03
-Liam, nie mogę patrzeć, jak tak siedzisz i marnujesz się na tej kanapie, dobrze o tym wiesz -stwierdziła Minx, a ja oderwałem się od jedzenia jakiegoś mrożonego jedzenia, które postanowiłem skonsumować po tym jak przyszedłem z zajęć, a mojej dziewczyny nie było, więc musiałem jakoś poradzić sobie sam, a że byłem niezwykle leniwy, to musiałem złapać się ostatniej deski ratunku, która czekała na mnie w zamrażalce.
-Spokojnie, tylko odpoczywam -zaśmiałem się do niej i puściłem jej oczko, na co pokręciła głową zrezygnowana, zapewne nie chciała w ogóle przystać na to, żebym mógł spokojnie posiedzieć. -Minx, przecież nic się nie stanie, jeśli posiedzę sobie przez jakiś czas, prawda?
-Jesteś taki spięty ostatnim czasem i do tego nie podoba mi się, że jesz to niezdrowe jedzenie, które wygląda naprawdę ohydnie -zarzuciła mi i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, na co westchnąłem przeciągle.
-Po pierwsze nie martw się, że przytyję od jednej mrożonki, bo chodzę na siłownie, a po drugie to ohydne coś jest dla mnie pyszne, więc proszę cię, przestań się wtrącać, co jem -powiedziałem naburmuszony do granic możliwości, ponieważ jestem dorosłym mężczyzną, umiem o siebie zadbać, ale ona i tak musiała wtrącić coś ze swojej strony.
-Nie masz chyba zamiaru kłócić się o cholerną mrożonkę, prawda? -spojrzała na mnie z powątpiewaniem, a ja wzruszyłem ramionami i przeniosłem swój wzrok na telewizor, w którym aktualnie leciał jakiś program o iluzji, który był w zasadzie dość ciekawy. -Przestań zachowywać się jak rozkapryszony dzieciak, Liam. Ja po prostu się martwię o ciebie, nie umiesz tego dostrzec?
-Jedyne co tutaj robisz to ciągłe wygłaszanie swoich pretensji Minx, nie zauważasz tego, że jestem dorosłym mężczyzną, nie potrzebuje opiekunki na każdym kroku. Chyba ustaliliśmy, to kiedy zdecydowaliśmy się na mieszkanie razem -posłałem jej zdenerwowane spojrzenie, a ta odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na sufit, zupełnie jakby chciała znaleźć tam jakieś odpowiedzi. Po chwili wzięła głęboki oddech i znowu popatrzyła na mnie.
-Dobrze, nie kłóćmy się. Nienawidzę, kiedy się sprzeczamy, bo to nie jest dobre dla naszego związku -zaczęła mówić, a ja uniosłem brew zdezorientowany. -Chodzi mi o to, że powinniśmy teraz zmienić temat. Co powiesz na to, żebyśmy obejrzeli jakiś film?
-Nie mam ochoty jechać do kina, ale możemy skoczyć do wypożyczalni po coś fajnego -odpowiedziałem szybko, a ta tylko pokiwała głową, przytakując na mój pomysł.
-Dobrze, zmienię tylko koszulkę i możemy iść coś wybrać -odpowiedziała dziewczyna spokojnym głosem, a ja posłałem jej szeroki uśmiech.
Minx wyszła z salonu i skierowała się załatwić to, co mówiła, a ja zająłem się jedzeniem, ale szybko tylko westchnąłem i wstałem. Odniosłem talerz do kuchni i wyrzuciłem resztki, ponieważ taki już byłem, że po takich krótkich sprzeczkach włączała się we mnie ta bezkonfliktowa strona i robiłem to, czego oczekiwała ode mnie Minx. Wiedziałem, że zachowuje się jak jakiś pantoflarz, ale byłem w taki sposób zaprogramowany i nie potrafiłem zrobić inaczej.
Umyłem szybko talerz i wróciłem do salonu, żeby wyłączyć telewizor, ale w tej samej chwili na stoliku zaczął wibrować mój telefon, wydając z siebie charakterystyczną melodyjkę.
Zmarszczyłem brwi, widząc imię przyjaciela na ekranie, ale szybko odebrałem i przyłożyłem urządzenie do ucha, żeby dowiedzieć się, co się stało.
-Niall? -rzuciłem krótko, a w tle usłyszałem jakiś śmiech rozbawienia, co lekko mnie zdezorientowało.
-Payno, kolego. Cześć. Mam takie pytanko krótkie do ciebie -powiedział, przeciągając kilka literek, jakby był co najmniej upity i chwiał się na własnych nogach podczas naszej rozmowy.
-Jesteś pijany Niall? Co się dzieje? -zapytałem szybko, bojąc się, że kumpel mógł wpleść się w jakieś dziwne sytuację i powiedzmy, siedział w areszcie czy coś takiego. Tylko wtedy to nie miałoby sensu, ponieważ nie dzwoniłby ze swojego telefonu.
-Nie jestem! Poza tym to ja miałem zadawać pytania, kolego. Dobra. Więc prosto z mostu. Pamiętasz jak dostać się z twojego mieszkania do Louisa? -zapytał wesołym głosem, a ja zacząłem przetwarzać w głowie wszystkie informacje, jakie miałem o Tomlinsonie.
-Nie bardzo -odpowiedziałem zgodnie z prawdą, a przyjaciel tylko zaśmiał się. -A o co chodzi?
-To nic kumplu! Minx na pewno dobrze wie jak dojść do jego mieszkania -stwierdził blondyn, a w tym czasie moja dziewczyna weszła z uśmiechem do salonu.
-Kotku, wiesz jak dostać się do mieszkania Tomlinsona? -zapytałem szybko, a ona momentalnie potwierdziła skinieniem głowy.
-No i co? To przyjdziecie, nie? -zapytał Horan, a ja ponownie zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co chodzi.
-Nie rozumiem, niby po co mielibyśmy iść do niego? -odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-No po prostu, do mnie i do innych. Jest tutaj kilka osób, a Lou was zaprosił, więc wam przekazuję. Chcemy zrobić wielkie powitanie w nowym domu dla tej dwójki zakochanych gangsterów -stwierdził spokojnie Niall, a ja westchnąłem.
-Chodzi ci o Naomi i jej chłopaka? -zapytałem dla pewności, a chłopak wydał z siebie jakiś dziwny dźwięk, który chyba miał być potwierdzeniem, ale nie dałbym sobie ręki uciąć.
-Koleś, macie przyjść, ponieważ w innym wypadku nie będę się do was odzywał przez kolejny miesiąc, rozumiesz? Będziecie wiedli cholernie nudne życie! -zawołał głośno Irlandczyk, a ja parsknąłem śmiechem, ponieważ jego słowa były naprawdę niepoważne.
-Co najwyżej byśmy od ciebie odpoczęli, ale dobrze, przyjdziemy. Tylko to ostatni raz, kiedy się zgadzam na takie coś! Powinieneś nas uprzedzić wcześniej -zacząłem zrzędzić, ale Niall najwidoczniej nie miał siły tego słuchać, ponieważ szybko się rozłączył, nawet nie zaszczycając mnie żadnym pożegnaniem.
-Zgaduję, że idziemy do Louisa -powiedziałem, spoglądając na swoją dziewczynę, a ta od razu się rozchmurzyła jeszcze bardziej.
Minx była osobą żywiołową i dość nietypową. Nienawidziła siedzieć w domu, przez co często mieliśmy różnego rodzaju sprzeczki. Zawsze byliśmy po dwóch różnych stronach i rzadko kiedy dochodziliśmy do jakiegoś kompromisu. Zwykle to ja zgadzałem się na jej propozycję i tak się to kończyło, że jeździliśmy w jakieś zupełnie dziwne miejsca i do dziwnych osób, ale chyba to dzięki temu poznałem większość swoich znajomych, których naprawdę lubiłem i z wzajemnością, tak sądzę. Poza tym nie mogłem narzekać, ponieważ dużo podróżowaliśmy, kiedy tylko mieliśmy jakiś czas wolny i nie mówię tutaj o wycieczkach do naszych rodzin. Jeździliśmy po całych Stanach w poszukiwaniu idealnego miejsca do przyszłego zamieszkania razem, ale nadal zgodnie twierdziliśmy, że nic nie było w stanie pobić Nowego Jorku, który samą aurą potrafił wabić człowieka do siebie. Byliśmy zakochani w tym miejscu i kompletnie nie przeszkadzały nam ogromne korki czy inne niedogodności. Wiele ludzi dookoła było bardziej błogosławieństwem na samotność, poza tym to właśnie tutaj się poznaliśmy. To miasto łączyło w sobie wszystkie idealne cechy, których szukaliśmy. Chociaż zapewne w przyszłości wylądujemy w jakimś cichym domku na odludziu, tak teraz obecna sytuacja nam odpowiadała. W wielkim tłoku, głośnym miejscu, w mieście, które nigdy nie śpi, jest oblegane przez ludzi, turystów. To było po prostu coś, czego nie chciałbym zmieniać.
Jeszcze przed wyjściem postanowiliśmy się oboje przebrać w coś, w czym można było się pokazać ludziom i momentalnie poszliśmy na piechotę te kilka przecznic. Może wydawało się z jednej strony, że podróż trwała trochę długo, ale raczej nie zwracaliśmy na to większej uwagi.
Już chwilę później staliśmy pod drzwiami mieszkania Louisa, który powitał nas z ogromnym uśmiechem. Wpuścił nas do środka i przywitaliśmy się ze wszystkimi, poznaliśmy jakieś trzy osoby, których imion od razu zapomniałem, ale było nadal miło. Posiedzieliśmy chwilę aż w końcu Tomlinson postanowił, że trzeba dokonać szturmu na mieszkanie obok, ponieważ naprawdę nie może się doczekać, aż spotka się z tymi zdezorientowanymi minami swoich sąsiadów.
Niall wieszał się na Minx i opowiadał jej historię, którą chwilę wcześniej wymyślił i próbował ją pocałować, więc musiałem zainterweniować i zabrać pijanego chłopaka z dala od mojej dziewczyny.
Louis zapukał trzy razy w drewniane drzwi. Było to niezwykle głośne, ale nikt nie odpowiedział, więc spróbował jeszcze raz i kolejnych dziesięć. Nikogo zapewne nie było nawet w mieszkaniu, a oni nie wiedzieli, że zastaną pustkę.
-Cholera! Gdzież to ich wywiało? -zdenerwował się Louis, kiedy wróciliśmy wszyscy do jego małego salonu, żeby posiedzieć we własnym towarzystwie.
-Pewnie na jakieś nielegalne wyścigi czy coś! -wydukał Niall, opadając na podłogę, która wydawała mu się teraz niezwykle wygodna, ponieważ tuż po chwili zasnął jak małe dziecko. Pokręciłem głową z dezaprobatą, a Louis zaśmiał się głośno, szturchając blondyna swoją nogą, jednak na nic się to nie zdało.
-Co my z nim mamy -westchnął szatyn, poprawiając swoją grzywkę. -Nie dość, że pijak to jeszcze myśli, że moi sąsiedzi należą do jakichś gangów.
I tak minął nam miło wieczór z Niallem śpiącym na podłodze, spokojnymi rozmowami na nieistotne tematy i siedzeniu z cichą muzyką grającą w tle, a ja pomyślałem tylko, że może nie powinienem tak bardzo opierać się tym wszystkim wyjściom, ponieważ są naprawdę fajne.
~*~
Mamy oto kolejny rozdział. Niestety nie udało się spotkać gangstera! Może niedługo!
Piszcie jak się podoba i jak myślicie co się potoczy dalej!! xx
Kocham was x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro