Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zła wiadomość - 4


  Zuela z niecierpliwością czekała na powrót straży i wiadomość o śmierci przyrodniej siostry. Już dawno powinna była się jej pozbyć, gdy tylko przybyła z matką do tego zamku.

- To dla nas wielka szansa – powtarzała jej matka. – Ten nieszczęsny głupiec jest zaślepiony miłością.

Zuela na te słowa uśmiechnęła się cynicznie kącikiem ust.

- Ten nieszczęsny głupiec został przez ciebie „oczarowany" i w dodatku ma córkę z pierwszego małżeństwa – zauważyła zimno. – I to ona pierwsza ma prawo do tronu.

- Tą gówniarą się nie przejmuj. Zajmę się nią.

- Nie – przerwała jej córka ostro. – Ty potrafisz tylko wszystko zepsuć. Ja się nią zajmę.

Kobieta w milczeniu przełknęła zniewagę i nic nie powiedziała, w końcu córka okazała się być lepszą wiedźmą od niej. Miała nieodparty urok, któremu nikt nie potrafił się oprzeć. Zuela była filigranową blondynką o długich, prostych włosach, przejrzyście niebieskich oczach i zniewalającym uśmiechu. Jej ukochana córka istotnie zajęła się swoją rywalką, jaką była dla niej Amare. Na każdym kroku okazywała jej swoją niechęć i dawała odczuć, że jest od niej lepsza i mądrzejsza. A matka dzielnie jej w tym sekundowała, była zwyczajnie nie miła dla pasierbicy. Król starał się tego nie dostrzegać zajęty sprawami wagi państwowej. Chciał podpisać umowę z sąsiednim królestwem, na mocy, której król Xylen nie będzie interweniował zbrojnie w granice Krainy Iridis. Dlatego też wybierał się w długą podróż i nie za bardzo miał pojęcia co dzieje się na jego własnym podwórku.

Tak, więc jego córka była zdana na łaskę macochy i przyrodniej siostry, która robiła wszystko, aby zdyskredytować Amare. Uciekła się nawet do czarów wprawiając w ruch przedmioty, gdy rywalka była w pobliżu. Nawet król Ardan Draconis jej ojciec uwierzył, że jego córka ma magiczne zdolności, ale kochał ją nad życie i twierdził, że to nic takiego. Niestety otaczający go ludzie uważali inaczej i coraz bardziej krzywo patrzyli na księżniczkę. Spotęgowane to było dziwnymi rzeczami, jakie zaczęły się dziać w królestwie. W gospodarstwach, do których zachodziła chorowały zwierzęta, mleko od krów kisło a kury przestały się jajka znosić. Gospodynie na widok Amare żegnały się znakiem krzyża a mężczyźni spluwali na jej widok. I jak do tej pory była lubiana przez poddanych, tak teraz zaczęły się plotki i szemrania na tyle ciche, że poddani bali się króla. Gdy więc król wyjechał dla biednej Amare zaczęła się gehenna. Przestała wychodzić z pokoju a jedyną jej przyjaciółką była kotka Simi.

Była to dziwna kotka: czarna, ale w rude cętki i paski, miała kremowy brzuszek, jedno uszko i czubek ogonka. Była powiernicą wszystkich sekretów i łez królewny. Nie potrafiła jednak pomóc dziewczynie, gdy pewnej nocy ta usłyszała przez przypadek rozmowę Zeneke z córką, że podwładni żądają, aby coś zrobić z czarownicą. Zueli zabłysły oczy i oznajmiła, że to ich szansa, aby pozbyć się Amare a wtedy droga na tron stanie otworem.

- Wydam rozkaz, aby ją aresztowali - odezwała się królowa. - Tyle, że gówniara najpierw trafi przed sąd.

- Ale ty jesteś głupia – Zuela spojrzała z politowaniem na matkę. – Żadnego sądu nie będzie. Każemy ją aresztować i zabić a publicznie podamy do wiadomości, że to czarownica chciała ich zgładzić a oni tylko się bronili.

Stojąca za kotarą Amare zdusiła w sobie szloch i bezszelestnie wycofała się do tyłu. Po cichu zeszła po schodach, złapała pierwszy lepszy płaszcz i wybiegła z zamku nie zważając na drepczącą za nią kotkę. Simi wiedziała, że jej pani jest w niebezpieczeństwie, ale cóż może mały kotek? Mały kotek miał jednak dużą przyjaciółkę i nie zawahał się prosić ją o pomoc. Dziewczyna uniknęła śmierci, ale Zuela jeszcze o tym nie wiedziała, czekała na wiadomość.

Zerwała się z łóżka, gdy tylko usłyszała tętent końskich kopyt na bruku. Zarzuciła płaszcz i wybiegła na spotkanie zbrojnych. Stali w zamkowym westybulu i byli przemoczeni do suchej nitki, ale Zueli to nie obchodziło.

- No i? – Spytała krótko. – Nie żyje?

- Nie wiem pani – przywódca straży skłonił się przed nią.

- Jak to nie wiesz? – Spytała ze złością. – Amare miała zginąć.

- Już mieliśmy tę czarownicę pani, ale jakiś diabeł porwał nam ją sprzed nosa.

- Co za bzdury opowiadasz idioto! – Syknęła. – Gdzie ona jest?! Nie zabiliście jej i boicie się do tego przyznać! – Była wściekła. – Ty – pokazała palcem na przywódcę. – Idziesz na śmierć! – Zgniotła dłoń w pięść a mężczyzna zgiął się z bólu w pół, upadł i przestał oddychać.

Jego podwładni pobledli ze strachu, to ona była prawdziwą czarownicą.

- Który następny, no?! – Wrzasnęła. – Co tak naprawdę stało się z dziewczyną?

- Smok ją porwał pani – odezwał się najodważniejszy z nich. – Srebrzysty smok.

- Kretyni, idioci! – Wściekła się. – Żaden z was pożytek! Ale nic, poradzę sobie i bez was.

Zacisnęła dłoń w pięść i upadł kolejny strażnik.

- Dość Zuelo – powstrzymała ją matka, która przyszła zwabiona hałasami.

- Nie matko, nie dość – podniosła hardo podbródek. – Ale tym niedojdom dam już spokój. Wynoście się stąd!

Nie musiała powtarzać tego drugi raz, mężczyźni pośpiesznie zabrali martwych towarzyszy i uciekli przerażeni.

- Pora pogadać ze starymi przyjaciółmi – odezwała się z błyskiem w oku. – Ale to później, teraz idę spać.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro