Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❀ 𝙾𝙽𝙴 ❀

Siedzę na podłodze w pustym pokoju. Otacza mnie cisza oraz półmrok. Po moim policzkach płyną łzy. Łączą się na żuchwie i skapują na jasne spodnie. Natomiast po mojej ręce rozpływa się szkarłatna ciecz. Podłoga ubrudzona od krwi, poszarpana skóra. W głowie panuje chaos, mętlik. Jest mi niezmiernie zimno na ciele jak i duszy. Nie wiem co ze sobą zrobić. Błądzę i nie mogę znaleźć wyjścia. Tak jakby go nie było.

𝚡

Przepraszam mamo. Zapewne znów się na mnie zawiodłaś. Pokładałaś we mnie nadzieje, wychowywałaś mnie na silną, uczyłaś myśleć o sobie. Pragnęłaś, abym miała w życiu łatwiej, jak najlepiej. Bynajmniej taką mam nadzieję.

Kochałam Cię. Próbowałam zrozumieć. Jednak Ty ciągle byłaś chłodna. Zawsze robiłaś mi na wskroś. Nigdy nie interesowało Cię co czuje, co myślę. Wybrałaś mi zawód, przyszłość. Nie mogłam spotykać się z przyjaciółmi ze względu na szkołę. Sprzedałaś Azję i kazałaś na to patrzeć. Wytłumaczyć nowemu właścicielowi jak się z nią obchodzić. Dobrze wiedziałaś, że tego nie chciałam. A ja dobrze wiedziałam, że muszę to zrobić. Nie istniało dla Ciebie słowo sprzeciwu.

Bałam się spytać o cokolwiek. Nie umiałam iść do Ciebie po radę. Odpychałaś mnie. Tak bardzo miałam Ci to za złe. Chciałam wykrzyczeć Ci w twarz jak bardzo moje życie jest niedorzeczne, że nie daje sobie rady. Tak na prawdę miałam Ci dużo za złe. Jednak równocześnie wciąż byłaś moją rodzicielką. Stałam między młotem, a kowadłem. Rozrywało mnie od środka, a na zewnątrz milczałam. Moje łzy, uczucia, czy słowa Cię nie interesowały. To zawsze Ty podejmowałaś decyzję i nikt nie miał prawa się sprzeciwić.

Nie dawałam sobie rady. Byłam nastolatką. Dzieciakiem, który potrzebuje się wyszaleć. Pragnęłam jedynie zrozumienia. Ciepła, które wciąż było mi zabierane. Nie miałam prawdziwych przyjaciół. Nie potrafiłam zaufać. Otaczałam się ludźmi, a tak naprawdę znała mnie malutka garstka. Mogłam ich policzyć na palach jednej ręki.

Jednak ponad to wszystko wybił się Paul. Pokochałam go. Nie interesowały mnie szepty innych. Byłam gotowa sprzeciwić się nawet Tobie. Nie było to potrzebne. Wydawało się, że go akceptujesz. Nawet przekonał Cię na nasz wyjazd. Dla mnie było to niemożliwe.

On zaczął dawać mi tą radość. Nadzieję na lepsze jutro, ciepła którego mi brakowało. Uczucia, które dusiłam w środku powoli się uwalniały. Zmieniał mnie oraz mój pogląd na ten szary świat. Dzięki niemu próbowałam rozumieć Twoje zakazy.

Jednak...jego miłość pokazywała, że nie mam jej od innych. Od Ciebie. Moje myśli szalały jeszcze bardziej, ale nie pokazywałam tego. Cieszyłam się tym co mam. W końcu w każdej chwili mogło zniknąć.

I tak też się stało. To wszystko stało się szybko, nagle. Czułam się tak jakby ktoś mi dał w twarz. Dobrze wiesz co to było. Koniec zajęć, czekanie na mojego ukochanego. Brak wieści od niego, aż w końcu informacja o jego wypadku.

Złamało mnie to. Po prostu uszło ze mnie wszystko. Zamknęłam się w pokoju. Wpadłam w szał. Byłam nabuzowana złą energią. Chciałam zniszczyć wszystko. Najprawdopodobniej byłabym martwa. Jednak pewna osoba mnie uratowała. Pewnie wiesz kto.

Tylko, że to było wtedy. Teraz już pewnie nie żyje. Brzmi drastycznie, wiem. Po prostu nie potrafiłam sobie poradzić. Przepraszam, że marnowałam komuś miejsce na tym świecie. Mam nadzieję, że ten kto mnie zastąpi będzie miał lepiej. Dostanie należyty szacunek. Nie będzie podnóżkiem innych. Nikt nie zasługuje na wyśmiewanie. Nawet Ci najgorsi.

Przepraszam. Liczę na to, że jeszcze się spotkamy. Nie obwiniaj się, proszę. To nie Twoja wina. Każdy popełnia błędy. Jesteś silna i mądra. Ja nie dałam rady, ale Ty jesteś moim przeciwieństwem.

Mój koniec nastąpił. Życie zdradziło mnie ze śmiercią.

— Kocham Cię, Anais".

𝚡

Na trawie leżała biała koperta ubrudzona krwią. Natomiast nad nią wisiała młoda dziewczyna, gdzie na jej zimnej dłoni widoczna była zaschnięta ciecz. Wiadome było, że już nie wróci.

Nikt nie wiedział co siedzi jej w głowie. Nie mogła zrobić nic innego. Pochłonięta emocjami po prostu to uczyniła.

Powiesiła się, a kolejne drzewo zaczęło skrywać historię. Mroczny epizod osoby, która nie wytrzymała. W samotności, otoczona krzykami odebrała sobie życie.

_____

653

Jest to one shot na podstawie książki "Anais|prawdziwe życie nastolatków". Rozdział dedykowany jest autorceajzhamer

Serdecznie zapraszam do niej! Ma cudowne prace ♥

Shot powstał, ponieważ zajęła ona 2 miejsce u mnie w konkursie. Gratuluję raz jeszcze. Mogę szczerze powiedzieć, iż bardzo przyjemnie mi się to pisało. Mam nadzieję, że się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro