Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

[ nie mówię, że się upominam, ale gdzie mój milion za tak szybki rozdział??? ps. polecam włączyć sobie muzykę, która jest w mediach ;) ]

Zamiast tego złapałem Zayna za kark i przyciągnąłem go do pocałunku, na który czekałem już tak długo.

Nasze usta zderzyły się ze sobą nie dość delikatnie, żeby uznać ten pocałunek za uroczy, ale również nie za mocno, aby stał się zbyt intensywny. Zayn odwzajemnił pocałunek niemal w pierwszej sekundzie, chociaż byłem całkowicie pewien, że jeszcze nie otrząsnął się ze zdezorientowania. Jednak przez cały pocałunek nawet przez chwilę nie zawahał się. Mógł się odsunąć, mógł zrobić wszystko, co tylko chciał i przyjąłbym to z honorem, wiedząc, że popełniłem błąd, ale i tak bym tego nie żałował.

Z sekundy na sekundę nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny, jednak nigdy nie spodziewałbym się tego, co zrobił Zayn. Po prostu położył swoje dłonie po moich bokach i zdecydowanie i wręcz desperacko przyciągnął moje ciało do siebie. Jakby był naprawdę spragniony mojego dotyku, jakby to, co zainicjowałem, nie było wystarczające. A może to ja po prostu miałem małe oczekiwania do czynów? W końcu nie byliśmy już głupimi dzieciakami, tylko dorosłymi ludźmi.

Mimo wszystko był to ruch naprawdę niespodziewany, więc automatycznie jęknąłem nieznacznie, ale zostało to prawie całkowicie stłumione przez pocałunek, który dzieliłem z Zaynem.

Chłopak rozciągnął lekko usta w uśmiech, co momentalnie poczułem. Jednak nie trwało to długo, ponieważ Zayn przechylił swoją głowę, chcąc pogłębić pocałunek. Nawet przez sekundę nie zastanawiałem się nad dalszymi ruchami.

Czułem, jak dłonie Zayna przemieszczają się z moich boków na plecy, aby przycisnąć mnie do siebie jeszcze mocniej. Całkowicie się temu oddałem, zupełnie nie myśląc o konsekwencjach. Ułożyłem swoje ręce wygodniej, aby chłopak bez problemu mógł przyciągnąć mnie do siebie jeszcze bardziej, co zrobił momentalnie.

Jego jedna dłoń wręcz paliła żywym ogniem w dole moich pleców, uniemożliwiając mi odsunięcie się nawet na milimetr, a druga znajdowała się nieco niżej, jednak chyba nie odważył się dotknąć mojego tyłka.

Czułem mrowienie na całej powierzchni mojego ciała, a wszystkie moje zmartwienia zniknęły jak za dotknięciem różdżki. Byłem w błogim stanie, a cały świat przestał być dla mnie ważny. Równie dobrze wszystko wokół mogło wybuchnąć, a mnie ani trochę by to nie obeszło.

Po dość długiej sesji migdalenia się, nagle Zayn odsunął się ode mnie minimalnie, jednak na tyle, aby pocałunek został przerwany.

Otworzyłem oczy i spojrzałem na piękną twarz chłopaka. Wpatrywałem się w jego przymknięte powieki, niebotycznie długie, czarne rzęsy. Tak bardzo chciałem zobaczyć czekoladowe tęczówki, jednak nie było mi to wtedy pisane.

Czułem gorący oddech chłopaka na swoich wargach i miałem niezwykłą ochotę, żeby znowu go pocałować, jednak Zayn oparł po prostu nasze czoła o siebie i tak przez chwilę trwał w ciszy.

-Moja dziewczyna czeka w klubie, musimy to skończyć -powiedział spokojnie Zayn, jakby opowiadał o jakimś niezwykle miłym wspomnieniu. Wiedziałem jednak, że równie mocno, jak ja nie chce tego przerywać.

-Moja dziewczyna czeka w domu, całkowicie powinniśmy skończyć -wymamrotałem cicho i ponownie pochyliłem się, żeby skraść krótki pocałunek z malinowych ust Zayna.

-Nie Liam, mam dziewczynę -odparł Zayn, przerywając nasz krótki pocałunek, ale nadal nie otwierając oczu, jakby bał się, że kiedy to zrobi, ja zniknę.

-Myślałem, że to tylko przyjaciółka -wyszeptałem, całkowicie zaabsorbowany cieniami, które rzucały rzęsy mulata na jego policzki.

-Ty masz dziewczynę -spróbował słabym głosem, jednak widać było, że nie wkładał w tego ani krzty serca. -Powinieneś sobie iść.

-Wiem o tym, ale nigdzie nie jest mi tak dobrze, jak w twoich ramionach -wyznałem słabo, ale całkowicie szczerze.

Czułem się tak dobrze, kiedy mogłem trzymać Zayna ponownie, kiedy mogłem go po prostu pocałować, móc wymienić wszystkie rzeczy, które w nim uwielbiam i które sprawiają, że jest jedyny w swoim rodzaju.

-Otwórz oczy Zayn, chciałbym zobaczyć je z bliska, tak długo nie mogłem tego zrobić -wyszeptałem najdelikatniej, jak potrafiłem, a chłopak spełnił moją prośbę. Zamrugał kilkakrotnie, jakby przystosowywał się do lekkiego światła, które rzucał na nas wielki neon klubu.

Czekoladowe tęczówki spojrzały na mnie zaszklone. Moje serce ścisnęło się boleśnie na ten widok i wykrzywiłem usta w gorzkim uśmiechu. Do moich własnych oczu również napłynęły łzy i lekko zamazały obraz na świat.

Czułem się, jakby ktoś siłą odbierał mi powietrze z płuc.

-Wiesz -wymamrotałem drżącym od emocji głosem -tak naprawdę za każdym razem, kiedy mówiłem na ciebie „czekoladka"...

-Nie wracaj do tego Liam -poprosił Zayn, przerywając moje wyznanie, jednak nie chciałem go słuchać.

-Ja wcale nie miałem wtedy na myśli żadnych rasistowskich żartów. Po prostu twoje oczy są w kolorze czekolady i tak bardzo mi się spodobały -wymamrotałem słabo, a na końcu mój głos trochę się podłamał.

-Po co to mówisz? -zapytał zdezorientowany Zayn, ale nadal nie poruszył się nawet o milimetr. Nie mrugał, ponieważ wiedział, że jeśli to zrobi, z jego oczu wydostaną się łzy.

-Bo mam nieodparte wrażenie, że już nigdy więcej nie pozwolisz mi stworzyć okazji, żeby powiedzieć te wszystkie rzeczy, którymi tak bardzo chciałem się z tobą podzielić -odpowiedziałem słabo, ponieważ to wszystko wydawało się dla mnie zbyt wielkim ciężarem.

-Więc przyszedłeś tutaj tylko po to, żeby mnie -przerwał na krótką chwilę, zupełnie jakby wypowiedzenie kolejnego słowa było dla niego za trudne -pocałować?

-W zasadzie to przyszedłem tutaj, mając ułożoną całą przemowę, dlaczego powinniśmy zostawić przeszłość za sobą i się zaprzyjaźnić. Była naprawdę świetna, przysięgam -powiedziałem żartobliwym tonem, a Zayn zaśmiał się na moje słowa cicho. -Nie nabijaj się ze mnie, wymyślałem ją naprawdę długo.

-Musi być naprawdę świetna, skoro nawet przez chwilę nie rozważałeś, żeby mi ją powiedzieć -przyznał Malik, a jego usta rozciągnęły się w niewielkim uśmiechu, który znaczył w tamtej chwili dla mnie więcej niż wszystko.

-Mówił ci już ktoś, że jesteś dupkiem? -zapytałem, lekko się poruszając, przez co Zayn przycisnął swoją dłoń do moich pleców jeszcze mocniej, jakby bał się, że miałem zamiar mu uciec.

-Głównie ty, tak myślę -odpowiedział beztroskim tonem. -Może Louis raz czy dwieście.

Po tym znowu zapadła krótka cisza, podczas której patrzyliśmy sobie w oczy, jakby od tego zależało nasze życie.

-Dobrze, że nie postanowiłeś mnie pocałować na żadnym pomoście, bo pewnie znowu byśmy się prawie utopili -powiedział w końcu Zayn.

-Widocznie dorosłem na tyle, żeby wiedzieć, gdzie bezpieczniej jest cię złapać -odpowiedziałem spokojnym głosem i wewnętrznie chciałem odetchnąć z ulgą, jednak nie było mi to pisane.

-No właśnie. Dorosłeś, a robisz jeszcze bardziej nieodpowiedzialne rzeczy niż kiedyś. Wiesz dobrze, że nie możemy robić czegoś takiego, nigdy. Powinieneś już wracać do swojej dziewczyny, jestem pewien, że na ciebie czeka -wymamrotał słabo Zayn.

-Jesteś całkowicie pewien, że tego właśnie chcesz? -zapytałem, patrząc na chłopaka intensywnie.

-Tak -odpowiedział po chwili ciszy Zayn, a ja kiwnąłem głową lekko.

-Więc czemu nadal trzymasz mnie przy sobie? -zapytałem całkowicie poważnie, na co Malik niemal od razu zabrał ze mnie swoje dłonie. -Nie sądzę, że naprawdę chcesz, żebym sobie poszedł.

-Nie chcę, ale to nie zmienia niczego Liam. Jesteśmy zupełnie innymi ludźmi, powinniśmy się chyba stać odpowiedzialni -stwierdził Zayn odsuwając się ode mnie o jeden krok. Poczułem niemiły chłód nocy i od razu chciałem wrócić do poprzedniej pozycji.

-Może po prostu chciałbym być nieodpowiedzialny przez tę jedną noc razem z tobą? -zasugerowałem, patrząc na chłopaka. Na jego twarzy odznaczało się tak wiele emocji. -Możliwe, że popełniłem wielki błąd, w ogóle próbując zacząć od nowa znajomość z tobą, ale naprawdę to jedna z niewielu rzeczy w moim życiu, która wydaje się odpowiednia.

-Oczekujesz, że co zrobię? Ucieknę z tobą? -zapytał Zayn, a ja zbliżyłem się do niego i złapałem jego dłonie, splatając nasze palce.

-Nie. To ty jesteś od wymyślania takich głupich rzeczy jak ucieczka na Alaskę. Ja tylko chciałbym, żebyś przestał patrzeć na mnie, jakbym ukradł ci twoją ulubioną koszulkę -stwierdziłem spokojnie.

-W gruncie rzeczy, ukradłeś moją ulubioną koszulkę tamtego lata -odpowiedział Malik całkowicie poważnie, a ja uśmiechnąłem się szeroko. -Jednak to nic nie zmienia, rozumiesz? Nie ma dla nas żadnej przyszłości.

-Od kiedy obchodzi cię, co będzie jutro? -zapytałem, unosząc brwi, jakbym chciał rzucić mu wyzwanie.

-Nienawidzę cię tak bardzo -westchnął i przysunął się zdecydowanymi ruchami, po czym pocałował mnie.

Pocałunek nie był zbyt długi, jednak wystarczający, aby sprawił, iż upewniłem się w tym, że ja i Zayn to jeszcze nieskończona sprawa.

Malik oderwał się ode mnie i momentalnie odsunął.

-A teraz idź, mówię poważnie -powiedział Zayn z głupim uśmiechem błąkającym się po jego twarzy. Byłem dzięki temu tak spokojny o wszystko. Zupełnie jakby wszystko ułożyło się odpowiednio.

-Dasz mi swój numer? -zapytałem, czując nadal rozlewające się przyjemne ciepło po moim wnętrzu.

-Nie, bo znowu znikniesz na cztery lata -odpowiedział, po czym odwrócił się szybko i ruszył w stronę wejścia do klubu.

Stałem tam jeszcze przez chwilę, skutecznie ignorując hałas Nowego Jorku. Wszystko było nagle takie wspaniałe i odpowiednie. Spodobało mi się to uczucie.

Idąc niezwykle powoli w stronę stacji metra, nadal nie mogłem uwierzyć, że to wszystko się stało. Zupełnie jakbym właśnie przeżył najrealniejszy sen w całym moim życiu. A najlepsze było to, że moje usta mrowiły delikatnie, cały czas przypominając mi delikatne wargi Zayna.

I już nie wiedziałem, czy to, co robię, jest w jakikolwiek sposób odpowiednie, ponieważ liczyła się tylko ta chwila. Ta jedna chwila, o której nigdy nie zapomnę.

~*~

Rozdział krótki, ponieważ nie chciałam dorzucać zbędnych momentów do czegoś, co powinno być momentem tylko dla Liama i Zayna, rozumiecie? Może napisałam to nie dość dobrze, jednak jestem po prostu emocjonalną dziewczyną z ogromną wyobraźnią i ta scena odgrywała się na żywo w mojej głowie, więc naprawdę mogłam być rozproszona, dobrze?

Poza tym mogę być nieco emocjonalna, bo jestem tak blisko końca, że moje serce się kraje!

Piszcie co sądzicie w komentarzach lub # na tt (#RememberMeFF).

Kocham was bardzo mocno, ogon z wami i płetwami czy coś,
słowik xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro