Rozdział 9.
Rora siedziała w swoim pokoju i wypłakiwała łzy. Płakała jak małe dziecko. Zakochała się, chociaż nie powinna. To wszystko powoli ją przerastało, nie dawała sobie już z tym rady. Opadła bezwładnie na łóżko czując wyczerpanie. Zamknęła ciężkie powieki, oczy piekły ją od łez.
Ciche pukanie rozległo się po pokoju, ale Rora nawet się nie ruszyła.
Do pokoju wszedł Yoongi i widząc leżącą dziewczynę, podszedł cicho do niej.
- Porozmawiaj ze mną – powiedział cicho, bojąc się reakcji Rory.
Podniosła wzrok na niego, ale nie odezwała się, więc Yoongi zrozumiał to, jako zgodę i kontynuował.
- Musimy znaleźć innego perkusistę – powiedział łagodnie, ale Rora zacisnęła dłonie w pięści – ten festyn musi się odbyć.
- Bo co? – Nagle się zerwała i ze wściekłością popatrzyła na blondyna. – Bo chcesz szybciej stąd odejść?
- Nie, to nie tak – chciał się wytłumaczyć.
- A jak? – zapytała płaczliwie. – Powiedz, że nie wykorzystałeś mnie.
- Nie. Zależy mi, żeby uratować to miejsce. Wiem o długach, wiem o wszystkim – mówił powoli. – Zakochałem się w tobie.
- Nie mów tego, błagam. – Rora schowała twarz w dłonie. Yoongi chciał ją objąć, ale odepchnęła go od siebie.
Poczuł się lekko urażony, nie dostając odpowiedzi po wyznaniu, jakie odważył się wyznać.
- Nie zrobiłabyś sobie tak po prostu czyichś inicjałów na ciele – podsumował Yoongi.
- To była najgorsza decyzja. – Wskazała na swoje ramię. – Nie mogę na to patrzeć.
Yoongi przejechał ręką po szyi, gdzie widniały inicjały dziewczyny. Zabolało go to, ale nie był typem, który będzie się kłócił czy zacznie ją wyzywać. Po prostu zrobi ten cholerny festyn i zniknie stąd na zawsze.
Podniósł się, by wyjść, ale Rora złapała go za rękę, nie dając mu odejść. Zerknął w jej stronę.
- Dokończymy ten festyn – powiedziała i podtrzymując się jego dłoni, wstała – a później znikniesz.
Yoongi przytaknął. Taki miał zamiar od początku.
Rora przetarła rękawem łzy i ku zaskoczeniu chłopaka przytuliła go. Niepewnie położył swoje dłonie na jej plecach i zaczął je gładzić.
- Tak bardzo cię nienawidzę. – Jej głos był stłumiony przez koszulkę Yoongiego.
- Tak wiem – przytaknął.
- Jesteś bezczelny. – Yoongi poczuł łzy dziewczyny, które zmoczyły jego koszulkę.
- Jestem bezczelny – znowu przytaknął.
Dziewczyna odsunęła się od niego i uderzyła go pięścią w ramię. Naburmuszona spojrzała na jego twarz, ale zaraz napłynęły jej łzy do oczu.
- Aż taki jestem brzydki, że zaczynasz płakać? – zapytał zmieszany, ale dziewczyna znowu zaczęła głośno płakać. – Rora, co jest?
- Zakochałam się w tobie – powiedziała, szlochając, aż ledwo dało się ją zrozumieć.
- To straszne – zaśmiał się Yoongi.
Ale dziewczynie nie było do śmiechu, była załamana i zrozpaczona.
- Yoongi – zaczęła i odsunęła się od niego – ja... ja... - Pociągała nosem. – Nie mogę z tobą być.
- Hm? – Ujął jej zapłakaną twarz w dłonie i przetarł kciukiem po policzku.
- Ja... ja nie tylko jestem pracownicą. Jestem też pacjentem.
Yoongi zamrugał kilka razy i wziął parę głębokich wdechów.
- Jak to pacjentem? – powiedział, zachowując spokój. – To żart?
- Jestem chora Yoongi.
W tej chwili świat Yoongiego rozleciał się na drobne kawałeczki. Coś właśnie zmieniło się bezpowrotnie, rujnując całe jego życie. Poczuł jak fala strachu i rozpaczy zalewa jego ciało i rozchodzi się, napawając go niepewnością. Powoli spojrzał na jej twarz i dłonią przejechał po czole, odgarniając włosy.
- Rora powiedz, że żartujesz, błagam. – Przełknął ślinę. – Błagam.
Dziewczyna zamknęła oczy, nie chcąc znowu się rozpłakać. Chłopak przyciągnął jej drobne ciało do siebie i mocno przytulił. Nie chciał się rozpłakać, nie przy niej. Po raz pierwszy czuł, że dla kogoś musi być silny. Właśnie zrozumiał jak musiała się czuć Dahee chowając wszystko w sobie. Rozpacz rozwalała jego serce. Nie mógł wytrzymać, chciał krzyczeć. Podczas gdy dziewczyna cicho łkała, on jedynie gładził ją po włosach. Starał się ustać prosto na nogach, ale czuł, że robi mu się słabo. Do tego obraz zaczął się zamazywać przez łzy, które tak starał się utrzymać.
Jakim cudem nie był w stanie zauważyć, że Rora jest chora? Jest aż tak ślepy? Aż tak obojętny? Podczas gdy ona była tak silna i walczyła o życie innych, tracąc przy tym swoje, on jedynie pragnął uwolnić się w tego okropnego miejsca.
Nienawidził siebie.
Właśnie w jednej chwili stracił sens swojego i tak marnego życia. Tak się przed tym bronił, ale rozpłakał się ściskając Rorę jeszcze mocniej. Łzy spływały po jego bladych policzkach. Odsunął ją od siebie, by złączyć ich wargi, potrzebował jej teraz i nie chciał za nic w świecie stracić.
Festyn charytatywny miał rozpocząć się za godzinę. Scena była niewielka, ale mieściła mały zespół. Nagłośnienie i wszelki sprzęt załatwił Yoongi ze swojego studia.
Kilka rządków krzesełek. Każdy z innego kompletu, ale to przecież nie istotne. Ważne, że udało się zgromadzić ich pokaźną ilość.
Całe szczęście była dziś piękna pogoda. Słońce delikatnie grzało i wiał przyjemny wiaterek.
Sanil wyzdrowiał, ale niestety nie był w stanie zagrać na perkusji. Jego stan zdrowia był bardzo zły, praktycznie nie miał siły sam wstać z łóżka. To śmieszne jak choroba z dnia na dzień przygwoździła go i odebrała wszystko. Sejin zgodził się go zastąpić i zagrać na perkusji. Całe szczęście, że miał jakieś pojęcia na ten temat.
Pierwsi ludzie zaciekawieni festynem zaczęli się zgromadzać i zajmować miejsca. Rora i Naye bardzo denerwowały się publicznym wystąpieniem. To ich pierwszy raz na scenie. Dahee również nerwowo chodziła z jednego miejsca na drugie. Od powodzenia tego festynu zależała dalsza przyszłość hospicjum.
Jedynie Yoongi nie był zestresowany. Był zasmucony i rozgoryczony. Nie mógł patrzeć na Rorę, ale nie w sensie, że jej nienawidził, tylko patrząc na nią, widział, jak traci ją z dnia na dzień. Bał się, że w pewnym momencie będzie chciał na nią spojrzeć, a ona zniknie. Rozpłynie się i nie zostawi po sobie nic, tylko jedynie ból i parę krótkich wspomnień. Parę tygodni, które okazały się najlepszym, co mógł przeżyć, zniknął z dnia na dzień. Przejechał ręką po tatuażu i mentalnie próbował się przygotować na występ na scenie.
Zaskoczył Rorę podchodząc do niej od tyłu i obejmując. Położył głowę na jej ramieniu i pocałować w szyję. Palcem przejechał po tatuażu z jego inicjałami. One tak samo zniknął, jak dziewczyna.
- Ale się stresuję! – powiedziała Rora i odwróciła się do Yoongiego. Uśmiechnęła się uroczo.
- Ja też – skłamał i wysilił się marny uśmiech.
- Kłamca. – Przejrzała go i zmarszczyła nos.
Złapała go za obie ręce i mocno ścisnęła.
- Dajmy z siebie wszystko!
- Jasne. – Pokiwał głową Yoongi i objął Rorę.
Yoongi wziął mikrofon i wyszedł na środek sceny. Odchrząknął i spojrzał po widowni.
- Ya, ale was wszystkich dużo – zaśmiał się – dziękuję, że przyszliście. Wraz z dyrektorką tego ośrodka Dahee – wskazał dłonią na kobietę, która wstała i ukłoniła się do tłumu – postanowiliśmy zorganizować festyn charytatywny, z którego zebrane środki pójdą na odbudowę i uratowanie tego miejsca. A powiem wam, że jest to miejsce szczególne, ale zanim coś więcej opowiem, obejrzyjcie film, który przygotowaliśmy.
Yoongi odsunął się na bok, a na środku został wyświetlony film zrobiony przez pacjentów tego ośrodka. Krótkie epizody z ich codzienności.
Starsi ludzi grali w szachy.
- Ty stary pierniku znowu oszukujesz – wydarł się jeden z nich, a drugi się zaśmiał.
- Nie moja wina, że zasypiasz w trakcie.
Naye nachyliła się do kamery i wypięła język.
- Nagrywa się? – zapytała i zaczęła robić głupie miny.
- Tak – odpowiedziała Rora, która zaraz pojawiła się w kadrze. Poprawiła swoje włosy.
W oddali biegła mała dziewczynka, która na nagrywanie założyła swoją najpiękniejszą różową sukienkę, co z tego, że była trochę za duża, bo dziewczynka schudła.
- Lia! – zawołała Naye i podniosła dziewczynkę.
Zrobiła obrót z małą na rękach.
- Jak wyglądam? – Lia zapytała i uśmiechnęła się w stronę kamery.
- Jak zawsze cudownie – odpowiedziała jej Naye.
W kadrze znalazł się teraz Yoongi, który skrzywił się i odwrócił kamerę.
- Salin chodź, też musisz znaleźć się na filmiku! – zawołała Rora i nakierowała na chłopaka, który nieśmiało zakrył twarz kartką. – Przywitaj się!
- Hej. – delikatnie uniósł dłoń do góry.
- A oto nasza kochana dyrektorka! – Dahee zaśmiała się na miłe słowa i pomachała w stronę obiektywu.
- Trzymaj kamerę. – Rora podała ją Yoongiemu.
Wszyscy ustawili się i teraz w kadrze było widać wszystkich pracowników i pacjentów z ośrodka.
– Nie współczujcie nam i nie użalajcie się nad nami. Po prostu traktujcie nas zwyczajnie. Chcemy tylko przeżyć szczęśliwe życie.
- Dziękujemy! – Wszyscy odpowiedzieli chórem i film skończył się.
Gdy tylko ekran zrobił się czarny, ludzie zaczęli klaskać i nawet dało usłyszeć się ciszy szloch odchodzący z widowni. Naye szybko wytarła łzy z policzków i wyszła na scenę.
Wszyscy ustawili się.
- Teraz zagramy i zaśpiewamy piosenkę skomponowaną i napisaną przez nas wszystkich – powiedział Yoongi do mikrofonu. – Niestety nasza mała tancereczka, którą widzieliście na filmie odeszła od nas – Yoongi zatrzymał się na chwilę, czując niemoc, żeby kontynuować. – Ja... - Głos mu się załamał i spojrzał na Rorę. – Po prostu dziękuję.
Zespół zaczął grać piosenkę wypełnioną emocjami. Widownia zamilkła i wsłuchiwała się w delikatny głos Nayi oraz staranną i perfekcyjną grę Rory. Dla Yoongiego ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność. Naciskał na klawisze piania, robił to instynktownie, nauczył się melodii na pamięć, dlatego teraz całą swoją uwagę skupił na dziewczynie grającej na gitarze. Była uśmiechnięta i szczęśliwa, że może wystąpić na scenie i zrobić coś dobrego dla hospicjum, które było całym jej życiem.
Koncert zakończył się ogromnym sukcesem. Szczerość pacjentów i ich prawdziwość chwyciła wszystkich za serca. Kwota zebrana na festynie była na tyle pokaźna, że oprócz spłaty długów starczyło również na gruntowny remont i zakupienie innych sprzętów potrzebnych do leczenia chorych pacjentów.
Yoongi był zadowolony. Razem udało im się uratować hospicjum.
- To co, znikasz teraz? – zapytała chłopaka Rora.
- Jasne – rzucił obojętnie.
Rora zrobiła oburzoną minę, a Yoongi się zaśmiał. Złapał dziewczynę w pasie i przyciągnął do siebie.
- Nie wiem, jak dużo czasu nam zostało, ale nie mam zamiaru cię nigdy opuścić. Więc nie licz na to, że powiesz, że mam zniknąć, a ja zniknę. – Zmarszczył nos i przymrużył oczy. – W końcu jesteś skazana na mnie całe życie. – Pokazał na swój tatuaż na szyi.
Rora uśmiechnęła się, ucieszyła się, że blondyn z nią zostanie. Może będzie ciężko, ale z nim u boku będzie przyjemniej przeżyć resztę życie. Lepiej nie mogła sobie tego wyobrazić.
- Kocham Cię Yoongi.
*
Koniec
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro