Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12 ) Przygotowania do spania

Początkowo czarnowłosy chciał odrzucić propozycję Hinata, ale przypominając sobie, że w domu i tak nikt na niego nie czeka przystał na propozycję energicznego nastolatka. Brązowooki wyglądał na dumnego z siebie po usłyszeniu potwierdzenia z ust Kageyamy. Mieszkaniec owego domu wprowadził swojego gościa we własne progi, a zaraz po zdjęciu butów ruszyli do niewielkiego kremowego salonu.

– W-Wiesz, jesteś głodny? – spytał cicho brązowooki kruk, nie wiedząc jak dokładnie zachowywać się przy nowym gościu. Pierwszy raz gościł znajomego pod swoim dachem, a inni ludzie rzadko przychodzili do ich domu. Raczej miejsce to było spokojne, choć z energią Hinaty i Natsu nie można nazwać to całkowicie spokojnym. Pomarańczowowłosa dziewczynka często kopiowała zachowanie swojego brata i podziwiała go. Chciała być taka jak on i zawsze do tego dążyła. Nikt nie mógł się równać z jej bratem, a nawet gdy miała wykonać pracę o swoim idolu, narysowała swojego kochanego braciszka.

– Może najpierw się przebierzesz? Chyba, że lubisz chodzić po domu w spódniczce – odparł kąśliwie Kageyama, spoglądając w górę. Co on tutaj właściwie robił? Może przywiódł go wyborny zapach, którym emanował Hinata z kąta w kąt? Cały budynek był pełen jego zapachu, który mieszał się z zapachem herbaty, pomarańczy i kwiatów. Można by było powiedzieć, że te zapachy były naprawdę kojące, ale nie dla czułego nosa Alfy. Zapach trzech omeg, a w szczególności jednej, doprowadzał go na skraj świadomości.

– Oh tak, racja. Zaraz to zrobię! Potrzebujesz czegoś albo coś? – dopytywał cicho chłopak, wciąż mając na sobie zbyt dużą jak na niego bluzę czarnowłosego. Naprawdę nie wiedział dlaczego niebieskooki był na niego zły. Przecież nie zrobił nic złego. Zapach Alfy przy jego ciele był iście drażniący dla nosa starszego licealisty. Czuł jakby ten zapach oblazł go całkowicie, odcinając go od świeżego powietrza. Z pewnością nie zapomni szybko tych ponadprzeciętnych feromonów.

– Potrzebuję, byś się przebrał i nie wymachiwał wszędzie ty- tymi łapami! – wypalił czarnowłosy, po czym odwrócił wzrok w drugą stronę. Omega spojrzał na niego z lekkim zmieszaniem, po czym zdjął z siebie pochłoniętą dotkliwym zapachem bluzę. Oddał ją Kageyamie i skinął do niego w podzięce za dane mu okrycie. Obszedł kanapę i ruszył powoli na drugie piętro, a przy każdym jego ruchu spódniczka, którą podciągnął za wysoko zdawała się mu unosić. – Jak mógł się zgodzić na włożenie czegoś takiego?

Przez chwilę nieobecności rudowłosego Tobio pozwolił sobie na porozglądanie się po czterech kątach należącej do rodziny omeg. Wszystko było dokładnie ustawione, a na pierwszy rzut oka panował tutaj wnikający w szczegóły porządek, który można było porównać do ulotki usług sprzątających. Pomimo niewielkości tych pomieszczeń wszystko zdawało się mieścić i było miejsca na więcej niż to. Niebieskooki był w podziwie układu wszystkich mebli i ozdób. Wstał i podszedł do zdjęcia w białej ramce, które stało na jednej z półek. Spojrzał na szczęśliwego Shoyo, który był jeszcze dzieckiem, a zaraz obok jego jeszcze młodsza siostra. Za nim stała jego matka z najbardziej ciepłym uśmiechem, jaki widział Kageyama w życiu. Czy Hinata też by potrafił się tak uśmiechać? Zdołałby to zrobić jeszcze lepiej, niż promienniej? I czy ten uśmiech by parzył?

Po chwili brązowooki chłopiec wrócił, a jego kroki po schodach otrząsnęły dziewiątkę Karasuno z myśli. Ubrany był już w piżamę, która wyglądała dosyć prowizorycznie jak na to, że znajdują się w jego domu. W jej skład wchodziła biała rozciągnięta koszula i czarne krótkie spodenki. W dłoniach dzierżył ręcznik i drugi komplet ubrań, tym razem trochę większych. Wcisnął je w dłonie chłopaka, rumieniąc się delikatnie.

– Masz, jestem pewny, że po treningu chcesz się umyć. Pokażę ci łazienkę. – Hinata bez zbędnych słówek uprzejmości ruszył na górę, przy okazji licząc, że niebieskooki ruszy za jego krokami. I tak właśnie się stało. Obaj szli do łazienki, rozmyślając przy tym o zupełnie różnych rzeczach. Kageyama zastanawiał się skąd do diaska rudowłosy ma ubrania większe, niż by nosił, a ten temat nie dawał mu spokoju. Brązowooki natomiast obmyślał gdzie jego gość ma przespać dzisiejszą noc. – To tutaj, a jakbyś czegoś potrzebował to wołaj. Będę w pokoju obok. 

Po skinięciu czarnowłosego obydwu siatkarzy rozeszło się w dwie inne strony. Shoyo poszedł poszukać futonu, który zarezerwowany był dla gości. Nie mógł go nigdzie znaleźć, co sprawiało, że czuł się lekko zestresowany. Sam miał w pokoju łóżko, a głupotą byłoby wpuszczenie go do pokoju mamy, bądź co gorsza jego siostry. Wiedział, że ma zawsze jeszcze jedną opcję i chyba ją wybierze. Zwyczajnie pójdzie spać na kanapę. Wydawało mu się to najrozsądniejszą z decyzji, jaką mógł podjąć. 

Wyższy chłopiec wszedł do jego pokoju z mokrymi włosami, mając na sobie piżamę, która leżała na nim jak ulał. To jeszcze bardziej poruszyło niebieskookiego chłopaka i nasuwało na myśl to samo pytanie "Skąd Hinata ma takie duże ubrania?", bo przecież nie mógł uwierzyć, że chodziłby w tak długiej koszulce i dresach. Brązowooki uśmiechnął się lekko rozbawiony na ułożenie kruczych włosów chłopaka. Wyglądało to naprawdę niecodziennie.

– Kageyama-kun, nie znalazłem żadnego futonu, ale za to możesz przespać się na moim łóżku, a ja pójdę na kanapę – zaproponował z lekkim uśmiechem jeden z najniższych graczy Karasuno.  Czarnowłosy przez chwilę przyjmował do wiadomości propozycję chłopaka, po czym skierował na niego swój skoncentrowany wzrok.

– Mogę położyć się obok ciebie. Jestem pewny, że nie zajmujesz dużo miejsca – zasugerował wyższy uczeń, wywołując lekkie spięcie u pomarańczowowłosego. Był pewien, że nigdy się na to nie zgodzi. A tu taka nowina. Sam to zaproponował. Brązowooki podejrzewał jak niezręczne to będzie, jednakże odrzucając od siebie wszystkie niespodzianki dzisiejszego dnia, on również był wyczerpany. Lekkie skinięcie głową Shoyo, było naprawdę zadowalające dla obydwu.

Alfa położył się na łóżku od ściany, a Hinata poszedł zgasić światło po czym wrócił do swojego łoża. Omega położyła się nieśmiało u boku Alfy, lekko się przy tym kuląc. Nie chciał stykać się z Tobio, bo byłoby to jeszcze bardziej niezręczne niż wspólne spanie. Siatkarze czuli się tak zmęczeni, lecz kiedy położyli się obok siebie, nie ogarniał ich upojny sen. Lekko zawiedzeni otworzyli oczy, spotykając swoje tęczówki. 

– Nie możesz spać? – spytał pierwszy Hinata, nie przerywając kontaktu wzrokowego z czarnowłosym krukiem. 

– Tak jak ty – odparł cicho wyższy, obserwując delikatne rysy twarzy chłopca w półmroku. Przesuwał wzrokiem po jego uroczej twarzyczce, podczas gdy Shoyo patrzył się tylko w jeden punkt, niebieskie oczy chłopaka. 

– Więc, co teraz? – spytał cicho brązowooki, ziewając przeciągle w dłoń. Zamrugał zaspanymi oczami, nadal spoglądając na chłopaka leżącego tuż obok. To wydawało się być niewiarygodne w głowie starszego z chłopców. Leżał właśnie obok Kageyamy w swoim pokoju. To wszystko brzmiało w jego głowie naprawdę komicznie. 

– Hina, a skąd masz takie duże ubrania? – spytał odrobinkę senny czarnowłosy kruk, nie mogąc się powstrzymać przed zadaniem tego pytania. Ta wątpliwość zaśmiecała jego myśli odkąd dostał te odzienie, a teraz była idealna okazja by rozwiać tą myśl i już nigdy do niej nie wracać. A przynajmniej tak myślał w tamtym momencie Tobio.

– Są jeszcze z czasów gimnazjum. Kiedyś nocował tutaj syn koleżanki mojej mamy i zostawił ten komplet przez przypadek. Kiedy go znalazłem było już dawno po wyprowadzce jego rodziny, a przeprowadzili się do innego kraju. Moja mama nie utrzymuje już kontaktu z jego. Nie wiem co się między nimi stało, ale nie drążyłem tematu – opowiedział rudowłosy chłopiec, wyglądając na naprawdę zamyślonego.

Za to niebieskooki był lekko zaskoczony jak i rozeźlony przez to co powiedział mu chłopak. Był pewien, że odpowiedź na jego pytanie, sprawi, iż będzie od niego wolny. Teraz, zastanawiał się co tutaj się stało, że jakiś chłopak zostawił tutaj ubranie. I ta myśl zdawała się go męczyć o wiele bardziej niż ta wcześniejsza. Nim się zorientował usłyszał ciche chrapanie z jego boku. Lekko zaskoczony spojrzał na mniejszego chłopca, który oddał się w objęcia Morfeusza. Uśmiechnął się lekko, widząc jak spokojnie w tej chwili wyglądał. Jego dłoń intuicyjnie przesunęła się do jego policzka i pogłaskał miękką skórę omegi. Dopiero po chwili oderwał od niego rękę jak za ruchem sprężyny. Co ja wyprawiam? - głowił się w myślach.

.............................................................................

Wiem, że mało tu akcji, ale następny rozdział, prawdopodobnie będzie dotyczył nocy i może poranka, a co tam się będzie dziać nie powiem nikomu *lenny dla ubogich*.
Rozdział nominuję dla: taszka7 , widzisz? Doczekałaś się w końcu uwu

Dziękuję za wszelki ślad, a jak jeszcze go nie zostawiłeś, zachęcam do zrobienia tego. Takie znaki pokazują mi, że chcecie więcej i będę wtedy bardziej się nad tym skupiać. 
Do przeczytania Gwiazdki.

~ Disa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro