Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. "Pomyłka! Czyli jak zepsuć miłosne wyznanie"

Uważacie, że dawanie sobie liścików miłosnych jest żałosne?

Właśnie skończyłam pisać najpiękniejszy wiersz wyrażający moje uczucia. Śliczna koperta z podpisanym imieniem i nazwiskiem wraz z serduszkiem, różowa kartka, którą uprzednio spryskałam moimi słodkimi perfumami a na niej wyznanie miłosne, czekała tylko na odpowiedni moment aż zyskam tę odwagę.

„Tym razem uda mi się, wyznam mu moje uczucia" – pomyślałam i naśliniłam brzeg koperty, zaklejając ją.

Zestresowana trzymałam papier w ręku i wbiegłam do jeszcze pustej klasy. Teraz tylko zostało znaleźć jego plecak, podrzucić to i uciec.

Kim Taehyung, miłość mojego życia, od kiedy podał mi rękę w pierwszej klasie, uśmiechając się przy tym uroczo i pomagając mi wstać, gdy niezdarnie upadłam, wylewając na siebie herbatę. Od tego pamiętnego dnia jestem w nim nieszczęśliwie zakochana. Nieszczęśliwie, bo on nic o tym nie wiem i traktuje mnie tylko jak znajomą z klasy, która dodatkowo jest lekko niezdarna.

Co mnie nakłoniło do tak nagłej próby wyznania mu uczuć? To nie tak, że nie próbowałam, wiele razy próbowałam z nim porozmawiać, ale jestem zbyt nieśmiała, żeby powiedzieć mu to prosto w twarz. Jego osoba mnie onieśmiela, jego przepiękne rysy twarzy, jego miękkie włosy i głos, który sprawia, że nie jedna dziewczyna rozpływa się po zwykłym „cześć". Jednak, gdy zobaczyłam tę lafiryndę Hyomi z młodszej klasy, która się do niego pindrzy i wykrzykuje „Taeś", coś we mnie pękło. To ja chcę go tak nazywać!

Przykucnęłam przy ławce i rozsunęłam zamek czarnego plecaka. Ostrożnie włożyłam liścik, żeby tylko go nie pogiąć.

Zamarłam i przestałam oddychać, gdy drzwi do klasy nagle się rozsunęły. Zastygłam w bezruchu, myśląc, że jak się nie ruszę, to mnie nie zauważy. Głupia!

Odwróciłam głowę i zobaczyłam Jeongguk, przyjaciela Taehyunga i jednocześnie towarzysza z ławki obok.

- Co robisz z moim plecakiem? – zapytał, a ja spojrzałam na tornister, który trzymałam w dłoniach.

Wewnętrznie zaczęłam krzyczeć z przerażenia. Pomyliłam plecaki, Taehyung ma niebieski plecak!

- A-ale ja-jak to! – Schowałam go za siebie i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. – To nie tak jak myślisz!

- Chciałaś mnie okraść?! – oskarżył mnie i chwycił przedmiot.

- Nie!

Zaczęliśmy ciągnąć plecak. Nie odpuszczałam, w końcu tam włożyłam ten głupi list! Szatyn szarpnął mocniej, a ja miałam wrażenie, że zaraz mi wyrwie ręce. Puściłam przedmiot i Jeongguk przewrócił się do tyłu na ziemię. Niewiele myśląc, chwyciłam miotłę, która stała w kącie klasy. Zaczęłam okładać go szczotą. Biedak zasłonił się plecakiem, inaczej nieźle by oberwał.

- Oddaj mi go! – krzyczałam ze łzami w oczach. Co ja zrobię, jak ten idiota go przeczyta?!

Gdy opadłam z sił, rzuciłam miotłą i padłam na kolana. To już nie ważne, i tak co nie zrobię, jestem na straconej pozycji.

Zerwałam się i pokazując na niego palcem, krzyknęłam:

- Zapomnij kundlu!

Jeon niepewnie wychylił się zza plecaka i odetchnął głęboko.

Wybiegłam z klasy, czując rozpacz i wstyd, ale w głowie zaczęłam już obmyślać jak odzyskać liścik miłosny.

Postanowiłam śledzić Jeongguk po szkole. Jak zabiorę mu plecak? Tego jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę.

Usiadłam w mojej ławce i schowałam głowę w dłonie. Siedziałam za Taehyungiem i Jeonggukiem, więc mogłam obserwować każdy ich ruch. A szczególnie cudowne ruchy Taehyunga, wszystko, co on robił, było niesamowite. Samo to, że oddychał, przyprawiało mnie o palpitacje serca.

Lekcja matematyki nie była interesująca, dłużyła mi się niemiłosiernie i cały czas wierciłam się nerwowo na krześle. To była ostatnia lekcja i jedyna moja szansa na zabranie mu liściku.

Jiwoo, moja przyjaciółka z klasy zauważyła moje dziwne zachowanie i przyglądała mi się uważnie.

- Wszystko okej Mijin? Masz znowu owsiki? – zapytała szeptem, nachylając się do mnie.

- Jiwoo. – Zmarszczyłam brwi, że tak głośno mówi o moim dawnym problemie. – Nie, ale Jeongguk...

Brunetka spojrzała na mnie zaciekawiona, ale nie zdążyłam jej nic więcej powiedzieć, bo rozległ się dźwięk dzwonka informujący o zakończeniu lekcji. Poderwałam się i wrzuciłam podręcznik do torby. Chwilę obserwowałam zbierającego się chłopaka, po czym wybiegłam ze szkoły i schowałam się w krzakach.

Może i dziwnie to wyglądało jak nastolatka siedzi w zaroślach w przysłowiowym przykucu jakby kupę robiła, ale to się dla mnie nie liczyło. Wiatr co chwila podwiewał moją spódniczkę, odsłaniając moje pośladki i różowe majtki w kropki, a ja wciąż niewzruszona czaiłam się na Jeona, kiedy tylko wyjdzie ze szkoły.

Jak grom z jasnego nieba ujrzałam jego, najprzystojniejszego chłopaka na tej planecie i w całym wszechświecie, Kima Taehyunga, a obok niego tego kundla Jeona Jeongguka.

Szli razem, śmiejąc się, przełknęłam głośno, bo może śmieją się z mojego liściku.

Ruszyłam, chowając się za murkami i koszami na śmieci. Śmierdząca robota. Na skrzyżowaniu zatrzymali się i krótko pożegnali, po czym ruszyli w dwóch różnych kierunkach. Chociaż serce chciało, żebym poszła za Taehyungiem, musiałam ruszyć za Jeonggukiem. Niechętnie i z wielkim rozpaczem ruszyłam za chłopakiem.

Szatyn stanął pod swoim domem, a ja doznałam ogromnego szoku. Rozejrzałam się dookoła i uświadomiłam sobie, że znajduje się naprzeciwko mojego domu.

„Jeongguk mieszka naprzeciwko mnie?!" – Moje myśli wariowały. Tyle czasu chodzimy do jednej klasy, a ja dowiaduje się dopiero teraz o tym.

Jeon rozejrzał się, słysząc moje kroki, zatrzymał się i odwrócił głowę do tyłu. Chyba się zorientował, że ktoś go śledzi.

Rzuciłam mu się na plecy, zrywając z niego plecak. Walka znowu trwała. On chwycił go za jedno ramiączko, a ja za drugie. Oboje mocno ciągnęliśmy, a ja dodatkowo zaparłam się o latarnie.

- Czego ty chcesz ode mnie świrusko?! – zaczął krzyczeć, wciąż nie puszczając plecaka.

- Odzyskać moją własność! – odkrzyknęłam mu równie głośno.

- O to ci chodzi! – Przestał ciągnąć i wyciągnął kopertę z kieszeni. – „Do Kim Taehyunga" – przeczytał.

Moja twarz przybrała kolor purpury i rzuciłam plecakiem o ziemie. Próbowałam wyrwać chłopakowi kartkę, ale był za wysoki i nawet podskakując, nie mogłam jej dosięgnąć.

- Serio? – zadrwił ze mnie i zaczął się śmiać. – Jesteś zakochana w Tae?

- Nie twój zasrany interes, oddaj to! – Kopnęłam go w nogę, na co lekko syknął i popchnął mnie do tyłu. – Czytałeś to kundlu?

Zacisnęłam dłonie w pięści gotowa do rękoczynów.

- Przeczytałbym... - zatrzymał się i pomachał kopertą mi przed twarzą – ale w środku nic nie było. Podrzuciłaś mi pustą kopertę, idiotko.

- Co? – Otworzyłam szerzej oczy i wyrwałam przedmiot, uniosłam go do góry, kierując na słońce, żeby zobaczyć czy coś tam jest. Faktycznie nic nie było, a koperta wciąż była zamknięta.

- Masz w sumie farta, że on tego nie dostał. – Wzruszył ramionami. – Ale serio Tae?

- Zamknij się! – Zgniotłam kopertę i wrzuciłam do mojej torby.

- Ej no nie masz się czego wstydzić, ja też jestem w kimś zakochany, ale nie mam odwagi jak ty podrzucić mojego listu. – Otworzył swój plecak i wyciągnął lekko pogiętą kopertę.

- „Do Jiwoo" – przeczytałam głośno, a Jeon lekko zadrżał i odchrząknął. – Serio Jiwoo?

Zaśmiałam się głośno, widząc na liście imię mojej najlepszej przyjaciółki.

- Wpadłam na pewien pomysł! – krzyknęłam i złapałam chłopaka za obie ręce. – Skoro ja się podkochują w twoim przyjacielu, a ty w mojej przyjaciółce, co ty na to, abyśmy pomogli sobie nawzajem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro