Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XI - Zebranie

 Cross pov.

- Chodź - Powiedział, Nightmare otwierając mi drzwi do głównej sali. Pozostali byli już tam zebrani, jak zawsze siedzieli oni na ściśle przypisanych przez siebie miejscach. Po ich minach można było powiedzieć, że nie za specjalnie chcą oni tutaj, być. Choć, może chodziło tu o moją obecność?Bez słowa usiadłem na swoim miejscu, na co Dust jedynie siedzący po mojej lewej oparł swoją głowę na dłoni. Nie skupiając się zbytnio też na horro'rze, jedynie kątem oka zobaczyłem jak niezbyt dyskretnie, bawił się swoim ostrzem siekiery, powoli przejeżdżając po ostrzu swoją dłonią.

- Musicie być świadomi, dlaczego was tu zebrałem, i to do tego tak szybko - Powiedział Nightmare, na co wszystkie oczy w jednej chwili spojrzały na niego.

- ... - Głucha cisza zebranych na sali, stała się dla niego znakiem, że bez żadnych przeszkód może kontynuować.

- Ostatnie wydarzenia... - Rozpoczął, po czym rozwijając temat, płynie przechodził ze zdarzenia na zdarzenie, prawie nie szczędząc przy tym drobnych szczegółów. Powiedzmy sobie szczerze, jego codzienna małomówność była przykrywką, co do tego, jak potrafił skrzętnie władać językiem. Nie jeden pierwszy raz go słysząc, długo zastanawiałby się, czy aby na pewno strona księżyca jest aż taka zła jak ją ''malują''. W sumie zresztą słusznie każdy, kto raz słyszał jego wypowiedź, zwłaszcza podczas narad, powinien się zresztą ze mną zgodzić... Mało kto był w stanie z własnej woli przerwać mu te jego ''opowieść'' choćby znał ją na pamięć i słyszał więcej jak tysiąc razy. To pewnie przez taką moc w jego słowach większość z nas była mu posłuszna, a można by powiedzieć, że do w większości seryjnych morderców nie da się przemówić choćby słowem... To wielka bzdura i Nightmare dobrze o tym wiedział, raz po razem dokładając coraz to więcej informacji w swoich wypowiedziach.

- ... Teraz jednak chciałbym przejść do na pewno nurtującej was teraz sprawy, a mianowicie ''Zdrady Cross'a'' - Na jego słowa, jak na zawołanie każdy na sali zwrócił swój wzrok, choćby i nawet tylko kątem oka. Nightmare jednak ignorując powstały po chwili chaos, kontynuował.
- Każdy z nas chyba dobrze zdaje sobie sprawę, z jak wielkim problemem musieliśmy się borykać, gdy tylko przywoływaliśmy minione wydarzenia - Powiedział, odchodząc ze swojego standardowego miejsca, i powolnym krokiem zaczął chodzić wokół stołu, przy którym byliśmy zebrani.
- Prawdę mówiąc, byliśmy jeszcze bliżej przegranej, niż nigdy dotąd - Powiedział, na co reszta spojrzała na niego z zaciekawionym wzrokiem. Poza Horror'em który dalej skupiał swoją uwagę na siekierze.
- W takim rozwoju wydarzeń byłem zmuszony, posunąć się do małego podstępu, zarówno przeciw wam, jak i Imperium Słońca. Cross miał do odegrania ważną rolę, z której wywiązał się doskonale, zaś wasza nie wiedza pomogła, tylko aby nasz wróg, bez zawahania pomógł, jak i wpuścił Cross'a. Dzięki czemu byliśmy w stanie pozyskać ważne dla nas informacje.

- Chcesz przez to powiedzieć, że ta cała zdrada była jedynie głupią farsą? - Zapytał Error, lekko znudzonym głosem.

- Była - Powiedziałem, nieznacznie machając dłonią... Na co też poczułem się lekko skrępowany, gdy poczułem, na swoim ramieniu rękę Nightmare'a.

Jeszcze nigdy udawanie nie przyszło mi tak łatwo... Zawsze odczuwałem, niepokój, a nawet wstręt, gdy mówiłem coś, czego nigdy nie chciałem powiedzieć, a teraz? Nie robiło mi to już zbytniego znaczenia, może to było przez ostatnie wydarzenia, przez to, że się tego w pewien sposób wyuczyłem? Sam nie byłem pewny, to wszystko zdawało się zbyt skomplikowane. Nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć cicho westchnąłem w nadziei, że to spotkanie jak najszybciej się zakończy.Wbrew pozorom nie musiałem na to długo czekać, wygląda na to, że głównym tematem dzisiejszego zebrania była moja zdrada... W sumie miło z jego strony, że postanowił sam poruszyć ten temat, mimo wszystko mógł też zostawić te sprawę mnie do wyjaśnienia.

- Cross, masz chwilę? - Usłyszałem za swoimi plecami, a gdy się odwróciłem, spostrzegłem Nightmare'a wychodzącego jako ostatniego z sali.

- Niby tak, czy coś się stało? - Zapytałem z lekkim uśmiechem.

- Ja... Um - Mruknął, lekko rozmasowując swój kark - Wiesz...? Nic, już nie ważne - Odpowiedział, szybko zbierając rękę.

- Hej! - Zawołałem, łapiąc go za rękę, gdy ten próbował odejść - Na pewno nic? -Dopowiedziałem, na co on popatrzył na mnie zaskoczony.

- W sumie... Mam prośbę - Powiedział, nad wyraz łagodnym jak na niego tonem - Chodź, ze mną.

Nie dając mi odpowiedzi, złapał za moją rękę, po czym szybkim krokiem, zaczął iść w stronę zachodniego korytarza, najwyraźniej nie zwracając uwagi na podejrzliwe, a nawet zdziwione spojrzenia, osób aktualnie znajdujących się w okolicy. Muszę przyznać, że pomimo całkiem niezręcznego charakteru tej sytuacji, mina Killer'a rekompensowała wszystko. W sumie żałuje, że nie zrobiłem zdjęcia. Gdy minęliśmy, dobrze znane mi zachodnie skrzydło, wbrew moim oczekiwaniom, Nightmare, zamiast skręcić w którąkolwiek inną stroną, zaczął stanowczo brnąć przez siebie, nieubłaganie zbliżając się do ściany. Z początku lekko zdziwiony patrzyłem, co zamierza on zrobić, jednak ten niczym w najzwyklejszej zwykłości przyśpieszył i zamiast niechybnie spotkać się, ze starą zakurzoną ścianą, przeszedł przez nią, a ja nie mając czasu na rozmyślanie za nim.

- Nie sądziłem, że mamy tu ukryte przejście - Powiedziałem, gdy przystanęliśmy przy dużych mosiężnych drzwiach.

- Nikt o nim nie wie - Powiedział, bez większych ceregieli otwierając przejście, a w dalszym rozwoju wydarzeń, przepuszczając mnie przodem. Poczułem się z lekka jak zawstydzona dama, której dżentelmen otwiera drzwi przed wejściem do restauracji, jednak cała ta otoczka była stanowczo bardziej złudna. Mianowicie, za drzwiami wbrew pozorom, nie czekał kolejny pokój, a ogród. Stanowczo zbyt podobny do tego z mojego snu.  

////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Heyo ^ ^ Wybaczcie za te małą przerwę, postaram się od teraz wstawiać swoje rozdziały regularnie, patrząc choćby przez pryzmat tego, że nieubłaganie zbliżamy się do końca tej opowieści...

- Rose

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro