Rozdział 13
– Ax, za robotę byś się w końcu wziął, a nie łazisz za Rose, jak cień. Przecież przy mnie nic jej się nie stanie, a jedziemy tylko po zakupy dla Ryan'a – burknął Adam.
– Ostatnio, gdy razem opuściliście teren klubu, porwali was i przez prawie osiem tygodni nie wiedzieliśmy, czy w ogóle żyjecie. Zapomnij, że spuszczę Różyczkę z oczu. – Mój nadopiekuńczy brat uparcie przystawał przy swoim.
– Ja pierdolę, ale ty jesteś wkurwiający.
– Wiem. Jadę za wami. – Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę motocykla.
Zachichotałam, widząc skwaszoną minę przyjaciela. Od momentu, gdy wynurzyłam się z pokoju, a Aleks dowiedział się o naszych planach wyjazdu do centrum handlowego, żeby dokupić potrzebne rzeczy dla dziecka, między mężczyznami wywiązała się dość zażarta kłótnia.
Domyślałam się, skąd wzięła się nadmierna troska brata. Była wynikiem tego, co przeżył podczas mojej kilkutygodniowej nieobecności. Przez tyle czasu nie był pewien, czy ponownie mnie zobaczy. Dzień w dzień, razem z Setem mnie szukał. Starał się nie dopuszczać do siebie podejrzeń, że mogłam zginąć. To wszystko mocno odbiło się na jego psychice, przez co teraz nie opuszczał mojego boku.
– Proszę, bądź wyrozumiały. On nie ma nic złego na myśli, tylko się martwi. – Starałam się uspokoić Adama.
– Nie miałbym nic przeciwko, żeby z nami jechał, ale w warsztacie ma pełno zaległej roboty. Do tego upartego osła nie docierają żadne argumenty. Nie daje sobie przetłumaczyć, że nic ci się nie stanie, jeśli pojedzie na chociażby cztery godziny pomóc chłopakom – wyjaśnił, po czym otworzył mi drzwi.
Wsiadłam na przednie siedzenie klubowego samochodu, a mój przyjaciel po chwili zajął miejsce za kierownicą.
– Dziwię się, że jedzie oddzielnie Harrym – fukał dalej pod nosem.
– Odpuść mu, proszę. Wieczorem z nim porozmawiam, a jutro zmuszę go do pójścia do pracy. Ok?
Prychnął śmiechem i spojrzał na mnie kątem oka.
– Wierzysz, że ci się to uda?
– Mam taką nadzieję – westchnęłam.
Spojrzałam przez okno w boczne lusterko i zawiesiłam wzrok na jadącym za nami Aleksie. Zastanawiałam się, co zrobić, żeby wpłynąć na jego postępowanie. Zaniedbywał przeze mnie swoje życie, zarówno prywatne, jak i zawodowe. Od momentu, gdy nasza rodzina znowu się połączyła, na każdym kroku pokazywał, jak bardzo mnie kocha i się o mnie troszczy. Chciał w ten sposób wynagrodzić mi wszystkie lata rozłąki, jakby czuł się za to odpowiedzialny. Pozwalałam mu na nadopiekuńczość, bo sama zachłannie pragnęłam jego obecności. Był nie tylko moim bratem, ale też obronną tarczą, podporą, gdy brakowało mi sił i najlepszym przyjacielem, który nigdy by mnie nie zawiódł. Tak samo jak on o mnie, ja też o niego się martwiłam. Oprócz mnie i Warrior, który był jego najbliższą osobą w klubie, nie miał nikogo. Wiem, że Adam i Set nigdy nie zostawiliby go w potrzebie, ale nie dopuszczał ich tak blisko do siebie, jak nas. Nie raz zadręczałam się myślami o jego odizolowaniu, lecz miałam cichą nadzieję, że przyjdzie odpowiedni czas, gdy otworzy przed światem swoje cudowne wnętrze i pozwoli zagościć w sercu też i innym.
– Znowu odpływasz. – Usłyszałam przy uchu głos przyjaciela.
Potrząsnęłam głową na boki, budząc się z dziwnego transu. Zawstydzona spojrzałam na roześmianego Adama.
– Wcale nie.
– Nawet nie zauważyłaś, że dojechaliśmy już pod centrum handlowe.
Otworzyłam szeroko oczy i wyjrzałam przez przednią szybę. Rzeczywiście byliśmy już na rozległym parkingu, a Ax właśnie zatrzymywał motocykl na wolnym miejscu tuż przed nami.
– Dobra. Przyłapałeś mnie.
– To o czym myślałaś? Hm... Niech zgadnę... – Postukał się palcem po brodzie. – Znowu wątpiłaś, że twoje małżeństwo z Setem uda się uratować? Zastanawiałaś się, czy Cora ma z nim coś więcej wspólnego, niż powinna? A może zamartwiałaś się o tego upierdliwca? – Ruchem głowy wskazał Aleksa.
Usta otworzyły mi się na całą szerokość, aż poczułam przeszywający ból w policzkach. Nie do wiary, że znał mnie na wylot.
– Ty chyba masz jakiś dar jasnowidzenia, bo wymieniłeś wszystkie tematy moich dzisiejszych rozmyślań, lecz aktualnie byłam skupiona na bracie – wyznałam lekko zażenowana.
Wyciągnął przed siebie rękę i zaczął wyliczać:
– Po pierwsze, z Setem na pewno się zejdziecie. Już ci obiecałem, że coś wymyślę, żeby was pogodzić. Po drugie, Corą nie musisz się przejmować. On nie jest nią zainteresowany.
– Skąd wiedziałeś, że chodzi mi to po głowie?
– War się wygadał. Zauważył, że jesteś o nią zazdrosna. – Wzruszył figlarnie brwiami, a ja zakpiłam:
– A mówią, że baby to plotkary...
Pominą moją uwagę i kontynuował, zauważając zbliżającego się do auta Ax'a.
– Po trzecie, z tym upartym i upierdliwym osłem, który jest twoim rodzonym bratem, będziesz musiała poradzić sobie sama, bo ja nie mam do niego cierpliwości. Dokończymy rozmowę później. – Mrugnął do mnie okiem i wysiadł z samochodu.
Śmiałam się w duchu, że tak łatwo udało mu się mnie rozszyfrować. Byłam niezmiernie wdzięczna, za to, że starał się rozwiać moje wszelkie wątpliwości dotyczące Seta i upewnić w czystości jego uczuć. Chyba potrzebowałam właśnie takiej rozmowy i zarażającej wiary, która powoli kruszyła moje obronne mury i dodawała energii do działania.
Dzisiejsze popołudnie było dla mnie emocjonalnym rollercoasterem. Miałam chwile słabości, które przywoływały smutek i otwierały bolesne rany, lecz nie trwały one długo, bo moi dwaj towarzysze skutecznie je odganiali, doprowadzając do bólu brzucha przez dławiący śmiech.
Ax i Adam tworzyli duet, przy którym nie można było przejść obojętnie. Wyglądem przyciągali spojrzenia kobiet, a zachowaniem rozśmieszali nie tylko mnie, ale i obserwujących nas ekspedientów.
W sklepie dziecięcym miałam wrażenie, że przeistoczyłam się w rolę opiekunki dwóch rozkapryszonych przedszkolaków, którzy kłócili się o wszystko. Dosłownie! Doszło nawet do sytuacji, gdzie wyrywali sobie z rąk zabawki, a każdy z nich twierdził, że on pierwszy je zobaczył. Nie przyznając się, że ich znam, uciekłam na drugi koniec sklepu, gdzie w spokoju mogłam dobrać nowe komplety ubrań dla Ryan'a. Spanikowani, bo zniknęłam im z oczu, znaleźli mnie i dołączyli dopiero po dziesięciu minutach.
Słusznie zauważyli, że byłam na nich zła, postanowili więc odkupić swoje winy. Przez chwilę zachowując powagę, jak na dorosłych przystało, pomogli mi wybrać niezbędny asortyment na powitanie w domu synka, a następnie obładowani dziecięcymi pakunkami, zaciągnęli mnie na babski shopping. Zgodziłam się na niego tylko ze względu na ograniczoną ilość ubrań, które przyniósł mi Aleks z pokoju Seta, a sama nie miałam na tyle odwagi, by pójść na górę i przekroczyć tamten próg. Na samą myśl o wejściu na piętro przeszywały mnie ciarki, a na oczy nasuwały się niechciane obrazy.
Może kiedyś to minie. Może pozbędę się swoich lęków i raz na zawsze wymażę z pamięci tamtą scenę. Może... Niestety nie jestem jeszcze na tyle silna, żeby się teraz z tym zmierzyć.
Tuż po wejściu do sklepu z odzieżą damską, dotarło do mnie, że to był wielki błąd, zgadzając się, żeby mi towarzyszyli. Tym razem czułam się jak lalka w rękach sześciolatek. Uważając się za znawców mody, kazali mi przymierzyć wszystko, co wpadło im w ręce. Z politowaniem patrzyłam, jak Ax wręcza mi workowate bluzy, szerokie spodnie, golfy, a Adam podsuwa miniówki oraz inne ubrania mocno podkreślające kobiece kształty.
– Co to ma być? – obruszył się mój brat, widząc w rękach Prezesa czerwoną sukienkę, która bardzo pobudzała męską wyobraźnię.
– Jak to co? Kiecka.
– Moja siostra nie będzie chodzić ubrana jak dziwka – syknął wściekle.
Adam sapnął i przewrócił oczami.
– Dobra, może przesadziłem, ale trzeba znaleźć jej coś, czym poruszy Seta. Jakby zobaczył ją w czymś takim – Pokazał drugi komplet, który był w miarę przyzwoity, a zarazem seksowny. – sądzę, że w końcu by nie wytrzymał i się ruszył. Trzeba go jakoś wybudzić z tego letargu i zmusić do walki o jej serce.
Zrobiłam wielkie oczy na przyjaciela, który poniekąd mógł mieć rację. Może przykuwając uwagę męża, zrobi pierwszy krok, a wtedy łatwiej będzie mi się przełamać. Musiałam to przemyśleć.
– Jesteś kretynem, Prez – sapnął poirytowany Ax. – Nie pozwolę jej świecić cyckami, tylko po to, żeby przywrócić tego imbecyla do życia.
– Każąc jej się ubierać jak zakonnica, tylko udowodnisz, że wpadła w depresję.
– Dość – przerwałam ich dyskusję. – Sama wybiorę dla siebie ubrania. Zrozumiano?!
Mój stanowczy ton zwrócił na mnie ich uwagę. Słusznie dostrzegli, że znowu przegięli, doprowadzając mnie swoimi sprzeczkami do frustracji. Z rąk Adama wyrwałam komplet, który wpadł mi w oko, a od Ax'a zabrałam szary kardigan i bluzę.
– Resztę odniesiecie, a jeżeli chcecie pomóc to znajdźcie mi jeszcze jakieś normalne jeansy i T-shirt. Idę do przebieralni – oznajmiłam i nie zwracając uwagi na ich zaskoczone miny, przeszłam do oddzielonego sektora w rogu sklepu.
Poczułam nieopisaną ulgę, gdy zostałam sama. Kochałam ich obu, ale razem, swoimi pomysłami i docinkami, doprowadzali mnie do szewskiej pasji.
Ukryta w kabinie, w pierwszej kolejności nałożyłam kardigan. Był idealnie dopasowany do mojej sylwetki i świetnie nadawał się na chłodniejsze wieczory. Aleks miał dobry gust i zapewne dobrałby mi ubrania, w których dobrze bym się czuła. Tak by było, gdyby nie zgrywał zazdrosnego i zaborczego braciszka.
Komplet wybrany przez Adama był, co prawda, lekko wyzywający, ale nie wulgarny. Krótka spódniczka podkreślała moje zgrabne nogi, a dopasowana bluzka z długim rękawem i odsłoniętym jednym ramieniem szczególnie przykuła moją uwagę. Czułam się niesamowicie w takim wydaniu i miałam nadzieję, że w ten subtelny sposób dam Setowi impuls do działania.
Zadowolona ze swojego wyglądu, wyszłam z ustronnego pomieszczenia, żeby moi dwaj towarzysze mogli wyrazić opinię. Zamarłam, gdy na wąskim korytarzu zobaczyłam spanikowanego Aleksa z mizdrzącą się do niego młodą kobietę, która zrobiła obrót, chcąc zaprezentować mu się jak najlepiej w chabrowej sukience. Zauważając mnie, na jego twarzy wymalowała się ulga.
– Kochanie, pięknie wyglądasz! – wypalił.
Doskoczył do mojego boku i cmoknął delikatnie w kącik ust. Zaskoczona, pomrugałam kilkakrotnie powiekami, a nieznajoma zmierzyła mnie zabójczym wzrokiem. Nie zdążyłam zorientować się w sytuacji, gdy na korytarzu pojawił się Adam z ekspedientką. Wyglądał jak desperat szukający ratunku. Omijając dziewczynę w niebieskiej kreacji, podszedł do mnie i złożył pocałunek na policzku.
– Skarbie, znalazłem jeansy, o które prosiłaś. – Wręczył mi wieszak ze spodniami.
Zdezorientowana, spojrzałam na kobiety, które miały identyczny wyraz twarzy. Nagle dotarło do mnie, co tu się, u licha, działo. Najwyraźniej, dwóch przystojniaków wpadło im w oko i postanowiły spróbować u nich swoich szans. Mój szalony brat i pokręcony przyjaciel musieli poczuć się osaczeni, skoro odegrali nieprzemyślaną scenkę, sugerującą, że jestem ich partnerką! Nawet nie chcę wiedzieć, co te kobiety sobie o mnie pomyślały.
Zabiję ich! Zadam im najboleśniejszą śmierć!
Zgromiłam wzrokiem zarówno Aleksa, jak i Adama, przez których wyszłam na bigamistkę. Wściekła, wycofałam się do kabiny, przysięgając sobie, że po raz ostatni gdziekolwiek z nimi wyszłam.
– Różyczko, nadal jesteś zła? – zapytał skruszonym głosem Ax.
Zmrużyłam na niego oczy i zacisnęłam wargi. W milczeniu patrzyłam, jak razem z Adamem pakuje do bagażnika torby z zakupami. Od momentu tamtego żenującego zajścia w sklepie, nie odezwałam się do nich ani słowem. To była, w moim wykonaniu, najgorsza kara. Próbowali mnie udobruchać wykwintną obiadokolacją w restauracji, a potem ulubionym deserem, ale byłam nieugięta. Musieli odczuć na własnej skórze konsekwencje swojego dzisiejszego zachowania. Wpakowali ostatnie rzeczy, Adam zamknął klapę bagażnika i obaj spojrzeli na mnie z miną zbitego psa.
– Siostrzyczko, przecież widziałaś, jak ta laska się na mnie gapiła - jakby miała się zaraz na mnie rzucić. Musiałem na szybko coś wymyślić, żeby się odczepiła.
– Ekspedientka nie była lepsza – mruknął Adam. – Łaziła za mną krok w krok i nie dała się zbyć. Byłaś moim jedynym ratunkiem, Skrzacie.
Uniosłam lekko brew, dając znać, że tymi tłumaczeniami nic nie wskórają.
– Co mam zrobić, żebyś przestała się na mnie wściekać? – jęknął brat.
Westchnęłam i popatrzyłam na nich z politowaniem. Obaj byli gorsi, niż dzieci. Do głowy wpadł mi nagle świetny pomysł, jak wykorzystać tę sytuację.
– No dobrze, wybaczę wam, pod jednym warunkiem. – Cmoknęłam pod nosem. – Ty, braciszku, od jutra zaczniesz normalnie chodzić do pracy.
Zrobił na mnie wielkie oczy, jakbym właśnie kazała mu skoczyć z wysokiego klifu.
– Ale...
– Nie ma ale. – Nie dałam mu dokończyć. – Nic mi się nie stanie przez te kilka godzin. Poza tym jutro przez cały dzień będę zajęta.
– Czym? – dociekał. Nie spodobało mu się, że zaplanowałam spędzić czas bez niego.
– I tu warunek dla Adama. – Spojrzałam na przyjaciela, który głośno przełknął ślinę.
– Już się boję...
– Słusznie. – Uśmiechnęłam się diabolicznie. – Już dawno nic nie projektowałam, dlatego mam zamiar stworzyć idealny pokój dla Ryan'a. Jutro rano pojedziemy do marketu budowlanego po farby.
– Co?
– Dobrze słyszałeś. – Poklepałam go po ramieniu. – Jutro będziesz bawić się w malarza, a ja w tym czasie zajmę się projektem.
– Nienawidzę malować ścian – jęknął z ubolewaniem. – Może wynajmę ci kogoś do tej roboty?
– Zapomnij. Ty to zrobisz. To mój warunek.
Skwasił się, a na widok jego miny Ax parsknął śmiechem.
– Prez, jednak masz gorzej przejebane niż ja. – Nie mogąc powstrzymać rechotu, skierował się do motocykla. – Będę tuż za wami.
– Dupek – wymamrotał, zabijając go wzrokiem.
Wsiadłam do samochodu, zadowolona z takiego obrotu sprawy. Problem mojego brata sam się rozwiązał. Dodatkowo znalazłam punkt zaczepny, żeby okiełznać chaos panujący w moim życiu. Zajmując się tworzeniem, oczyszczę myśli i się wyciszę. To idealny sposób, żeby poradzić sobie z problemami oraz wrócić do równowagi psychicznej. Potrzebowałam tej chwili oderwania się od rzeczywistości, żeby wrócić silniejsza i gotowa do walki o moje małżeństwo.
– Nie rozumiem, dlaczego każesz mi to robić – marudził Adam, gdy ruszyliśmy w drogę powrotną do Siedziby. – Powtarzam - nienawidzę malować ścian.
– Ale to zrobisz, nie dla mnie, a dla Ryan'a. Zobaczysz, jaką później odczujesz satysfakcję, gdy własnymi rękami stworzymy dla niego przytulny kąt.
Przelotnie na mnie zerknął i nawet w ciemności zauważyłam jego szeroki uśmiech.
– Nawet diabła namówiłabyś do dobrych uczynków.
W odpowiedzi parsknęłam śmiechem.
Nie mogłam doczekać się jutrzejszego dnia, który już wzbudzał we mnie poczucie ekscytacji. Oczami wyobraźni widziałam siebie, malującą na jednej ze ścian scenę z ulubionej bajki. Będę ją czytać Ryan'owi do snu, jak robiła to moja mama. Pragnęłam dać mu szczęśliwe, beztroskie dzieciństwo, jakiego ja doznałam. Obdarować bezwarunkową miłość.
Kąciki ust same się uniosły, gdy pomyślałam o jego powrocie. Musiałam się teraz sprężyć, by wszystko przygotować i niczego nie przeoczyć. Potrzebowałam właśnie takiego zajęcia, żeby oderwać się od przygnębiających trosk.
– Cieszę się, widząc zmianę twojego humoru na lepsze. Czyżbyś w końcu się odblokowała? – zagadnął Adam.
– Jeszcze nie, ale czuję, że już niedługo to nastąpi. Popołudnie spędzone z wami pozwoliło mi odetchnąć i odnaleźć właściwą drogę, którą mam zamiar podążać, żeby naprawić relację z Setem. Doszłam do wniosku, że uda mi się to zrobić, gdy odbuduję siebie.
– Dobra decyzja i wierzę, że wszystko się ułoży, ale to nie zmienia faktu, że chcę wam pomóc.
Lekcje, które dostał od życia ukształtowały go na wspaniałego i empatycznego człowieka. Byłam dumna, mając w gronie bliskich tak wartościową osobę. Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym wdzięczności i szczerze się uśmiechnęłam.
– Dziękuję, że nas wspierasz.
– Nie ma za co, Skrzacie.
Wjechaliśmy na teren klubu, a w oczy rzuciła nam się grupka rozbawionych motocyklistów. Stali tuż przed wejściem z piwami w rękach i nie dało się ukryć, że to nie ich pierwsze tego wieczoru.
– Banda alkoholików – mruknął z niezadowoleniem Adam. – Zaparkuję od strony zaplecza, żeby nas nie zaczepiali. Nie mam ochoty dzisiaj się z nimi użerać.
Wcale mu się nie dziwiłam. Bracia pod wpływem alkoholu potrafili być bardzo męczący. Nie stwarzali dla mnie zagrożenia, ale skutecznie nadszarpywali nerwy.
Skinęłam głową, dając znać, że to dobry pomysł. Upewniłam się w tym, gdy w lusterku dostrzegłam, jak Ax, tuż po zaparkowaniu motocykla w swoim ulubionym miejscu, był już przez nich oblegany.
Adam zatrzymał się przy bocznej ścianie budynku, gdzie znajdowało się dodatkowe wejście. Zazwyczaj korzystała z niego Molly, gdy jeździła po produkty spożywcze, bo tędy najszybciej można było dostać się do kuchni. Wysiadłam z samochodu i od razu nabrałam głęboki wdech rześkiego powietrza. Przez spędzenie całego popołudnia w zatłoczonym centrum handlowym lekko pobolewała mnie głowa. Chyba odzwyczaiłam się od tłumów i biegania po sklepach, choć wcześniej w takich miejscach czułam się jak ryba w wodzie. Dzisiejszy wieczór był dość chłodny, dlatego otuliłam się rękami i roztarłam dłońmi przedramiona.
– Wezmę tylko twoje reklamówki skoro jutro podjedziemy do domku nad jeziorem – stwierdził, sięgając do bagażnika. – Nie spodziewałem się, że kupisz tak dużo ubrań.
– Dwie reklamówki to dużo? Pff... – prychnęłam. – Nie znasz moich możliwości.
Otworzyłam drzwi i wraz z rozbawionym przyjacielem weszłam do budynku. Otuliło mnie ciepło, a do nosa dotarły kuchenne aromaty, które pozostały po kolacji. Wąski korytarz był na tyle słabo oświetlony, że musiałam przylgnąć do boku przyjaciela, żeby przypadkiem na coś nie wpaść.
– Boisz się ciemności czy chcesz się do mnie poprzytulać? – zaczepnie zakpił, ale nie dałam mu się zawstydzić. Roześmiałam się i odparłam żartobliwie:
– Oczywiście, że poprzytulać.
Nasze śmiechy niemal natychmiast ucichły, gdy z kuchni wyszedł Set, zastępując nam drogę. Czułam, jak z płuc ulotnił się cały tlen, a na piersi osiadł ciężar, uniemożliwiający nabranie oddechu. Przeklęłam się w myślach za to, co bez przemyślenia powiedziałam. Na pewno źle zinterpretował moje słowa, tym bardziej, że już kiedyś został zdradzony przez swoją byłą i przyjaciela. Nie patrzył jednak na Adama, a na mnie. Nigdy nie zapomnę wyrazu jego oczu, które mówiły, jak bardzo go zawiodłam.
Odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem ruszył w stronę piętra. Łzy rozmazały mi jego obraz. Nie czułam w tej chwili nic, oprócz bólu łamiącego się serca.
– Kurwa! – przeklął Adam. – Set, czekaj!
Nawet on wiedział, jak fatalna była teraz sytuacja mojego związku. Przez głupio wypowiedziane w żartach zdanie, którego będę żałować do końca dni, znikła cała nadzieja na naprawę mojego małżeństwo. Zadrżałam. Z ust wydobył się cichy szloch.
– Tylko mi tu nie płacz – zgromił mnie srogo. – Idę z nim pogadać. Wszystko wyjaśnię. Bierz zakupy i idź do pokoju.
Odruchowo ścisnęłam palce na rączkach reklamówek, które mi podał. Patrzyłam na to jak ruszył biegiem po schodach, ale w tym momencie moje ciało opanowała bezsilność. Oparłam się plecami o ścianę i zsunęłam w dół. Nie mogłam powstrzymać fali żalu, która tak raptownie mnie zalała. Bezwiednie odrzuciłam zakupy na bok, a dłonie zacisnęłam na włosach. Wystarczyło jedno spojrzenie Seta, a wiedziałam, że to koniec... Przegrałam, zanim ośmieliłam się wykonać krok ku zgodzie. To tak cholernie bolało...
Od autorki:
Jak sądzicie, co się dalej stanie? Czy dojdzie do rozstania naszej parki? Kochani, chętnie poczytam wasze teorie na ich temat ❤️
W poniedziałek zapraszam Was na rozdział z perspektywy Seta❤️ Mam nadzieję, że nie możecie się go doczekać.
Gwarantuję, będzie się działo 😁
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro