Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6. Pogrzeb ojca.

Gdy się obudziłam usłyszałam jak ktoś chodzi po moim domu. Wzięłam katanę i zeszłam po cichu na dół. Ulżyło mi gdy zobaczyłam Lewico. Chłopak akurat robił śniadanie. Położyłam broń na szafkę i podeszłam do przyjaciela Aresa.

-Lewico.- Powiedziałam, a chłopak się odwrócił. Podeszłam do niego i przytuliłam się.

-Wiem. Przykro mi.- Powiedział puszczając mnie.- Chodź na śniadanie.- Dodał po chwili. Poszłam z nim do kuchni gdzie zaczęliśmy jeść. Po śniadaniu poszłam spakować kilka rzeczy. Podczas pakowania rzeczy łzy spływały mi po policzkach. Czułam się koszmarnie. Założyłam plecak w którym był biały strój kunoichi, telefon ze słuchawkami i koc. Na szyję założyłam medalion Senshi klanu. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Lewico stał przy drzwiach. Podeszłam do niego. Oboje wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz. Poszliśmy do jego auta. Wsiedliśmy do niego. Nałożyłam słuchawki na uszy z puszczonym rapem i wbiłam wzrok w okno pojazdu. W pewnej chwili samochód się zatrzymał. Wyszłam z niego i poszłam w stronę samolotu. Razem z Lewico weszliśmy tam. Zajęłam pierwsze leprze miejsce przy oknie i zapięłam pas. Dalej słuchałam muzyki na słuchawkach. Po czasie zasnęłam.

(Perspektywa Raphaela)

Ciągle martwiłem się o Izyde. Obecnie mamy wychowanie fizyczne. Jestem przy drabinkach i robię brzuszki. Jestem już przy chyba 400.

-Raphi starczy tych brzuszków.- Powiedział opierający się o drabinki Leo. Wstałem i oparłem się o drabinki obok brata. Ostatnio mało śpię bo martwię się o Izydę.

-Leo nie wiesz może czemu Izydy nie ma w szkole?- Spytała się ta sama dziewczyna co ostatnio gadała z Izydą. Wiedziałem, że odpowiedź Leo nie pomoże. Uznałem że powiem czemu Izydy nie ma w szkole. Mój brat już chciał coś powiedzieć ale mu przerwałem.

-Wyjechała na pogrzeb ojca.- Moja odpowiedź zszokowała Leo i tą dziewczynę.- Tylko jak wróci nie mówcie coś w stylu ,,Przykro nam z powodu twojego taty." Albo coś. Chyba nie chcesz by dostała depresji?- Powiedziałem patrząc na dziewczynę.

-Ojej. To dlatego była wtedy taka smutna. Spoko nikomu nie powiem i będę zachowywać się jak na co dzień.- Odpowiedziała i wróciła do reszty dziewczyn.

-Aż tak się załamała?- Spytał się Leo. Nie miałem odwrotu. Musiałem powiedzieć mu o co chodzi.

-Powiedziała że matki nie ma, ojciec prawdopodobnie też nie żyje...- Chciałem coś dodać jeszcze ale mi przerwał.

-Prawdopodobnie?- Spytał się zaskoczony Leo.

-Tak mi powiedziała. Za dwa tygodnie jest szkolna impreza. Zaproszę ją. Może uda mi się by chodź na chwilę przywrócić na jej twarz uśmiech.- Powiedziałem na co Leo cicho zachichotał. Spojrzałem na niego zdziwiony.

-Może nawet coś więcej Raphi.- Powiedział z dziwnym uśmiechem Leo.

-O co ci chodzi? Ja i Izyda jesteśmy tylko przyjaciółmi.- Okłamałem go. Od kilku tygodni darzyłem Izydę pewnym uczuciem ale nie powiedziałem jej. Bałem się odrzucenia. Poza tym jakby bracia się dowiedzieli rozpowiedzieli by to w szkole.

/Następnego dnia\

(Perspektywa Izydy)

Szłam z Aresem do jego domu. Wyjęłam mój struj kunoichi. Poszłam do łazienki i ubrałam go. Zaczęłam przeczesywać włosy palcami, a następnie związałam je w koka. Po wyjściu z ubikacji poszłam z bratem, przyjaciółmi taty i Lewico na cmentarz gdzie odbył się pogrzeb mego ojca. Łzy spływały po moich policzkach bez przerwy. Nie mogłam uwierzyć, że już nigdy tata mnie nie przytuli, nie porozmawia ze mną i nie pocieszy mnie. Gdy ceremonia pogrzebowa się skończyła nad grobem ojca zostałam tylko ja i Ares.

-Izyda wracajmy do domu. Robi się późno.- Powiedział mój brat obejmując mnie swoim ramieniem. Poszliśmy do jego domu gdzie zjedliśmy kolacje, a ja od razu wzięłam od brata jakąś piżamę taty i poszłam spać. Gdy się obudziłam powiedziałam bratu, że chce wracać do szkoły. Zrozumiał moją decyzję i pojechał ze mną na lotnisko. Wsiedliśmy do samolotu i polecieliśmy. Po kilku godzinach męczącego lotu wróciłam do swojego nowego domu. Od razu po wejściu do niego poszłam spać. Byłam bardzo zmęczona. Tymi lotami i pogrzebem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro