srebrny kolczyk w jego prawym uchu.

-Szkoda, chciałbym, żeby była zła –mruknął Zayn zaborczo, a ja uniosłem jedną brew wysoko.

-Może nie mówmy o Minx, kiedy jesteśmy razem, co ty na to? –zaproponowałem, aby jakoś stonować jego ewidentną zazdrość.

-Minx –wymamrotał pogardliwie. –Masz rację, nie psujmy sobie spotkania rozmowami o kimś takim. Ważne z kim jesteś teraz.

-Zrobiłeś się opryskliwy, wiedziałeś? –zapytałem i delikatnie uśmiechnąłem się w jego stronę, a ten spojrzał w moje oczy z figlarną iskierką.

-To ty po prostu zapomniałeś, że od zawsze taki byłem –powiedział pewny siebie i zatrzymał się na sygnalizacji, po czym wbił swój wzrok we mnie, na co poczułem, jak znowu robi mi się gorąco. –Chyba ci to nie przeszkadza, prawda?

-Gdzie mnie porywasz? –Postanowiłem zignorować jego zalotny głos i zająć się czymś bardziej przyziemnym.

-A gdzie byś chciał, żebym cię porwał? –rzucił, na co tylko westchnąłem wymownie i przewróciłem oczami teatralnie. –Zero z tobą zabawy Payno. Jedziemy po prostu na przejażdżkę, nie musisz się martwić, że ktoś nas zobaczy.

-Nie o to się martwię –zapewniłem spokojnie i pozwoliłem sobie spojrzeć na dłoń Malika, która spoczywała na drążku zmiany biegów. –Bardziej obawiałbym się, że za kilka godzin poinformowałbyś mnie, że wyjeżdżamy z kraju.

-Powiedziałbym ci, żebyś wziął ze sobą paszport. Nie jestem idiotą –stwierdził zadowolony i pozwolił mi wyciągnąć rękę i złapać jego dłoń w swoją, splatając nasze palce ze sobą. Spojrzał na nie z sentymentem wymalowanym na jego przepięknej twarzy. –Po prostu pomyślałem, żeby jechać gdzieś za miasto i trochę odciąć się od tego ciągłego zgiełku.

Ich trzymanie się za ręce nie trwało długo, ponieważ światło zmieniło się na zielone i Zayn musiał wrócić do jazdy, jednak mimo wszystko było to niezwykle miła chwila, która napełniła nas oboje spokojem.

-Możemy skoczyć do jakiegoś sklepu po coś obrzydliwie słodkiego i jechać na jakieś odludzie, żeby zapalić i porozmawiać –zaproponowałem, a ten pokiwał głową kilka razy.

-Zaczynasz mówić z coraz większym sensem –stwierdził Zayn i sięgnął do radia, aby je włączyć. Cicha muzyka zaczęła sączyć się wokół nich. Oboje czuli się całkowicie zrelaksowani w swoim towarzystwie i nawet chwilowa cisza między nimi nie była czymś niezręcznym.

-Skąd wiedziałeś gdzie po mnie przyjechać? –zapytałem zainteresowany, a Malik momentalnie uśmiechnął się z rozbawieniem i zaśmiał się cicho. –Co jest takiego śmiesznego?

-Byłem u ciebie w nocy –odpowiedział spokojnie, jakby mówił o pogodzie. –W sensie, odwoziliśmy cię i z Ronniem pomagaliśmy ci doczołgać się do mieszkania. Dobrze, że macie windę, ja nie miałem tak łatwo u siebie.

-Byłeś w moim mieszkaniu? –zapytałem w całkowitym szoku i spojrzałem na chłopaka zdezorientowany.

-Masz taką słabą głowę Liam, to mnie przeraża –zaśmiał się mężczyzna w odpowiedzi. –Nie wchodziłem do środka, ale tak, wiem mniej więcej które drzwi należą do ciebie. Zgaduję, że dużo nie pamiętasz.

-Nie robiłem nic dziwnego, prawda?

-Poza opowiadaniem swoich typowych rasistowskich żartów, za które kierowca taksówki prawie cię wywalił w trakcie kursu to nie, byłeś grzeczny –zapewnił Zayn, co trochę uspokoiło mnie wewnętrznie. –A skąd ty wziąłeś mój numer telefonu? Ponieważ ja w przeciwieństwie do ciebie bardzo dobrze pamiętam, że nie było sytuacji, w której ci go dobrowolnie podałem.

-Widocznie mam swoje sposoby –mruknąłem w odpowiedzi i uśmiechnąłem się sam do siebie.

-Swoje sposoby? Wziąłeś go od Louisa, prawda? –spojrzał na mnie powątpiewająco.

-Patrz na drogę i przestań być takim wszechwiedzącym dupkiem –powiedziałem niezadowolony, że tak łatwo mógł domyślić się moich poczynań.

-To było do przewidzenia, poza tym jesteś cholernie przewidywalnym człowiekiem –rzucił luźno mężczyzna. –Przynajmniej dla mnie.

-Jesteś zbyt pewny siebie, wiedziałeś? –prychnąłem z lekkim rozbawieniem, którego nawet nie chciałem kryć.

-Dokładnie takiego mnie lubisz, nie mam racji? –odpowiedział zadowolony i przekręcił głowę na chwilę, aby puścić oczko w moją stronę, na co tylko poczułem lekkie ciepło na twarzy i przewróciłem oczami, próbując ukryć swoje idiotyczne zawstydzenie. Zayn tylko uśmiechnął się lekko i oblizał wargi lubieżnie, co nie uszło mojej uwadze. Wziąłem głęboki oddech i odwróciłem głowę w przeciwną stronę, aby nie kusiło mnie spoglądanie na mężczyznę obok, co wcale nie pomagało, ponieważ cały czas moje oczy samoistnie uciekały w jego stronę.

Nie rozmawialiśmy, ale zdecydowanie żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Wystarczyła nam obojgu obecność tego drugiego obok i okazjonalne skrzyżowane spojrzenia. Takie coś zapewniało nam swego rodzaju intymność i poczucie wewnętrznego relaksu.

W stanie całkowitego wyciszenia wyjechaliśmy z miasta i zjechaliśmy do najbliższego sklepu, który wpadł w zasięg naszego wzroku. Wysiedliśmy z pojazdu i spojrzałem na Zayna, który niemal momentalnie zaczął rozglądać się po okolicy, jakby rzeczywiście miał nadzieję znaleźć tu coś interesującego.

Ruszyliśmy w stronę wejścia do niewielkiego sklepu. Stając obok siebie, miałem nieodpartą ochotę złapać mężczyznę za rękę, ponieważ wydawało się to wtedy tak właściwe i normalne, jak nic wcześniej, jednak postanowiłem darować sobie zbędnego rozczarowania, gdyby Zayn nie podzielał mojego entuzjazmu.

-Na co mamy ochotę? –zapytałem, kiedy znaleźliśmy się w alejce ze słodyczami i zacząłem wpatrywać się w różnorodne smakołyki, które oferował sklep.

Zayn podszedł do mnie od tyłu i nachylił się nad moim ramieniem, przez co uznałem, iż chce spojrzeć na produkty, które oglądałem. Jednak ten tylko położył jedną dłoń na mojej talii i delikatnie zacisnął swoje palce.

-Ja mam na przykład na ciebie –wyszeptał naprzeciwko mojego ucha, a ja zamarłem momentalnie.

Moje serce zaczęło przyspieszać w zawrotnym tempie, a nogi zdawały się przestać normalnie funkcjonować. Cały świat wokół niemal się zakręcił na dźwięk tych słów. Znowu poczułem gorąco w swoim wnętrzu, a moja klatka piersiowa zaczęła zaciskać się, wyrywając z moich ust ciche westchnienie. Zamrugałem szybko i oblizałem usta, które w momencie zrobiły się tak spragnione dotyku. Zayn uśmiechnął się przebiegle, wyczuwając moją reakcję i przejechał dłonią nieco w dół, po czym wydał z siebie coś na wzór głębokiego chichotu i odsunął się ode mnie, aby przejść do przodu, pozwalając, aby jego palce zaczepiły o materiał mojej koszulki i pociągnęły go delikatnie.

-Może coś ze słonym karmelem? –zaproponował, sięgając na półkę po ciasteczka i spojrzał na mnie z zupełnie niewinną miną, jakby wcale nie zrobił przed chwilą seksualnej aluzji w moją stronę. Nadal nie poruszyłem się na milimetr, wpatrywałem się w niego ciemnymi oczami, nadal będąc w lekkim stanie szoku. –Miałbyś ochotę? –zapytał z lekkim błyskiem w oku i przejechał szybko oczami po mojej sylwetce.

Jego postawa była dla mnie całkowicie szokująca, ale musiałem być ze sobą szczerzy i przyznać, że zdecydowanie mi się to podobało. To jego beztroskie usposobienie, pewność siebie i totalny brak granic mnie pociągał. Był mieszanką wybuchową, ale ja bardzo chciałem zasmakować tego niebezpieczeństwa bez względu na konsekwencje, jakie mogło to za sobą nieść.

Nie myślałem racjonalnie. Cholera, ja nawet nie chciałem myśleć racjonalnie w tamtym momencie.

-Zdecydowanie miałbym –odpowiedziałem cicho i uniosłem jeden kącik ust zadowolony, że udało mi się powiedzieć cokolwiek bez zacinania się. –Chcemy coś jeszcze?

-Chyba nic więcej nie potrzebujemy –stwierdził usatysfakcjonowany i obrócił się na pięcie, aby odejść w stronę kasy, jednak kiedy zobaczył, że nie ruszyłem się z miejsca ponownie się zatrzymał. Spojrzał przez ramię i wyciągnął wolną rękę w moją stronę.

Wahałem się przez kilka sekund, jednak mimo wszystko ruszyłem do przodu i nie byłem w stanie tym razem powstrzymać się od złapania jego dłoni. Uśmiech, który rozświetlił jego twarz sprawił, że chciałem płakać jak dziecko. Nie mogłem nie odwzajemnić tego gestu i pozwoliłem mu spleść nasze palce ze sobą oraz pociągnąć mnie w stronę kasy.

Mogłem w tamtej chwili porównać go do kwiatu, który rozkwita zaraz przy pierwszym muśnięciu promienia słonecznego. Ukazywał swoje piękno w całej okazałości i wabił w swoją stronę każdym swoim najmniejszym ruchem, dotykiem, spojrzeniem.

Nie potrafiłem oderwać od niego swoich oczu, a on był tego niezwykle świadomy i bezczelnie nawet nie próbował ukryć zadowolenia, które malowało się na jego twarzy.

Wyminęliśmy kobietę z dzieckiem w drzwiach wyjściowych, kiedy odeszliśmy z naszymi ciastkami od kasy, a Zayn pospiesznie ciągnął mnie w stronę samochodu, jednak zatrzymałem go tuż przed tym, kiedy chciał puścić moją dłoń i iść ku stronie kierowcy. Przyciągnąłem go do siebie, na co sapnął zdezorientowany, ale zaraz znowu uśmiechnął się przebiegle i przylgnął bardziej do mojego ciała, zupełnie nie przejmując się, że znajdujemy się w miejscu publicznym.

-Co robisz Liam? –zapytał cicho Zayn, celowo wydłużając samogłoski w moim imieniu.

-A na co ci to wygląda? –wymamrotałem naprzeciwko jego ust. Mężczyzna wzruszył ramionami, chcąc się trochę jeszcze podrażnić. Położyłem wolną rękę na jego biodrze i powoli przyciągnąłem go do swojego ciała jeszcze bardziej.

-Wygląda na to, że chcesz mnie pocałować –stwierdził pewny siebie i spojrzał przelotnie na moje usta.

-No tak, bo jestem dla ciebie przecież taki przewidywalny –zauważyłem spokojnie i z rozbawionym uśmiechem puściłem jego ciało i już chciałem się odsunąć, jednak tym razem to on mnie zatrzymał.

-Lubię jak jeszcześ przewidywalny –zapewnił lekko zaborczo i przytrzymał mnie w bliskiej pozycji. –To nawet gorące.

-Nawet? –zapytałem wymownie.

-Nawet bardzo –dodał z delikatnym rozbawieniem i pochylił się do przodu, aby delikatnie musnąć moje usta, co wywołało u mnie zadowolone mruknięcie.

Kiedy kolejny raz nasze usta się połączyły, tym razem na dłuższą chwilę, ale nadal w niezwykle delikatnym i czułym pocałunku, moje ręce wróciły na ciało smukłego mężczyzny. Zacisnąłem palce na materiale jego czarnej koszuli i chciałem pogłębić pocałunek, jednak Zayn w momencie odsunął się trochę i spojrzał na mnie zza swoich ciemnych rzęs wygłodniale. Nie byłem w stanie przewidzieć, że chwilę później jego usta znajdą się na mojej szyi. Mój oddech przyspieszył gwałtownie, kiedy przyjemne uczucie rozniosło się po moim wnętrzu.

Z amoku wyrwał nas klakson, na który Zayn niemal podskoczył przerażony. Spojrzał w stronę, z której dochodził dźwięk i zmroził wzrokiem jakąś kobietę, która siedziała za kierownicą samochodu w pobliżu. Pokręciła tylko głową w odpowiedzi w geście całkowitego niezadowolenia.

-Zgaduję, że nie powinniśmy robić takich rzezy na parkingach przed sklepami spożywczymi –zasugerowałem cichym głosem, patrząc w te samą stronę co drugi mężczyzna. –Może powinniśmy znaleźć jakieś bardziej prywatne miejsce?

Zayn spojrzał na mnie nieodgadnionym wzrokiem i zmrużył lekko oczy.

-Co masz na myśli przez bardziej prywatne miejsce? –zapytał wymownie, a ja tylko posłałem mu głupi uśmieszek, którego nie potrafiłem powstrzymać. –Bo mam wrażenie, że myślę za bardzo naprzód i zaraz dojdzie do nieporozumienia.

-Czyżbym wykonał nieprzewidywalny ruch? –odpowiedziałem z rozbawieniem, a ten westchnął cierpiętniczo. –No dobrze, już się nie oburzaj. Miałem na myśli jakieś miejsce, gdzie nikt nie przeszkodzi nam w miłym spędzaniu czasu.

-Co ma..-

-Jeśli zapytasz, co mam na myśli przez miłe spędzanie czasu, to cię uderzę –powiedziałem poważnie i spojrzałem jednoznacznie na mężczyznę, który uśmiechnął się delikatnie i przybrał niewinny wyraz twarzy.

Zayn wyswobodził się z moich objęć i bez słowa ruszył w stronę fotela kierowcy. Otworzył drzwi samochodu i spojrzał na mnie zdezorientowany oraz rozbawiony jednocześnie.

-Masz zamiar stać tak jeszcze długo czy jedziemy szukać jakiegoś najbliższego hotelu? –rzucił luźno, a ja zamrugałem w lekkim szoku, ale szybko otrząsnąłem się z niego i również ruszyłem w stronę wejścia do pojazdu.

Kiedy usiedliśmy obok siebie, Zayn jako pierwsze otworzył pudełko ciastek i złapał swój telefon komórkowy. Uniósł wzrok na moją osobę dopiero po kilku minutach ciszy, którą wypełniał odgłos chrupania.

-Jestem zdezorientowany –przyznałem w końcu, ale mimo wszystko na moją twarz wpłynął rozczulony uśmiech.

-Nie zamartwiaj swojej główki niczym Liam –powiedział Malik spokojnie i wyciągnął kawałek ciastka w moją stronę, aby mógł włożyć mi je do ust. –Niedaleko jest jakiś motel, co powiesz?

-Powiem, że nie rozumiem dlaczego jeszcze nie jesteśmy w drodze.

Motel rzeczywiście był niedaleko i miał na ścianach namalowaną ogromną syrenę z różowym ogonem i błękitnymi włosami, czego Zayn nie omieszkał się skomentować zdegustowany doborem kolorów, które w jego geście zupełnie do siebie nie pasowały w danych odcieniach. Weszliśmy jednak do recepcji mimo wszystko. Siedziała tam młoda dziewczyna, której uwaga była całkowicie skupiona na czytaniu jakiegoś magazynu.

-Dzień dobry –powiedział wymownie Zayn, zwracając na nich uwagę kobiety, która tylko zdezorientowana uniosła wzrok i zamrugała. –Chcielibyśmy wynająć pokój.

-Dla dwóch osób? –zapytała monotonnym tonem i nadal wpatrywała się w nich tajemniczo.

-Nie, dla pięciu –mruknął sarkastycznie Malik ewidentnie już zniecierpliwiony.

-Dla dwóch –powiedziałem spokojnym tonem i szturchnąłem mężczyznę łokciem, aby przestał być tak niemiły dla biednej dziewczyny, ale ten tylko przewrócił oczami teatralnie.

-Na jak długo? –zadała kolejne pytanie brunetka, a ja spojrzałem na Zayna, który jednak nie wydawał się wielką pomocą w danej chwili. –Nie wynajmujemy na mniej niż jedną noc.

-Więc na jedną poprosimy –odpowiedziałem szybko, Malik uśmiechnął się przebiegle i oparł się o blat recepcji luźno.

Uiściłem zapłatę za pokój i odebraliśmy kluczyk z numerkiem 14, po czym opuściliśmy recepcję czym prędzej. Zayn momentalnie złapał mnie za rękę i zadowolony ruszył zgodnie z rosnącymi numerami na drzwiach.

Kiedy drzwi do naszego pokoiku zostały otwarte i weszliśmy do środka, niemal mogłem poczuć, jak temperatura wokół mnie się zwiększa. Zayn utkwił we mnie swoje grzeszne spojrzenie i oblizał swoje usta w ten lubieżny sposób, przez który sprawił, że nogi się pode mną ugięły. Popchnąłem drzwi, które zamknęły się z kliknięciem i wiedziałem, że teraz już nic nie powstrzyma mnie przez ulegnięciem własnym pokusom. A raczej jednej. Zayna.

Pokonałem dzielący nas dystans i zaatakowałem jego usta, na co odpowiedział owinięciem swoich rąk wokół mojego ciała i sam zaczął pogłębiać pocałunek momentalnie. Ciało przy ciele. Słodko-słony smak na języku. Tyle wystarczyło, aby moje dłonie znalazły się na guzikach koszuli Malika, któremu zdecydowanie podobała się wizja zrzucenia ubrań w jak najszybszym czasie. Byłem w połowie rozpinania, kiedy mężczyzna się zniecierpliwił i pociągnął za moją koszulkę, więc pozwoliłem mu ją ze mnie zdjąć i rzucić gdzieś na podłogę. Odsunął się ode mnie na chwilę, aby zdjąć swoją koszulę przez głowę, nie mając już głowy do reszty guzików.

Spojrzałem na jego ciało pokryte tatuażami i wypuściłem z siebie drżący oddech, całkowicie zahipnotyzowany pięknem przed sobą.

-Jesteś gorący –wyrwało mi się i złączyłem nasze usta w kolejnym namiętnym pocałunku.

Popchnąłem go w stronę podwójnego łóżka, które zajmowało niemal całą powierzchnię pomieszczenia. Opadliśmy na nie zadowoleni, a Zayn usiadł okrakiem na moich biodrach, niemal momentalnie chcąc przejąć kontrolę. Jego gorące wargi całujące moją szyję sprawiały, że traciłem zmysły. Moje racjonalne myślenie wyłączyło się kompletnie. Pożądanie przejęło dowodzenie. Przewróciłem mężczyznę na plecy, na co sapnął zdezorientowany, ale kiedy zacząłem całować powoli ścieżkę od jego ust przez klatkę piersiową aż w stronę brzucha, zdecydowanie nie miał zamiaru narzekać. Z jego gardła wydarło się kilka stłumionych jęków i westchnień, które napędzały moje podniecenie jeszcze bardziej.

-Poczekaj –wyszeptał Zayn i złapał za moje włosy, kiedy moje dłonie złapały za boki jego spodni, a usta znalazły się przy linii bokserek. Uniosłem na niego wzrok. –To dobry pomysł?

-Nie –odpowiedziałem momentalnie, a mój ciepły oddech sprawił, że Malik lekko wciągnął brzuch. –Ale nie mam zamiaru przestać.

-Więc dlaczego twoje usta zajęte są jeszcze mówieniem? –zapytał wymownie, a ja tylko uśmiechnąłem się naprzeciwko jedwabiście gładkiej skóry mężczyzny leżącego pode mną i złożyłem delikatny pocałunek na jego podbrzuszu.

Bo tak zwykle bywało, że złe decyzje przynosiły w przyszłości najlepsze wspomnienia.

~*~

Chciałam wam zrobić taki całkowicie Ziamowy rozdział na poprawę humoru, bo przecież nie było mnie tak długo, więc trzeba czymś was zaspokoić na kolejne 806 dni (żartuję sobie, bez gróźb).

Piszcie co sądzicie i w ogóle miło was znowu tutaj gościć. Bardzo jestem wdzięczna wszystkim, którzy czekali zaparcie na kontynuację i pisały do mnie tak wiele razy czy to na wattpadzie, czy to na twitterze, czy to na snapchatcie!

Tak w ogóle, ile z was już przeszło na kpop świrusy moje kochane? Haha

Kocham was,
słowik x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro