Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

                  

                  

Perspektywa Louisa

Telefon komórkowy, który ciążył w mojej dłoni, schowałem do tylnej kieszeni swoich spodni. Zdecydowanie był zbyt duży dla mnie, ale nie miałem zamiaru nigdy się do tego przyznać, ponieważ powiedzieliby po raz kolejny, że jestem małym gnojkiem, kiedy w rzeczywistości wcale taki nie jestem.

Szedłem do drzwi powolnym krokiem, ponieważ Harry chwilę wcześniej wiadomość, że jest już na dole, więc będzie tutaj lada chwila. Musiałem go jakoś przywitać, skoro był moim bliskim przyjacielem, z którym okazjonalnie trafiałem do łóżka i spędzałem dobrze czas. Gdyby chciał być moim chłopakiem, na pewno by zapytał, ale nie powiem, że bardzo interesowało mnie uwięzienie w szponach związku, ponieważ to naprawdę było czasem aż okropne, że nie mogłeś pójść i po prostu kogoś poderwać, zupełnie obcego. Tylko musisz siedzieć i zachowywać się przyzwoicie, ponieważ tego od ciebie wymaga taka sytuacja. Kompletnie nie na rękę w żadnym wypadku. Poświęcenie dla drugiej osoby nie było czymś w moim stylu.

Otworzyłem drzwi z szerokim uśmiechem, który był na mojej twarzy niezależnie od tak wczesnej godziny. Harry był tym człowiekiem, który potrafił zrobić ze mnie, największego lenia na świecie, kogoś, kto będzie wstawał z samego rana, żeby tylko nie spóźnić się na żadne zajęcia lub spędzi śniadanie z chłopakiem, który gotuje najlepiej na całym świecie, dużo lepiej od tych wszystkich świetnych kucharzy, którzy cały czas chwalą się w telewizji, jacy oni to są zajebiści. Mój Harry był milion razy lepszy.

Jednak zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, mój wzrok natrafił na Harry'ego, który gapił się na puste schody, jakby ktoś go zahipnotyzował. Sprawił, że byłem zdezorientowany jak cholera i zastanawiałem się nad przyczyną jego dziwnego zachowania.

Może ktoś go naprawdę go zahipnotyzował i po prostu uciekł, zostawiając mnie samego z tym ogromnym człowiekiem, który nie jest zdolny do poruszenia się. Nie było żadnego racjonalnego wyjaśnienia do tego, co tutaj się działo. Przecież nie mógł bez powodu po prostu stać i gapić się w schody. Wtedy do głowy wpadł mi pomysł, że może widzi duchy, ale po tym od razu zganiłem się w myślach, ponieważ takie istoty w ogóle nie istnieją. Za to Styles mógł mieć schizofrenie lub wyimaginowanego przyjaciela z dzieciństwa. To wszystko mogło być naprawdę okropnością. Bałem się, co mogło mnie czekać w jego towarzystwie.

W tle słychać było głośne kroki na schodach, a po chwili ktoś trzasnął wyjściowymi drzwiami tak mocno, że praktycznie poczułem w kościach drżenie całego budynku i miałem cholerną nadzieję, że to tylko złudzenie, ponieważ wolałem nie mieszkać w budynku, który groził zawaleniem.

Na ten ostry dźwięk Harry, ku mojej uciesze, wybudził się z transu i całe jego ciało spięło się na ten nieoczekiwany odgłos, który zaskoczył nie tylko jego.

-Harry? -wymamrotałem niepewnie, ponieważ nie miałem pojęcia, czego mogę się od niego dowiedzieć. Wydawało się, że znał przyczynę tego nagłego zamachu na drzwi mojej kamienicy. Chłopak ocknął się i spojrzał na mnie z otwartymi lekko ustami. -Zamknij usta to niekulturalne.

-Louis, ale to jest naprawdę dość dezorientujące -odpowiedział mi lekko przerażonym tonem, a ja uniosłem brwi, ale wcześniej podszedłem do niego i wręcz siłą wciągnąłem do środka mieszkania, żebyśmy nie musieli rozmawiać tak, aby każdy sąsiad nas słyszał.

-Co się stało Harry? Wyglądasz trochę, jakbyś zobaczył ducha i możliwe, że trochę mnie to martwi -postanowiłem od razu wypytać o zaistniałą sprawę, bo z natury byłem ciekawskim człowiekiem, więc nie mogłem nic na to poradzić.

-Wiesz, szedłem sobie do ciebie spokojnie. Było tak radośnie wokół i w ogóle jakoś nawet ludzie na ulicy się uśmiechali -zaczął Styles, a ja westchnąłem i spojrzałem na niego z powątpieniem.

-Do rzeczy -pospieszyłem go, ponieważ zacząłby rozwodzić się nad tym, jak to pięknie wyglądało dzisiejsze niebo, a mnie ani trochę to nie interesowało. Chciałem suchych faktów jak najszybciej.

-Minąłem przy wejściu tego twojego przyjaciela Ronniego, z którym byliśmy raz na lunchu. Wydawał się wściekły jak osa i pisał na swoim telefonie tak, że wydawało się, iż go złamie swoimi własnymi palcami. Przywitał się ze mną i udawał, że wszystko jest w porządku, więc nie przejąłem się i wszedłem do środka. Przyszedłem tutaj i wtedy stało się coś zupełnie dziwnego. Ten Liam, który raz przyszedł do ciebie po notatki. Mówiłeś, że on jest tym najmilszym, prawda? -zapytał kompletnie niepewny, jakby chciał się upewnić, że go okłamałem, gdy opowiadałem o moim kumplu.

-Tak, Liam to ta cnotka nasza. Jest tym aniołkiem, który gra takiego uroczego psiaka i w ogóle uosobienie spokoju i odpowiedzialności, dlaczego? -uniosłem lewą brew w górę, bo to wszystko robiło się coraz dziwniejsze.

-Bo jak tutaj przyszedłem, on też tutaj był i wyglądał, jakby coś mu się stało, więc chciałem mu pomóc, przecież to twój przyjaciel. Myślałem, że może powiedziałeś mu coś niemiłego, ale zanim zdążyłem w ogóle cokolwiek powiedzieć, ten uderzył w ścianę z całych sił i przeklął. Później prawie zabił mnie swoim wzrokiem, jakbym specjalnie przyszedł, żeby go zobaczyć i uciekł jak rakieta. To on tak trzasnął tymi drzwiami -wytłumaczył szybko Harry, a równo z końcem historii wzruszył ramionami, nie mając nic więcej do powiedzenia.

-Że niby Liam Payne? Musiałeś się pomylić kwiatuszku, nie ma szans, żeby Liam postąpił w ten sposób -zapewniłem chłopaka z lokami, ale ten tylko westchnął sfrustrowany.

-To na pewno był on, Louis! -zawołał, chcąc za wszelką cenę dopiąć swego, a ja pokręciłem głową ze zmęczeniem, ale w końcu postanowiłem po prostu odblokować telefon i znaleźć jakieś zdjęcie z udziałem Liama, które nie było całkowicie rozmazane.

-Nadal uważasz, że to on? -zapytałem, patrząc na zielonookiego z lekkim uśmiechem, który wyrażał rozczulenie tym zdziwieniem chłopaka.

-Louis, poznałem go osobiście i tak, na zdjęciu jest ten sam facet, który rozwalił ci kawałek ściany, jestem pewien na miliard procent, więc się nie kłóć, że on nie jest zdolny do zrobienia czegoś takiego, ponieważ widziałem go i nie obchodzi mi czy mi wierzysz, czy nie, bo wiem swoje! -zawołał Harry, a jego policzki poczerwieniały ze złości, a ja tylko odłożyłem telefon i uśmiechnąłem się do niego jeszcze szerzej. -Czemu się głupio uśmiechasz?! Przecież nie kłamię.

-Wiem o tym, po prostu jesteś cholernie gorący, kiedy się złościsz -powiedziałem cicho, a moja dłoń powędrowała do kołnierzyka jego koszuli. Przyciągnąłem go do siebie, żeby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku.

-Powinieneś sprawdzić co u Liama -powiedział Harry poważnie, odrywając się ode mnie, a ja tylko przewróciłem oczami.

-Liamem zajmiemy się później, a teraz zajmiemy się sobą, co ty na to? -spojrzałem na chłopaka, a jego szeroki uśmiech był wszystkim, czego potrzebowałem w odpowiedzi.

* * *

Harry czuł się trochę głupio, widziałem to od początku i musiałem go zapewniać, że moi przyjaciele go polubią, ponieważ ten dzieciak jest cholernym kwiatem, który wszyscy kochają.

Siedzieliśmy w naszym ulubionym pubie, ponieważ postanowiłem ustalić sprawę Liama, który zaczął zachowywać się naprawdę dziwnie ostatnim czasem, ale nikt poza Harrym jeszcze nie był świadomy, jak ważne tematy będziemy poruszali.

-Dobra, jesteśmy już wszyscy -powiedziałem, kiedy Niall przyniósł swoje piwo, bez którego nie mógł obejść się podczas wizyty w pubie.

-Wszyscy? Przecież nie ma całej paczki -zauważył zdezorientowany blondyn i rozejrzał się po okolicy, jakby szukał jeszcze kogoś, kto mógłby być ich przyjacielem.

-Jesteśmy wszyscy. Nie każdy może tutaj być ze względów na sprawę, którą mamy do obgadania i przemyślenia -odpowiedziałem bardzo poważnie, a Harry posłał mi lekki uśmiech, jakby chcąc dodać mi więcej determinacji, której swoją drogą mi nie brakowało.

-Koleś, w co ty chcesz nas wciągnąć? -Naomi posłała mi przerażone spojrzenie, a ja tylko wzruszyłem ramionami beztrosko. -Naprawdę, mogłam po prostu przyprowadzić Ronniego, bo zaczynam się bać twoich niecnych planów Tomlinson.

-Nie są niecne! Chodzi mi tylko o Liama, ponieważ chłopak ma problem, a twój chłopak ma problem z nim, sądząc po ich dzisiejszej kłótni, która wnioskuję była bardzo ostra, skoro Liam rozwalił ścianę w mojej cholernej kamienicy! -zawołałem trochę zbyt dramatycznie, ale musiałem oddać te uczucia, które mną wręcz miotały.

-Liam rozwalił ścianę?! -zawołał Niall, a jego oczy otworzyły się szeroko w zupełnym zdumieniu przez to, co właśnie oznajmiłem.

-Zaraz, zaraz. Jaka kłótnia? Ronnie mi nic nie mówił! -zauważyła poważnie Naomi, a ja tylko przewróciłem oczami.

-Oczywiście, że ci nie powiedział, że pokłócił się ze swoim przyjacielem, jak ty w ogóle sobie to wyobrażasz? Jesteś jego dziewczyną, a nie ziomkiem, prawda? -spojrzałem na nią z wyższością, więc od razu przestała mówić. -Musimy dowiedzieć się jak najszybciej, co się dzieje, ponieważ Liam nigdy w życiu tak się nie zachowywał, a przynajmniej ja nigdy nie słyszałem o takich akcjach i trzeba przyznać, że mnie to trochę martwi.

-Dobra. Jeśli mogę dodać coś do listy jego grzechów to Minx dzisiaj do mnie wpadła, praktycznie płacząc, ponieważ pokłócili się w nocy, bo nie chciał jej czegoś powiedzieć i wybuchła dość spora awantura. Liam pierwszy raz po prostu tak się wkurzył, że po prostu poszedł spać do salonu. To było dla mnie jak jakieś bum, ponieważ on nigdy się nie zachowywał w ten sposób -dodał Niall i przeczesał ręką swoje blond włosy, które pozostawały w małym nieładzie.

-Reasumując, Liam jest dziwny, ale nie wiemy, z czego to wynika! -powiedziała Naomi, a ja uśmiechnąłem się do niej chytrze.

-No właśnie tutaj jest pies pogrzebany! Dobrze wiemy, co spowodowało u niego ten zespół napięcia -odpowiedziałem z dumą, ponieważ znałem odpowiedź na nurtujące pytanie. Wszyscy spojrzeli na mnie z ogromnym zainteresowaniem. -Zayn Malik!

-Cholera, rzeczywiście! -zawołał Niall, który nagle dostał oświecenia swojego ciemnego umysłu. -To proste, musiał mieć coś nie po kolei z tym cholernym gangsterem. Może kupił u niego narkotyki i się boi, że tego Malik go wsypie?!

-Co do kurwy Niall? Zayner nie jest żadnym gangsterem, ile mam ci powtarzać. Po prostu nie lubi dużo mówić i ubiera się w sposób, na który lecą wszystkie laski, dobra? Daj sobie siana -warknąłem do przyjaciela, a ten prychnął tylko.

-Chłopaki, sądzę, że nie powinniście się wtrącać między jego i Zayna. To całkowicie ich sprawa -odpowiedziała nagle Naomi, a ja spojrzałem na nią jak na największą idiotkę świata. -Taka prawda Louis, nie wściubiaj nosa w sprawy innych.

-Czy ty wiesz coś, o czym my nie mamy pojęcia? -zapytał Horan, mrużąc swoje oczy, a ta tylko zrobiła surową minę.

-Nawet jeśli to nie powiem wam, bo to nie jest wasza sprawa! -stwierdziła poważnie dziewczyna, ale zupełnie nas to nie kupiło, ponieważ to było łatwe, że co Louis Tomlinson uważa za warte odkrycia, jest warte odkrycia.

-Niall, ona jest niewiarygodna, nie możemy jej ufać w sprawie Malika i Payne'a, więc jako naczelny tej grupy postanawiam, że ty idziesz na zwiady, ale dopiero za jakiś czas, zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie  -spojrzałem na blondyna, który wypiął dumnie pierś. -Mianuję cię super majtkiem tego statku, kolego.

-Aj, aj kapitanie!

Perspektywa Liama

Moja głowa była wciśnięta mocno w poduszkę, że praktycznie nie mogłem oddychać. Nie mogłem nadal sobie racjonalnie wytłumaczyć swojej reakcji na to wszystko. Przecież wcale nie powinienem teraz leżeć na kanapie po raz kolejny. Od tygodnia nie wychodziłem z mieszkania i po prostu trwałem, godzinami wgapiając się w ścianę, okazjonalnie w okno lub sufit. Czułem się kompletnie załamany, a dobrze wiedziałem, że nie powinienem. Moje uczucia były kompletnie złe i nie na miejscu. Nigdy nie powinienem robić z siebie takiego frajera. Kto by pomyślał, że Liam Payne będzie próbował wmawiać sobie, że wcale nie tęskni za pewnymi brązowymi oczami, które widział za każdym razem, gdy zamykał oczy. Nowy ja nie powinienem przez cały czas wyobrażać sobie jego uśmiechu i jego dłoni, które dotykały mojego ciała.

To wszystko było niesamowicie niewłaściwe, ale tęsknota czasami robi z człowieka kompletnego mięczaka, który nie potrafi poradzić sobie nawet z samym sobą.

Zaczynało boleć coraz bardziej, kuło moje serce, przebijało je, rozrywało. Ból z dnia na dzień się zwiększał i nie miałem na to większego wpływu. A najgorsze było to, iż miałem świadomość, że gdybym tylko mógł się położyć obok niego, wszelkie cierpienie by ustało.

Przez większość czasu chciałem zapaść się pod ziemię i umrzeć, żeby tylko przestać ranić innych wokół, ponieważ przez to, co się ze mną działo, cierpieli inni. Szczególnie Minx. Słyszałem w nocy, jak płakała w łazience, ponieważ nadal zachowywałem się w ten sposób, niczym roślina. Nie umiałem naprawić siebie, a może potrafiłem, ale nie chciałem. Moje serce mówiło coś innego, a rozum krzyczał. Nie potrafiłem wybrać, którego posłuchać. Dlatego tkwiłem. Jedyną rzeczą, którą sobie wtedy uświadomiłem, było to, że ludzie czasem naprawdę nie czują potrzeby oddychania, bo nic bez tej jednej osoby nie ma najmniejszego sensu.

Nie zdziwiłem się za bardzo, kiedy do mieszkania wszedł Niall, który nawet nie zapukał. Dobrze wiedziałem, że przyjaciele w końcu się zainteresują, a Minx raczej nie lubiła trzymać problemów przy sobie i mówiła o nich otwarcie. Może to było coś, czego ja nigdy nie potrafiłem. Powiedzieć, że czuję się źle, żeby ktoś mógł spróbować mi pomóc? Sam nie wiem. To mogło być właśnie to. Trzymałem w sobie wszystkie emocje i dlatego inni postrzegali mnie jako zdystansowanego, odpowiedzialnego chłopaka.

Niall patrzył na mnie przez jakieś pięć minut z drugiego końca tej okropnej sofy. Zapewne czekał, aż sam odważę się powiedzieć, co się dzieje, ale tutaj się przeliczył, ponieważ nie miałem zamiaru opowiadać światu o mojej walce w środku. Bo nie potrafiłem wybrać czym się kierować.

-Liam nie obraź się, ale wyglądasz jak bezdomny -skomentował blondyn z tym swoim uśmieszkiem, który zawsze igrał gdzieś w kącikach i nie potrafił go opuścić nawet na moment. Zawsze wydawało mi się, że to jest właśnie największy atut Nialla, oczywiście poza oczami. -Kiedy ostatnio się goliłeś?

-Nie wiem -zaśmiałem się cicho, a ten szturchnął mnie nogą, przez co znowu na niego spojrzałem, ale tym razem jego twarz była poważna, a to u Horana było naprawdę niespotykane. Wiedziałem, że nie ma żartów i naprawdę zależy mu na uzyskaniu ode mnie odpowiedzi. Był nadzwyczaj zdeterminowany i widziałem to w jego błękitnych oczach. -Co?

-Jeszcze się pytasz? Co ty odpierdalasz Liam? -zapytał prosto z mostu, a ja skrzywiłem się na ton jego głosu, który przepełniony był rozczarowania. Wzruszyłem ramionami spokojnie, ale to tylko rozwścieczyło chłopaka siedzącego obok mnie. -Nie wmówisz mi, że nic, Liam. Przyjaźnimy się i dobrze wiesz, że jestem po twojej stronie niezależnie od wszystkiego, nawet jeśli kogoś zamordowałeś.

-Nikogo nie zamordowałem Niall. Nie zrobiłem nikomu też żadnej krzywdy. Mam po prostu gorszy dzień, to wszystko, nie musisz się tak bardzo denerwować -odpowiedziałem szybko, ale ten tylko przewrócił oczami.

-Gorszy dzień? Rozmawiałem z Minx. Powiedziała mi, że nie chcesz z nią rozmawiać, od tygodnia gnijesz w czterech ścianach i nie odbierasz telefonów od żadnego z nas. To nie wygląda jak gorszy dzień -przysunął się do mnie i położył dłoń na moim ramieniu w geście tego, że nie wiadomo co powiem, on mnie spróbuje zrozumieć.

-Wiem Niall, myślisz, że nie widzę, jaka smutna jest Minx? Że nie słyszę jak płacze po nocach? To mnie bardzo obchodzi i jeśli mógłbym, to od razu sprawiłbym, że będzie jej lepiej, ale nie potrafię. Teraz jest taki czas, kiedy potrzebuję przemyśleć wszystko, dobrze? Potrzebuję trochę czasu. To, co się u mnie dzieje nie jest ani trochę proste. Wszystko mi się gmatwa, ale próbuję, przez cały czas próbuję! -wytłumaczyłem mu, jak najlepiej umiałem, ale nie wyglądało to, jakbym w ogóle go przekonał. Jedyne co zobaczyłem to współczucie w jego oczach.

-Jesteś dorosłym mężczyzną, a nie nastolatkiem Liam. Powinieneś wziąć swoje życie w garść i się ogarnąć jak najszybciej, bo później możesz tego poważnie żałować. Minx cię kocha, ale ranisz ją -odpowiedział Horan ze spokojem, a ja powoli układałem sobie wszystko w głowie.

-Wiem Ni, wiem. Chciałbym zachować się jak dorosły, ale chyba utknąłem w przeszłości -wymamrotałem, a ten przytulił mnie momentalnie. Siedzieliśmy tak przez chwilę czasu. Nie bardzo wiedziałem jak. Jedyne co wtedy czułem to chęć płakania, ale nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem pokazać, że jestem takim słabym człowiekiem.

-Liam, powiedz mi, czy to ma związek z Zaynem? -zapytał cicho Niall, poczułem jego ciepły oddech na swojej szyi, ale zamiast spokojnego przyjęcia moje ciało się zbuntowało. Moje mięśnie się spięły i szybko odepchnąłem od siebie przyjaciela. -Liam, co się stało? Powiedziałem coś nie tak?

-Spierdalaj -odpowiedziałem niskim głosem.

-C-co? -wymamrotał zdezorientowany, ale uporczywie wpatrywałem się w swoje kolana.

-Wypierdalaj z mojego mieszkania -warknąłem głośno i posłałem mu mordercze spojrzenie, które momentalnie sprawiło, że się podniósł z przerażeniem.

-Nie chciałem powiedzieć nic złego -zaczął tłumaczyć się blondyn, ale ja nie miałem zamiaru nawet go słuchać. To imię wywołało u mnie jakieś nagłe zaćmienie umysłu i nie miałem pojęcia, co robię. Gdzieś podświadomość mówiła, że nie powinienem podnosić głosu, ale ta czarna moc mnie całkowicie pochłonęła.

-Czego nie zrozumiałeś? Wypierdalaj -powiedziałem dobitnie, patrząc prosto w jego oczy. Chłopak szybko wyszedł, nie mówiąc nawet słowa w moją stronę.

Dopiero gdy drzwi trzasnęły, uświadomiłem sobie, co takiego zrobiłem.

~*~

Więc tak. Rozdział świąteczny! Mam ogromną nadzieję, że się podoba i nie tęskniliście za mną za bardzo, ponieważ aż żal przyznać, ale moja przerwa jest taka świetna, że przedłużyłabym ją o kilka miesięcy.

Jejku to co się dzieje w tym rozdziale to totalny rozpierdol, więc przepraszam i cóż, musiałam zrobić z nialla kapitana, bo ludzie... to niall hahaha

Chciałabym wam życzyć wesołych świąt kochani. Spędzonych z najbliższymi, zdrowych, miłych. Życzę wam wszystkiego co najlepsze, żeby też ten nowy rok, który się zbliża był miliard razy lepszy niż 2015, który według mnie zakończył się bardzo pozytywnie, chociaż większość tego okropnego roku była nie do zniesienia! Spełnienia wszystkich marzeń wam życzę i nie mam pojęcia co mogłabym jeszcze tutaj napisać. Spędźcie święta bezpiecznie i smacznych pierniczków haha!♥

Dla mnie te święta też są raczej pozytywne! Jadę na Justina w przyszłym roku i możliwe, że powinniście śledzić mój profil, bo nie wykluczone, że będę miała jeszcze jedną niespodziankę! :D Jednak nic nie będę obiecuwała, bo to jest dość wątpliwa sprawa i no.. rozumieniecie ahahaha x

Kocham was,
słowik x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro