Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Złoczyńca w USJ

Po tym okropnym weekendzie spędzonym z tymi przegrywami ledwie miałam okazję potrenować.

Nie jestem teraz zła, bo dzisiaj jest ten dzień. Szkolenie w USJ. Pamiętam jak mój ojciec wspominał o pro-bohaterze Trzynastce, co oznacza, że będzie prowadzić zajęcia.

Oczywiście to będzie dla mnie bułka z masłem, studiowałam prawa bohatera i trenowałam przez lata. Najprawdopodobniej będziemy wykonywać proste czynności, to będzie łatwe.

Nie zwracałam uwagi na instrukcje ojca dotyczące zwracania uwagi. Po prostu skinęłam głową i od czasu do czasu pokazywałam mu kciuki w górę, żeby wyglądało na to, że go słucham.

Wręczył mi walizkę z moim kostiumem bohatera. Podjęliśmy decyzję, żeby je założyć na czas wyjazdu, ale to mi nie sprawia problemu więc założyłam go zamiast stroju gimnastycznego.

Pospieszyłam się i przebrałam się w szatni dziewczyn. Nikogo tam jeszcze nie było. Może jestem po prostu wcześniej. Lepiej też nie opuźniać tego cholernego autobusu.

Wyszłam na zewnątrz, żeby wsiąść do autobusu, w autobusie była już przyzwoita ilość ludzi. Myślę, że będę musiała tylko poczekać.

Niestety w autobusie było dokładnie dwadzieścia jeden miejsc siedzących, więc nie mogłam siedzieć sama. Świetnie. Dziewczyna z winoroślami usiadła obok mnie, nie jest taka zła, nie jest tak głośna jak większość z nich.

Po odczekaniu kilku minut wszyscy wsiedli do autobusu i zanim się zorientowałam ruszyliśmy.

Nie mogę się zdrzemnąć bo w autobusie jest za głośno. Czy nie mogą się po prostu zamknąć na chwilę? Ludzie za mną, czyli Duża opaska i Metalowy kretyn wciąż krzyczeli, jak fajnie będzie.

Nie mogę tego znieść. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ciągle powtarzają - Czy już dojechalismy? - Po prostu nie mogłam już dłużej być cicho.

- Zamknijcie się!

Nie sądziłam, że usłyszy to cały autobus, ale tak się stało. Wszyscy to usłyszeli. Ucieszyłam ich wszystkich. Dobrze, równie dobrze mogłabym mówić o tym wszystkim całej klasie.

- To nie będzie "zabawa". To będzie pouczające. Jeśli myślisz o byciu bohaterem i ratowaniu życia, ryzykując własne to będzie dobra zabawa?

Przez chwilę była cisza, po czym Kendo musiała do mnie krzyknąć. Oczywiście.

- Spokojnie, [Twoje imię]. Myślę, że to będzie zabawne doświadczenie i na pewno będzie pouczające.

Ona zawsze powstrzymuje mnie przed wypowiedzeniem okropnych słów do tych nieudaczników. Nic dziwnego, nie bez powodu jest przewodnicząca klasy. To dla mnie całkiem bezcelowe.

- Ha! Teraz się zamknęła, ha!

To za nazbyt znajomy głos. Równie okropny. Nie chce mi się teraz kłócić z tatą. Wścieknie się.

I tak Kendo z pewnością skręciła mu teraz kark. Nie ma żadnego wysiłku, żeby z nim walczyć. Nie ma już żadnych prób.

Po wielu minutach podekscytowanych nieprzyjemnych głosów w końcu dojechaliśmy. Kierowcy zajęło to sporo czasu. Gdyby to zależało ode mnie, zwolniłabym go.

Wszyscy wysiedliśmy z autobusu i ustawiliśmy się na zewnątrz, by Trzynastka z nami się przywitała. Jednak nigdy nie znałam jej płci. Nie chce być jedyną osobą, która się tym przejmuje, więc będzie po prostu "Trzynastką".

Trzynastką poinformowała nas, co będziemy robić i co potrzeba, aby zostać bohaterem. Wprowadzono nas i zaprowadzono do Strefy Ruin.

Trzynastką wytłumaczył nam, że trzech z nas będzie rannych na dnie klifu, a trzech z nas ich uratuje.

Trzynastką wybrał mnie, głośnego Tytana i amerykańskiego konia na rannych i ofiar. Już mi się to nie podoba.

Muszę udawać słabą i bezradną.

Jak bym kiedykolwiek była.

Musiałam udawać, że mam złamaną nogę. Nie miałam pojęcia co robi Tytan, ale wyglądał, jakby spał i chrapał. Amerykanka głośno krzyczała mi do ucha o pomoc.

Ludzimi którzy nas "ratowali" byli Kendo, przegryw blondynka i dziewczyna Winorośl.

Urzyli włosów dziewczyny Winorośli, aby zejść, w zasadzie jak na sznurku. Zajęło im to sporo czasu. Są powolni.

- Moja noga jest cholernie złamaną, ta suka krzyczy jakby miała zaraz umrzeć, a ten kretyn chrapie! Pośpieszcie się? - Krzyczałam do nich.

Kendo i przegryw naśladowca w końcu dotarli na sam dół i podnieśli Tytana. Kendo owinęła go we włosy winoroślowej dziewczyny i pociągnęła go na górę. To samo z Amerykanką.

- Czy coś się pani stało? Czy jest pani ranna? Gdzie boli? - Zapytała mnie Kendo.

Czy ona prubuje mnie wkurzyć? Co do kurwy za odgrywanie ról?

- Kendo, jedyną rzeczą, którą uszkodziła tę kobietę, to jej osobowość.

Udusze go.

Uderzyła go i przygotowała dla mnie winorośl. Potem przegryw przykucneła przy mnie.

- Nie martw się, kochana. Dowieziemy cię na farmę to twoich prawowitych właścicieli. Nie mogę sobie wyobrazić, jak czują się bez swojego osła.

Usiadłam i złapałam go za szyję.

- Moja noga jest bardzo złamaną, ale przynajmniej mogę przejść na tryb "Super Saiyanina" i zrobić to.

Jeśli chcą odgrywać role jak przegrywi, to ja też mogę. Trzymałam jego szyję i potrzasałam go w przud i w tył. Kendo prubowała mnie od niego oderwać. Wtedy usłyszałam głos mojego ojca.

- [Twoje imię].

Szybko go puściłam i się ucieszyłam. Jestem sobą rozczarowana. Jak mogłam pozwolić, żeby moje uczucia wzięły nademną przewagę, do cholery?

Westchnęłam gdy Kendo uniosła mnie w powietrze i owinęła w włosy dziewczyny od winorośli.

Ludzie, to mi się nie podoba. Denerwuje mnie, to jak każdemu zajmuje to tyle czasu, aby wykonać proste zadanie. Jak trudne to może być?

.

.

.

Ukończyliśmy małe szkolenie ratownicze i przeszliśmy do kolejnego zadania. Wszyscy znowu ustawiliśmy się w rzędzie, aby posłuchać Trzynastki.

- Skoro to zostało zrobione, przejdziemy do kolejnego zadania. Niektórzy z was ukryją się po całym USJ, podczas gdy czterech z was będzie musiało ich znaleźć i uratować. Ośmiu z was musi być cicho, podczas gdy pozostała ósemka może krzyczeć tak głośno, jak im się podoba.

Więc to jak w granie w chowanego. To będzie proste.

- Czwórka uczniów którzy będą szukać to Tsuburaba, Awasw, Kapibara i Kan. Reszta może się schować, pośpieszcie się.

Czekając, Trzynastką zaleciła, abyśmy opracowali strategie, w jaki sposób będziemy ich szukać.

Wiatrowa dmuchawa otworzył swoją buzię. Teraz wiem, że ten plan będzie głupi.

- Myślę, ze powinniśmy podzielić się na dwie części, ponieważ najprawdopodobniej będziemy potrzebować wzajemnej pomocy. Dlatego mianuje się do współpracy z [Twoje imię]. - Mówi z zadowoloną miną.

Cholera, nie chce mieć z nim nic do czynienia.

Potem wyskoczył duża bandana.

- Nie ma mowy! To ja powinienem iść z [Twoje imię]! - krzykną na przegrywa od wiatru.

Naprawdę się kłócą? Z powodu czegoś tak głupiego. Nie chce iść z rządnych z tym głupków, ale ponieważ mój ojciec patrzy, nie mogę tego tak poprostu powiedzieć.

- Po prostu pójdę z Twist-a-limb. Więc zamknijcie się, zanim wykrecę wam karki. - Zadrwiłam.

Zbladło i pokiwali głowami z podniesionymi kciukami.

Ruszyliśmy w stronę zniszczonego budynku który był kilka metrów od nas. Z pewnością niektórzy tam się ukryli.

- Będę niszczyć budynek powoli, kawałek po kawałku, podczas gdy ty będziesz ich wyciągać. - Poinstruował.

Nie nawidze wykonywania rozkazów.

- Cokolwiek. Po prostu się zamknij.

Wyciągnęłam tego cholernego gościa z dymkiem. Jak, do diabła, on cokolwiek widzi? Nadal nie mogę tego pojąć.

.

.

.

Spokojnie odrzucalismy gruz i znaleźliśmy trzy osoby, teraz szukamy czwartej.

Nagle nastąpił gigantyczny huk.

- Przysięgam, jeśli tamci głupki to spowodowali, to...

- [TWOJE IMIĘ], KAIBARA! WYJDŹCIE STĄD! TERAZ!

Oboje zwróciliśmy nasze głowy w kierunku stalowego przegrywa. Nie znaleźliśmy go jeszcze, dlaczego on do nas biegnie?

Zatrzymał się, gdy był obok nas.

- ZŁOCZYŃCA!

Co do cholery?

Tu nie może być złoczyńcy to nie możliwe. Nikt nie powinien wiedzieć o naszej obecności tutaj.

Poszliśmy we trójkę poszukać pojego taty i Trzynastki. Z pewnością musieli zobaczyć złoczyńcę.

Niektórzy uczniowie już im mówili, że jest tu złoczyńca.

Mój ojciec miał czerwony płyn na całej twarzy. Łotr go uderzył!

- Ewakulujcie się teraz! - wrzasnął Trzynastką, stojący obok wyjścia.

Wszyscy zaczęliśmy biec w tamtą stronę, aż Kendo krzyknęła.

- Ludzie! Łotr ma Monomę!

Wszyscy się zatrzymali.

- Trzynaście, Kan Sensei, mają Monomę, proszę coś zrobić! - Wrzasnęła jaszczurka.

- Jestem zbyt kontuzjowany, by się ruszyć, podobnie jak Trzynastką, musimy poczekać na sparcie. - Powiedział mój ojciec.

Łotr jest ogromny, nie ma mowy, żeby nie próbował nas skrzywdzić. Jeśli nie zrobimy czegoś od razu, kto wie, co się wydarzy.

Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam biec do złoczyńcy. Stał cały czas na woim miejscu.

- [TWOJE IMIĘ], CO TY ROBISZ?! - Wszyscy na mnie krzyczeli.

Na co to wygląda? Łatwo to zobaczyć.

Odwróciłam się do nich, nie zatrzymując się, ale zwiększając prędkość.

- PLANUJE, SKOPAC MU DUPĘ!

Podbiegłam do złoczyńcy i zamechnelam się na jego ramię. Szybko uchylił się przed moim atakiem i jednym jego kopnięciem odlecialam na ziemię.

Jaki jest jego dar?! Jak on jest tak cholernie potężny? Potrzebuje odrobiny jego krwi, a będzie skończony.

- Posiadanie zakładnika, nie mówiąc już, że jest uczniem, jest kiepskim posunięciem, to tylko udowadnia, że jesteś słabym, głupim draniem!

Zaśmiał się.

- Sama też jesteś tylko studentem, nie sądzę żebyś była w stanie zostać bohaterem.

Zacisnęłam pięść. Mocno go trzyma i jest dla mnie zbyt szybki, nie dam rady mu go zabrać.

- Zjedz moje pięści! - Krzyknęłam, znowu na niego biegnąc.

Udało mi się uniknąć jeden z jego ataków, ale drugi mnie trafi i odesłał z powrotem.

Nienawidzę tego. A jeśli już go skrzywdził? Czy jest już przytomny? Jego głowa mogła zostać rozbita. Jego kark mógł zostać skręcony. Albo nogi, albo ręce. Zacisnęłam pięści. Nie mogę o tym myśleć.

- Upewnię się, że skończysz ze złamanym kręgosłupem! - Krzyknęłam i znowu się na niego rzuciłam.

Znowu zostałam powalona na bok.

- Mówienie takich gróźb jest głupie. Jak więc możesz odnieść sukces, brudny bohaterze?

Wytarlam dolna wargę i dyszalam. Kręci mi się w głowie.

- Głupio, że myślałeś, że jest sama w klasie.

Teraz cała klasa go otoczyła.

- Wszyscy! Teraz! - Wrzasnęła Kendo.

Winoroślowa dziewczyna go związała, a ta od grzybów zaczęła w niego strzelać zarodnikami. Wszyscy urzywali na nim swoich darów, a jeśli nie, to ciągnęli za winorośle, aby wzmocnić uścisk.

Zaczęłam biec z maksymalną prędkością i przeskoczyła winorośle, by złapać Monomę. Złapałam go za ramiona i odskoczyłam od złoczyńcy.

Oboje boleśnie upadliśmy na brudną, kamienistą ziemię. Zakaszlałam letko i szybko wstałam, by ruszyć w stronę Monomy. Lerzał twarzą na ziemi.

- Monoma, wszystko w porządku? Czy czujesz gdzieś ból? Mów. Proszę. - Przykucnela przy jego ciele, letko nim potrząsając.

Proszę, nie bądź ranny.

Coś we mnie pękło. Nie mogłam przestać szybko oddychać. Trzęsłam się.

Poruszył się letko. On żyje. Ulga rozprzestrzeniła się po całym moim ciele. Dzięki Bogu.

Coś jednak zauważyłam. Jego ręka zakrywała usta i nie przestawał się ruszać.

On...

...Śmiał się.

Na początku byłam zdezorientowana, ale potem zdałam sobie sprawę, że klasa przestała panikować. Odwróciłam się, aby zobaczyć ujawnionego złoczyńcę.

To był All Might.

Żartujesz sobie teraz że mnie?

- HAHAHAHA! POWINNAŚ BYŁA SIĘ POSŁUCHAĆ [TWOJE IMIĘ]! 'OCH, MONOMA, PROSZĘ BĄDŹ ŻYWY, BO NIE MOGĘ BEZ CIEBIE ŻYĆ! HAHAHAHA! - Nie mógł przestać się śmiać.

Moje oko drgnelo. Kiedy klasa była zajęta All Might, złapałam tego blondyna za szyję, mocno ściskając i potrząsając nim w przud i w tył, tak jak wcześniej.

To była głupią gra.

______________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro