Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33 ) Bento

Powrót do szkoły po tak wspaniałym meczu był karą od losu. Co Hinata zrobił źle, że świat nie pozwolił mu się wyspać, a następnie kazał mu wstawać wcześnie i iść do liceum? Zmotywował się tym, że zobaczy Kageyamę. Co więcej, będzie grał z nim w siatkówkę! Z tą miłą myślą nałożył na siebie ubranie i wziął drugie śniadanie, które przygotowała mu mama. Wszedł na swój rower, układając nogi na pedałach. Pojechał po nierównym terenie, śpiesząc się do szkoły. Na niebieskim niebie widać było niebieskie chmury, przypominające śnieżny dym. Słońce wisiało już wysoko na niebie i rozgrzewało buzię rudowłosej krewetki. Było dziś gorąco. Zapewne, kiedy ktoś dojedzie do szkoły będzie wykończony. Ale nie Hinata, który ma ponadnaturalną energię, którą trudno jest zmarnować.

Hinata zszedł z roweru dopiero przy wysokiej żelaznej bramie szkolnej, która była otwarta na oścież. Wszedł do środka po równo ułożonej kostce brukowej i zapiął swój rower przy stojaku. Pobiegł do szkoły, skutecznie omijając dyżurnego. Po białym korytarzu odbił się głos dzwonka, nawołującego uczniów do klas. Shoyo cudem zdążył usiąść do ławki, nim nauczyciel wszedł do środka swojej klasy. Hinata wyglądał prawie że nienagannie prócz odchylonego kołnierzyka i jednym listku na włosach. Teraz jego włosy przypominały mandarynkę z listkiem.

– Dobrze się czujesz? – spytała Mari, zdejmując listek z jego włosów i odłożyła go na koniec jego ławki. Hinata przytaknął kilka razy głową, a jej nic innego nie pozostało, prócz wiary w jego zapewnienia.

– Tak, po prostu nie mogę się doczekać popołudnia – powiedział zadowolony i wyciągnął swój zeszyt, zaczynając pisać to, co mówiła nauczycielka. Nawet jeśli nie rozumiał angielskiego i większość tych słów zapisywał błędnie i tak był zadowolony. Czarnowłosa spojrzała na niego skrzywiona, ale nie skomentowała tego. Zapewne nie może się doczekać gry w siatkówkę, pomyślała.

– Następną lekcję również mam z waszą klasą. Pan Fumiko jest na zwolnieniu lekarskim i nie znaleźliśmy dotąd zastępstwa. Nie zabierajcie rzeczy z klasy po dzwonku – poinformowała ich nauczycielka i wróciła do tłumaczenia czasu past continuous. Większość osób stwierdziła, że jest to łatwy czas. Jednak Hinata naprawdę długo główkował nad tym zagadnieniem i nic nie wpadało do jego głowy. To była czarna magia o ile nie szamańskie metody tortur. Jak coś, co znaczy być może odmieniać się na tyle sposobów? To było dla niego nie do pomyślenia!

– Hinata, jak uzupełniłeś podpunkt czwarty? – spytała kobieta o jasnych farbowanych włosach spiętych w wysoki kok. Była naprawdę piękną alfą o przejrzyście szarych oczach, ale Hinata nie patrzył na kobietę w ten sposób. W ogóle nie zwracał na nią uwagi. Wolał zamknąć się w małym świecie myśli, w której czas jest tylko bujdą, a szkoła jedynie wyobrażeniem Niestety jego świat marzeń również był zmyślony. 

– I was... learning to be a cook in my uncle's restaurant – wydukał pod nosem, nie wiedząc nawet, czy dobrze to zrobił. Nie mniej jednak nauczycielka poprawiła tylko jego wymowę, która bardziej była zbliżona do japońskiej niż do angielskiej. Zadała esej w formie zadania domowego pod tytułem "Jak spędziłeś ostatnie ferie?" w czasie past continuous na 300 słów. Było to zadanie na pojutrze, także Hinata nie martwił się tym za zbytnio.

– Ej Emi! Musisz to zrobić! W końcu tyle się zbierałaś. On na pewno to pokocha – powiedziała dziewczyna o długich brązowych włosach, zaciskając motywująco pięści uniesione w górę. Była jedną z bardziej energicznych osób w tej klasie, nie uwzględniając Hinaty.

– A-Ale co jeżeli mnie odrzuci? Izuma jest wspaniałym chłopakiem, ale niedawno zerwał z Misą-chan. Co, jeśli nadal przeżywa to rozstanie? W dodatku jest w o wiele lepszej klasie ode mnie, z pewnością sobie myśli, że nie jestem dla niego wystarczająco mądra – powiedziała jasnowłosa dziewczyna, której czupryna przypominała mu tą Sugawary. Miała na policzkach rumieńce i wydawała się być zawstydzoną nadpobudliwością koleżanki.

– Emi... Próbowałaś mu dać to bento tak dużo razy. Jeśli nie dziś, to kiedy indziej? – powiedziała czerwonowłosa i popchnęła swoją przyjaciółkę razem z Bento do wyjścia. Wyszły z klasy, a zdezorientowany Hinata spojrzał na swoją dotychczasową przyjaciółkę Mari.

– Bento? Co ona chce z nim zrobić? – Rudzielec zadał pytanie Mari, niezbyt rozumiejąc, co się dzieje. Całe swoje życie był ślepo wpatrzony w siatkówkę i mięsne bułeczki. I mimo że miał dar do nawiązywania relacji przyjacielskich, nigdy nie potrafił zawrzeć tej miłosnej. Nie miał na to czasu, bo cały jego grafik był zapchany, ale i nie miał szczęścia do miłości. Nie był wysoki ani umięśniony. A do tego był omegą. Z takimi cechami mógł tylko pomarzyć o miłości.

– Zwykle dziewczyny dają bento chłopakowi, który im się podoba. Sama nie wiem, czemu tak jest, ale to się zakorzeniło w znanych serialach i mangach. Dziewczyny bardzo lubią takie klimaty, a czemu pytasz? 

– Rozumiem – powiedział cicho chłopak i położył ręce na ławce, a na nich ułożył swoją głowę. Przekręcił twarz w stronę okna, wpadając w zadumę. Może powinien zrobić bento dla Kageyamy? Może wtedy chłopak zaakceptuje go jako swoją omegę albo nawet polubi. Jednak co może załatwić takie małe pudełko żarcia? Wolałby już mu kupić bułeczki mięsne. Mniam... Bułeczki mięsne.

Po lekcjach udał się na trening i poszedł poradzić się Sugawary, który według niego znał odpowiedź na każde pytanie. Przecież cały czas się mówi, że siwe włosy są oznaką mądrości. A przecież Sugawara miał ich od groma! Odciągnął srebrnowłosego na drugą stronę boiska i wślepił w niego duże brązowe oczy. Zastanawiał się jak zapytać o to chłopaka, żeby nic nie podejrzewał. Jednak nic nie wpadło do jego głowy, zatem postanowił zwyczajnie zapytać o to wprost.

– Sugawara-san? Wiesz... Po co daje się komuś z klasy Bento? – spytał czerwony na twarzy chłopak, odwracając wzrok. Zwykle stawał się markotny, kiedy coś wprawiało go w zakłopotanie. Czuł się tak samo, jak wtedy kiedy przyznał, że Kageyama jest naprawdę lepszy od niego. Kurczę... To było takie zawstydzające.

- Cóż... Sądzę, że to coś więcej niż zwykłe śniadanie. Jedząc jedzenie od ukochanej osoby, smakuje ono o wiele lepiej niż przygotowane samemu. W dodatku to taki znak, że ktoś naprawdę o ciebie dba. Tak mi się wydaje - powiedział Sugawara z lekkim uśmiechem, a dołeczki pojawiły się na jego twarzy. Oparł dłoń na jego ramieniu. – Czemu pytasz?

– Hę? Po prostu mnie to ciekawiło - mruknął zawstydzony, ruszając w stronę szatni. Przy czym szedł tak szybko jak mógł, wpadając na trenera. Mały chichot wyszedł z ust Sugawary, nim znów wrócił na swoje normalne stanowisko.

. . .

– Wystarczy, że je mu dasz. Wystarczy, że dasz mu je i uciekniesz - mamrotał do siebie Hinata, czując ciężar bento. W tej chwili zdawało mu się, że waży tonę. Jego serce szybko biło, czując jednocześnie strach i ekscytację. Cieszył się, że może Kageyama go trochę polubi. Bał się, że może go odrzucić albo wyśmiać. Nie, Kageyama nie jest taki... Jest czasem uszczypliwy i egocentryczny, ale nigdy go nie upokorzył. – W ostateczności zrzucenie mu bento na głowę, to nie jest aż taka zła opcja. Skończę w więzieniu, ale nasi prawnicy będą się ze sobą komunikować, więc to tak, jakbym pośrednio z nim rozmawiał. Agh!

– Nad czym się tak ostatnio zastanawiasz Hinata-kun? - spytała Mari, wyciągając wszystkie potrzebne książki. - Mam wrażenie, że ostatnio myślisz o wiele więcej niż zawsze. To całkiem zatrważające, wiesz?

– Zatrwa... Nie ważne. Chodzi o to, że chcę dać komuś Bento i... Boję się, że zostanę odrzucony - powiedział rudowłosy, znów przybierając na twarzy kolor dorodnej truskawki. Był dość nieśmiały, jeśli chodzi o sprawy miłości, zwłaszcza że zupełnie się na tym nie znał. W tej chwili czuł się jak postać mangi, która musi wyznać obiektowi westchnień, co czuje i potem są skazani na swoją obecność. Dziewczyna go kocha, ale on nie kocha jej. Prawdopodobnie zestarzeje się samotnie, całe życie odbijając piłkę nad głową. Jednak było coś, co przekreślało ten scenariusz. Jego determinacja była zadziwiająco mocna na tyle, żeby wykonywać pozornie niemożliwe rzeczy. Przecież był Hinatą Shoyo, a on nigdy się nie poddaje!

– Shoyo, uspokój się. Zrobiłeś się cały czerwony - powiedziała ciemnowłosa, po chwili analizując wszystkie słowa, które usłyszała od rudzielca. - Myślę, że ważne jest to, abyś w siebie wierzył. I żebyś się nie narzucał.

– Serio?

– Tak mi się wydaje - potwierdziła i przeczesała dłonią bok swoich włosów.

– W porządku. Dzięki! - powiedział Hinata, odzyskując swoje naturalne kolory. Zacisnął dłoń na ławce, próbując, odreagować nagły przypływ energii. W jego ciele buzowały hormony, które nie mogły być uciszone. Były zbyt silne, zbyt wielkie, żeby można było je stłumić. Jego myśli również chaotycznie wirowały w umyśle nastolatka i nie mógł sobie z nimi poradzić. Jak zawsze zignorował głosy, które ostrzegały go o tym pomyśle. Co mogłoby pójść nie tak? Przecież był Hinatą Shoyo!

Kiedy dzwonek szkolny zaalarmował uczniów o przerwie na lunch, Hinata wybiegł z sali jakby czekała na niego nagroda. W pewnym sensie tak, ale nie czekała, tylko wałęsała się zapewne po szkole albo szukała automatu z mleczkiem w kartoniku. Najpierw wyruszył w tamtą stronę, uznając to miejsce za najbardziej prawdopodobne. Kupił dwa mleczka w kartoniku i usiadł na ławce obok automatu. Czekał, aż Kageyama sam tutaj przybędzie, ale w ciągu kilku minut okazało się, że nie ma zamiaru tutaj przybyć. Może już kupił kartonik mleka? Zawiedziony poszedł na salę gimnastyczną, ale usłyszał, że nie będzie tam sam. Piłka odbijała się o gładką powierzchnię boiska. Hinata kochał ten dźwięk, czuł wtedy na plecach większe skrzydła nadziei, niż kiedykolwiek. Unosiły go w przestworza, tam, gdzie był tylko on i piłka. Zauważył króla boiska, który jeszcze bardziej podnosił swoją poprzeczkę. Wbił swój wzrok w ciało nastolatka, unoszącego się w powietrzu, kiedy jego ręka twardo walnęła w piłkę. Jego oczy zabłysły się, a usta lekko otworzyły. Zupełnie piękne, pomyślał, trzymając jedną z dłoni przy piersi. Odrzucił na bok plecak i podbiegł do drugiej strony siatki, wpadając przed piłkę. To był jedynie odruch, jego ciało samo ruszyło do przodu, a on zupełnie się nie kontrolował. Ułożył dłonie, by były idealnie złożone do odbicia dołem i podbił piłkę, która ze świstem wbiła się znowu do gry. Kageyama głośno oddychał i wreszcie uniósł głowę. Hinata, pomyślał, unosząc ręce do góry. Czasem czarnowłosy wątpił w jego poczytalność. Wtedy rudzielec podbiegł do Tobio i wsunął się pod siatkę, przechodząc na drugą stronę. Kageyama uśmiechnął się w duchu i skierował piłkę w stronę Hinaty, który wzbił się w powietrze w idealnym momencie. Wystawił rękę i odbił piłkę na drugą stronę boiska. Uśmiechnął się, wydając z siebie jakiś okrzyk radości. Kageyama nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu.

– Ty się uśmiechasz – powiedział Hinata niedowierzająco, padając na kolana ze zmęczenia. Nie był to wredny i wymuszony uśmiech, a coś, co mógł nazwać  p i ę k n y m uśmiechem. Sam wyglądał jak jedno wielkie szczęście, ale Kageyama mu tego nie powiedział. Zamiast tego podał mu dłoń i pomógł wstać z ziemi. – Nie idziesz czegoś zjeść?

– Zapomniałem śniadanie z domu.

To była jego szansa. Uśmiechnął się lekko, patrząc dużymi brązowymi oczami na jego rozgrywającego. 

– Ja za to spakowałem dwa. Chcesz zjeść ze mną jedno? – spytał, lecz po chwili doszło do niego, co wypaplał. Cały się przygrzał, nie tylko na policzkach. Jego całe ciało aż do koniuszków uszu biło gorącem. Kageyama skinął głową, zachowując swoją poważną twarz. – Z-Z-ZNACZY, TYLKO JEŚLI CHCESZ.

Brawo. Panikuję jak jakaś zakochana laska z Shōjo, przeszło przez głowę Hinaty, kiedy drżał z zażenowania oraz zdenerwowania. Nawet jego imię pasowało do tego tytułu, z czego absolutnie nie był dumny. Kageyama przerzucił swoją torbę przez ramię i ruszył za niższym siatkarzem. Jak zawsze milczy, może powinienem zacząć rozmowę.

– Twój serw był niesamowity – zaczął, siadając na tyle szkoły. Było tutaj cicho, prawie wszyscy ruszyli do zielonej strefy tej szkoły lub siedzieli właśnie w środku. Mogli cieszyć się tutaj ciszą i spokojem. Nareszcie nikt nie przeszkodzi tej dwójce w rozmowie.

– Czyli przyznajesz, że jestem lepszy niż ty – powiedział mężczyzna o czarnych włosach.

– Tak.. To znaczy, co? Oczywiście, że nie – prychnął.

– Nie? – Kageyama zmarszczył brwi, a wokół niego roztoczyła się ciemna demoniczna aura.

Właśnie strzeliłem sobie w kolano, pomyślał rudzielec. Powinien zapamiętać, że Kageyama jest wrażliwy, jeśli chodzi o te tematy. Jednak czuł się przy nim swobodnie i chciał z nim rozmawiać o wszystkim, co wpadnie mu do głowy. Tak jak robi to z Kenmą.

– Tutaj, proszę – powiedział, wyciągając Bento ze swojego plecaka. Oddał je Kageyamie, a sam wziął swoje. Wyglądało dość marnie, o wiele gorzej niż bento chłopaka obok. Miało aż dwa piętra i wypełnione były pysznymi sushi, onigiri, plackiem z dyni i innymi małymi przekąskami. Aż mu ślina pociekła, co nie uszło uwadze Kageyamy. Oboje wyciągnęli patyczki i podziękowali za posiłek.

– Nie chcesz się wymienić lub coś? W końcu to twoje – odparł nieco niezręcznie Kageyama. – Albo możemy zjeść oba razem.

Razem? Czy Kageyama zaproponował właśnie posiłek we dwoje? To o wiele więcej niż tego oczekiwał Hinata. Byli związani, ale przecież nigdy nie jedli razem i z jednego talerza. Hinata rozłączył patyczki i chwycił je zwinnie w dłoń. Wziął jedno z Sushi i zjadł je z uśmiechem. Były naprawdę pyszne. Kageyama też właśnie przeżuwał, któreś z dań i wydawał się być zrelaksowany. To jeszcze bardziej ucieszyło Hinatę. Czas na krok drugi według mangi jego siostry. Wyrzucił niepostrzeżenie jego patyczki i zaczął się rozglądać. Czasem pisemka dla małych naiwnych dziewczynek są pomocne. 

– Cholera gdzie ja upuściłem te patyczki – mruknął Hinata, rozglądając się w pobliżu. 

– Co ty z nimi zrobiłeś Boke? – W ciszy zaczął się rozglądać. Znalezienie ich nie było trudne, ale przecież są teraz całe w ziemi i zarazkach. – Poczekaj, zaraz wyciągnę moje – odparł, zaczynając grzebać po plecaku. Lecz nagle coś sobie przypomniał. – No tak. Przecież nie wziąłem ich z domu. Masz te.

– A ty czym będziesz jadł? – spytał Hinata z powagą. Zauważył delikatną zmarszczkę między jego brwiami, co oznaczało jedno. Kageyama zaczął się poważnie denerwować.

– Racja, może przejdę się do stołówki? Z pewnością są tam jakieś – odparł, przyprawiając Hinatę w niedowierzający nastrój. Że też o tym nie pomyślał. 

– Zostało niedużo czasu. Nim tam dojdziesz, stołówka się zamknie – powiedział na szybko Hinata, a Kageyama po krótkiej chwili usiadł obok niego. – Może jakoś się nimi podzielimy?

– Umiesz jeść jedną pałeczką? – spytał z kpiną wyjątkowy siatkarz o niebieskich oczach.

– Nie, ale możemy przecież jeść na zmianę – odparł Shoyo, wyciągając z pudełka kulkę ryżową. Wepchnął sobie ją do ust i podał kawałki drewna przyjacielowi, przeżuwając kłębek białego zboża. 

– To tak jakbyśmy się pośrednio całowali.

– Brzmisz tak, jakbyśmy już tego nie robili – zauważył słusznie Shoyo, mając na myśli tę pamiętną noc, po której został jeden z najpiękniejszych i najgorszych prezentów na świecie, ugryzienie swojego alfy. – Jedz, bo mamy niewiele czasu.

Czarnowłosy westchnął i wziął na pałeczkę kolejne, tym razem mniejsze sushi. To jedzenie było naprawdę dobre, nie lepsze niż to, które pakuje mu pomoc domowa, ale całkiem niezłe. Czuć było, że wszystko jest starannie wykonane. Hinata czekał, aż Kageyama poda mu pałeczki, lecz on miał inny plan. Wziął między patyczki kolejne sushi i włożył je do ust rudzielca.

– Mmf – wybełkotał niższy.

– Tak będzie szybciej niż bezsensowne przekazywanie pałeczek – odparł Tobio, zamykając swoje oczy. Wziął kulkę ryżu i znów nakarmił swoją omegę. Karmił go, póki Hinata nie zauważył, że pęka w szwach. Niewiele zostało w obu bentach, ale nie przeszkadzało mu to aż tak bardzo. Dojadł resztę i zamknął szczelnie oba pudełka, po czym wytarł kącik swoich ust z ryżu. Pałeczki wylądowały w śmietniku. – Muszę iść do klasy.

– Ja też. Ale... Mógłbyś przyjść po lekcjach od razu na salę? – spytał Hinata, trzymając rąbek mundurku Kageyamy. Potrzebował z nim porozmawiać, a ich rocznik najszybciej kończył dziś lekcje. Chciał wyznać Tobio to, co czuje, mimo że próbował już tak wiele razy mu to pokazać. Zamierzał mu teraz jasno powiedzieć o tym, że go kocha. I nie podda się, nawet jeśli znów usłyszy gorzką odmowę z jego ust. Będzie walczył, bo póki ma szansę, nie ma szans, że się podda.

                                      Notatka Autora                                     

Dziękuję, że śledzicie tę historię i dotarliście aż tutaj! Jestem z was bardzo dumna. Zachęcam do zostawienia obserwacji, aby wiedzieć co się dzieje na u mnie na watt i dostawać wiadomości a propos tej książki (lub innych)!
Dziękuję, że jesteście aż tutaj i mogę się z wami cieszyć zbliżającym zakończeniem. Nie sądzę, że wypiszę więcej niż 40 rozdziałów tej książki. 
Dziekuję jeszcze raz~!
 ~ Disa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro