Prolog
Nigdy nie przypuszczałam, że mogłabym się poczuć, jakbym była ze szkła. A jednak dziś tego doznałam. Jedno silne uderzenie sprawiło, że rozprysłam się na tysiące migoczących drobinek, których nie da się poskładać. Mój szczęśliwy świat, który tworzyłam wraz z Setem i przyjaciółmi, bezpowrotnie się rozpadł. Już nic nie będzie takie samo, jak wcześniej.
Do tej pory stawiałam opór przeciwnościom losu, odważnie pokonywałam przeszkody, które stały na drodze do mojego spełnienia, szłam pod wiatr aby osiągnąć cel. Teraz, ten sam silny podmuch, rozwiał całą moją nadzieję, wiarę i uśmiech. Stałam się bezsilnym pyłkiem poddanym jego pędowi, który niósł mnie w zupełnie inną stronę, niż ta upragniona.
Nie zostało nic, prócz łez, ściekających po policzkach, cienia po zaufaniu, bólu po straconej miłości i wyjałowionego prochu po sercu, które kiedyś biło tak mocno. Pragnęłam zlać się z mrokiem nocy. Oderwać się od cierpienia i rozpłynąć w nicości. Nie czuć już nic.
Nękający mnie obraz zdrady męża, odtwarzał się w zapętleniu, nie pozwalając wyrzucić się z głowy. Wywoływał ucisk żołądka, zacieśniającą się na gardle pętlę i poczucie upokorzenia. Nie byłam pewna, czy to zdarzyło się ten jeden raz, a może zdradzał mnie już wcześniej? Czy byłam do tego stopnia zaślepiona, że nic nie zauważyłam?
Targające mną emocje, rozrywały duszę na strzępy, a czarne chmury spowiły myśli, podsuwając najgorsze scenariusze. Ale nie to, stało się moim najgorszym koszmarem. Demon przeszłości wyciągnął po mnie swoje szpony, o czym dopiero miałam się przekonać.
Mój osobisty dramat, nie miał dziś swojego zakończenia. Uderzenie w bok samochodu i utrata kontroli nad jazdą, wyrwały mnie z otępienia. Ponowne otarcie karoserii, skierowało mnie w stronę pobocza. Nie wiedząc, co się dzieje, odruchowo nacisnęłam hamulec. Pisk opon był niczym rozpaczliwe wołanie o pomoc. Z moich ust wydobył się krzyk, gdy maska pojazdu z siłą zderzyła się z przydrożnym drzewem.
Zamroczenie.
Oparłam potylicę o zagłówek, próbując odzyskać świadomość i zebrać skołowane myśli. Do moich uszu dobiegały różne dźwięki, które przez chwilę zlewały się w jeden harmider. Nie mogłam żadnego z nich wysublimować.
Na siłę rozchyliłam powieki, próbując rozeznać się w sytuacji. Mgła nadal spowijała moje oczy, a obraz się rozmywał. Z trudem dostrzegłam zarys mężczyzny, który wsunął się do wnętrza, żeby wyswobodzić mnie z pasów. Pamięć sama przytoczyła mi moment wypadku, z którego uratował mnie Set. Od tego wszystko między nami się zaczęło...
Na myśl o nim, ból na wskroś przeszył moje ciało. Znowu cierpiałam. Jednak tym razem to nie był on.
Mężczyzna złapał mnie za włosy i silnym szarpnięciem wyciągnął z samochodu. Bezwładnie poleciałam na wilgotną od rosy trawę. Nie musiałam długo się zastanawiać, żeby zdać sobie sprawę z niebezpieczeństwa, w którym się znalazłam. Próbowałam podeprzeć się dłońmi, odepchnąć od podłoża i poderwać do ucieczki, ale napastnik nie dał mi na to szansy. Wykręcił moje ręce do tyłu, obezwładniając mnie.
Szarpałam się i kopałam na oślep, lecz starania spełzły na niczym. Chwilę później wrzucono mnie na tył samochodu dostawczego, tym samym, odbierając mi wolność. Gdyby dzisiejszego wieczoru Set nie obrócił mojego serca w pył, zapewne teraz waliłoby jak oszalałe. Z braku sił przestałam walczyć. Skuliłam się w kącie i zacisnęłam dłonie na głowie. Pozostało mi wyłącznie czekać na dalszy ciąg niefortunnego biegu wydarzeń.
Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak długą i ciężką drogę będę musiała przebyć, żeby ponownie zdobyć wolność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro