Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hermionina w skrzacim fartuszku

(© http://boggartowl.deviantart.com/art/Hermione-and-Crookshanks-GIF-565977004)

  ...czyli prequel do Szorowania Podłóg.
Staram się wynajdywać nowe sposoby na przywitanka, jednak postanowiłam, że nie, dziś po prostu zacznę. Taka ze mnie bezczelniacha. Napomknę też, gwoli wyjaśnienia, że spędziłam z godzinę albo i więcej na wyszukiwaniu ładnych fanartów do tego posta, ale nie znalazłam żadnego, który mógłby się równać z tym, tak więc spoczywam na jednym, ale genialnym. Prawda, że śliczniusi? Postawiłam na taką przeciwwagę, bo temat dzisiejszego posta nie jest ani śliczniusi, ani uroczy, ani jakkolwiek pozytywny, bo jaka mroczna alternatywa książkowych wydarzeń mogłaby zostać określona w taki sposób? Na pewno nie ta, którą dzisiaj omówimy.

Wyobraźcie sobie tę nieprzeniknioną, gęstą ciemność spowijającą nie tylko świat czarodziejów, ale i mugolów, wyobraźcie sobie dementorów hulających po całej Wielkiej Brytanii, wysysając zewsząd resztki szczęścia, jakie mogły ostać się w tym obdartym z nadziei kraju. Wyobraźcie sobie, że podczas Bitwy o Hogwart (02.05.1998 r. NEVER FORGET!) Neville nigdy nie wyciągnął z Tiary Przydziału miecza Godryka Gryffindora, uszami wyobraźni usłyszcie mrożące krew w żyłach NYAHHH! Lorda Voldemorta, wyobraźcie sobie strumień zielonego światła mknący wprost między oczy Harry'ego. Wybraniec po raz drugi pada bez życia, Hagrid przywołuje deszcz, a dumni, dostatecznie dobrze urodzeni żołnierze dobrej strony muszą podjąć wybór – zginąć dla sprawy czy stchórzyć, wybrać życie pod pantoflem śmierciożerców i samego Voldemorta? Tę rozkminę pozostawmy nielicznym szczęśliwcom, szczęśliwcom, którzy – w przeciwieństwie do Hermiony – mają wybór. Bo za naszą nie tak młodocianą czarownicę wybór już podjął fandom i niestety nie padło na śmierć, a ochłapy życia. Jakiego, pytacie? Śpieszę z odpowiedzią: życia jako podróbka skrzata domowego. Zgredek nie dość, że uwolniony kopę lat temu, to jeszcze bezczelnie odważył się umrzeć wbrew rozkazom właścicieli, więc wakat jest otwarty, ktoś musi zająć tę zaszczytną pozycję i piąć się w hierarchii niewolników najszlachetniejszego czystokrwistego rodu śmierciożerców – Malfoyów, rzecz jasna. Nikt inny za nic w nowym świecie nie może sobie rościć praw do Hermiony Granger, tym razem nawet nie największy fandomowy amant, tłustowłosy Severus Snape, oj nie. To najczęściej Draco, lecz również i Lucjusz dostają w przydziale ten smakowity mugolski kąsek. Okej, Bella trochę też. Jak już ustaliliśmy, mamy niesamowicie mroczny set up startowy – zwłoki Harry'ego rozkładają się na dziedzińcu Hogwartu, coby świeżo po wakacjach przyjemnie powitać uczniowskie wątpliwości, Ron został zatłuczony gdzieś po drodze, a przed śmiercią miał okazję oglądać tortury całej swojej rodziny, dziko wrzucony w środek zdania Hagrid został maskotką Voldemorta, Hermiona natomiast... dostaje w spadku po Zgredku wciąż brudną szmatę, czasem tak bardziej poważnie, czasem bardziej metaforycznie, ale jedno jest jasne jak słońce – nie ogarniam.

https://youtu.be/7rVA4zwVmPw

Nie ogarniam, po co komukolwiek taka obdarta z magii mugolaczka. Jak czarodzieje przyzwyczajeni do wygód posiadania niewolnika, magicznego niewolnika, mieliby zadowolić się marną, najzwyklejszą na mugolskim świecie... sprzątaczką? Bo w gruncie rzeczy tym Hermiona się staje – sprzątaczką. Od święta coś poda, przyniesie, ale tak naprawdę – gdyby nie zakazany (najzakazańszy!) romans w tle – spędziłaby resztę marnej egzystencji na szorowaniu podłóg w rezydencji Malfoyów. Szorowałaby, co drugie zdanie nachalnie zarzucając nas informacją, jak to pozdzierała knykcie, szorując, jak to na palcach ma pęcherze, „przeklęte szorowanie!", jak to połamała paznokcie w wyniku szorowania i konsekwencji niedożywienia, jak to skóra jej zrogowaciała, A TO WSZYSTKO OD SZOROWANIA! Mam wrażenie, że w życiu zeskrzaciałej Hermiony jest dostatecznie dużo szorowania podłogi, że jakby w akcie zemsty człowieka – czy też już stworzenia – maluczkiego postanowiła skupić się na jednym konkretnym punkcie, to dokopałaby się do mrocznych, cuchnących stęchlizną i wilgocią lochów pod słynnym Malfoy Manor, a wtedy ci okrutni ciemiężyciele nie mogliby już odsprzedać dworku za tę samą cenę!

Ale dobrze, na potrzeby dyskusji wielkodusznie przyjmijmy, że owszem, czarodziejów pociąga wizja posiadania powolnego, mało skutecznego niewolnika, niemogącego w żaden sposób równać się ze skrzatami domowymi, które nie dość, że jak za pstryknięciem palca dostarczą rozgrzany termofor na skostniałe stopy, to jeszcze są skłonne oddać życie za panów, a nawet często są niezdolne psychicznie do aktów niesubordynacji, zrobienia czegokolwiek, co zaszkodziłoby ich właścicielom. Skoro już ustaliliśmy, że wszyscy – już szczególnie Malfoyowie, ale hej, my też! – wyłączyli mózgi, a posiadanie prawie że mugolki jako niewolnicy jest świetnym pomysłem, przejdźmy do rozumowania schematycznej zniewolonej Hermiony.

A ta ani myśli o... czymkolwiek, co uznalibyśmy za naturalne w tej sytuacji. Owszem, po takich przejściach istnieje prawdopodobieństwo, że załamałaby się psychicznie, jednak żaden autor nie odstępuje od schematu: Hermiona po prostu akceptuje swój los, po prostu zgadza się na wszystko, po prostu uznaje, że tak, ta rutyna – szorowanie, głodowanie, bycie torturowaną – jest teraz jej codziennością. Marzenie o ucieczce? Gdzie tam. Chęć zemsty? Ale, po co. Akty niesubordynacji? To już zależnie od fanfika. Bo owszem, raz na ruski rok przydarzy się taka wersja Hermiony, co naszczeka wyśmiewającemu się z niej Draco, jednak doskonale wiemy, jak to wygląda i do czego prowadzi. Tu Draczuś coś o szlamie, tu Hermionina coś o poziomie ego i IQ (oraz śmiertelnym upadku z jednego na drugie), tu ktoś się uniesie, tu ktoś zedrze skórę na szorowaniu podłogi. Przy okazji tego strasznego zadania – szorowania podłogi, jakby ktoś jeszcze nie skojarzył – będąc otwartym celem na poniżające komentarze oraz kopniaki Bellatriks, która napatoczy się w odpowiednim momencie i o odpowiednim czasie, by móc poznęcać się nad naszą bezbronną męczennicą. W ten sposób autorzy dostarczają nam kolejnej – tym razem już zdecydowanie dobijającej – dawki zapętlonego cierpienia opisywanej w sposób tak patetyczny, że z oddali słychać głuchy odgłos Coelho pękającego z zazdrości (szlag by to, pawie znowu spłoszone!), ale przecież nie na Belli świat się kończy. Do Draco w odwiedziny przychodzą takie osobistości jak Teodor Nott, Blaise Zabini, Crabbe i Goyle, czasem nawet Pansy uda się odegrać zaszczytną rolę pierwszych skrzypiec – więc jeżeli nie czytamy Dramione, a Lucmione (achhh!...), to właśnie te postacie urządzają naszej Hermioninie prawdziwe piekło, takie, po której zdumiony Lucjusz musi osobiście zaopiekować się konającym w cierpieniach dziewczęciem. Co myśli na ten temat Narcyza – zwykle nie wiadomo, ale po co miałaby się interesować poczynaniami męża, prawda? Męża, który przez lata wykorzystywał zniewolenie skrzatów, własnego traktował jak zwykłego robala, ale równocześnie męża, który po dwóch tydniach zauważył coś więcej w pozbawionej magii Hermionie. Co z tego, że jeszcze niedawno służyła mu za podczłowieka, takiego, co się nim można chwalić na salonach przed resztą śmierciożerców, co z tego! Czas na wyczekiwany, jakże prawdopodobny wątek romantyczny. Na miejscu Narcyzy też nie spodziewałabym się, że mój mąż nagle przejdzie niewywołane niczym pranie mózgu, a następnie postanowi, że o, zdradzi mnie z niewolnikiem, którego jeszcze parę dni temu nie tknąłby kijem o długości Oceanu Spokojnego. Szok i niedowierzanie!

https://youtu.be/bOr7rG7hle0

Jak prezentują się wątki romantyczne? Cóż, nie zawsze są romantyczne, bo Hermiona z zaskakującą częstotliwością pada ofiarą gwałtu jednego Malfoya, byleby móc znaleźć ukojenie w ramionach drugiego. Jak możecie się domyślać, Granger od wszystkich tortur i ciągłego szorowania podłogi nie znajduje się w najlepszym stanie – każdy centymetr jej ciała pokrywają blizny, włosy stają się jednym wielkim kołtunem, jest umorusana od stóp do głów, bo przecież najczęściej sypia na podłodze w zatęchłych lochach, natomiast o gorącej kąpieli może pomarzyć. A jednak – a jednak! – zdarza się i to wcale nierzadko, że Draco przyciska ją do ściany i obcałowuje, często dochodzi do momentu, jak w efekcie różnych zdarzeń Hermiona staje przed Draco w stanie roznegliżowania, a z ust młodego arystokraty pada ten najwspanialszy pod słońcem tekst o krągłościach skrywanych pod szkolnym mundurkiem, czasem nawet Lucjusz nie widzi niczego odpychającego w opłakanym stanie, w którym znajduje się Hermiona, a który autorzy opisują z taką pasją. Ach, te wygórowane standardy szlachetnie urodzonych! Mam wrażenie, że cały ten wielki schemat nie leży mi jeszcze bardziej od odpowiedniego otłuczenia Harry'ego, żeby ten potem lepiej docenił swojego seme Severusa. A nie leży mi jeszcze bardziej z tego względu, że w dużej mierze potterowski świat kochałam właśnie za to, że właśnie w nim kobiety nie spotykają się z żadnym nierównym traktowaniem, kobiety nie mogą, ale mają takie same predyspozycje do bycia utalentowanymi w pojedynkowaniu się, tam nic, nikt, a przede wszystkim magia nie patrzy na płeć. Hermiona natomiast była tego idealnym przykładem – określono ją najbystrzejszą, często najbardziej utalentowaną czarownicą w Hogwarcie, a w takich fanfikach sprowadza się ją do bycia niczym innym, a skrzatem domowym czy seksualną niewolnicą skazaną na litość Malfoyów. Coś takiego zaliczam do barbarzyństwa, znęcania się nad kanonem i przeczeniu wszystkiemu, co starała się nam przekazać Jo, to dla mnie taki upadek poniższej wszelkiego poziomu. Pozostaje mi jednak mieć nadzieję, że niektórzy autorzy dostrzegą światełko na końcu tunelu, jakim jest babranie się w aż tak skrajnych fanfikach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro