Kapłanka smoka 10
- Jesteś, więc Kapłanką Smoka – wyszeptała Zefira i pokłoniła się z szacunkiem przed Amare. – Od dziecka nią byłaś. Dysponujesz potężną magią.
- Niby ja? – zdziwiła się dziewczyna. – Nie, to niemożliwe. Nie jestem czarownicą.
- Nikt nie mówi, że jesteś czarownicą – wtrącił Darmir. – Głos Przedwiecznego powiedział, że masz Dar. A to znaczy, że magia jest w tobie, w twoim sercu i postępowaniu. Jeśli zechcesz możesz uczynić wielkie rzeczy Kapłanko Smoka.
- Nie nazywaj jej tak – syknęła Zefira rozglądając się nerwowo. – Nikt nie musi wiedzieć, kim jest naprawdę. A ty dziewczyno schowaj się do jaskini, nikt nie musi cię tu widzieć. Szpiedzy mogą być wszędzie.
Tak groźnie spojrzała na Amare, że ta od razu weszła do jaskini. Usiadła w cieniu tuż za wejściem, aby móc wszystko słyszeć.
Starzec spojrzał w zaskoczeniu na swoją smoczą przyjaciółkę. Zefira zniżyła głos do szeptu.
- Wszystkie pełzające stworzenia są sługami Gorgona i donoszą mu o wszystkim, co dzieje się w królestwie – wyjaśniła. – Nie zamierzam narażać Amare, która ma władzę nad tymi bestiami. A jeśli już będzie miała karbunkuł to wszystkie smoki muszą jej słuchać. Jeśli Gorgon dowie się, kim naprawdę jest królewna to ją zabije. On nie zniesie, aby ktoś miał nad nim władzę. Musimy, więc być ostrożni.
- Kto to jest Gorgon? – doleciał ich z jaskini przerażony szept.
- Król Smoków. Najpotężniejszy i najokrutniejszy ze wszystkich. Puszczał z dymem wioski i miasta, porywał z zagród zwierzęta, zabijał ludzi. I co najgorsze nigdzie nie osiedlił się na stałe tak jak inne smoki. Wędruje po całym świecie i sieje terror. Jeszcze nikomu nie udało się go pokonać. Podobno jego celem jest osiąść na Smoczej Ziemi i rozpocząć własne panowanie. Nie rozumiem, więc dlaczego usłuchał wezwania czarownicy i zjawił się w Krainie Iridis. Dlaczego w ogóle, Zuela wezwała najbardziej bezwzględne potwory?
Mężczyzna wzruszył ramionami i zapatrzył się w dal. Nic nie mówił przez dłuższą chwilę zapatrzony jakby w głąb siebie.
- Ej dziadku, usnęliście? – smoczyca trąciła go pyskiem.
- Uspokój się głupi smoku – odsuną jej pysk swoją ręką. – Nie widzisz, że myślę?
- I co wymyśliłeś?
- Że właśnie my znajdujemy się na Smoczej Ziemi – odparł. – Mój dziadek opowiadał, że przed wiekami nasze królestwo nazywało się Draco de Terra - Kraina Smoka. Rządził nią straszny potwór, który miał cztery rogi na łbie, róg nad nozdrzami. Mocne, nietoperzowe skrzydła, grube, kolczaste łuski a silny ogon zakończony był trzema długimi, ostrymi kolcami. Miał okrutne, ciemne oczy, które w nocy świeciły na czerwono. Podobno nosił naszyjnik z kłów węży. Wygoniła go wtedy Mądra posługując się karbunkułem - smoczym kamieniem umieszczonym pomiędzy dwoma splecionymi ze sobą smokami, białym i czarnym.
Zefira ze strachu szeroko otworzyła oczy.
- Właśnie opisałeś Gorgona. On wrócił i upomni się o swoją ziemię - odezwała się ze strachem.
Z jaskini wyszła blada jak prześcieradło Amare.
- Zuela ma taki naszyjnik – odezwała się głucho. – Biały i czarny smok trzymają pomiędzy sobą pentagram, w którego środku znajduje się biały diament. Czy to znaczy, że to ona ma smoczy kamień?
Zefira ciężko wciągnęła w siebie powietrze.
- I wszystko jasne. To, dlatego te smoki się jej słuchają. Czarownica ma karbunkuł oprawiony w Talizman Wielkiego Maga. Jesteśmy bez szans – opuściła łeb w dół.
- Wcale nie Zefiro – zaprzeczył Darmir. – Zuela nie wykorzystuje w pełni mocy kamienia. Tylko Kapłanka ma taką moc a Zuela z pewnością nią nie jest.
Smoczyca z nadzieją uniosła łeb do góry. I znacząco spojrzała na Amare. W dziwny sposób dziewczyna wiedziała, o czym myśli smok. Muszą zdobyć talizman.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro