Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Królowa i Goblin [NEITO MONOMA - URODZINOWY SPECJAŁ]

Dziś jest niezwykle ważny dzień. Cóż, nie dla mnie. Bardziej dla Neito Monomy. Dzisiaj są jego urodzony. Jestem prawie pewna, że wiedziała o tym cała szkoła, bo krzyczał z całych sił do klasy 1A.

Najwyraźniej zastał za to po lekcjach. Hah, co za przegryw. Nie mogę pomóc, ale czuję się trochę źle. Będzie sam w klasie. Teraz, kiedy o tym myślę, jest to naprawdę smutne.

To tylko trzy godziny po lekcjach, a ja opiekuję się Eri. Prawdopodobnie mogłabym pójść z nią do szkoły. Aizawa zostawił mnie dzisiaj z Eri, ponieważ trenuje fioletowego wacika.

Z jakiegoś powodu uznał mnie za odpowiedzialną. Jestem, ale z dzieckiem? Nie przeszkadza mi to. Naprawdę bardzo lubię Eri. Wydaje się, że ona też naprawdę mnie lubi.

W każdym razie powinnam sprawdzić co u tego kreatyna. Jakby nie nauczył się z poprzedniego razu? Idiota, miał być w moim domu razem z fioletowym wacikiem. To musiało teraz zostać anulowane przez niego.

Chwyciłam dłoń Eri, kiedy obydwie szłyśmy korytarzami.  Musiałam być w akademiku, albo tutaj. Więc wybrałam tutaj. Tylko po to, żeby skarcić tego durnia.

W ładny sposób. Nie chce, żeby Eri uczyła się wulgarnego języka. Zawsze muszę spoliczkować Neito, ilekroć próbuje nauczyć ją złych słów.

- Królowo [Twoje imię], czy zobaczymy chłopca goblina? - Zapytała Eri, lekko szarpiąc moją rękę.

Przytaknełam.

- Goblin ma dziś kłopoty. Są jego urodzony. Powinnaś krzyczeć mu wszystkiego najlepszego, kiedy wejdziemy do sali. - Posłałam jej mały uśmiech.

Nie mogłam być dla niej podła. Nie mogłam być wobec niej zimna. To trudne. Nienawidzę tego, ale kocham to.

Podeszliśmy do drzwi i otworzyłam je. Ojca tam nie było, zostawił mnie pod opieką, gdy powiedziałam mu, że zabieram Eri. Miał coś do zrobienia.

Jego głowa spoczywała na biurku, prawdopodobnie spał. Zamknęłam drzwi i podeszłam do jego biurka.

Tak, on śpi.

- Śmiało, Eri.

Wrzasnęła z całej siły:

- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, GOBLINIE!

Jego głowa poleciała w górę, ale potem z powrotem opadła, gdy go spoliczkowałam.

- To za wpadanie w kłopoty.

- Klasa 1A sama się o to prosiła, głupi śmieciu...

Ponownie uderzyłam go w głowę.

- Język. Eri też tu jest.

Odwrócił się do Eri i posłał jej mały uśmiech. W ręku trzymała małą lalkę. Spojrzała w dół, już się nie uśmiechała.

Mój instynkt zadziałał, podobnie jak Neito. Oboje pobiegliśmy do niej, pytając, czy wszystko w porządku.

- Eri, co się stało?

- Czy to... Czy to moja wina... Że nie możecie iść do swoich domów...? Czy zepsułam urodziny goblinowi...? - kilka łez spłynęło po jej twarzy.

Oboje potrząsneliśmy głowami. Znowu uderzyłam go w głowę. Westchnął.

- Nie Eri...

Szczypnęłam go.

- Nie... Księżniczko Eri, to moja wina, a królowa [Twoje imię]...

Jeszcze raz uderzyłam go w głowę.

- To tylko moja wina. - Przewrócił oczami.

Spojrzała z ulgą. Przeczesałam palcami jej włosy. Ponownie otworzyła usta.

- Królowa [Twoje imię] musi cię pocałować, jeśli zrobisz coś złego! Jej słowa podbiją cały świat!

Opadła mi szczęka. Nie miała tego mówić...

- Eri, tajemnice nie powinny być ujawnione...

- Och~? Pocałujesz mnie, jeśli zrobię coś zlego~? Cóż, zobaczymy jakie złe rzeczy zrobię, kiedy wrucimy...

Kopnęłam go w bok tak mocno, jak to możliwe.

- Eri tutaj jest. Skończ z tym.

Moja twarz płonęła.

- Skończ ze mną... OOF

Kolejne kopnięcie w brzuch. Idiota. Słodki idiota.

- Poza tym wszystkiego najlepszego, Neito.

Pocałowałam go w policzek.

- Kocham cię królowo [Twoje imię].

- Też cię kocham, Goblinie.

- A ja kocham was oboje!

- Urocze. - Oboje mruknęliśmy do siebie.

Resztę czasu spędziliśmy na graniu w szpiega.

- Szpieguję moim małym oczkiem... Przekąskę na wieczór...

Co za głupek. Eri rozgląda się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jedzenia. Pociągnęłam go za ucho.

- Ponieważ nie możemy znaleźć, tego co mówiłeś, to teraz moja kolej.

Wiem, że jest tu Eri, ale nie mogłam się powstrzymać.

- Szpieguję moim małym oczkiem, denerwujące dno.

Eri wpatrywała się w podłogę. Dzięki Bogu, że jest niewinna.

- Sprawiacie, że ta gra jest trudna... Nie mogę znaleźć przekąski na wieczór ani denerwującego dna...

Neito zaczął się załamywać. Tak, nie. Nie pozwolę mu zrujnować jej niewinności.

- Czas iść Eri. Jesteśmy tu od dwóch godzin. - Uśmiechnęłam się do niej.

- Została mi jeszcze godzina...

- Sam to na siebie ściągnąłeś, Neito.

Eri zaczęła iść korytarzem i czekała na rogu.

- Naprawdę zostawisz mnie tutaj samego?

- Eri potrzebuje jedzenia, a ty jesteś denerwujący... Jednak ta twoja przekąska na wieczór będzie później na stole. Do zobaczenia później.

- Bardzo cię kocham.

- Tak, tak. Zostaw to na dzisiejszy wieczór, urodzinowy chłopcze.

Wszystkiego najlepszego, durniu.

______________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro