Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

06

Ziewnąłem przeciągle i ponownie przejechałem dłońmi po swojej zmęczonej twarzy. Byłem kompletnie padnięty, czułem się kompletnie źle i nie chciałem w ogóle wychodzić z domu, ale oczywiście nie mogłem opuścić dnia wykładów, ponieważ znowu miałbym górę nadrabiania i niczego nie mógłbym zrozumieć. Wczorajszego wieczora naprawdę dość długo siedzieliśmy w pubie z Niallem i Louisem. Wypiłem piwo za dużo, a później jeszcze spędziłem z Minx dość aktywnie czas po powrocie w naszym łóżku. Tak więc nie było we mnie w ogóle życia i nie dziwiłem się, jednak uparcie przemierzałem drogę z metra w stronę mieszkania, ale nie swojego, niestety. Najpierw chciałem załatwić jeszcze sprawę z Tomlinsonem, który zaproponował mi, żebym wpadł po notatki. Napisał mi nawet smsa, abym przypadkiem nie zapomniał się pojawić. Jak na człowieka, który miał głowę w chmurach przez pełny jeden dzień od poznania swojej "bratniej duszy", był człowiekiem naprawdę zorganizowanym i nie lubił, kiedy ktoś robił rzeczy nie po jego myśli. Chociaż był raczej spontaniczną duszyczką, chłopakiem, który najlepiej czułby się, biegając nago po łące z owieczkami, nadal uważałem, że miał w sobie tą poważniejszą stronę, którą włączał, bardzo rzadko, ale przynajmniej w ogóle jej używał w porównaniu do takiego Nialla, który pewnie teraz siedzi w jakimś miejscu, kłamiąc jakiejś dziewczynie prosto w oczy, żeby tylko się jej przypodobać i oczarować ją swoją wspaniałością.

Spojrzałem na ekran telefonu, gdzie ponownie wpatrywałem się w dokładny adres szatyna, ponieważ naprawdę nie pamiętałem, która to kamienica, a o mieszkaniu już nie wspomnę. Tak więc pomocny Louis wysłał mi dokładny adres, co naprawdę było pomocne.

Jednak moje poszukiwania odpowiedniego budynku spełzły na niczym, kiedy zobaczyłem jakąś kawiarenkę, która nawet nie wyglądała zbyt zachęcająco, ale i tak poszedłem i zamówiłem sobie kawę. Czarną, bez cukru, musiała postawić mnie na nogi, nie mogłem się tak wlec ani chwili dłużej. To było męczarnią dla mojej świadomości, że jestem wykończony i dziwnym trafem moje nogi zaczynały się robić od tych myśli cięższe, zupełnie jakby ktoś do nich przywiązał ogromne cegły.

Zanim dotarłem na właściwe miejsce, połowa napoju została przeze mnie pochłonięta i czekała mnie wycieczka na szóste piętro po klatce schodowej. Niby miałem dobrą kondycję, ale nadal tak wiele schodów spotykało się z dziwnym poczuciem bezwładności w kończynach. Szybko jednak pozbyłem się tego uczucia, ponieważ przestałem o nim myśleć. Z jednego prostego powodu.

Wprost we mnie wmaszerowała jakaś brunetka z telefonem przyciśniętym do ucha i tatuażem z prawej strony swojej szyi. Spojrzała na mnie niemiło i fuknęła tylko chamskie "jak leziesz baranie" i poszła dalej, ale jej głos nadal roznosił się po całym budynku.

-Nie mam pojęcia, gdzie jesteś! Przestań się zachowywać jak jakiś pieprzony przedszkolak, nie jesteśmy teraz w szkole, żeby odstawiać takie szopki. Twoi kumple nie wiedzą nawet, gdzie się szlajasz, więc jak sobie wyobrażasz, co ja mogę kurwa mać myśleć?! -dziewczyna krzyczała swoim ostrym jak brzytwa głosem, a ja stałem zdezorientowany i patrzyłem w przestrzeń, gdzie zniknęła kobieta, która minęła mnie chwilę wcześniej. -Jebać cię, idioto, teraz poważnie się wkurwiłam, nie wiem, jak ty sobie to wyobrażasz, jesteś chujowym człowiekiem, który nie nadaje się do niczego, cholerny idiota! Ciebie to bawi?!

-A ty coś taki zamroczony jakby koło ciebie Kim Kardashian przeszła? -z amoku wyrwał mnie głos Louisa. Odwróciłem głowę i dopiero wtedy zobaczyłem, że stoi w progu mieszkania i opiera się o framugę drzwi.

-Louis, cześć. Jestem trochę zdezorientowany. Nie wiedziałem, że kobiety umieją wypowiedzieć tyle przekleństw w jednym zdaniu -odpowiedziałem poważnie, a po tym usłyszałem jeszcze jakieś słowo, które zostało urwane w połowie trzaśnięciem drzwi wyjściowych.

-Koleś, nie wyobrażasz sobie, ile dziewczyny potrafią przeklinać, kiedy zdenerwują się na swojego chłopaka. Poza tym to była Beth, moja znajoma. Ma dość wybuchowy charakter. Nie potrafi się dogadać ze swoim chłopakiem -zaśmiał się dźwięcznie. -No nic, wchodź do środka, bo jeszcze przestraszysz się innych moich przyjaciół. Dobieram ich w dość specyficzny sposób. Każdy jest inny, wiesz, żebym się nigdy nie nudził.

-Cóż, czuję się zaszczycony będąc w gronie dziwaków! -zaśmiałem się i wszedłem do środka, omijając niebieskookiego w drzwiach. -Poważnie, czemu nie macie tutaj windy? Nawet ja zmęczyłem się wchodzeniem tutaj.

-No nie przesadzaj! -zawołał donośnie Tomlinson, a ja pomyślałem tylko o tym, jak bardzo mu zazdroszczę, że może wydzierać się do woli, a jego sąsiedzi nie wniosą na niego żadnej skargi, bo są z nim w przyjacielskich stosunkach. -Ja jakoś wchodzę i żyję. Poza tym mi się tam przydaje, bo siłownia i Louis w jednym zdaniu się wzajemnie wykluczają. Nic nie poradzę, że siłownia jest tak daleko, że nawet nie chce mi się do niej dojechać?

-Czasami mam ochotę przestać ćwiczyć i zjeść wszystkie hamburgery z najbliższego McDonalda! To najgorsza rzecz na świecie, bo wtedy Minx podsuwa mi jakieś brokuły czy inne zielone trawsko, które jedzą zwykle krowy, ale co tam, przecież zdrowie jest najważniejsze -przewróciliśmy oboje oczami i zaśmialiśmy się wspólnie.

-I właśnie dlatego jestem szczęśliwie zakochany w chłopaku! -odpowiedział ze spokojem, a ja pokiwałem głową bez przekonania do jego słów.

-Nie chcę być niemiły, ale znasz go niecały dzień -zauważyłem, a ten spojrzał na mnie rozczarowany.

-No coś ty. Nie bądź taki do przodu, bo ci nogi w tyle zostaną -odgryzł się zwyczajowo Louis. -Jesteś takim realistą! Potrzebowałem kogoś takiego w swoim życiu. Mam optymistę, pesymistę do kwadratu i teraz ciebie.

-Niall jest optymistą? -zapytałem rozbawiony, ponieważ Irlandczyka łatwo było zidentyfikować w tym tłumie należącym do przyjaciół Louisa.

-Horan ma swoją oddzielną grupę o nazwie niezidentyfikowane przypadki ludzkich dziwności -stwierdził poważnie Tomlinson, a ja zgodziłem się z nim momentalnie i wywołało to u mnie jeszcze większy uśmiech. -No wiesz, on ma swoją własną mentalność, której nikt nie pojmuje, dlatego też musi być we własnej, wyjątkowej grupie.

-O nie, dlaczego wszyscy go faworyzują? Przecież ten uśmiech wcale nie jest czymś, czym mogą zachwycać się starsze babcie, prawda? Chyba że jednak Niall naprawdę jest magnesem na wszystkich wokół -zaśmiałem się, a Louis posłał mi dziwne, figlarne spojrzenie.

-A co, ciebie też do niego ciągnie?! No wiesz co Liam. Zawiodłem się. Czy to już czas, żeby powiedzieć o tym Minx? Ona jest taka biedna, nie wie, co się dzieje za jej plecami -wyszczerzył się Louis, więc wzruszyłem tylko ramionami, ponieważ to wszystko były zwyczajne żarty. Nie przejąłem się zbytnio tymi słowami i po prostu nie odpowiedziałem. -Dobra, wszystkie wycieki, które udało mi się zdobyć, przemycić, wykraść i temu podobne. Jest tego dość wiele.

Ruszył przez swoje mieszkanie wprost do kuchni, a ja za nim. Dziwne miejsce na trzymanie jakichkolwiek papierów, ale nie miałem zamiaru oceniać, a przynajmniej nie na głos. Chciałem żyć w naprawdę przyjacielskich stosunkach z Tomlinsonem, a byliśmy naprawdę na prostej drodze do silnej więzi. Zdążyłem go naprawdę polubić, a nasze rozmowy też były wypełnione różnymi głupimi tematami, które interesowały tylko nas dwoje.

-Dzięki koleś, bez ciebie prawdopodobnie bym nie zdał w tym roku -powiedziałem, patrząc na chłopaka, który podaje mi dwie teczki wypełnione po brzegi papierami i innymi karteczkami, które były zapisane od góry do dołu.

-Nie ma za co, przecież gdybym znał cię wcześniej, już dawno miałbyś to wszystko, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale. Dobra -spojrzał nagle na swój telefon, zapewne by sprawdzić godzinę, ponieważ zaraz go zablokował i schował do kieszeni swoich spodni. -Trzeba się zbierać Payno, bo Niall będzie krzyczał. Nienawidzi spóźnialskich.

-Zbierać na co? -zapytałem zdezorientowany, a ten tylko uniósł brwi w rozbawieniu, jakby usłyszał naprawdę niezły kawał. -Nie no, poważnie. Gdzie się niby wybieramy?

-No do pubu, ponieważ się tak umówiliśmy, czy nie? -zdziwił się Louis i na ułamek sekundy jego uśmiech zniknął, ale zaraz znowu rozświetlał pomieszczenie. -Nawet jeśli nie to Minx i Niall już czekają. Na twoim miejscu naprawdę bym się pospieszył, kto wie, co temu farbowanemu idiocie wpadnie do głowy, kiedy zorientuje się, że nie przyszedłeś.

W zasadzie to momentalnie zadecydowało o tym, że momentalnie zgodziłem się, żeby iść kolejny raz do tego przeklętego miejsca, w którym spędzaliśmy zdecydowanie zbyt dużo czasu jak na normalnych ludzi, ale może to przez tamten rok, w końcu sam robiłem podobnie, tylko teraz zacząłem przejmować się bardziej niż wcześniej o moje studia. Jednak nadal oni też studiowali, nie rozumiałem w ogóle jak można tak po prostu ciągle pić i się obijać, ale w końcu nie miałem na to wpływu.

-Dobra, skoczę jeszcze do mieszkania, odniosę rzeczy i będę mógł do was dołączyć -odpowiedziałem spokojnie, a chłopak pokiwał głową.

-Pójdę z tobą, nie będę miał co tam teraz robić, Harry ma wpaść -powiedział niezwykle radosny Louis, a ja od razu dopisałem to imię do kędzierzawego chłopaka, z którym poznał się w łazience. -Pisał mi, że nie może się już doczekać, aż mnie zobaczy, czy to nie jest słodkie?

-Bardziej jak obsesja z twojej strony, ponieważ się tym zachwycasz, ale cóż, nie mam raczej nic przeciwko. To taki mały przywilej dla ludzi, którzy stracili głowę dla innych -zaśmiałem się, a Louis przewrócił teatralnie oczami, ale nadal na jego twarzy widniał uśmiech od ucha do ucha.

Droga do mieszkania minęła nam na długim rozważaniu czy ten niezwykły Harry ma piękniejsze oczy, czy może jednak uśmiech. Louis był naprawdę niezdecydowanym człowiekiem w tym przypadku, a ja tylko śmiałem się jak głupek z tego wszystkiego. Jednak nie było mi do śmiechu, kiedy Louis wszedł za mną do sypialni i położył się na łóżku, opowiadając o innych zaletach swojego ukochanego.

-To nie tak, że nie widziałem nigdy nagiego faceta, przestań się tak jeżyć -zbył mnie tylko, kiedy chciałem go wyrzucić i w ten oto sposób czułem się dość niezręcznie, ale przebrałem się bez żadnego zbędnego gadania.

Louis w międzyczasie zdążył zajrzeć nawet do mojej szafy, nie znając najwyraźniej słowa prywatność, zupełnie jak Niall. Jak najszybciej się wyzbierałem, żeby nie miał okazji już nic więcej dotknąć swoimi ciekawskimi, małymi rączkami.

Do pubu przeszliśmy naprawdę szybko, a wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku. Niall utrzymywał dość spory dystans między sobą a moją dziewczyną, a moje zmęczenie nie dawało się tak we znaki, ponieważ kawa mnie rozbudziła na dobre.

Jednak dzisiejszego dnia postanowiłem być abstynentem i usiadłem po prostu przy stoliku, kiedy to Louis poszedł po coś do picia z telefonem w ręku, ponieważ nadal pisał ze swoją bratnią duszą.

-Ale się wpakował, nie? -zaśmiał się rozbawiony Niall, widząc, jak Louis szczerzy się niczym idiota do swojej komórki, a Minx posłała blondynowi karcące spojrzenie.

-Nie śmiej się z niego, jest zakochany. Nie potrafił dopuścić do siebie ludzi, a tamten chłopak musi być naprawdę wyjątkowy, skoro się udało i to w ciągu kilku minut. Nie pamiętam, kiedy ostatnio Louis w ogóle się kimś poważniej zainteresował -zauważyła Minx z poważną miną.

-No tak, ale nadal jestem jego kumplem, a kumple śmieją się, kiedy jeden z nich się zakochuje. Nie wiesz, jak to jest, ponieważ jesteś laską -odpowiedział Niall, robiąc dzióbek ze swoich ust, a ja pokręciłem głową z rozbawieniem, ponieważ to wszystko wydawało się naprawdę zabawne.

Nie minęło dużo czasu, kiedy Louis wrócił do stolika i z niezadowoleniem oznajmił, że Harry nie zdąży się wyrobić, ale zaprosił go na śniadanie, żeby mogli spędzić czas razem i lepiej się poznać. Siedzieliśmy jakąś godzinę przy stoliku i dyskutowaliśmy na jakieś kompletnie nieznaczące tematy, kiedy nagle Louis zerwał się na nogi i rzucił na jakieś dwie osoby.

-Nareszcie przyszliście! -zawołał głośno i zaśmiał się. Drobna dziewczyna wyswobodziła się z objęć Tomlinsona.

-Cześć -rzuciła i jej wzrok zatrzymał się na mnie. -My się nie znamy. Jestem Naomi.

-Liam, miło mi po.. -urwałem momentalnie, a moje usta otworzyły się w szoku, ponieważ to, co widziałem przed sobą, musiało być jakimś złudzeniem, nie było opcji, żeby ta osoba stała przede mną.

Chłopak złapał moje spojrzenie i równie mocno się zdziwił. Stał w osłupieniu, a ja nie mogłem się poruszyć przez dłuższą chwilę, ale szybko się otrząsnąłem. A raczej dość szybko jak na niespodziewane spotkanie po czterech latach w ciszy, której nikt nie chciał przerwać.

-Liam. Cóż, przyznam, że oczekiwałem każdego, ale nie ciebie.

-Mógłbym to samo powiedzieć o tobie.

~*~

Jak obiecałam tak jest Naomi i jej bad boiiiiii!! :) Nie, żebym coś sugerowała, ale będzie się działo w następnym rozdziale!! :D

Piszcie co sądzicie i takie tam!

Tak w ogóle mi się nudziło i zrobiłam zwiastun do Remember Me i idk jest słaby, ale moje zdolności tworzenia ograniczają się do.. nawet nie wiem do czego mam to porównać! Bądź co bądź nadal jest słabo, ale no można się przynajmniej ogarnąć o co chodzi w fanficku! :)

Kocham was, komentujcie i zostawiajcie gwiazdki!! xx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro