Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Orga 11


Słońcestało już wysoko na niebie, gdy Orga z nienawiścią w duszy do samej siebie leciała w poszukiwaniu Skały Przeznaczenia gdzie mieszkał pustelnik. Skała ta leżała w paśmie gór Accendert  odgradzających królestwo Iridis od królestwa Rosewood. Sokolim wzrokiem przyglądała się czy na którejś ze skał nie zobaczy śladów człowieka. Choć prawdę powiedziawszy wcale nie chciała nikogo znaleźć. Nie zależało jej na śmierci dziewczyny a w dodatku nigdy nie zabiła człowieka. Czuła się źle, że nie potrafiła sprzeciwić się Królowi Smoków. Zawsze ktoś nią rządził i wykorzystywał. Jak nie Gorgon to Zuela. Orga przestała być panią samej siebie. Nagle postanowiła, że już nigdy więcej nie pozwoli się wykorzystać. Pokrzyżuje plany tych dwojga.

Leciała dalej bez celu nad wierzchołkami skał wcale już nie szukając dziewczyny, gdy nagle zobaczyła leżącego na skale srebrnego smoka a naprzeciw niego brodatego starca. Z ciężkim westchnieniem obniżyła lot. Odnalazła schronienie Amare.

Zefira poczuła, że zbliża się intruz, podniosła się na całą swoją wysokość gotowa bronić swoich przyjaciół.

- Czego?! – warknęła mało przyjaźnie widząc Orgę, smoka o krwiście czerwonym kolorze i skrzydłami wyglądającymi niczym płomienie. Jej łeb zdobiła kryza z kolczastymi wypustkami, które zdawały się być ostre niczym sztylety. 

- Spokojnie – odezwała się nowo przybyła smoczyca. – Nikomu nie zrobię krzywdy. Chcę was ostrzec przed Gorgonem. Kazał mi zabić Amare, ale ja tego nie zrobię. Nie zabijam niewinnych ludzi. Ukryjcie ją gdzieś, gdzie ten potwór jej nie znajdzie. Będzie chciał ją zabić, bo stoi mu na drodze do tronu.

- Przecież to Zuela chce zostać królową – odezwała się dziewczyna wychodząc z jaskini.

 Zefira syknęła na nią, że nie powinna była wychodzić. Ona jednak nie przestraszyła się tylko podeszła do Orgi z wyciągniętą przed siebie dłonią w pokojowym geście. Dotknęła smoczej łapy i pochyliła się jakby składała jej pokłon.

Witaj moja Pani –Amare w myślach usłyszała pozdrowienie smoczycy.

 – Witaj - odpowiedziała.

Na ten widok starzec tylko pokiwał głową jakby się tego spodziewał. Orga zaś poczuła się w tej chwili naprawdę wolnym smokiem. Uwolnionym pod wpływem dotyku Kapłanki.

- Jeśli chcesz będę ci służyć – zaoferowała się.

- Nie droga Orgo, odnajdź swoją drogę – dziewczyna pogłaskała ją po pysku, który w innych okolicznościach napawałby ją strachem. Teraz jednak wnikając w świadomość gada,nie czuła z jego strony zagrożenia a tylko chęć pomocy i chęć uwolnienia się od tyrana.

- Dziękuję, pani.

- Dość już tych mentalnych rozmów – przerwała im Zefira. – Konkrety proszę. Co Gorgon chce...

- Gorgon chce tronu i władzy – weszła jej w słowo Orga. – Dla siebie, nie Zueli – dodała z naciskiem. – Czarownica może zasiądzie na tronie, ale to on będzie nią kierował. Ona nie ma nad nim żadnej władzy gdyż Król Smoków sam dysponuje ogromną magią. Za pomocą naszyjnika z karbunkułem wezwała najstraszniejsze bestie i może im rozkazywać, ale one nie do końca poddadzą się jej woli. Mogą wykonywać jej rozkazy, lecz nadal będą poworami z piekła rodem. Nieobliczalne i niebezpieczne. 

- Ale przecież ty nie jesteś niebezpieczna a Zuela cię wezwała – zdziwiła się Amare.

Wszyscy spojrzeli na nią z rozbawieniem jakby powiedziała coś śmiesznego. A dziewczynie zrobiło się trochę głupio. Nagle przypomniała sobie, co powiedział głos, że ma Dar i wiedzę. Wiedziała, że mówił prawdę. Posiadała tę zdolność już od dziecka, rozumiała zwierzęta, choć te do niej nigdy się nie odzywały ludzkim głosem. Potrafiła wyczuć ich nastroje, uspokoić znarowionego konia czy uleczyć chorego psa. Kochała zwierzęta i szanowała ludzi. Więc jeśli posiada Dar, to posiada i wiedzę. Kapłanka zamknęła oczy i skupiła się.

- Jesteś Regina Ignis – odezwała się. – Możesz wybuchnąć ogniem i wszystko spopielić Królowo Ognia.

Amare zrozumiała, że wie o wiele więcej niż jej się zdawało. Było to w niej, jakby zapisane od zawsze a dopiero teraz świadomie zdała sobie z tego sprawę.

- Tak, jestem nią – przyznała się, smoczyca, ale takim głosem jakby się tego wstydziła.

- Nie jest to powód do wstydu – odezwał się Darmir. – Pod warunkiem, że nie krzywdzisz tym innych. Ale może skupmy się na czymś innym. Musimy odzyskać karbunkuł.

- Może ja bym pomogła – zaoferowała się Orga. – Mogłabym ukraść go Zueli, gdy ta mnie wezwie.

- Po pierwsze o ile cię wezwie – odezwała się Zefira sceptycznie. – A po drugie niby jak ukradniesz? Przez okno raczej się nie wciśniesz – zadrwiła. – A czarownica raczej nie odda go po dobroci. Prędzej zamieni cię w mysz. Musimy użyć podstępu i ułożyć plan.

Zapadło milczenie, podczas którego dało się słyszeć burczenie w brzuchu starca.

- No, co – zaperzył się widząc jak na niego patrzą. – Głodny jestem. Od rana nie miałem nic w ustach a Amare pewnie też jest głodna. Przerwa w naradach. Źle się myśli o pustym brzuchu – to mówiąc skierował się do jaskini i pociągną za sobą dziewczynę.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro