Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX - Wybór Cross'a

Narrator pov.

  Cross obudził się po kolejnym śnie, z dużym mętlikiem w głowie. Nie rozumiał ani pobudek, ani zamiarów Nightmare co bardzo go denerwowało. Był gotowy na wiele, ale nie nie mógł się spodziewać, że Koszmar, zamiast zmusić go czy przekupić, będzie się tak zachowywać. Czy to naprawdę możliwe, że Nightmare się zmienił? Jeśli jego uczucia mogłyby być prawdziwe? Na te myśl Cross nie mal natychmiast oblał się fioletowym rumieńcem. Choć on sam nigdy wcześniej nie był zakochany, to sama myśl o tym, że Nightmare mógłby darzyć go uczuciem była dla niego w pewien sposób kojąca. W sumie nawet po części sam chciał uwierzyć w jego wyznanie, bo może to pomogłoby mu z powrotem stanąć na własnych nogach, nie bojąc się o własną przyszłość i o to, po której stronie konfliktu chciały stanąć. Nawet z resztą gdyby to, co mówił Nightmare, okazało się kłamstwem, zawsze byłaby możliwość obrócenia tego przeciwko niemu samemu - Pomyślał, wstając z łóżka. W jego zaś głowie zaświtała zupełnie nowa myśl i to możliwe, że dzięki niej, a raczej planu, który skrzętnie zdawał się samoistnie układać w jego wyobraźni.

-----------------------------------

W tym samym jednak czasie, niecałe dwa pokoje dalej, Dream siedząc zaraz tuż obok okna, rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami. To, co powiedział o Cross'ie podczas ostatniego spotkania gryzło go, nie pozwalając mu nawet sprawdzić, jak się on sam czuje. Nie chciał nigdy tak powiedzieć, jego jedynym celem było odsunięcie prywatnych myśli, od tego, co ostatnio działo się pomiędzy dwoma imperiami. Nigdy nie chciał, aby to tak zabrzmiało i, pomimo że sam Cross w jego przekonaniu tego nie słyszał, Dream nadal czuł się winny, mimo wszystko okłamał swoich przyjaciół. Jedyną rzeczą, której on sam się wstydził, było kłamstwo, a teraz? Sam oszukuje zarówno siebie, jak i swoich najbliższych, tylko dlatego, by chronić ten mały kwiat, w swoim sercu, który przez większość nazywana jest skrytą miłością. Chciał już on wiele razy powiedzieć Cross'owi o swoich uczuciach, że od czasu kiedy pomiędzy ich do niedawna tajnymi spotkaniami, za dnia myślał tylko o nim. Pomimo że sam wiedział, że ta miłość nie ma przyszłości, że są z zupełnie odmiennych światów. Teraz gdy los w pewien sposób uśmiechnął się do niego, sprawiając, że jest on zaledwie krok od swojej sympatii, jedynym co może zrobić, jest zwykła rozmowa... Która, zresztą pomimo wielkich chęci, nigdy nie przyniesie niczego więcej aniżeli przyjaźni. Bo choć przyjaźń jest srebrem, to właśnie złotej miłości on pragnął.

-----------------------------------------------

- Myślisz, że naprawdę nie ma innego wyjścia? - Zapytał Blue, podchodząc bliżej Ink'a.
- Tak - Odpowiedział, lekko przymykając oczy. Obydwoje nigdy nie byli za rozwiązaniem siłowym, jednak patrząc na napiętą sytuację, zarówno polityczną, jak i wewnętrzna nie było innej możliwości jak wszczęcie wojny dopóki, jeszcze ich szanse nie były bliskie zera, choć nawet mimo tego z pewnością wielu osobą w kwaterze imperium słońca to się nie spodoba, a już szczególnie Dream'owi to w tym momencie nie było już odwrotu. Trzeba było wybrać albo poddadzą się bez walki, albo będą walczyć teraz i dostaną swoją szansę, jednocześnie łamiąc, zasadę, która towarzyszyła im od lat i od początku tego konfliktu. Ink szczerze mówiąc, nigdy tego nie chciał, zawsze był takiego samego przekonania jak Blue, choć... W obliczu tak trudnej sytuacji musiał znaleźć się ktoś, kto jako jedyny będzie myśleć trzeźwo, i nieomamiony własnymi poglądami będzie w stanie znaleźć jedyne odpowiednie rozwiązanie. Choćby za słoną cenę.
- Zobaczysz, jak już będzie po wszystkim, będziemy się razem śmiać - Powiedział, po części samemu nie rozumiejąc dlaczego, każde wypowiadane słowo jakby blokowało mu oddech, powodując nieprzyjemny ucisk w duszy.
Nie widział tego, choć sam starał zachować choć pozory opanowanego... W swoich myślach był przerażony, na myśl o niepowodzeniu całej myśli.

////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Brnąc przez śnieg, starał się zachować spokój, choć jego dusza kołatała się, jakby przeczuwając, że nie jest on tu ani trochę bezpieczny. Jednak on, nie wahał się, wiedział, co zamierza zrobić i jeśli tylko uda mu się znaleźć w sobie odpowiednio dużo odwagi, to uda mu się wykonać najtrudniejsze powierzone przez siebie zadanie.

- Co tu robisz? - Wzdrygnął się, usłyszał głos, którego nie słyszał od bardzo dawna, co po części sprawiło mu radość, jednak w obecnej sytuacji mogło zwiastować równie tyle, co śmierć.

- Witaj Killer - Odpowiedział Cross, lekko zsuwając kaptur z twarzy - To tak się wita starych znajomych? - Powiedział z lekko kpiącym uśmiechem.

- Znajomych nie, zdrajców już tak - Odburknął, wyciągając w jego stronę nóż - Nawet nie wiesz, jaką teraz mam ochotę pociąć cię na kawałeczki.

- Hah, więc dlaczego tego nie zrobisz? - Zapytał Cross, natychmiast szarżując na dawnego kompana broni. Na relacje Killer'a nie trzeba było długo czekać. W jego pustych czarnych oczach widać było kipiącą nienawiść żywioną przez niego do Cross'a. Choć jego samego to nie interesowało. Jego celem nie była walka, choć na pierwszy rzut oka można było tak stwierdzić. Nie walczyli tak długo, po chwili zjawił się sam Nightmare, co nie było zbytnio dziwne, gdyż miał on dokładny wgląd na okolicę, w której znajdowała się ich kwatera. Cross tylko na to liczył. Spojrzawszy na Nightmare'a Szybkim ruchem spławił Killer'a, podszedł do swojego byłego ''przełożonego'' i kleknąwszy na jedno kolano, wypowiedział następujące słowa.

- Przepraszam, za zwłokę... Misja zakończyła się Sukcesem.

Nightmare od razu rozumiejąc przedstawienie odgrywane przez Cross'a, postanowił również wtrącić swoje trzy grosze i z lekka szalonym uśmiechem na ustach, przyjął on czarny kwiat który Cross, podał mu na wpół otwartej dłoni, jednocześnie wiedząc. UDAŁO MU SIĘ WYGRAĆ.  

I jak podobała wam się taka perspektywa? Jest lepiej czy gorzej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro