Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1.

Min Yoongi to bezczelny dzieciak, który uważa, że wszystko może mieć, płacąc odpowiednią kwotę. Jak uważa – „Wszystko da się kupić". Początkujący muzyk, który swoim pierwszym singlem zyskał ogromną sławę, a co za tym idzie pieniądze, nie miał poszanowania dla nikogo. Wydawał kasę na każdym kroku, kupując niepotrzebne rzeczy i trwoniąc swój majątek na imprezy. Conocne libacje były teraz normą. Alkohol lał się litrami, a Min stawiał każdemu kolejki, czując się w ten sposób sponsorem tych wszystkich biedaków. Odkąd stał się popularny, zyskał pokaźne grono fałszywych przyjaciół i liczących tylko na kasę kobiet na jedną noc. Jednak milionerowi wcale to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie - czuł się spełniony. 

Muzyka w klubie była tak głośna, aż wydawało się, że basy sprawiają, że podłoga się trzęsie. Neonowe rażące światła oświetlały bar i tańczące na scenie nagie kobiety. Min machnął ręką do barmana, żeby ten polał mu kolejny raz. Ilość procentów, jaką w siebie wlał dziś Yoongi, sprawiała, że jego głowa wirowała. Oparł ją na dłoni, czując, że zaraz urwie mu się film. Obserwował tańczące na parkiecie sylwetki, ale jego powieki były tak ciężkie, że zamknął je na chwilę. Jakaś skąpo ubrana kobieta podeszła do blondyna, dając mu z liścia w twarz. Obudzony nagłym uderzenie i bólem promieniującym na twarzy, podniósł na nią wzrok, ale kompletnie nie mógł jej sobie przypomnieć. Chwile coś pokrzyczała i z płaczem wybiegła z klubu.

Kelner nalał przy nim kolejny kieliszek czystej i podał. Yoongi położył banknot, który od razu został pochwycony przez barmana.

Blondyn przyglądał się swoim tatuażom na dłoniach i zaśmiał się głupkowato. Podwinął rękawy, oglądając każdy rysunek, próbował przypomnieć sobie, kiedy zdążył wytatuować sobie całe ręce, ale za cholerę nie pamiętał. Pewnie robił to pod wpływem alkoholu.

- Chyba na dziś wystarczy Agust – powiedział znajomy głos, ale Yoongi nie był w stanie rozpoznać, kto to.

Odwrócił się i zobaczył swojego managera Sejina, który już miał dość wybryków chłopaka. Stał ze skrzyżowanymi rękoma i tupał nogą.

- Spieprzaj – odburknął ledwo i chwycił kieliszek. – Nie jesteś moją matką.

- W tej chwili wychodzimy. – Chwycił go za ramie, ale chłopak go odepchnął.

Próbował wstać, ale nie umiał ustać na nogach. Dosłownie jakby miał je z waty albo dopiero uczył się chodzić. Złapał się blatu baru, chroniąc przed bolesnym upadkiem. Manager machnął ręką zrezygnowany i przeklął coś pod nosem. Wyszedł, zostawiając pijanego chłopaka samego.

Min ledwo dając radę, wyszedł z klubu. Powiew zimnego nocnego powietrza otulił jego sylwetkę i sprawił, że Yoongi poczuł się lepiej. Zimne dreszcze wstrząsnęły jego ciałem, przez co objął się dłońmi. Rozejrzał się dookoła, szukając swojego samochodu. Tak, miał zamiar prowadzić pod wpływem alkoholu. Zresztą to nie pierwszy raz.

Czarny sportowy samochód wydał dźwięk, gdy Yoongi nacisnął przycisk otwierania drzwi. Wsiadł do auta i włożył kluczyk do stacyjki. Oparł głowę o kierownicę. To zdecydowanie nie był dobry pomysł, żeby jechać w takim stanie. Obrazy przed nim wciąż wirowały, przez co tracił poczucie odległości.

Oparł się o siedzenie i zamknął oczy, ale to wcale nie pomagało, a sprawiało, że czuł się jeszcze gorzej.

Odpalił samochód i powoli ruszył. Przymrużał oczy, jakby to miało cokolwiek pomóc. Starał się nie zasnąć, ale co chwilę samochód niekontrolowanie łapał pobocza.

Był tak senny. Czuł jakby, co najmniej tydzień nie zmrużył oka. Walczył ze sobą, by nie odpłynąć, ale nic nie pomagało, ani głośna muzyka, ani klepanie się po policzkach. Stało się, chłopak dosłownie zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył, było już za późno. Stracił panowanie nad pojazdem.

Yoongi uderzył w przystanek autobusowy. Uderzenie nie było mocne, ale chłopak nie zapiął pasów i uderzył głową w szybę, rozcinając sobie brew. Całe szczęście, że o tej porze nikt nie znajdował się na przystanku. Min ocknął się i złapał za bolącą głowę. Przód samochodu był cały zmiażdżony. Auto nie nadawało się do naprawy, ale nie przejął się tym zbytnio, bo samochód kupi sobie nowy.

Wyszedł z wraku i od razu upadł na ziemię. Cała powierzchnia pokryta była roztłuczonym szkłem z przystanku. Upadał na ręce, raniąc je sobie. Odłamki powbijały mu się, sprawiając niemały ból. Spojrzał na swoje ręce i skrzywił się, widząc kapiącą krew.

- Czy wszystko w porządku? – Jeden z przechodni podbiegł do rannego chłopaka i pomógł mu wstać. – Wezwałem już karetkę, zaraz tu będzie! Tylko nie mdlej! 

Yoongi nawet go nie słuchał. Nie dochodziły do niego żadne słowa, przez potworny ból głowy. Nie wiadomo czy był on spowodowany ilością alkoholu we krwi, czy uderzeniem. 

- Dzień dobry, sierżant Kim Minchang. – Mężczyzna pokazał swoją błyszczącą odznakę. – Czy możemy porozmawiać?

Min leżał na łóżku szpitalnym. Zatrzymali go na obserwację z racji uderzenia głową, przez które dostał wstrząśnienia mózgu. Oprócz tego nic groźnego nie zagrażało jego życiu. Parę stłuczeń, rozcięta brew i kilka siniaków.

- Rozmawiajcie z moim managerem – odpysknął chłopak i odwrócił wzrok.

- Zajmiemy tylko chwilę. – Odchrząknął policjant. – Był pan pod wpływem alkoholu. We krwi były ponad dwa promile. Do tego zniszczył pan przystanek autobusowy. Wie pan, z czym to się wiąże?

- Hm? – Min niezainteresowany parsknął. – No, z czym?

- Sprawa zostanie skierowana do sądu, przez zniszczenie mienia publicznego i prowadzenia pod wpływem alkoholu. Na pewno będzie pan zobowiązany do pokrycia kosztów naprawy. Poza tym to nie pierwszy Pański wypadek. 

- Nie widzę problemu. – Wzruszył ramionami.

Obojętność chłopaka była denerwująca dla funkcjonariuszy. Spojrzeli po sobie, ale nie skomentowali nic. Bogata młodzież i jej lekceważący stosunek do innych to był dla nich chleb powszechni. Codziennie użerali się z pyskatymi gówniarzami.

Policjanci wyszli, zostawiając chłopaka samego. Czy przejął się zaistniałą sytuacją? Nie. Wiedział, że jego manager coś wymyśli i znowu mu się upiecze. W końcu jest sławny, jemu wszystko wolno. Wygodnie ułożył się na szpitalnym łóżku i zamknął oczy. 

- Ale jak to? – Min spojrzał na Sejina i uderzył dłonią o blat.

- Musisz ponieść całą odpowiedzialność za to, co zrobiłeś. Mam dość ratowania ci dupska. Może to cię czegoś nauczy. – Mężczyzna był u skraju wytrzymałości. Rzucił w chłopaka kopertą z wezwaniem na sprawę sądową.

- Zwolnię cię! – wykrzyczał Yoongi i złapał managera za koszulę. – Masz to załatwić.

- Nie. Nawet jakbym chciał coś załatwić, to nic się nie da. – Odepchnął od siebie zestresowanego i rozzłoszczonego chłopaka. – Za dużo już robiłem, ukrywając twoje wyskoki, Agust.

Sejin pożegnał się ukłonem, a Yoongi zdesperowany padł na fotel. Przed oczami miał wizje, jak skazują go na więzienie. Przeraziło go to, nie zdawał sobie sprawy z tego, że będzie musiał ponieść tego konsekwencje. Pierwszy raz Sejin odmówił mu pomocy, pierwszy raz czuł, że musi sam sobie poradzić. 

- Zniszczenie mienia publicznego oraz prowadzenie pod wpływem alkoholu – powiedział sędzia i spojrzał na chłopaka.

Yoongi siedział skruszony w ławie oskarżonych i jedynie przytakiwał, przyznając się do winy.

- Na pańską korzyść działa to, że nie doszło to potrącenia nikogo i że nie zbiegł pan z miejsca zdarzenia. Oczywiście wszelkie koszty naprawy przystanku oraz koszty sądowe musi pan pokryć. Do tego zostaje na pana nałożona grzywna za prowadzenie pod wpływem alkoholu.

Chłopak, słysząc wszystkie zarzuty, coraz gorzej się stresował. Żałował, ale nie tego, że pił i spowodował wypadek, tylko tego, że nieuważnie jechał i pozwolił sobie zasnąć, przez co wylądował w sądzie. Postanowił grać skruszonego, żeby dostać jak najniższą karę.

- Zostaje pan skazany na cztery miesiące pozbawiania wolności w zawieszeniu na dwa lata. Ponadto zobowiązany jest pan do odbycia prac społecznych w wymiarze 30 godzin przez 6 miesięcy.

Po usłyszeniu wyroku chłopak zamarł. Zacisnął dłoń w pięść i próbował powstrzymać łzy złości. Wyrok w zawieszeniu mógł położyć kres na jego karierze. Już w mediach huczało o wypadku muzyka, nic nie dało się zatuszować. Min przyzwyczaił się do życia w luksusie i za nic w świecie nie chciał z tego rezygnować.

- Kurwa, kurwa. – Yoongi krążył nerwowo po pokoju. – Jakie prace społeczne? Co ja mam zrobić? Mam wyrok w zawieszeniu!

- Nauczy Cię to czegoś. – Sejin przewrócił oczami.

- Zostałeś zwolniony, nie wiem, czy wiesz! – Min krzyknął w stronę managera.

- Znalazłem ci miejsce, gdzie odbędziesz tę karę.

- Spieprzaj, nie będę nic robił.

- Dobrze, w takim razie pójdziesz siedzieć – powiedział obojętnie, a chłopak westchnął.

To prawda. Za niewykonanie pracy społecznej Yoongi mógł pójść do więzienia i tam odbyć karę. Jednak wiadomo, że nie chciał tego. Musiał wykonać wyrok sądu, musiał też udawać, że żałuje i przeprasza swoich fanów. Być dla nich wzorem i odbyć tę karę.

- Gdzie?

- Hospicjum „Brama do nieba".

- Że ja mam przebywać wśród umarlaków? – zadrwił Yoongi. – Nigdy.


*

Dajcie tej krótkiej historii trochę miłości proszę :c

Kolejny rozdział niedługo.

Czyli teraz xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro