Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

[ miłego czytania misie moje! ]

Nie mogłem spać, ale to było tylko początkiem błędnego koła, w które zakleszczyłem się i nie miałem szansy ucieczki. To wszystko, co działo się w ciągu ostatnich godzin było najdziwniejszą rzeczą na całym świecie. Nic nie miało najmniejszego sensu, każda rzecz wydawała się taka irracjonalna. Nie miałem pomysłu jak złożyć wszystko w miarę spójną całość, ponieważ jak moje życie układało się od dłuższego czasu naprawdę świetnie, każdy element układanki pasował idealnie, a teraz pojawiła się jedna osoba, która sprawiła, że wszystko się rozwaliło na maleńkie kawałeczki i nic nie pasowało do siebie. Każda najmniejsza rzecz była przestawiona, nic nie było na swoim miejscu i to mnie przerażało najbardziej. Nienawidziłem od zawsze takich gwałtownych zwrotów akcji, które odbywały się w moim życiu niestety nadzwyczaj często.

Siedziałem więc na skraju łóżka w sypialni mojej i Minx, która spała, oddychając równomiernie. Zastanawiałem się nad tym, co teraz będzie, ponieważ nie mogłem jakoś uwierzyć, że cokolwiek będzie w porządku, po staremu. Nie teraz, kiedy wszystkie wspomnienia zwaliły mi się do głowy na pierwszy plan i nie mogę przestać o tym rozmyślać. Ciemne, gęste jak smoła myśli kłębiły się w moim umyśle i nie mogły znaleźć ujścia z żadnej strony. Wszystko było jakimś pieprzonym koszmarem, z którego nie mogłem się obudzić, a który rozgrywał się ponownie i ponownie. Niczym stara, zdarta płyta, która zacięła się na całą wieczność.

To nie było zabawne, nawet jeśli za wszelką cenę chciałem takim to uczynić. Przecież moje życie było jednym wielkim żartem, istną komedią, którą grano na żywo. Czułem się jak bohater dramatu, który dobrze zna swój los. Jednak nadal w głowie pojawiało się pytanie; a co jeśli tak właśnie miało być? Co, jeśli to wszystko ma swój wyznaczony cel?

Nie mogłem uwolnić się od wrażenia, że to wszystko jest jakimś głupim, zaplanowanym atakiem na moje spokojne życie. To nie było wręcz możliwe, że po tylu latach, tylu tęsknych nocach, tylu wylanych łzach, zamartwianiu się i kompletnym rozbiciem, nagle my musieliśmy się spotkać w jednym z najbardziej odległym miejscu od naszych rodzinnych miast. Prawdopodobieństwo, że znaleźliśmy takich samych przyjaciół w kręgu ponad ośmiu milionów osób, które zamieszkują Nowy Jork, wynosi cholerne zero. To nie było możliwe w żaden sposób.

Jednak znowu pojawiała się myśl o bratnich duszach i tym, że zawsze znajdą drogę do siebie, nic ich nie rozdzieli i zawsze będą razem, tak jak jest im to przeznaczone. No właśnie, coś takiego potrafiło zamieszać w głowie naprawdę bardzo, ale nie mogłem brać na poważnie myśli, które uderzały we mnie z prędkością światła pod wpływem sprzecznych emocji, które we mnie zalegały.

Nic z tego nie mogło sprawić, że Zayn w jakikolwiek sposób mógłby zamieszać w moim dotychczasowym życiu, ale znowu, kiedy tylko wypowiadam jego imię w swoich myślach, od razu nie mogę się opanować i jedyne czego chcę to zacząć płakać jak nastolatek, którego emocje szaleją i nie potrafi nad nimi zapanować. Przez Malika stawałem się takim właśnie gówniarzem, któremu w głowie było tylko jedno; zabawa. Patrzenie na jakiekolwiek konsekwencje nie miało kompletnie sensu, jednak dobrze wiedziałem, że to nie mogę znowu zacząć przyszłością.

Wtedy właśnie spojrzałem za siebie na drobne ciało brunetki, która pogrążona była w śnie. Dziewczyny, którą naprawdę kochałem i wiązałem z nią plany na przyszłość, za którą jeszcze wczoraj byłem w stanie oddać życie. No właśnie, teraz widziałem w niej po prostu Minx, młodą, atrakcyjną kobietę, która trafiła tutaj przez zupełny przypadek i kompletnie nie pasuje do obrazka przyszłości, który ja sobie wymarzyłem. To wszystko stawało się coraz cięższe, a szczególnie, kiedy Minx otworzyła oczy i zaspana zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Jej ręka opadła na drugą połowę łóżka, ale kiedy nie poczuła tam ciała swojego ukochanego, momentalnie podniosła się do pozycji siedzącej. Była zatroskana, że coś mogło się stać, zawsze lubiła się martwić o ludzi, którzy byli dla niej ważni.

-Liam? -wymamrotała zdziwiona, kiedy zobaczyła mnie, siedzącego na skraju naszego wspólnego łóżka. Nie rozumiała bowiem niczego, co działo się w ciągu ostatniego czasu. Dla niej również to było niewytłumaczalne, jednak ona nie miała pojęcia o niczym, co wydarzyło się w przeszłości. Była o tyle nieświadoma błędów młodego mnie. -Dlaczego nie śpisz kochanie? Coś się stało?

-Nic się nie dzieje, tylko siedzę. Nie mogłem zasnąć. To wszystko -odpowiedziałem, czując się głupio jak jeszcze nigdy, więc szybko spuściłem głowę i wbiłem wzrok w swoje jakże interesujące dłonie, których palce były ściśle ze sobą splecione.

-Kochanie, proszę cię, wróć do mnie i połóżmy się razem. Musisz wypocząć na jutro, masz zajęcia, nie możesz całą noc siedzieć i gapić się w czarną przestrzeń -stwierdziła poważnie Minx, a ja westchnąłem i zamknął oczy na krótką chwilę.

-Daj spokój, proszę. Nie przerywaj swojego snu, żeby mnie uświadomić, że rano mam zajęcia. Bardzo dobrze o tym wiem i naprawdę poradzę sobie -rzuciłem z nadal zamkniętymi oczami.

Nawet nie zorientowałem się, kiedy Minx po prostu przyklęknęła za moimi plecami i przytuliła mnie od tyłu. Poczułem jej ciepły oddech na swojej skórze i mimowolnie rozluźniłem swoje mięśnie i trochę się ogarnąłem z moimi myślami.

-Proszę cię, chodź do łóżka -wyszeptała dziewczyna ponętnym głosem, całując mnie w płatek ucha, przez co wydałem z siebie nierówny oddech. -Liam, chodź.

To zabawne, że jedna osoba zjawia się w twoim życiu i nagle wszystko się zmienia. Nic już nie pozostaje takie samo. Każda czynność, nawet oddychanie, wydaje się zupełnie inne niż zazwyczaj. Takie niecodzienne i zaskakujące.

-Czy chodzi o to, co wydarzyło się w pubie? -zapytała niepewnie Minx, chociaż byłem więcej niż pewien, że sama potrafiła odpowiedzieć na to pytanie i zdawała sobie sprawę z tego, że coś ewidentnie jest nie tak. -Dlaczego? Powiedz mi tylko dlaczego to cię tak zdołowało? Czemu nie możesz przestać myśleć o tym człowieku Liam? Co się stało między tobą a Zaynem?

Chciałem po prostu rzucić się na podłogę i zacząć płakać na dźwięk jego imienia, które wypowiedziane w ten dość lekceważący sposób było dla mnie sztyletem w serce. Nie byłem pewien, co chcę powiedzieć, a co dopiero zrobić z całą tą sytuacją.

-Nic się między nami nie stało, nawet nie o to chodzi -rzuciłem srogim głosem, który trochę odstraszył dziewczynę ode mnie, ale nadal niestrudzenie próbowała wyciągnąć ze mnie prawdę.

-Czego mi nie mówisz? -ponowiła próbę i zapytała. Czułem w tym pytaniu drugie dno, które miało znaczyć, że ona i tak dowie się prawdy, więc lepiej, żebym się nie opierał. -Możesz mi powiedzieć, ja zrozumiem.

Wtedy właśnie zrobiłem coś, czego nie powinienem był kiedykolwiek robić w swoim życiu.

-Daj mi do cholery spokój! Czasami po prostu chcę posiedzieć sam, nie możesz tego zrozumieć?! Nie każdy może olewać życie, tak jak ty to robisz, nie wszyscy potrafią to robić, kompletnie nie rozumiesz, więc daj mi do cholery spokój i przestań pytać o coś, o czym nie chcę rozmawiać! Czy tak trudno zrozumieć, że nie chcę, żebyś się wtrącała we wszystko w moim życiu?! -podniosłem głos o wiele za dużo, żeby nie poczuć się winnym dwie sekundy po tym, jak wstałem i ruszyłem w stronę drzwi.

Odwróciłem się na chwilę, żeby spojrzeć na dziewczynę, która została na łóżku. Minx miała łzy w oczach i poczułem się naprawdę głupio z tego powodu, ponieważ nie powinienem tego robić, nie powinienem krzyczeć, a już na pewno nie na moją dziewczynę, która nie jest niczemu winna.

Jednak nadal buzowała we mnie złość. Połowa mnie chciała rozszarpać świat i to właśnie ta połówka trzasnęła drzwiami do sypialni z całych sił, zupełnie nie przejmując się Minx i jej zranionymi uczuciami.

Usiadłem na okropnej kanapie w salonie i schowałem twarz w dłoniach. To wszystko mnie przerastało i jedyne czego chciałem to oczyścić swój umysł z czarnych myśli, ale to nie było takie proste, jakby się wydawało. Korzenie wspomnień były mocno przymocowane i odżyły tego wieczora.

Cała sytuacja była dla mnie abstrakcją, nie mogłem się odnaleźć. Zayn potrafił komplikować wszystko, nawet jeśli nie był tego świadomy, nawet jeśli nie miał o tym bladego pojęcia.

Około czwartej nad ranek udało mi się zasnąć. Pierwszy raz odkąd zamieszkałem z Minx spałem na kanapie i to było niesamowicie dziwne uczucie. Mimo iż myślałem, że dziewczyna nie odezwie się do mnie ani słowem to ona na przekór wszystkiemu po prostu wstała jakby nigdy nic, jakby wcale nie miała lekko spuchniętych oczu od płaczu i obudziła mnie, mówiąc, że zaraz spóźnię się na zajęcia, a śniadanie czeka na mnie w kuchni, po czym wyszła. To było niewyobrażalne, że nadal potrafiła się mną zaopiekować, nawet jeśli byliśmy w stanie wojny, jeśli można tak to nazwać.

I uświadomiłem sobie, że taka dziewczyna to skarb, na który kompletnie nie zasługuję.

Oczywiście, kiedy już nastała godzina mojego wyjścia zacząłem się wahać. Jestem pewien, że każdy na moim miejscu miałby takie same myśli, przecież to chyba zupełnie normalny odruch. Stałem pośrodku mieszkania i nie wiedziałem co mam począć.

Wyszedłem z mieszkania, uprzednio dokładnie je zamykając i pozostawiając w miarę bezpiecznym stanie. Jednak kiedy tylko stanąłem przed budynkiem, w którym mieszkam i uderzyły we mnie te wszystkie dźwięki wokół, zobaczyłem tak wielu ludzi, samochodów, od razu wiedziałem, co zrobię, nawet jeśli to było maksymalnym głupstwem. Musiałem coś zrobić w tym kierunku, cokolwiek.

Tak więc ruszyłem przed siebie i ominąłem wejście do metra. Po prostu szedłem przed siebie szybkim krokiem, jakby to wszystko mogło nagle uciec i nigdy nie wrócić. Mijałem setki ludzi, którzy spieszyli się do pracy, na uczelnię, do szkoły. Każdy gdzieś gnał, zupełnie jak ja.

Po kilku minutach dość intensywnego i szybkiego chodzenia, dotarłem tak, gdzie planowałem. Zobaczyłem cel mojej podróży i nie wahając się ani chwilę wpadłem do środka, po czym ruszyłem schodami do góry.

To było nietypowe dla mnie; opuszczać zajęcia. Robiłem to tylko, kiedy naprawdę musiałem, a ta sprawa wydawała się nie być naprawdę błaha w chwili, gdy o niej pomyślałem na początku.

Stanąłem przed drzwiami i zawiesiłem się w momencie, gdy uniosłem dłoń zwiniętą w pięść, żeby zapukać. Przygryzłem wargę, ponieważ nagle pojawiły się wątpliwości w mojej głowie. Wiedziałem, jak bardzo głupio się zachowałem i może trochę szczeniacko, biorąc pod uwagę, że oczekiwałem, nie wiadomo czego, ale skoro już tu byłem, to nie mogłem się ot tak wycofać. Nie potrafiłem, byłem już tak blisko, żeby osiągnąć to, co chciałem.

Więc zapukałem i nie było wyjścia. Co się stało, to się nie odstanie.

Drzwi otworzyły się i mogłem zobaczyć momentalnie zdenerwowanie na twarzy właściciela mieszkania, którego postanowiłem odwiedzić. Również miał na swoim ramieniu torbę, więc zapewne chciał wyjść, a ja tak bez zapowiedzi przyszedłem.

-Co ty tutaj robisz do cholery? -zapytał na wstępie i zmroził mnie osądzającym wzrokiem, który był prawie jak strzał z pistoletu.

-Dobrze wiesz, co tutaj robię, Ronnie. Totalnie wiesz, o co mi chodzi, więc nie pytaj mnie o takie głupstwa, dobrze? -odpowiedziałem mu, ale nadal go nie przekonałem, ponieważ jego twarz była niewzruszona od początku.

-Nie mam czasu na rozmawianie z tobą. Świetnie, dowiedziałeś się, chociaż nie powinieneś, ale co ja mam z tym niby zrobić? To nie jest kompletnie moja sprawa, Liam! Róbcie oboje, co chcecie, co wam się żywnie podoba i nie mieszajcie mnie w to, ponieważ naprawdę nie rozumiem waszego postępowania -odparł ostrym głosem, który miał ten oskarżający mnie ton.

-Rozumiem cię. Rozumiem to wszystko, ale chcę tylko prosić cię o jedną rzecz. Maleńką przysługę Ronnie, proszę cię. Bądź moim przyjacielem -wypowiedziałem zdesperowanym głosem i spojrzałem na niego błagalnie. Naprawdę chciałem, żeby to wszystko się udało i mój plan się powiódł.

-Liam, dobrze wiemy, że to jest związane z Zaynem, a ja nie wiem, czy mogę ci pomóc akurat w tej sprawie -odparł zmęczony i przetarł swoją twarz dłonią. Zapewne to wszystko było dla niego samego jednym wielkim bagnem. Musiał wiedzieć co się stało i dlatego był taki oporny przed jakąkolwiek pomocą.

-Obiecaj mi Ronnie, że zrobisz coś dla mnie -spróbowałem ponownie, ale na próżno, ponieważ chłopak zamknął oczy na kilka sekund i pokręcił głową przecząco.

-Nie mogę. Przepraszam Liam, ale nie mogę tego zrobić. Zayn jest moim najlepszym przyjacielem, a wiem, że chcesz zrobić coś, czego później będziesz żałował. Spójrz na to. Masz dziewczynę, którą kochasz, ułożyłeś sobie życie, dlaczego więc chcesz wracać do przeszłości? -zapytał poważnie Ronnie, patrząc na mnie tym wszystko wiedzącym spojrzeniem, któremu nie mogłem się przeciwstawić w żaden ze znanych mi sposobów.

-Nie wiem Ronnie, ja chyba po prostu chcę.. Ja po prostu.. Chyba chcę się przekonać czy ja nadal nie żyję przeszłością, wiesz? Bo chyba nigdy się tak naprawdę od niej nie uwolniłem. Nie mam zielonego pojęcia. Jednak czuję, że powinienem to zrobić -odpowiedziałem łamiącym się głosem, a ten tylko westchnął głośno i nastąpiła chwila ciszy, w ciągu którego każdy z nas zbierał swoje myśli.

-Powinieneś co? Zniszczyć swoje życie? Zepsuć to wszystko, co posiadasz? -przemówił mężczyzna i było to dla mnie jak kubeł zimnej, wręcz lodowatej wody.

-Jedyne, o co cię proszę to jego adres Ronnie. Nie musisz mieszać się w żadne sprawy między mną a nim -odpowiedziałem, ale nie mogłem użyć imienia Malika, ponieważ samo wypowiadanie go było dla mnie okropnym bólem, który rozrywał mnie od wewnątrz.

-Nie potrafisz odpuścić? -spojrzał na mnie zmęczony tę naszą maleńką wymianą zdań, która nie prowadziła do niczego. -Może powinieneś w końcu zrozumieć, że to wielki błąd.

-Błąd, który ja popełnię, nie ty. Nie wtrącaj się w to -rzuciłem, patrząc na niego intensywnie jak jeszcze nigdy. Zapewne czuł się trochę osaczony przeze mnie, ale nie mogłem odpuścić przy końcu.

-Zrozum Liam, że Zayn nie chce mieć z tobą nic wspólnego! Daj sobie spokój i żyj własnym życiem! -zawołał chłopak, a jego głos rozniósł się echem po klatce schodowej. -A teraz wybacz, ale spieszę się na zajęcia.

Chłopak po prostu wyszedł z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi i ominął mnie, jakby nigdy nie odbywała się między nami ta poważna rozmowa. A ja zostałem sam na zupełnie opustoszałym korytarzu i nie wiedziałem co ze sobą począć.

Oparłem się plecami o pomalowaną na żółto ścianę na klatce schodowej i wsłuchałem się w powolne kroki jakiejś osoby na schodach. Zacisnąłem swoje powieki i zmieniłem swoją pozycję chwilę później. Odwróciłem się twarzą w stronę ściany i oparłem się o nią ręką.

Co miałem teraz zrobić? Czy Ronnie miał rację? Powinienem zapomnieć o tym, że Zayn Malik mieszka w tym samym mieście, przyjaźni się z moimi przyjaciółmi i trzyma za rękę kogoś, kim nie jestem ja?

-Kurwa mać -przekląłem i uderzyłem w niezwykle twardą ścianę swoją pięścią. Chciało mi się płakać i krzyczeć na cały głos. Nie poczułem bólu, dopóki nie uświadomiłem sobie, że posunąłem się do czegoś tak głupiego. Kawałek ściany ukruszył się i opadł na podłogę.

Jednak nawet ten ból nie pomógł mi zapomnieć o sprawie, która zaprzątała cały mój umysł.

-Um. Cześć -nagle odezwał się głos obok mnie, a ja w jednym momencie pozbierałem się do kupy, ponieważ nie mogłem pokazać, że coś powoduje takie uczucia we mnie. Musiałem pozostać twardym człowiekiem.

-Hej -mruknąłem tylko i ominąłem Harry'ego jak to zrobił Ronnie ze mną chwilę wcześniej. Lokowany patrzył za mną, dobrze o tym wiedziałem i zapewne zastanawiał się, z jakiego powodu stałem się taki posępny, oschły i okropny dla otoczenia. Jednak nie widziało mi się zostać z nim, tłumaczyć wszystko, a już na pewno nie teraz.

Nie w momencie, kiedy Ronnie dał mi wyraźnie do zrozumienia, że Zayn mnie nienawidzi.

~*~

Wiem, że ten rozdział jest denny, jest głupi i mnie nienawidzicie, bo ziam nie rzucił się sobie w ramiona, tylko się takie rzeczy dzieją. Nie moja wina :( W życiu nigdy nie jest kolorowo, prawda?

Piszcie co sądzicie na temat rozdziału! Tęsknię za waszymi komentarzami :)

Bądź co bądź. Chcę tylko powiedzieć, że dodałam ten rozdział, aby poinformować was, moich kochanych czytelników, którzy znaczą dla mnie więcej niż wszystko, że zawieszam moje pisanie. Oczywiście nie na zawsze. Po prostu potrzebuje takiej dłuższej przerwy, kiedy nie będę się zajmowała pisaniem (kogo ja oszukuję? i tak będę pisała) tylko odpoczynkiem! Mam nadzieję, że zrozumiecie i poczekacie na kontynuację Remember Me, która pojawi się gdzieś tak pewnie na początku roku 2016 :) więc yeah to się dzieje! Do zobaczenia kochani xx

Wasz na zawsze,
słowik xx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro