Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

07

-Liam. Cóż, przyznam, że oczekiwałem każdego, ale nie ciebie.

-Mógłbym to samo powiedzieć o tobie.

Przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił. Ani ja, ani on. Wszyscy spoglądali na nas zdezorientowani, ale w końcu nie mogłem po prostu siedzieć, widząc go po tylu latach. Wstałem, a na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech, który nie miał zamiaru zniknąć do końca wieczora. Wiedziałem już, że naprawdę dobrze zrobiłem, przychodząc do pubu. Gdybym tego nie zrobił, prawdopodobnie ominęłoby mnie takie spotkanie.

-Ty stary idioto, nadal wyglądasz jak szesnastolatek -powiedziałem wesoło, a chłopak pokręcił głową z rozbawieniem i przyciągnął mnie do mocnego, męskiego uścisku.

Poklepał mnie kilka razy po plecach, a ja nadal nie mogłem uwierzyć, że to jednak wszystko się dzieje. Nie byłem do końca pewny, jak w ogóle udało nam się spotkać po tak długim czasie i to jeszcze w jednym mieście. Kto by w ogóle pomyślał, że nasze drogi się ponownie skrzyżują. Zupełnie szalona rzecz.

-Czy tylko ja jestem zupełnie zdezorientowany i nie mam pojęcia, skąd ci dwoje się w ogóle znają? -zapytał poważnie Louis i przerwał naszej dwójce moment sentymentu. Odsunąłem się od chłopaka i zobaczyłem szeroki uśmiech, który rozświetlał całą jego twarz.

Nie rozumiałem zupełnie, dlaczego Niall mówił o nim jak o jakimś gangsterze. Przecież ten chłopak ani trochę się nie zmienił. Nadal miał te delikatne rysy twarzy i trochę pucołowate policzki. Jego ubrania kompletnie nie wyglądały groźnie. Określiłbym go bardziej mianem hipstera, jeśli chodziło o jego styl, ale na pewno nie jako ktoś, kto byłby w stanie dołączyć do gangu. Był zwykłym, promiennym chłopaczkiem, który ciągle uśmiechałby się, nawet po zjedzeniu cytryny.

-Poznaliśmy się lata temu na obozie letnim -zawołał wesoło chłopak i spojrzał na mnie. -Byliśmy takimi dzieciaczkami, a ty kolego byłeś niezwykle dziwaczny!

-Wcale nie byłem dziwny! Co ty mówisz -odpowiedziałem, znajdując w sobie niezwykłe pokłady energii, której wcześniej nie mogłem odnaleźć. -Przecież nie robiłem nic dziwnego, byłem spokojnym dzieckiem przez cały czas.

-Spokojnym? -spojrzał na mnie z powątpiewaniem. -Nie wiem, czy mam ci przypomnieć jak złamałeś temu kolesiowi nos? Nawet nie pamiętam jego imienia, jak mu to było?

-Chris Smith, dokładnie to pamiętam. Mój pierwszy w życiu i ostatni złamany nos -odpowiedziałem, robiąc kwaśną minę na wspomnienie tego wydarzenia, ale szybko odgoniłem od siebie wszystkie myśli, ponieważ naprawdę nie chciałem tam wracać. Nie chciałem nawet o tym myśleć.

Jednak tuż oto przede mną stał Ronnie Donovan we własnej osobie i krótko mówiąc, zupełnie przywołał kilka niechcianych wspomnień, które odpychałem za wszelką cenę w czeluści mojego umysłu i nigdy nikomu o nich nie opowiadałem.

-Że niby nasz mały szczeniaczek Payno, który przeprasza człowieka nawet, jeśli przepycha się z nim po przyjacielsku? Toż to są jakieś herezje -zauważył poważnie Louis, a moja dziewczyna oraz nowo poznana Naomi parsknęły śmiechem.

-Cóż, jak widać, kiedy byłem młody, to różne głupie rzeczy mi przychodziły do głowy, a już szczególnie w czasie tego obozu. To był również mój pierwszy i ostatni w życiu obóz letni. Rodzice po tym, jak tylko wróciłem, urządzili mi piekło na ziemi -odpowiedziałem, a uśmiech Ronniego stał się jakiś bardziej sztuczny niżeli prawdziwy, ale nawet nie wnikałem w przyczynę tej nagłej zmiany.

-Nie wiem, czy powinienem pytać co tam się działo? -zapytał roześmiany już Tomlinson, a ja wzruszyłem ramionami beztrosko i wróciłem na swoje miejsce.

Ronnie usiadł przy stoliku i spojrzał na mnie z zainteresowaniem w oczach, kiedy objąłem opiekuńczo swoją dziewczynę. Uniósł brew praktycznie niezauważalnie, więc uznałem to za jakiś zwykły tik nerwowy, którego się nabawił, chociaż druga część mnie wiedziała, o co mu chodzi. Był zdziwiony, że obejmuję dziewczynę, ale nie przejąłem się za bardzo tym wszystkim. Przecież to, co było, nie wróci, a ja mam swoje własne życie, które uwielbiam.

-Prawdopodobnie nie, Liam lubił robić różne dziwaczne rzeczy -dodał szybko Donovan, a na jego twarz wróciła radość. -Wiecie, mam wiele brudów, którymi mógłbym zniszczyć mu życie. Było z niego niezłe ziółko, mówię wam.

-Liam, nigdy się nie chwaliłeś -zawołał z bólem Niall, jakbym co najmniej popełnił okrutne morderstwo na kimś z jego rodziny, ale posłałem my tylko niewinny uśmiech.

-No, ale lepiej nie będę wypominał, kto przemycił i co takiego w butelkach po wodzie mineralnej! -odpłaciłem się, a Naomi parsknęła śmiechem.

-Tę historię znam! -pochwaliła się, zaszczycając nas swoim świetlistym uśmiechem, który był naprawdę piękny. -Oboje byliście okropnymi łobuzami, ja słyszałam to i owo, co wyrabialiście. Jakieś ucieczki, rozboje, bójki i nie wiadomo co jeszcze. Wspomnę, że przebywali ze sobą tylko dwa tygodnie.

-Z czego większość czasu Liam zrzędził, że chce do domu -zachichotał wesoło Ronnie, zupełnie jak jakaś nastolatka, ale nikt nie zwrócił nawet na to uwagi.

-Ja domagam się prawdy! Co się działo na tym obozie i dlaczego Liam nigdy nam o tym nie opowiadał?! -zawołała rozbawiona Minx, a ja zacisnąłem powieki w geście niemego protestu.

-Nie dalibyście mi żyć, ot, dlaczego nigdy nic nie wspominałem. Tam stały się rzeczy, z których ani trochę nie jestem dumny i patrząc na to z perspektywy czasu, byłem naprawdę naiwnym dzieckiem, które robiło większość rzeczy, do których go inni namawiali. W tym oczywiście nasz kochany Ronnie -odpowiedziałem, przyciągając swoją dziewczynę jeszcze bliżej do siebie. Musiałem to powiedzieć, inaczej Donovan chlapnąłby jeszcze kilka rzeczy, o których nikt nie powinien wiedzieć i zrobiłoby się dość niezręcznie.

-Ronnie i spółka -wtrącił się stary kumpel, a ja się zaśmiałem. -Nie zapominajmy o innych jakże ważnych postaciach, bez których ten obóz byłby kompletnym dnem.

-Co ty na to Liam, żeby Ronnie powiedział nam jeden fakt o tobie i obiecujemy się nie nabijać? -Louis zrobił niewinną minę i aż zdołał odłożyć telefon na rzecz tej niezwykle zajmującej rozmowy, która toczyła się między nami.

-No akurat ci uwierzę Tomlinson. Ty i obietnice, że nie będziesz się śmiał, to tak jakby ktoś chciał mi wmówić, że roślina z nim rozmawiała -stwierdziłem spokojnym, ale wtedy Minx spojrzała na mnie z tym swoim wyrazem twarzy, który nie uznawał sprzeciwu. -Dobra. Dobra! Tylko jedna rzecz i proszę cię Ronnie, miej litość.

-Ogólnie rzecz biorąc to Liam zjarał całe towarzystwo. Cała nasza paczka w dzień wyjazdu była totalnie na haju, chociaż nikt się nie zorientował. Jednak co trzeba powiedzieć to to, że naprawdę niezapomniany był to dzień! -zaśmiał się wesoło chłopak, a wszyscy od razu zaczęli wydawać z siebie dziwne odgłosy, które chyba miały służyć czemuś w rodzaju niedowierzania, że naprawdę to zrobiłem.

-To był tylko jeden raz w moim życiu, poza tym to nie były moje skręty, ja je tylko przyniosłem, a sam kojarzysz, jak prawie nam je zabrali -wspomniałem, udając, że wcale nie ruszają mnie te szerokie uśmiechy i oceniające spojrzenia w moją stronę.

-Jeden? A co z tym "spokojnie, paliłem je kilka dni temu i nadal żyję"? -docisnął mi Ronnie, a ja otworzyłem usta w szoku, że pozwolił sobie to w ogóle powiedzieć. -I tak, masz rację, mogli nam je zabrać, mogli nas wydać rodzicom i mogliśmy trafić do poprawczaka, ale również powinieneś nie zapominać, że kondomy ratują ludzkie życia.

-Mój Boże, ja naprawdę zaczynam żałować, że nie poznałem nastoletniego ciebie -zawołał wesoło Louis, a ja uderzyłem się ręką w twarz w geście protestu i załamania postawą zgromadzonych. -Nawet ja nie byłem takim odważnym dzieciakiem. Bałbym się wrócić do domu pachnący fajkami, a ty sobie paliłeś skręty i jakieś akcje z kondomami, nawet nie wiem co mam myśleć.

-Poza tym Liam naprawdę lubi tańczyć, kiedy jest zjarany -dodał Ronnie, a ja posłałem mu mordercze spojrzenie. -No co? To tylko przeszłość, nie?

-Nie wytykaj mi błędów młodości. Obóz miał na mnie bardzo zły wpływ, sam o tym wiesz. Nigdy bym nawet nie dotknął przed tym papierosa, a tam? Z jednej strony ktoś wyjeżdżał z alkoholem, z drugiej ktoś miał papierosy i skręty, a ja byłem pod naciskiem! Nie znałem pojęcia asertywność -zacząłem się wykłócać, ale to sprawiło tylko większy ubaw wszystkim.

-Opowiedz, o co chodziło z tymi gumkami -poprosiła rozweselona Minx, a ja jęknąłem niezadowolony.

-Zależy. Było kilka sytuacji, ponieważ z tego, co mi opowiadano to Liam i jego współlokator zaczęli wojnę na kondomy i cóż, stały się swego rodzaju bombą na przechodniów. Jeśli ktoś przechodził obok domku, to obrywał, czy coś. Nie pamiętam dokładnie, ale dzięki tej wojnie właśnie Liam miał kieszenie pełne kondomów i zaczął wkręcać opiekuna, że nie ma wcale pudełka po papierosach w kieszeni tylko prezerwatywy, więc nic nam nie zrobili -zaśmiał się Ronnie i spojrzał na mnie z sentymentem, jakby brakowało mu tamtego Liama. -Jednak nadal się zastanawiam, skąd mieliście gumki w środku lasu?

-A ja nadal nie mam zamiaru na to odpowiadać -zaśmiałem się i pokręciłem głową. -Nie i koniec tego okropnego śmiania się ze mnie. Koniec tematu ludzie.

-Uważasz, że kiedykolwiek przestanę się śmiać z tego, jakim niegrzecznym chłopaczkiem byłeś? Zapomnij! -zawołał Louis donośnie, aż kilka osób posłało mu zniesmaczone spojrzenia, ponieważ naprawdę był głośno, ale jemu kompletnie to nie przeszkadzało.

-Nie jestem pewna czy moje kochanie to przetrzyma! -dodała Minx, całując mnie w policzek. -Nie martw się, ja zawsze będę po twojej stronie, niezależnie od tego, jak bardzo zabawnie jest słuchać o tobie jako nastolatku.

Reszta wieczoru minęła nam na śmianiu się i opowiadaniu historii z młodości, o których nikt nie słyszał. Oczywiście mistrzem był nasz niezwykły Niall, który o dziwo był naprawdę roztrzepanym chłopaczkiem, który śpiewał dziewczynom serenady pod balkonami i obrywał doniczkami od zdenerwowanych sąsiadów.

Kiedy postanowiliśmy wrócić do swoich mieszkań, Horan od razu stwierdził, że nie ma zamiaru szlajać się po nocy przez całe miasto do swojego mieszkania i zostanie w mieszkaniu moim oraz Minx, więc nawet się nie chcieliśmy kłócić, tylko przyjęliśmy go na naszą okropną kanapę, którą tak uwielbiał, ponieważ kiedy tylko wszedł do salonu, padł na nią jak zabity.

-Wiecie co? Jedno mnie tylko zastanawia, bo byłem przekonany, że chłopak Naomi to ten drugi, który ciągle chodzi w skórzanych kurtkach i poważnie wygląda jak gangster -stwierdził, kiedy przyniosłem mu jakiś koc i poduszkę.

-Widzisz, musiałeś pomylić go z tym jego przyjacielem. Nie pamiętam jak ma na imię, ale Louis też się z nim przyjaźni. Greg lub Keith, coś podobnego. Jednak Ronnie okazał się zupełnie fajnym gościem, co? -zaśmiała się wesoło Minx i spojrzała na rozwalonego Nialla na naszej kanapie.

-Totalnie go lubię, przecież nareszcie powiedział nam o rzeczach, które zrobił Liam, a nie były one idealne lub w jakiś sposób legalne!

-Czy wy możecie z tym skończyć? -spojrzałem na dwójkę, która uśmiechała się do siebie szeroko.

-Nigdy!

~*~

Zupełnie was kocham, pamiętajcie hahahaha poza tym chyba powinniście się nauczyć, że ja i przewidywalność czy jakieś zupełnie typowe scenariusze to kompletnie niemożliwe.

Mimo wszystko mam nadzieję, że się podobało, że już polubiliście po tym Naomi, a Ronniego polubicie również, ponieważ to nie jego wina, że go tutaj umieściłam! haha

Możecie pisać na # na twitterze: #RememberMeFF

Piszcie również tutaj komentarze, co myślicie, jak sobie wyobrażacie, jak mnie nienawidzicie, jak przeżywacie i wszystko, co chcecie, ponieważ kocham czytać wasze komentarze.

Zostawiajcie również gwiazdki, ponieważ naprawdę zauważyłam, że coraz mniej osób czyta i mi smutno :(

Kocham was xx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro