Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1


III Rzesza obudził się ze strasznym bólem głowy. – Ałałała! – syknął, rozmasowując czaszkę. – Ostatnie, co pamiętam to, to że wszedłem do lasu, chcąc dostać się do ZSRR i się zgubiłem. A potem poczułem nagłe uderzenie w głowę i ....chwila, co? GDZIE ja szedłem? Do Rosji? -  Złapał się za głowę i aż uniósł z pozycji leżącej do siedzącej na kolanach. – Zwariowałem chyba! Żeby tak z samego siebie iść do wroga? Chyba słoneczko mi za bardzo przygrzało! – zaczął machać głową na boki, przerażony własną głupotą. Dopiero po chwili histerii, zorientował się, że znajduje się na posłaniu, które było ulokowane na ziemi. – E? Co ja tu robię? – zdziwił się. W końcu zdecydował się rozglądnąć. Był w ciemnym pomieszczeniu przypominającym celę. Ściany były z kamienia i nie było okien. Popatrzył w górę. Widniała tam mała, pojedyncza żarówka, która, gdyby była włączona, pewnie dawałaby liche światło.

- Gdzie ja jestem? – wrzasnął zaciskając zęby i wstając. Momentalnie zakręciło mu się w głowie, jak każdemu, kto po długim leżeniu nagle wstaje.

- Szlag! – syknął padając powoli na łoże. – kogoś, kto jest za to odpowiedzialny, rozszarpię na małe kawałeczki. – pomyślał gniotąc poduszkę i próbując znowu wstać, tylko tym razem zaczynając od podniesienia tyłka. Wywindował go w górę, potem poszły plecy, a na końcu głowa. Siedział bezpiecznie. Ostrożnie podniósł się na jednej nodze, dołączając drugą i rozkładają ręce po bokach dla lepszej równowagi. W porządku. Nie kręciło mu się w głowie ani nic. Było legitnie. Oprócz tego, że stał na łóżku.

- Och! – zorientował się i opuścił wzrok na swoje stopy, spodziewając się, że zobaczy swoje, ciężkie, wojskowe buty. Jednakże czekała go niespodzianka. Jego nogi były gołe.

- E? – zdziwił się , przyglądając się powoli swojemu ubiorowi. Wcześniej miał na sobie swoje najlepsze ciuchy. Teraz już nie. Ujrzał zwykłą, długą koszulę w nudnym, szarym odcieniu. – Gdzie są moje rzeczy? – pomyślał spanikowany. – Ukradli? Ale po co? Przecież moje mienie nie było drogie. Ale miałem tam komórkę! – Znaczy w kieszeni spodni! Tego już za wiele! – Dopadł do właśnie zauważonych drzwi i zaczął w nie walić. Potem doszły do tego jeszcze kopniaki. – Hej! Oddawajcie mojego smartfona, wy śmiecie!

Po jakimś czasie bicia w drzwi, wrota nagle się otworzyły i III Rzesza przywalił głową i pięściami w żołądek wchodzącego właśnie człowieka.

- E? O, pardon! – stwierdził Niemiec, próbując się odsunąć, ale dostał nagle z liścia w twarz, aż obrócił się i upadł na ziemię.

- Ugwha! – jęknął trzymając się za policzek. – Zwariowaliście? – wrzasnął do, teraz już dwójki mężczyzn, wchodzących do celi.

- Żeby jakiś Germanin mnie dotykał! – prychnął żołnierz – bo obydwaj nowo przybyli byli żołnierzami) po rosyjsku. Dobrze, że III Rzesza znał ten język. I nie postanowił być dłużny.

- Żeby jakiś Słowianin mnie bił! – fuknął i odsunął się momentalnie, gdy ten znowu chciał go uderzyć. Zamiast tego złapał mężczyznę za ramię i przewrócił na wznak na ziemię. – Masz słaby refleks, koleś! – wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu, zadowolony, że jego prowokacja odniosła skutek.

- Szlag! Bezczelny smark! – krzyknął drugi z mężczyzn biegnąc do Niemca, który umknął dość łatwo, lecz problem pojawił się w postaci podłożenia nogi przez leżącego żołnierza.

- Uła! – pisnął III Rzesza i wylądował na łokciach. Nogi wyleciały mu aż za głowę, a kręgosłup tak się zgiął, że przez moment myślał, że pęknie. – Ał! – jęknął i próbował się pozbierać, ale rzucili się na niego obydwaj żołnierze i przygwoździli do podłogi, nie pozwalając mu wstać.

- Udało się! – sapnął jeden z nich. – krzepę ma ten dzieciak, trzeba przyznać!- dopowiedział jeszcze.

- Trzeba będzie go przewieść do towarzysza ZSRR. – szepnął do niego drugi żołnierz i popatrzył na leżące pod nim ciało. – Ale jak my to zrobimy, skoro on tak bardzo walczy?

- Może zwiążemy go w baleronik?

- Ok., ale jak go zranimy, to nam Rosja nie wybaczy! Pamiętasz co powiedział? Ma nie mieć nawet żadnego zadrapania!

- Ups! – popatrzyli się na drżącą postać pod nimi. III Rzesza miał spuchnięty policzek i rozbitą wargę, z której leciała mu krew.

- A to nijak się ma do ,,ma nie mieć nawet żadnego zadrapania"! – mruknęli do siebie i zbladli.

- Może powiemy, że się stawiał i musieliśmy to zrobić? – zaproponował drugi z nich.

- To dobry pomysł! – pokiwał głową pierwszy zgadzając się na to wyjaśnienie.

Wzięli chłopaka z podłogi i wynieśli z celi. Niemiec aż musiał zmrużyć oczy, jak jego wzrok spotkał się z dziennym światłem. – Ugh! – syknął. – Zbyt jasno!

- Bo trochę czasu tam spędziłeś kolego! – mruknął żołnierz, po jego lewej stronie. – A teraz się nie wyrywaj, bo prowadzimy cię do samochodu.

- A moje rzeczy? – zdenerwował się III Rzesza rozglądając się wszędzie. – Gdzie one są? Potrzebuję ich! Nie wyjdę w końcu w samej koszuli na zewnątrz! – wrzasnął próbując się uwolnić. Nie obchodzili go inni, ale co by powiedział ZSRR, gdyby przyszedł do niego tak ubrany? Specjalnie wybrał takie ciuchy, najlepsze jakie miał, a oni mu dali w coś, w czym normalnie się w szpitalu chodzi. No, dziękuję bardzo!

- ja chcę z powrotem moje rzeczy! – wyrwał się i pobiegł na oślep przez długi, oświetlony pomimo dnia, korytarz.

- Nie za bardzo są tu ekologiczni. - przemknęło przez myśl Niemcowi, który z całej siły próbował znaleźć miejsce, w którym najbardziej prawdopodobnie schowali jego ubranie i torbę. Bo torbę sobie również zabrał z domu. Kretyn! Ale skąd by mógł wiedzieć, że mu to Ruski zabiorą?

- Hej! – wrzasnęli za nim żołnierza i próbowali go dogonić.

- Ale skubany jest szybki! – wydyszał jeden z nich.

- Hi! Hi! Ślimaki! – pomyślał III Rzesza szczerząc żeby.

Nagle na drodze stanął mu trzeci żołnierz. Nie zdążył jednak wyhamować i władował się prosto na niego.

- Uła! – pisnął lądując na chudym i kościstym człowieku. Tamci dobiegli zdyszani do swojego towarzysza.

- Dz...dziękujemy! – wysapał jeden z nich i wziął Niemca za łokieć. – Odeskortujemy go do samego domu ZSRR.

Zasultowali jeszcze koledze i poszli ciągnąć za sobą III Rzeszę, który się wyrywał. Nie wiedział dlaczego wcześniej chciał iść do Rosji, ale na każde wspomnienie byłego loversa czuł ból i ucisk w klatce piersiowej. Naprawdę, było im tak przyjemnie razem. Dlaczego to zniszczył? – Ręce zaczęły mu drżeć. Pozwolił się prowadzić do samochodu. Już mu było wszystko jedno. Żołnierze zdziwili się trochę na tę nagłą zmianę jego zachowania.

- Ty, Peter! Chyba go zepsułeś! – powiedział wystraszony mężczyzna po lewej stronie Niemca do drugiego, który aż drgnął. – T...to nieprawda! P...przed chwilą normalnie się zachowywał! Sam widziałeś, a raczej czułeś!

- Czułem, czułem. – mruknął tamten. – Lepiej zabierzmy go jak najszybciej do Rosji.

Wrzucili III Rzeszę do samochodu i ruszyli w drogę. Im szybciej zajadą do Moskwy, tym lepiej. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro