#4 Maryś ,Maryś bo muszę ci coś warznego powiedzieć
Siedzimy z Weroniką, na zastępstwie, bo nie było pani od biologi i nasz nauczyciel postanowił nam zrobić fizykę. Ja nawet nie wspominam o tym że wszystkie zadania zrobiłam sama i Wera wszystko odemnie zrzynała, ale skończyłyśmy i położyłam się na zeszycie. Po chwili Weronika zaczyna mnie szturchać. Patrze nanią a ona jak zwykle się cieszy. Zastanawiam się chwilę o co jej chodzi, poczym kładę się z powrotem. Po chwili Wera znowu mnie szturcha. Ja już taka zła podnoszę się
- co ty robisz? - pytam. A ona zaczyna się śmiać. Zrezygnowana kładę się z powrotem a ta dalej mnie szturcha. Postanowiłam nie zwracać uwagi w końcu jej się znudzi
- Maryś.... Maryś... - muwi chamując śmiech - bo ci muszę coś warznego powiedzieć- i w tedy wybuchła śmiechem. Patrzę na nią z politowaniem i mówię
- śmiej się śmiej, to wszystko na Wattpad pójdzie - piczym wruciłam do leżenia na zeszycie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro