5. Król
Następnego dnia obudziłam się pełna sił. Poszłam do łazienki żeby się wykąpać. Kiedy wyszłam rozczesałam włosy i ubrałam sukienkę koloru błękitnego i wtedy do drzwi weszła Kiki.
- Hejka, już nie śpisz ? Słyszałam, że wczoraj uratowałaś dziewczynkę. - uśmiechnęła się dziewczyna - Niezły wyczyn... robisz bardzo szybkie postępy.
- T-tak to prawda. Skąd o tym wiesz? - zapytałam się zdziwiona.
- Chyba wszyscy o tym już słyszeli. Widzisz... byłam pewna że masz moc - Kiki poklepała mnie po ramieniu - Aha! Masz tu śniadanie. Jak zjesz to idź do gabinetu księcia, wzywał Cię.
- Yhm.- pokiwałam głową, że rozumiem.
Kiedy zjadłam śniadanie poszłam do gabinetu Zen'a. Zapukałam do drzwi pokoju, a po krótkiej chwili otworzył mi Mitsuhide. Zielonowłosy przywitał się krótkim "hejka". Oczywiście mu odpowiedziałam. Zen stał przed biurkiem.
-Cześć ! - uśmiechnął się chłopak - Wezwałem Cię tutaj bo pomyślałem, że potrzebujesz pomocy w nauczeniu się, posługiwaniu swoją mocą. Chcesz trochę poćwiczyć ?
- Jeśli to nie będzie problem, to z chęcią - odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
Razem poszliśmy do wielkiej sali. Zen nauczył mnie przywoływania broni, zmieniania postaci i wiele innych rzeczy. Spędziliśmy tam prawie cały dzień. Mitsuhide o 13:00 zawołał nas na obiad. Po nim, znowu trenowaliśmy. Mitsuhide obserwując nas na boku powiedział, że bardzo szybko się uczę nowych rzeczy. Jednak to nie tak, że po prostu się tego uczyłam. Sprawiło mi to naprawdę wielką frajdę. Już prawie kończyliśmy lekcje magii, gdy do sali wszedł król (ojciec Zana).
- Co tu się dzieje?! Synu wytłumaczysz mi to?! I kim jest ta dziewucha ?! - Król wskazał palcem na mnie. Mężczyzna był wysoki, nieco gruby, w szacie królewskiej, a na głowie miał złotą koronę z klejnotami. Nie ukrywam, że zlękłam się go i zrobiłam krok do tyłu. Czułam się nieco urażona, tym jak król mnie nazwał.
- Ojcze to jest [T/I]. Jest księżniczką z Redanii ! - odpowiedział trochę wkurzony książę - Ćwiczymy !!!
- Nie kłam. Wszyscy z tamtej rodziny królewskiej zginęli...
- Ona jednak przeżyła! Jej rodzice wysłali ją do innego świata, by mogła wrócić kiedy skończy czternaście lat!
- Królu! Królu ! - zza pleców mężczyzny wyszedł chłopak przebrany za błazna - Królu... Twój syn może mieć racje ! hihi... - zaśmiał się chłopak. Miał kolorowe oczy i blond włosy - czternaście lat właśnie minęło od kiedy rodzina królewska z Redanii zginęła. Legenda mówi "że ich córka za czternaście lat powróci" hihihi !!! - spojrzał na mnie chłopak i w sekundę stał już za mną. Szepnął mi do ucha - będzie dobrze hi.
(Wiem, wiem... Trochę przeginam, że daję tu tą postać xD Ale to jest nasz błazen 😂😂Ci co wiedzą skąd on jest to... błagam nie zabijajcie mnie 😂😂😂 /od aut./)
- Hmm... Jeśli to prawda, pokarz mi swoją moc - król spojrzał na mnie. Byłam trochę przerażona tą sytuacją.
- Dobrze, ale co mam zrobić?
- Spraw żeby Tet latał - król wskazał pacem na błazna. Blond włosy uśmiechnął się i nagle przewrócił na podłogę, bo potknął się o własne nogi.
Spojrzałam na Tet'a i unosząc rękę, wzniosłam chłopaka w powietrze. Błazen przestraszył się nieco, bo chyba uniosłam go troszkę za wysoko. Jednak po chwili przyzwyczaił się do wysokości. Uśmiechnął się szeroko, po czym strzelił jakiegoś bezsensownego suchara. Postawiłam Tet'a ostrożnie na ziemię. Król tylko kiwną głową i spojrzał z lekkim zdenerwowaniem na syna, po czym odwrócił się i wyszedł z komnaty. Po nim wyszedł błazen, który na końcu uśmiechnął się szeroko i strzelił szybkie "Do zobaczenia".
Zen odprowadził mnie z powrotem do pokoju, przepraszając mnie po drodze, za zamieszanie. Kiedy byłam już sama w pokoju, przebrałam się w piżamę, gdyż było już bardzo późno.
(Time skip - rano)
Kiedy spałam, śniła mi się moja mama. Ta z tamtego świata. Obudziło mnie nagle ...
C.D.N.
__________________________________________________________
Hejka!
Mam nadzieję że się podobało !!!!
Komentarze zawsze mile widziane !! 😁
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro