8. Wanessa
Nagle przez otwarte okno, usłyszałam podjeżdżającą pod zamek karocę. Z ciekawości spojrzałam przez nie. Zobaczyłam, jak pięknej karocy, wychodzi... malutki mężczyzna w koronie i wysoka gruba kobieta cała w biżuterii, a po nich wyłoniła się dziewczyna z blond włosami i niebieskimi oczami. (zdjęcie na górze /od aut./)
/Więc to jest ta Wanessa? Rzeczywiście ładna... / - pomyślałam.
Niebiesko oka dziewczyna ukłoniła się przed Zen'em, wyciągając do niego rękę. Książę pocałował dłoń dziewczyny i razem weszli do zamku, a za nimi jej rodzice. Starałam się nie przejmować całym zajściem i wróciłam do swoich planów na odzyskanie królestwa. Pomyślałam, że poproszę o pomoc królową i opowiem jej co zmierza zrobić.
Dlatego od razu się zerwałam się i pobiegła wprost do matki Zen'a. Kobieta właśnie wchodziła do swojego pokoju.
- Przepraszam, Królowo ! - krzyknęłam podbiegając do niej - Dzień dobry! Chciałabym z królową porozmawiać !
- Witam [T/I]. Proszę wejdź - uśmiechnęła się królowa, wpuszczając mnie do pokoju. Usiadłam na stołku przymałym stoliku, a królowa nalała herbaty do filiżanek - To o czym chciałaś ze mną porozmawiać ?
- Bo... - nie wiedziałam jak zacząć - Postanowiłam, że odzyskam swoje królestwo. Stwierdziłam, że nie mogę całe życie żyć na waszej łasce.
- [T/I], ale "król" Dedor jest naprawdę potężny. Nie dasz sobie... - królowa nie dokończyła bo jej przerwałam. (Dla tych co zapomnieli: "Król" Dedor jest zły, zaatakował rodzinne królestwo [T/I] i zabił jej rodziców /od aut./)
- Wybaczy mi królowa, że przerywam, ale ja o tym doskonale wiem. Jednak muszę chociaż spróbować. Niech Pani zrozumie.
Królowa westchnęła.
- Dobrze, ale weź ze sobą moje wojsko i uważaj na siebie. Naprawdę nie chcę żeby coś złego Ci się przytrafiło - królowa chwyciła mnie za rękę - Kiedy zamierzasz wyruszyć?
- Jutro - powiedziałam stanowczo.
- Już jutro, nie zostaniesz na... - królowa przerwała - ty wiesz, że Zen jutro się żeni ? Wiem że ty go... ale ja nie jestem w stanie nic zrobić. Przykro mi -powiedziała smutnie królowa.
- Nie szkodzi. Niech królowa się nie obwinia. To nie Pani wina...Widocznie tak miało być - próbowałam ją pocieszyć uśmiechem i pokazać, że się tym nie przejmuję.
- Więc przynajmniej, przyjdź na bal zaręczynowy. Wiem, że to będzie dla ciebie trudne, ale mój syn... Chcę żeby był przez ten ostatni dzień szczęśliwy. On tak Cię kocha, lecz mój mąż... jest tak zapatrzony we władze i złoto, że został pozbawiony jakichkolwiek uczuć - opowiadała królowa ze łzami w oczach - jestem taka bezradna.
- Proszę niech królowa nie płacze - zmartwiłam się na jej widok - Ja... Dobrze. Jeśli królowa sobie tego życzy, przyjdę na dzisiejszy bal - Odparłam pocieszając matkę Zen'a. Królowa uspokoiła się i spojrzała na mnie - Dobrze to ja już pójdę - wstałam oraz ukłoniłam się.
Wyszłam z pokoju marki Zen'a i poszłam do ogrodu. Usiadłam w altance i patrzyłam na piękne kwiaty rosnące wokół mnie. Nagle usłyszałam donośny wrzask dziewczyny i spojrzała do góry. Przez okno zauważyłam księżniczkę Wanessę, krzyczącą na Kiki. Księżniczka wręcz wydzierała się na granatowo-okom blondynkę, aż wreszcie uderzyła Kiki w twarz. Wtedy coś we mnie pękło. Byłam taka zła, że od razu pobiegłam do przyjaciółki. Chciałam jej jak najszybciej pomóc. Kiedy już tam byłam, podbiegłam do stojącej Kiki. Byłam świadoma, że jest to twarda dziewczyna. Nawet zdziwiło mnie, że dała się uderzyć. Przecież umiała walczyć, co to dla niej za problem zrobić unik? Jednak była moją jedyną przyjaciółką w tym świecie. Nie mogłam po prostu z daleka patrzeć, jak daje się pobić.
- Nic Ci nie jest Kiki! Hej! Kiki! Słyszysz? Nic Ci nie jest?! - ze zmartwieniem patrzyłam na przyjaciółkę.
- Jak śmiesz martwić się o tą, nic nie wartą idiotkę, która przyniosła mi za późno o minutę herbatę! Jak śmiesz?! - Wanessa zaczęła krzyczeć na mnie, a ja nie mogłam już wytrzymać. Nie była bym sobą gdybym jej teraz nie odpowiedziała.
- To raczej jak TY śmiesz krzyczeć na kogoś o taką głupią drobnostkę i jeszcze go obrażać?! Myślałam, że księżniczki takie jak ty są miłe i pomocne, ale chyba się myliłam! - krzyczałam - Nie wiem jak Zen z tobą wytrzyma, ale nie chciałabym być w jego skórze!
- Jak śmiesz zwracać się do mnie w taki sposób?! Jesteś tylko brudną, śmierdzącą nic nie wartą i na dodatek idiotycznie ubraną służącą! - ze złością odpowiedziała mi księżniczka - Nie zwracaj się więcej do Zen'a po imieniu, nawet go nie znasz. Ba.. on by nawet nie spojrzał na tak biedną służkę. Jak w ogóle śmiesz mówić do przyszłego króla po imieniu? Zobaczysz... jak zostanę królową, zabiję takie jak ty! - Wanessa już wyciągnęła rękę z zamiarem uderzenia mnie, ale za mną i Kiki pojawił się...
C.D.N.
___________________________________________________________
Hejka!😉❤
Macie tu następny rozdzialik xD
Nareszcie go skończyłam. W zasadzie nie powinnam w ogóle teraz nic pisać, bo na innych książkach dałam chwilową nieobecność z powodu testów. Jednak ten rozdział miałam już dawno napisany i musiałam w nim tylko kila rzeczy pozmieniać. Poza tym musiałam trochę odpocząć od ciągłego zakuwania xD
Mam nadzieję, że się podobało!!!
Komentarz zawsze mile widziany ❤😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro