Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[KARA]

Kierowałaś się w stronę pokoju Reijiego, by odbyć swoją karę. Niedługo po tym, jak Ta Osoba nakazała Ci chodzić do szkoły, Laito nabrał ochoty na zabawę i przez niego zaliczyłaś wagary, co oczywiście nie spodobało się okularnikowi.

Uniosłaś pięść, by zapukać, jednak drzwi otworzyły się same, ukazując Reijiego siedzącego w fotelu na przeciw wejścia. Ruchem ręki pokazał, byś weszła. W chwili, gdy przestąpiłaś próg, drzwi zatrzasnęły się za Tobą z wielkim hukiem. Przełknęłaś ślinę spuszczając wzrok na podłogę. Bałaś się tutaj przyjść, ale jeszcze bardziej obawiałaś się, co by się z Tobą stało, gdybyś się tutaj nie zjawiła.

"[Imię]." Okularnik był wyraźnie niezadowolony. "Podejdź tu." Zrobiłaś jak kazał, po czym popchnął Cię i teraz przed nim klękałaś. "Więc?" Uniósł brwi.

"Przepraszam! Zachowałam się nieodpowiednio, następnym razem nie opuszczę zajęć, nawet jeśli Laito będzie nalegał. Bardzo żałuję, że wagarowałam. Już nigdy tego nie zrobię..." Zaczęłaś się tłumaczyć i przepraszać, ale wampir uciszył Cię.

"Uspokój się." Rozkazał, ale Ty nie potrafiłaś opanować drżenia rąk czy też łez gromadzących się w kącik Twoich oczu. Wampir wydał z siebie niezadowolony pomruk, po czym uniósł rękę i Cię spoliczkował. "Rób, co Ci każę." Trzymałaś się za piekący policzek, ale udało Ci się skinąć głową. "Nie słyszałem?" Tym razem kopnął Cię w kolano, a Ty krzyknęłaś z bólu.

"Oczywiście, co tylko zechcesz..." Powiedziałaś skręcając się z bólu.

W ten sposób zaczęła się Twoja kara. Przez długi czas wampir zwyczajnie się Tobą bawił, prowadząc rozmowę na takie tory, byś powiedziała coś nie tak lub się z nim nie zgodziła, a wtedy otrzymywałaś od niego cios.

Straciłaś już siłę na jakiekolwiek rozmowy, co okularnik zauważył. "Wstań." Rozkazał, a ty posłusznie wstałaś, mimo że Twoje nogi były jak z waty. Wampir  podszedł do Ciebie i skierował w stronę oparcia fotela. Położył na nim Twoje dłonie i kazał Ci się wypiąć. W takie sytuacji nie mogłaś mieć dobrych przeczuć. Nie chciałaś na to patrzeć.

Wampir uniósł Twoją spódniczkę, delektując się widokiem. Zataczał dłońmi koła na Twoich pośladkach, podczas gdy Ty prowadziłaś wewnętrzna walkę, by nie wydać z siebie żadnego odgłosu.

Kiedy Reiji zdał sobie sprawę, że w ten sposób nie dostanie od Ciebie żadnej reakcji, delikatnie zsunął Twoje majtki. Czułaś się upokorzona i pokonana, ale dalej to znosiłaś. Myślałaś, że byłaś gotowa na wszystko, ale wtedy wampir Cię zaskoczył. W chwili gdy usłyszałaś głośny świst przecinający powietrze, poczułaś także ostry ból na lewym pośladku. Jęk pełen bólu opuścił Twoje usta, a potem następny i następny.

Okularnik biczował Cię tak długo, aż Twoja krew zabrudziła jego dywan. W jednej chwili odezwała się jego pedantyczna natura i zaprzestał tej zabawy, ale nie musiałaś czekać długo na kolejną. Jęknęłaś, gdy dotknął Twojej poranionej skóry. Przez jakiś czas drażnił ją, nie pozwalając ranom się zasklepić. Oblizał lubieżnie palce ubrudzone Twoją krwią, uśmiechnął się z wyższością, po czym pochylił się, by zatopić w Twoim ciele swoje kły. Przeciągle jęknęłaś, czując jak Twoja krew upuszcza ciało w zbyt szybkim tempie. Zakręciło Ci się w głowie i tylko resztką sił powstrzymywałaś się od omdlenia. Całkowicie uległa pozwoliłaś, by wampir ugryzł Cię w Twoje dolne wargi, jednocześnie wsuwając między nie swój bicz. Czułaś jego chłodny oddech na swoim rozgrzanym ciele, co tylko bardziej Cię podniecało. Próbowałaś z tym walczyć, jednak ból wkrótce przekształcił się w czystą ekstazę.
Wampir nie poprzestał na tym. Mimo że już osiągnęłaś swój szczyt, Reiji nieustannie ruszał w Tobie swoją zabawką. Kiedy poczułaś, jak szczytujesz po raz drugi, bezwładnie osunęłaś się na ziemię, głośno łapiąc powietrze. Kątem oka zobaczyłaś jak wampir oblizuje rączkę bicza pokrytą Twoimi płynami i krwią. Poczułaś odrazę do samej siebie, ale nic nie mogłaś na to poradzić. Po raz kolejny wyszeptałaś "Przepraszam..."

"Kto zezwolił, byś usiadła?" Uśmiech na twarzy wampira nie wróżył nic dobrego. "Kara dopiero się zaczęła."

Przepraszam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro