Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[00] Epilog

+18

*Bill*

Reszta dnia minęła nam na tłumaczeniu i opowiadaniu co się działo przez ostatnie kilka lat. Przez cały ten czas ani na chwilę nie puściłem ręki Dipper'a. No może na krótkie chwile, gdy Stanek i Ford przyszli zobaczyć się z nami i wyściskać moją Sosenkę.

Jednak, gdy słońce zbliżało się ku zachodowi i ekscytacja innych złagodniała, miałem Dipper'a tylko dla siebie. Szliśmy powoli przez las ze śpiewającymi sosnami.

-Czemu ta piosenka? – spytał rozbawiony Dipper nucąc ją pod nosem. Objąłem go ramieniem.

-Tak bardzo za tobą tęskniłem, że podświadomie je stworzyłem – powiedziałem kołysząc się w rytm muzyki. Dipper zaśmiał się i splótł nasze dłonie.

-Z tylu piosenek, które lubię akurat ta. W jakimś stopniu jest to urocze.

-Chcesz powiedzieć, że jestem uroczy? – uraziłem się. Sosenka uśmiechnął się i kiwną głową. Przewróciłem oczami i uniosłem go jak pannę młodą. Dipper pisnął zaskoczony.

-Nie jestem uroczy tylko romantyczny – powiedziałem teleportując nas na plażę. Mój ukochany rozejrzał się po czym wybuchł śmiechem. Zdezorientowany spojrzałem na niego.

-Ten przeklęty domek na plaży – zaśmiał się po czym spojrzał mi w oczy i pogładził po policzku. – Dokładnie taki jak w moich snach.

Uśmiechnąłem się do niego i namiętnie pocałowałem. Dipper mruknął z przyjemności, wplatając swoje palce w moje włosy. Przeniosłem go przez próg po czym oparłem szybko o ścianę i pogłębiłem pocałunek. Sosenka jękną cicho. Moje ręce zaczęły wręcz rozrywać z niego ubrania, gdy jego przyciągały mnie coraz bliżej. Stęsknieni swojego dotyku całowaliśmy się namiętnie przez kilka chwil po czym przenieśliśmy się do wielkiego łóżka, które stało w sypialni z wyjściem na taras, przez który wpadało światło księżyca.

-Bill – szepnął Dipper w mogę usta i rękoma lekko musnął moje skrzydła. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Oderwałem się na chwilę od swojego ukochanego, by spojrzeć ja jego uroczo zarumienioną twarz. Moja Sosenka nareszcie była przy mnie. Pogłaskałem go lekko po policzku i spojrzałem na niego z uczuciem.

-Już nigdy nie pozwolę ci odejść – powiedziałem delikatnie odgarniając kosmyk włosów z jego czoło. Jego znamię Wielkiego Wozu zalśniło na niebiesko.

-A ja tobie – odpowiedział z czułym uśmiechem po czym nogami przyciągnął mnie bliżej. Zaśmiałem się lekko i rozpostarłem skrzydła. Dipper spojrzał na nie stęsknionym wzrokiem po czym zaczął je muskać tuż przy moich plecach. Kolejny przyjemny dreszcz mnie przeszedł i wtedy poczułem, że już nie mogę czekać dłużej. Wpiłem się w usta Dipper'a i rękoma zacząłem pozbywać go dolnej warstwy ubrań. Następnie pocałunkami zszedłem na szyję i przyssałem się, by zostawić wyraźny ślad. Upewniając się, że jest dość wyraźny zszedłem na obojczyk, splot słoneczny, sutek. Lekko go polizałem.

-Ah – jęknął Dipper mocniej splatając nogi wokół mojej talii. Na ten znak lekko przygryzłem jego czuły punkt, co sprawiło, że mój ukochany jęknął głośniej i odchylił się do tyłu. Zadowolony popieściłem jego klatkę piersiową po czym kolejną falą pocałunków zacząłem schodzić niżej i niżej aż zatrzymałem się przy jego stojącej dumnie męskości. Dipper oddychał szybko z podniecenia. Zadowolony polizałem jego członka i rozkoszowałem się rękoma Sosenki zaciskającymi się na moich włosach. Następnie wziąłem go do buzi i zacząłem ssać od czasu do czasu dodając pieszczoty językiem. Sosenka wyginał się z przyjemności i pojękiwał. Muzyka dla mych uszu. Gdy poczułem, że był bliski szczytu zaprzestałem pieszczot i ponownie zrównałem się z Sosenką, by móc go pocałować. Dipper zaczął zniecierpliwiony ocierać się o moje kroczę, gdzie moja męskość też domagała się uwagi. Obśliniłem swoje palce i wsunąłem jeden w ukochanego.

-Bill – jęknął z przyjemności. Poczułem jak jego wnętrzności zasysają się na moim palcu spragnione dotyku. Po chwili dodałem drugi, potem trzeci.

-Ktoś tu jest bardzo ciasny – powiedziałem całują go w policzek.

-Tak to jest, gdy przez kilka lat jedyne co robisz to kombinujesz, jak znaleźć swojego chłopaka – wydyszał zniecierpliwiony. Uśmiechnąłem się czule po czym wyjąłem z niego palce i zastąpiłem je swoją męskością. Jednym pchnięciem wszedłem w Dipper'a i po jego minie i głośnym jęku wiedziałem, że trafiłem w jego słodki punkt. Nadal znałem go na wylot. Zacząłem się poruszać. Na początku powoli, ale w końcu nie mogłem się powtrzymać i ruchy stały się bardzie drapieżne i szybkie.

-Ah, B...Bill! – jęczał Dipper zaciskając ręce na moich ramionach. Syknąłem cicho, gdy jego paznokcie wbiły się w moje plecy. Sosenka zacisnął się wokół mnie. Znów był bliski szczytu, tak samo jak ja. Połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku i po kilku mocnych pchnięciach oboje doszliśmy. Opadłem na mojego ukochanego i wtuliłem się w niego powoli uspakajając oddech. Brunet bawił się moimi włosami, także powoli odzyskując oddech. Tuliliśmy się tak do siebie po czym uniosłem głowę by spojrzeć w niebieskie tęczówki mojej Sosenki.

-Kocham cię – powiedziałem patrząc w jego błyszczące oczy. Dipper uśmiechnął się czule.

-Ja ciebie też kocham Naciosie – odpowiedział, na co się zaśmiałem. Potem niespodziewanie nagle Dipper znalazł się nade mną. Zaskoczony spojrzałem na niego.

-Nie tylko ty znasz magiczne sztuczki – zaśmiał się na widok mojej miny po czym pochylił się i pocałował mnie w usta. Powoli, namiętnie, z uczuciem. Uśmiechnąłem się przez pocałunek. Dipper przygryzł płatek mojego ucha.

-Druga tura – szepnął. I tak kochaliśmy się przez całą noc.

Rano moja Sosenka nie chciała wstać z łóżka, więc byłem odpowiedzialny za zrobienie śniadania. Cichutko więc, by nie drażnić ukochanego wyszedłem z sypialni i udałem się do kuchni. Wyczarowałem jajecznicę z tostami i żółtą różę, którą wsadziłem do małego szklanego wazoniku i już miałem wracać do ukochanego ze śniadaniem do łóżka, gdy naglę genialny pomysł wpadł mi do głowy. Zostawiłem śniadanie na blacie i szybko przeniosłem się przed taras. Zacząłem cicho pstrykać wyczarowując płatki kwiatów i układając je w żółte serce na piasku tak, by można było je zobaczyć z naszej sypialni. Następnie magią sprawiłem, że żółte serce unosiło się w powietrzu i falowało jak morze. Uradowany efektem wróciłem do kuchni i ze śniadaniem powędrowałem do sypialni.

-Sosenko, śniadanie ci zrobiłem – powiedziałem lekko potrząsając ukochanego w ramie. Niebieskie oczka powoli się otworzyły i spojrzały na mnie zaspane. Dipper usiadł powoli i spojrzał na jajecznice, po czym się uśmiechnął i cmoknął mnie w policzek.

-Dziękuję skarbie – powiedział i wziął się za jedzenie. Gdy skończył zabrałem od niego brudne naczynia po czym głową wskazałem na wyjście na taras.

-Chodź muszę ci coś pokazać – powiedziałem podając mu rękę. Sosenka złapał ją i udaliśmy się na zewnątrz.

-Wow – powiedział na widok lewitujących płatków róż, układających się w kształt serca. Podszedł do barierki i wyciągnął rękę, by ich dotknąć. W tym momencie ja ukląkłem na jednym kolanie i wyciągnąłem złoty pierścionek z żółtym kryształem w kształcie trójkąta.

-Bill to naprawdę jest niesamowite – powiedział Dipper po czym odwrócił się i zamarł.

-Dipperze Masonie Pines – zacząłem z wielkim uśmiechem na twarzy. – Czy zrobisz mi...

-TAK! – krzyknął, a łzy szczęścia spłynęły mu po policzkach.

-Daj mi dokończyć – zaśmiałem się.

-Ok ok – powiedział przez łzy.

-Dipperze Masonie Pines, czy zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim...

-TAK! – ponownie mi przerwał. No ja pierdole.

-Przepraszam – wyszeptał cicho.

-Dipperze Masonie... a chrzanić to. Kocham cię i chce z tobą spędzić resztę wieczności. Czy zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem? – spytałem. Dipper kiwnął głową i ponownie powiedział „tak". Uradowany wsunąłem pierścionek na jego palec i wziąłem Sosenkę na ręce.

-Kocham cię Dipper – powiedziałem jeszcze raz trzymając go mocno przy sobie.

-Kocham cię Bill – odpowiedział Sosenka i oplótł ręce wokół mojej szyi. Tak. To było moje szczęśliwe zakończenie.

_________

I tak oto kończymy moją serię BillDipp'a.

Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali do końca i cierpliwie czekali. Jeszcze większe dzięki dla tych co wierzyli, że uda mi się dokończyć!

Mam nadzieję, że ta historia się wam podobała.

Wasza,

LucyNara

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro